tag:blogger.com,1999:blog-35410236163393619272024-03-22T02:08:46.261+01:00Krakowskie CzytanieBlog książkowyVivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.comBlogger507125tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-25192913949672752322021-03-22T16:48:00.006+01:002021-03-22T16:48:54.454+01:00"Lista nieobecności" Michał Paweł Urbaniak<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4ehTur8Bi0SBreVGOB7joNXdD54VFr8IbHixzfyHMtTo9eUvmtXdvYHeDP-TntQPT5fFWoHb5vj7aFgYTb_9MBMZGd1whGEm_5r_kNE06KftXLoVFciaWGzO74zlmcBBZDkv9oF2As4I/s2048/20210322_164156.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4ehTur8Bi0SBreVGOB7joNXdD54VFr8IbHixzfyHMtTo9eUvmtXdvYHeDP-TntQPT5fFWoHb5vj7aFgYTb_9MBMZGd1whGEm_5r_kNE06KftXLoVFciaWGzO74zlmcBBZDkv9oF2As4I/s320/20210322_164156.jpg" /></a></div><p></p><p style="margin-bottom: 0cm;">Kiedy dowiedziałam się, że „Lista
nieobecności” istnieje, to już kilka godzin później była w
moim posiadaniu – znając Michała, nic choćby odrobinę
odstającego od perfekcji nie mogło mieć miejsca, więc obaw nie
było żadnych. Pojawiły się, kiedy przeczytałam, o czym powieść
traktuje, i dlatego na kilka miesięcy wylądowała na stosiku do
przeczytania, a nie na tym z przeczytanymi książkami. Nie dlatego
jednak, żeby coś było nie tak z samą „Listą”, tylko raczej z
czytelniczką.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;">Trudno w skrócie opisać, o czym jest
fabuła, aby nie zdradzić za dużo, a jest to na pewno lektura, w
którą warto wejść nie wiedząc zbyt wiele. Z początku wydaje
się, że poznajemy zwyczajną rodzinę, jakich wiele, których
dotknęła tragedia. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem
dowiadujemy się o jej członkach coraz więcej i więcej, chociaż
na początku wydawała się to bardziej przypadkowa zbieranina scenek
rodzajowych, która jednak w miarę czytania przeobraża się w
bardzo precyzyjnie skomponowany gobelin, złożony z ludzkich losów,
a zwyczajna początkowo rodzina okazuje się być bardzo
skomplikowanym organizmem. Aż sam narzucał się słynny cytat
„Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda
nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób”.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;">W nieszczęścia tej rodziny
wprowadzają nas naprzemiennie Zuzanna i Krzysztof, a że robią to z
różnych poziomów czasowych, przez sporą część powieści czułam
się, jakbym byłą na obiedzie u obcych ludzi, którzy niekoniecznie
przejmują się, ile rozumiem z ich rozmowy, ale z których opowiadań
powoli wyłania się obraz pełen smutku, żałoby, depresji i
niezdrowej odmiany miłości, która bardziej niszczy niż buduje.
Bohaterowie nie należą do takich, których można łatwo polubić,
ale są napisani w takich sposób, że nie możesz przestać o nich
czytać, i do pewnego stopnia, im kibicować. A przeplatające się
ze sobą wątki tworzą meandry, z których nie można się wyplątać
inaczej, jak doczytując „Listę” do końca.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;">Więc dlaczego tak długo po nią nie
sięgałam? Dlaczego momentami byłam rozdarta między przeczytaniem
kolejnych 100 stron i odłożeniem tej książki na wieczne
niedokończenie? Przeraził mnie temat, jako że od dwóch lat z
różnym skutkiem sama walczę z żałobą, więc muszę mieć
szczególnie „silny” moment w życiu, aby poszukiwać tego tematu
w literaturze. Ale chyba dzięki temu jestem w stanie jeszcze
bardziej docenić, jakim kunsztem posłużył się autor, by
opowiedzieć tą historię. Bo emocje, towarzyszące Zuzannie po
śmierci męża, były wielokrotnie odbiciem moich własnych, zaś
opisy depresji, na którą cierpi inny z bohaterów, również
trafiły mnie prosto w serce. Dlatego przeczytałam „Listę
obecności” w kilka ponurych lutowych wieczorów, ale przeżywam ją
do dziś.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;">Zatem jeśli lubicie pięknie napisane,
emocjonalne ale nie łzawe opowieści o nieszczęśliwych rodzinach,
to właśnie znaleźliście swoją kolejną lekturę.</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;">Michał Paweł Urbaniak „Lista
nieobecności”</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;">Wyd. Mova</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;">Białystok 2020</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>
<p style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</p>Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-77236393243499742782020-06-18T21:23:00.001+02:002020-06-18T21:41:51.502+02:00"Red, white & royal blue" Casey McQuiston<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGO4vn0cVqBYQSC8aYU-BhIyvs8AY5zA-h7II4jpR5ZZ03Hp5vbiYLjK67oMGvI36m5sAyshyt5pD32tvlgQtrfUS0FRHM8nuJhyphenhyphendao8jqXcLIvNYOgM4W5qsWGFZuNMgGk0wREWRgJQg/s1600/20200618_204207.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGO4vn0cVqBYQSC8aYU-BhIyvs8AY5zA-h7II4jpR5ZZ03Hp5vbiYLjK67oMGvI36m5sAyshyt5pD32tvlgQtrfUS0FRHM8nuJhyphenhyphendao8jqXcLIvNYOgM4W5qsWGFZuNMgGk0wREWRgJQg/s320/20200618_204207.jpg" width="240" /></a></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Od kilku lat przeżywam
zapaść piśmienniczą (jeśli tak to można nazwać). Pamiętam
czasy, kiedy dopiero co założyłam bloga, to to podekscytowanie
towarzyszące mi za każdym razem, gdy kończyłam czytać kolejną
książkę – znów mogłam usiąść i Wam o niej opowiedzieć.
Ekscytacja wciąż mi towarzyszyła, gdy dopadło mnie Dorosłe
Życie, a potem i ona gdzieś znikła. Zostały wyrzuty sumienia i
coraz bardziej umęczone teksty, z których nie byłam zadowolona.
Czy ten będzie lepszy niż ostatnie kilka wpisów? Tego nie wiem,
ale wiem, że z właściwą książką wrócił dawny entuzjazm. Bo
właśnie skończyłam czytać <i>Red, white & royal blue </i><span style="font-style: normal;">Casey
McQuiston, i muszę komuś o niej opowiedzieć. I większej ilości
ludzi, tym lepiej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Nie
wiem, od czego zacząć – ilość pozytywnych słów, jakie mam na
określenie tej powieści zdecydowanie przerasta format tego bloga,
ale się postaram. Usłyszałam o tej książce po raz pierwszy kilka
miesięcy temu, kiedy zawojowała anglosaski Booktube, a następnie
wygrała plebiscyt Goodreads w kategorii Romans. Co samo w sobie było
zaskakujące, ponieważ większość konkursów w tej kategorii
wskazuje zwykle romanse pomiędzy kobietą i mężczyzną. Tutaj
natomiast mamy opowieść o powoli się rodzącej miłości syna pani
Prezydent Stanów Zjednoczonych i księcia Walii. Alexa i Henry'ego.
Miłości rodzącej się w tajemnicy, pełnej pasji, pełnej
pożądania, pełnej troski i pełnej strachu. Romantycznej i pod
każdym względem wspaniałej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Taka
opowieść wydaje się naiwna i przekombinowana, i pewnie taka by
byłą, gdyby niekwestionowany talent autorki, która stworzyła
dwójkę nietuzinkowych, pełnych wad ale i cudownych bohaterów.
Casey McQuiston potrafi pisać ludzi, ale i potrafi pisać o
relacjach między nimi – tych romantycznych, tych przyjacielskich i
tych rodzinnych. Ale przede wszystkim potrafi pisać romans. Bo to
jest, moi kochani, najczystszy, najprawdziwszy romans, z urokiem
pierwszych wspólnych chwil, z niepewnością i z obłędem, i sorry
za spoiler, z happy endem. Ostatnio odnoszę wrażenie, że autorzy
cierpią na alergię na dobre zakończenia, i na siłę dopisują w
epilogu jakieś 'ale'. I wreszcie </span><i>Red, white & royal
blue </i><span style="font-style: normal;">przełamało tę passę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Mogłabym
tu pewnie długo jeszcze pisać jak dobrze eto jest napisane, i jak
piękna jest ta historia, i jak bardzo chciało mi się płakać, że
to już koniec, ale chcę zachować trochę miejsca na jeszcze
bardziej osobiste wycieczki. Po pierwsze, pomiędzy wybuchami śmiechu
(serio, wybuchami, nie uśmieszkami – to NAPRAWDĘ jest komedia
romantyczna) książka uderzyła w bardzo czułe struny. Nieco ponad
rok temu odeszła pierwsza i najważniejsza czytelniczka tego bloga –
Moja Mama, a straciliśmy ją w mgnieniu oka przez nowotwór
trzustki. Czytać, jak bohater (teraz już ulubionej) książki
przechodził przez podobną traumę (mimo, iż to bohater fikcyjny)
otworzyło takie miejsce we mnie, które wolę trzymać zamknięte,
żeby móc jakoś funkcjonować, ale też dało mi jakieś dziwne
poczucie może nie komfortu, ale porozumienia. Ludzi, którym ta
choroba odebrała najbliższych, jest więcej.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Do
drugie – to jest komedia, i romans, i z elementami polityki, ale to
wciąż jest powieść LGBTQ+. To ważne, bo chociaż wychodzi coraz
więcej takich powieści (wspomnę chociaż kilka moich ulubionych:
</span><i>Inne zasady lata, A jeśli to my, Simon oraz inni homo
sapiens, </i>trylogia <i>Zniewolony książę)</i><span style="font-style: normal;"> to wciąż jest ich za
mało. Zwłaszcza tych, gdzie bycie lesbijką lub gejem jest po
prostu częścią życia, która wiąże się ze swoimi trudami
życia, ale też może być źródłem radości i spełnienia. A
piszę te słowa kilka dni po tym, jak prezydent mojego kraju
stwierdził, że społeczność LGBT „jest ideologią, nie ludźmi”.
I chociaż nigdy wcześniej nie pisałam tutaj o polityce, to jak
widzicie czasem nie ma możliwości by to kontynuować. Bo w jednym
miejscu na ziemi ktoś osiąga sukces wydawniczy pisząc romans o
dwóch młodych mężczyznach, który mają wsparcie rodziny,
marzenia, plany, kariery i jednocześnie, tak, są w sobie
bezgranicznie zakochani. A w drugim Alexowi, Henry'emu i takim jak on
odmawia się statusu ludzi. I, przepraszam za słownictwo, ale bardzo
mnie to wkurwia. I wiem, że wkurwiło by również moją Pierwszą
Czytelniczkę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Wyszedł
bardzo osobisty tekst, chyba najbardziej osobisty ze wszystkich moich
postów. Chyba to jest miarą dobrej literatury – że potrafi
poruszyć w nas wszystkie struny, tak że lekturę kończymy z
uśmiechem na ustach, ze łzami w oczach i entuzjazmem do pisania
recenzji. I to nie musi być literatura godna Nobla, nie musi być
klasyk – może to być świetny przykład literatury rozrywkowej.
Taki jak </span><i>Red, white & royal blue.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Moja ocena 6/6 (prawdopodobnie
książka roku)</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Red, white & royal blue </i><span style="font-style: normal;">Casey
McQuiston</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Tłum.
Emilia Skowrońska</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Wyd.
Prószyński i S-ka</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Warszawa
2020</span></div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-50840023751313934872020-04-01T16:51:00.000+02:002020-04-01T16:51:02.555+02:00Podsumowanie marca<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Marzec... co można o nim
powiedzieć? Dobrego niewiele, jako że jest to pierwszy miesiąc
pandemii, która wielu z nas przeraża (niestety nie wszystkich) i
która zamknęła nas w domach (niestety nie wszystkich). Nie wiem
jak Wy, ale ja nie spodziewałam się, że w moim życiu przydarzy
się coś takiego.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Jedynym pozytywem
ciągłego siedzenia w domu jest masa czasu na czytanie. Mimo, że w
trakcie miesiąca zaliczyłam pewne spowolnienie czytelnicze, ze
zdziwieniem skonstatowałam, że udało mi się przeczytać w marcu
13 książek. I, co dla mnie nawet ważniejsze, o dwóch z nich udało
mi się coś tu napisać, a liczę po cichu, że kilka kolejnych
doczeka się wkrótce osobnych postów, bo są tego warte. Nie wiem
natomiast czy będę pisać o tych kiepskich książkach, bo wydaje
mi się, że negatywów mamy aż nadto.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Jeśli chodzi o to, skąd
moje książki się brały, to muszę z dumą ogłosić, że 3 z nich
to przykurzątka zalegające na moich półkach co najmniej od roku
(po cichutku towarzyszyłam amerykańskim booktuberom w Backlist
Readathon), 2 to tegoroczne zakupy przeczytane natychmiast (gdzie mój
medal?), 3 to pozycje z biblioteki, 1 pożyczona od szwagra i 4
ebooki (kupione ostatnio) z czego jeden recenzencki (pierwszy raz od
dwóch lat).</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Gatunkowo było dosyć
różnorodnie – 2 młodzieżówki, 3 kryminały, 2 fantastyki i 1
SF, 2 romanse, 1 historyczna, 1 reportaż i 1 literatura współczesna.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2aSecSPNn_gPfW8a3DgaELNbLpAR2aufmkjN6AUl88C5MYyRodnZOHKeiNWY-89-k78ldbfGFFtKJDvK8FwuNhPoZEXJhFqJtlIUFmpJd5lWYJJF_hGvjGkmkg5mUggbaqSkbM7cgZ-0/s1600/20200401_093533.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2aSecSPNn_gPfW8a3DgaELNbLpAR2aufmkjN6AUl88C5MYyRodnZOHKeiNWY-89-k78ldbfGFFtKJDvK8FwuNhPoZEXJhFqJtlIUFmpJd5lWYJJF_hGvjGkmkg5mUggbaqSkbM7cgZ-0/s320/20200401_093533.jpg" width="320" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<ol>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i><b>Trup w
sanatorium </b></i><span style="font-style: normal;"><b>Marta
Matyszczak </b></span><span style="font-style: normal;">– to już
szósty tom kryminałów, w których głównym śledczym jest Guc...
Szymon. Nie, nie dajmy się zwieźć, niepokonanym tropicielem
morderców jest uroczy kundelek, a prywatny detektyw tylko pląta
się pod nogami ;). </span><span style="font-style: normal;"><b>4,5/6</b></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i><b>Simon oraz
inni homo sapiens </b></i><span style="font-style: normal;"><b>Becky
Albertalli </b></span><span style="font-style: normal;">– to jedna
z tych książek, o których chciałabym coś więcej napisać,
dlatego tutaj tylko wspomnę, że była to jedna z najlepszych
powieści jakie czytałam w tym roku (tak, wiem, że mamy dopiero 1
kwietnia). </span><span style="font-style: normal;"><b>5/6</b></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i><b>Noah po prostu
jest </b></i><span style="font-style: normal;"><b>Simon James Green</b></span><span style="font-style: normal;">
– urocza i zabawna młodzieżówka o poznawaniu siebie i
akceptacji swojej budzącej się seksualności, ale i o dorastaniu w
nie zawsze sprzyjających warunkach. </span><span style="font-style: normal;"><b>4/6</b></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i><b>Kirke </b></i><span style="font-style: normal;"><b>Madeline
Miller</b></span><span style="font-style: normal;"> – powieściowa
wersja greckiego mitu, o której możecie poczytać <a href="http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2020/03/madeline-miller-kirke.html">tutaj</a>. </span><span style="font-style: normal;"><b>5/6</b></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i><b>Oblicza
Wielkiej Brytanii </b></i><span style="font-style: normal;"><b>Dariusz
Rosiak</b></span><span style="font-style: normal;"> – jedyny
reportaż przeczytany w marcu, i niekoniecznie najlepszy z tym,
które przeczytałam, chociaż bardziej z uwagi na temat niż styl.
Autor na pewno dużo wyjaśnia w kwestii tego, dlaczego Brytyjczyny
zdecydowali się na Brexit, natomiast długie fragmenty tłumaczące
zawiłości polityczne trochę mnie znudziły. </span><span style="font-style: normal;"><b>3/6</b></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i><b>Sól morza
</b></i><span style="font-style: normal;"><b>Ruta Sepetys </b></span><span style="font-style: normal;">–
młodzieżówka historyczna, ale napisana w sposób, który dotrze
do czytelnika w każdym wieku. Opowiada o ewakuacji mieszkańców
Prus Wschodnich uciekających przez Armią Czerwoną, oczami czwórki
młodych ludzi z różnych krajów i środowisk.</span><span style="font-style: normal;"><b>
4,5/6</b></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i><b>Dom Jedwabny
</b></i><span style="font-style: normal;"><b>Anthony Horowitz</b></span><span style="font-style: normal;">
– nowe śledztwo Sherlocka Holmesa, tym razem spisane przez innego
autora. Niestety, nie podobało mi się – męczyłam tą książkę
przez tydzień, chociaż to kryminał i miał tylko 300 stron.
Powieści Doyle'a były krótkie i dosyć wartkie, tutaj dłużyzny
nie pozwoliły mi docenić zagadki i błyskotliwego umysłu
Sherloka. </span><span style="font-style: normal;"><b>2/6</b></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i><b>Czarna kawa
</b></i><span style="font-style: normal;"><b>Agatha Christie</b></span><span style="font-style: normal;">
– znowelizowana wersja sztuki, dlatego czytało się to chwilami
ciężko, narracja była drętwa i pozbawiona emocji. Sama zagadka
zaś całkiem przyzwoita. Zdecydowanie nie byłą to najlepsza
pozycja z dorobku tej autorki. </span><span style="font-style: normal;"><b>3/6</b></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i><b>Rytmatysta
</b></i><span style="font-style: normal;"><b>Brandon Sanderson</b></span><span style="font-style: normal;">
– fantastyka młodzieżowa, i moja pierwsza pozycja tego autora.
Wiem już, dlaczego ma taką rzeszę czytelników, natomiast wybór
tej konkretnej pozycji nie był dobrym pomysłem. Jest to bowiem tom
pierwszy, opublikowany w 2013, i od tamtej pozy nie ma tomu
drugiego. Sama fabuła bardzo ciekawa, atmosferą mocno przypomina
Harrego Pottera, ale typ magii stosowany przez rytmatystów był
trochę za bardzo przekombinowany jak na mój gust. Co nie znaczy,
że nie przeczytałabym tomu drugiego. </span><span style="font-style: normal;"><b>4/6</b></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
</li>
</ol>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Poza
papierowymi przeczytałam też 4 ebooki:</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2m2cyM0wWB63q2TROO4A4l1Wg_0AjmRZskOVxLaFAogqmfhfr68humbU4jPndxCEG37eeG_tIyg_MKZ23kRzfVtVBf61mrFEfYKUevndb3XTa3uODKN_9w80lKF8Nph0K7UrLzZWprU0/s1600/BeFunky-collage+%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="762" data-original-width="1600" height="152" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2m2cyM0wWB63q2TROO4A4l1Wg_0AjmRZskOVxLaFAogqmfhfr68humbU4jPndxCEG37eeG_tIyg_MKZ23kRzfVtVBf61mrFEfYKUevndb3XTa3uODKN_9w80lKF8Nph0K7UrLzZWprU0/s320/BeFunky-collage+%25281%2529.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<ol start="10">
<li><div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><b>Marny </b></i><span style="font-style: normal;"><b>Andrew Sean
Greer</b></span><span style="font-style: normal;"> – najlepsza
książka przeczytana w tym miesiącu, o której więcej można
poczytać <a href="http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2020/03/andrew-sean-greer.html">tutaj</a>. </span><span style="font-style: normal;"><b>6/6</b></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><b>Serce gangstera</b></i><span style="font-style: normal;"><b>
Anna Wolf </b></span><span style="font-style: normal;">– to była
ta książka, która wyrwała mnie z czytelniczego marazmu, w który
powoli popadałam. Bardzo typowy romans pomiędzy szefem rosyjskiej
mafii i niewinną dziewicą, zawierający w sobie chyba wszystkie
typowe dla gatunku elementy: wielki, groźny facet, drobna,
delikatna kobieta, niebezpieczeństwo, miłość od pierwszego
wejrzenia, ona piękna, on bogaty. To nie jest jakaś ambitna
historia miłosna, ale świetny umilacz czasu.</span><span style="font-style: normal;"><b>
5/6</b></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGU3VuOvT7UAK2OCyYceZWkiKGX6ogEoq41Zj7LQWNaBUII1HaPqUuaRljogKS5dySr7ldC4y5R1kpNOpbQ_dZ5iNjx5FxXNQIinaQOlXQ2auQNBF6mzANsw-zMONO5k_aucES-mi6l70/s1600/The_Rise_of_Skywalker_Expanded_Edition_updated_cover.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1053" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGU3VuOvT7UAK2OCyYceZWkiKGX6ogEoq41Zj7LQWNaBUII1HaPqUuaRljogKS5dySr7ldC4y5R1kpNOpbQ_dZ5iNjx5FxXNQIinaQOlXQ2auQNBF6mzANsw-zMONO5k_aucES-mi6l70/s200/The_Rise_of_Skywalker_Expanded_Edition_updated_cover.jpg" width="131" /></a><i><b>Niegrzeczny szef</b></i><span style="font-style: normal;"><b>
Whitney G. </b></span><span style="font-style: normal;">- jeśli
poprzedni tytuł był mało ambitny, to to już jest gniot, ale
znowu – potrzebowałam dokładnie tego – prostej historii
skupionej tylko wokół relacji dwojga bohaterów. Trochę szkoda,
że ta książka jest króciutka bo mogłaby wiele zyskać na
odrobinie bardziej szczegółowo stworzonym świecie i fabule, ale w
swoim gatunku to jest bardzo dobra pozycja. </span><span style="font-style: normal;"><b>4/6</b></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<i><b>Star Wars. The Rise of Skywalker </b></i><span style="font-style: normal;"><b>Rae
Carson</b></span><span style="font-style: normal;"> – film bardzo
mocno mnie rozczarował, i miałam nadzieję, że powieściowa
wersja rzuci trochę światła na pewne dziury w fabule. Cóż,
książka rozczarowuje jeszcze bardziej. Tyle dobrze, że
przeczytałam coś po angielsku, zawsze to jakiś trening. </span><span style="font-style: normal;"><b>2/6</b></span></div>
</li>
</ol>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-1183548927273886432020-03-30T13:22:00.002+02:002020-03-30T13:22:43.098+02:00Madeline Miller "Kirke"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU_k5WlzDgcc_do4t2Il890xr01YkT2qeSZXjDfhv3q4C6oOme0ft4l45sRVS1eBB-X44ILALp7JXFeOmQ8PEA77x2_94sDURDP4xLcdUH9UIPkYXPuavnbMm106xHxxq74tUyVQZRP24/s1600/20200329_151857.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU_k5WlzDgcc_do4t2Il890xr01YkT2qeSZXjDfhv3q4C6oOme0ft4l45sRVS1eBB-X44ILALp7JXFeOmQ8PEA77x2_94sDURDP4xLcdUH9UIPkYXPuavnbMm106xHxxq74tUyVQZRP24/s320/20200329_151857.jpg" width="240" /></a></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nie wiadomo jak długo
jeszcze pandemia będzie nas trzymała w domu, ale wszystko wskazuje
na to, że jeszcze chwilę to potrwa. I chociaż sytuacja zaczyna mi
coraz bardziej doskwierać (jak chyba każdemu z nas) przynajmniej o
jedno nie muszę się niepokoić. O książki. Mam ponad 90
nieprzeczytanych pozycji na półkach, plus tonę ebooków (z każdą
chwilą coraz więcej, bo sklepy prześcigają się w promocjach), a
tuż przed rozpoczęciem izolacji akurat odwiedziłam lokalne
biblioteki i przyniosłam dodatkowe kilka książek (bo przecież
potrzebuję). I właśnie jedną w z tych bibliotecznych zagłębiałam
się cały weekend.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
„Kirke” autorstwa
Madeline Miller to znowelizowana wersja dobrze znanego mitu o
czarodziejce Kirke, która najbardziej się nam kojarzy z innym mitem
– tym o Odyseuszu powracającym do Itaki z wojny trojańskiej.
Jednak autorka nie ogranicza się tylko do tego fragmentu greckiej
mitologii – przeciwnie, oczyma Kirke śledzimy losy wielu innych
bogów, nimf i bohaterów. Miller sięga zatem po mit po Prometeuszu,
o Minotaurze, o Dedalu i Ikarze, Ariadnie i Tezeuszu. Czytamy o
wydarzeniach spod Troi i o początkach świata. Na kartach „Kirke”
pojawiają się dobrze nam znani bogowie, tacy jak Hermes czy Atena,
oraz ci pomniejsi. Wspomnieni zostają wielcy bohaterowie –
Achilles czy Herkules, a także zwykli ludzie wplątani w wydarzenia
dyrygowane przez bóstwa.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEwf5RooYykR6DaW6LWVQ9F5KZLO2JCN21zKw1uRwMc6R3NduLn-qNxd20BJTAuI7Kn-xXmtlJ1cwoRs_vfWnV-WkgeQvniDNyBVgUZAEnwSeHLaEjgM9K9nToQ5tZD8ksKz32_rXJuyg/s1600/20200329_151939.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEwf5RooYykR6DaW6LWVQ9F5KZLO2JCN21zKw1uRwMc6R3NduLn-qNxd20BJTAuI7Kn-xXmtlJ1cwoRs_vfWnV-WkgeQvniDNyBVgUZAEnwSeHLaEjgM9K9nToQ5tZD8ksKz32_rXJuyg/s320/20200329_151939.jpg" width="240" /></a>Opowieść wydaje się
toczyć leniwie, bohaterowie pojawiają się i znikają, by zrobić
miejsce dla kolejnych, ale z czasem czytelnik uzmysławia sobie, że
pomimo powolności wydarzyło się w tej książce bardzo wiele, a
wciąż przed nim mnóstwo stron, zaś postaci występujące
wcześniej odnajdują, czasem niespodziewanie, swoje znaczenie w
kolejnych etapach życia głównej bohaterki. Sama Kirke jest
fascynującą postacią, nie tylko dzięki temu co o niej wiemy ze
starożytnej mitologii, ale przede wszystkim dzięki temu, jak
Madeline Miller ją wykreowała. Z niewinnej i naiwnej nimfy
powstanie niezależna i potężna czarownica, której lękać się
będą najwięksi, a obserwowanie jej powolnej przemiany jest
prawdziwą literacką ucztą. Kirke uczy się na własnych błędach,
bierze odpowiedzialność za swoje czyny i docenia wagę ciężkiej
pracy i silnej woli. A jednocześnie jest postacią z krwi i kości,
o którą się niepokoimy i która wystawiana jest co raz na próby,
które łamią serce. Zdecydowanie była to jedna z najbardziej
emocjonalnych czytelniczych przejażdżek w tym roku.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Co należy jeszcze
podkreślić to sposób, w jaki autorka traktuje grecką mitologię,
bowiem często gęsto jej elementy są wykorzystywane przez pisarzy w
sposób bardzo dowolny, często niemający nic wspólnego z
oryginałem. Tutaj mity zostały potraktowane poważnie, a fabuła
odbiega od oryginały tylko wtedy, gdy jest to konieczne dla
prowadzenia akcji. Greccy bogowie byli okrutni i bezwzględni, i tacy
właśnie są w „Kirke”, zaś powiązania między nimi są tak
samo pokręcone, jak opowiadali starożytni. Zatem wielbiciele mitów
greckich mogą bez lęku sięgać po tą powieść bez obaw, że będą
chcieli nią rzucić o ścianę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Madeline Miller jest
również autorką drugiej powieści o tematyce greckiej mitologii -
„Achilles. W pułapce przeznaczenia”, po którą również
zamierzam wkrótce sięgnąć, chociaż jak słyszałam, łamie
serce. Zaryzykuję, bo dla tej autorki warto.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Moja ocena: 5/6</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Madeline Miller <i>Kirke</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Tłum.
Paweł Korombel</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wyd.
Albatros</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Warszawa
2018</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-23927587816003629582020-03-24T18:54:00.001+01:002020-03-30T13:19:46.208+02:00Andrew Sean Greer "Marny"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh21z4yc93YI01JbxODQJxRMaiRtrK56GHMOzk9LZfGDuIlyq_OWlqelnUWn8JjDvHjSbSJhX64ydxRQF3_zMKsSBgjbBXusgz64uZ5vdtcTYWHiZhshssDU8XpOvy_TKUokjHzb4J7sk0/s1600/marny-b-iext56827405.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="802" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh21z4yc93YI01JbxODQJxRMaiRtrK56GHMOzk9LZfGDuIlyq_OWlqelnUWn8JjDvHjSbSJhX64ydxRQF3_zMKsSBgjbBXusgz64uZ5vdtcTYWHiZhshssDU8XpOvy_TKUokjHzb4J7sk0/s320/marny-b-iext56827405.jpg" width="213" /></a></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Artur Marny jest
pięćdziesięcioletnim (czterdziestodziewięcio) pisarzem drugiej
kategorii odśnieżania, którego życie nie jest źle, ale... nigdy
nie było przesadnie dobre. Zwykle jest traktowany jako dodatek do
słynniejszych, młodszych, piękniejszych, jego powieści nie lądują
ani na listach bestsellerów, ani na listach nominowanych do
literackich nagród. Ogólnie szału nie ma. To takie sobie życie
zostaje poniekąd wywrócone do góry nogami w chwili, gdy Artur
otrzymuje zaproszenie na ślub swojego byłego kochanka. Nie może go
przyjąć, z oczywistych względów, ale nie może też zwyczajnie
odmówić stawiennictwa by nie wywołać komentarzy. Potrzebuje
alibi.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wraz z zaproszeniem
ślubnym w jego ręku znajdują się (dosłownie i w przenośni)
również inne, i Artur decyduje się zrobić coś, czego nigdy
wcześniej nie robił: przyjąć je wszystkie, tak by w chwili ślubu
być, niestety, nieobecnym na łonie ojczyzny. I tym sposobem wyrusza
w podróż dookoła świata.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Artur przemierza zatem
kolejne kraje i kontynenty, przeżywa przygody które nigdy by go nie
spotkały gdyby dalej tkwił w San Francisco. Jednocześnie autor
zabiera nas w podróż w czasie – liczne retrospekcje pozwalają
nam poznać historię Artura – dzieciństwo i młodość, imprezy z
bohemą, wieloletni związek ze słynnym poetą, dziewięcioletni
romans z młodszym od siebie mężczyzną, który kończy się
ostatecznie małżeństwem tego drugiego z kimś innym i wymuszoną
podróżą Artura.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Pomimo wielu wad i
jeszcze większej ilości pechowych zdarzeń Artur jest fascynującym
i wielowymiarowym bohaterem, jakże różnym od większości, a
jednocześnie bardzo ludzkim ze swoimi obawami, które dotyczą
każdego z nas. Czasem czytelnik zaśmieje się z jego perypetii, ale
częściej ma ochotę go przytulić i postawić mu drinka. Myślę,
ze na stałe znalazł się w grupie moich ulubionych postaci
literackich.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Zachwycił mnie język w
tej powieści – niby prosty, ale jednocześnie poetycki traktowany
nieco z przymrużeniem oka. Niektóre frazy najchętniej bym
podkreśliła (niestety jednak wersja elektroniczna to nie to samo co
papier), stwierdzenia takie jak: <b>„Całuje (…) jak ktoś, kto
ucząc się języka obcego, opanował tylko czas teraźniejszy, i
tylko drugą osobę. Tylko teraz, tylko ty.”</b> Zabawnym zbiegiem
okoliczności jest fakt, iż autor opisuje drugoplanową postać
słynnego poety, który otrzymuje nagrodę Pulitzera, po czym sam
staje się laureatem tego wyróżnienia, właśnie za powieść
<i>Marny. </i><span style="font-style: normal;">A czytając tą piękną
powieść, nie sposób nie przyznać, że zasłużenie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">To
nie jest pozycja do bezrefleksyjnego przeczytania w kilka godzin, to
jedna z tych książek, które warto smakować, dać im czas,
zanurzyć się w opowieści i w sposobie, w jaki jest opowiedziana.
Ale zdecydowanie jest to pozycja warta tego, by po nią sięgnąć.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Moja
ocena: 6/6</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Andrew
Sean Greer </span><i>Marny</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wyd.
W.A.B</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Za
możliwość przeczytania tej wspaniałej książki dziękuję
Wydawcy.</div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-18856659836118863092019-02-24T21:04:00.002+01:002019-02-24T21:04:42.613+01:00"Kamień" Małgorzata i Michał Kuźmińscy<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgt3O5hoR6IPYm207x00g6vBKFl-mmi81nPLK59PYClXMJCOAJdzgavU-zQgoOPK91r9uiGagnokKpAb7zd4ECejgjT_L5iPjRhy1Bfq7733-hlKkKQJGz1cgmS8iXuFHuBItoZecSjP8k/s1600/kamien.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="456" data-original-width="300" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgt3O5hoR6IPYm207x00g6vBKFl-mmi81nPLK59PYClXMJCOAJdzgavU-zQgoOPK91r9uiGagnokKpAb7zd4ECejgjT_L5iPjRhy1Bfq7733-hlKkKQJGz1cgmS8iXuFHuBItoZecSjP8k/s320/kamien.jpg" width="210" /></a></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Luty to drugi miesiąc z
rzędu, kiedy biorę udział w wyzwaniu czytelniczym <a href="http://ksiazki-sardegny.blogspot.com/2019/01/trojka-e-pik-styczen-2019-czas-start.html">Trójka E-pik</a>,
stworzonym przed laty przez Sardegnę, i miłościwie przywróconym w
2019 roku. Byłam jedną z osób, które stale ją o ten powrót
męczyły, więc oczywistym jest, że muszę co miesiąc stawać do
wyzwania, przy czym postanowiłam dodatkowo wykorzystać tą okazję,
i szukać pozycji z kolejnych kategorii w moich zaległych,
nieprzeczytanych książkach papierowych i ebookach. Jedną z
kategorii lutowych był „regionalizm”, rozumiany na wiele różnych
sposobów. Ja przeczytałam już wiele książek o Krakowie, dlatego
na Trójkę wybrałam ebooka zalegającego u mnie od ponad roku,
który traktuje o regionie bliskim mi nie tylko geograficznie. Udałam
się na Sądecczyznę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Kamień </i><span style="font-style: normal;">Małgorzaty
i Michała Kuźmińskich zabiera nas, i swoich głównych bohaterów
znanych z poprzednich powieści autorów, do Łącka, w pobliżu
którego znajduje się romska osada. W osadzie tej znalezione zostają
zwłoki małego dziecka, a pobieżna analiza wskazuje, że nie jest
to dziecko pochodzące z tej społeczności. Nie trudno sobie
wyobrazić, że już nie najlepsze stosunki pomiędzy lokalną
społecznością polską i romską teraz ulegają znacznemu
pogorszeniu. W śledztwie jako konsultant – antropolog kulturowy,
ma pomóc Anna Serafin, jednocześnie celem śledzenia zaogniającego
się konfliktu i opisania go jako pierwszy do Łącka udaje się
Sebastian Strzygoń – oboje znani mi już z recenzowanej kilka lat
temu </span><i><a href="http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2015/03/gorol-to-jes-cek-niepojety.html">Ślebody</a> </i><span style="font-style: normal;">Dwójka
bohaterów zaczyna prowadzić własne śledztwo, niekoniecznie
pokrywające się z tym prowadzonym przez lokalną policję, i powoli
odkrywają kolejne warstwy skomplikowanej intrygi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Przyznam
się Wam, że już dawno nie czytałam kryminału który tak bardzo
by mnie wciągnął. </span><i>Kamień </i><span style="font-style: normal;">to
książka, o której myślałam w pracy, że już nie mogę się
doczekać powrotu do domu i przeczytania co dalej. Jedna zbrodnia
prowadzi do kolejnych, a ich rozwiązania za nic nie byłabym w
stanie wymyślić. Autorzy wpletli w fabułę szereg społecznych
problemów, ale jakimś cudem udało im się nie przeładować tej
powieści, wszystko tu gra i łączy się ze sobą: niechęć do
Romów, ich kultura tak inna od naszej, pedofilia w Kościele,
odejście od medycyny konwencjonalnej na rzecz alternatywnej,
uchodźcy, tematy graniczne, a nawet bezpieczeństwo państwa. Co
również doceniłam, to obraz policji w tej książce. Zwykle kiedy
głównym bohaterem kryminału jest dziennikarz czy detektyw, policja
jest odmalowana jako banda debili. Tutaj nie było czarno-biało.
Owszem, główny dochodzeniowiec nie był może szczytem
wyrafinowania, ale funkcjonował w takich warunkach, jakie mu
narzucono i ostatecznie nie bał się otworzyć na inne pomysły, a
towarzyszący mu młodsi funkcjonariusze robili kawał dobrej roboty.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Okolice
Starego Sącza przez wiele moich młodzieńczych lat były celem
naszych rodzinnych wakacji. Chociaż zatem nie jestem z Sądecczyzny,
to zarówno geografia, jak i niektóre problemy tych okolic, są mi
znane i bliskie. Wrócić na te tereny poprzez karty powieści,
chociaż na potrzeby fabuły niektóre detale zostały zmienione,
było dla mnie nie lada przeżyciem. I ostatecznie przekonało mnie,
że państwo Kuźmińscy mają fach w ręku, i warto sięgać po ich
twórczość w przyszłości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Moja
ocena: 6/6</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Małgorzata
i Michał Kuźmińscy </span><i>Kamień</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
3 tom
cyklu Anna Serafin i Sebastian Strzygoń</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wydawnictwo
Dolnośląskie</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wrocław
2017</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Ebook
- Publio</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Książka
przeczytana w ramach Wyzwania Trójka E-pik jako powieść
regionalna.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-33567215084091226052019-01-29T21:37:00.002+01:002019-01-29T21:38:41.188+01:00"Labirynt duchów" Carlos Ruiz Zafon<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDite6derTUqBQMYJ9kHbJfJ4EGteboN97idphipNuxBFfld9Arv0fD97WNFzhODLU5dfoUx51H3pOc5Ra9OQGy0x-1UiD6fNjE0tgrzcSMXe4mybxxY-GWRtZTixMXdv7ggKD-VIj2Lg/s1600/labirynt-duchow-w-iext50957409.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="249" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDite6derTUqBQMYJ9kHbJfJ4EGteboN97idphipNuxBFfld9Arv0fD97WNFzhODLU5dfoUx51H3pOc5Ra9OQGy0x-1UiD6fNjE0tgrzcSMXe4mybxxY-GWRtZTixMXdv7ggKD-VIj2Lg/s320/labirynt-duchow-w-iext50957409.jpg" width="227" /></a></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Zabrzmi to może nieco
oklepanie, ale moja przygoda z <i>Cieniem wiatru </i><span style="font-style: normal;">Carlosa
Ruiza Zafona zaczęła się wiele lat temu dosyć przypadkowo. Po
prostu spodobała mi się okładka, i tak długo chodziłam wokół
tej książki, aż wreszcie ktoś dał mi ją w prezencie (w owym
czasie cena okładkowa takiego tomiszcza była dla mnie nie do
przeskoczenia). I tak oto uwikłałam się w historię, która
powracała do mnie co kilka lat, zaś kilka dni temu oficjalnie się
zakończyła. Wcześniej te zaledwie 886 stron </span><i>Labiryntu
duchów </i><span style="font-style: normal;">porwało mnie w niemal
dwutygodniową podróż.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">To
jedna z tych książek, które są tak dobre, tak piękne i tak
przebogate, że cokolwiek by się o nich nie napisało, będzie to
jedynie nędzna pisanina, grafomania niemalże. Ruiz Zafon w swoich
powieściach nigdy się specjalnie nie ograniczał, ale przy okazji
tworzenia czwartego i ostatniego tomu cyklu Cmentarza Zapomnianych
książek sięgnął po wszystkie kredki, które miał w pudełku, i
odmalował niesamowity finał przygód bohaterów znanych już
wcześniej, jak i tych, którzy pojawili się dopiero teraz.
Czytelnik powraca zatem po Barcelony lat 50., do księgarni Sempere i
synowie, by sprawdzić jak radzi sobie Daniel, obecnie mąż i
ojciec, poczęstować się sugusami od Fermina i zagubić się w
labiryncie Cmentarza Zapomnianych książek. Szybko jednak zostaje
wyrwany z tej sielanki, by w Madrycie spotkać chyba jedną z
najbardziej fascynujących postaci kobiecych, jakie zdarzyło mi się
znaleźć na kartach powieści. Alicja Gris znajduje się na usługach
bezimiennej służby w Hiszpanii rządzonej przez generała Franco, i
otrzymuje bardzo delikatne zadanie odnalezienia ministra, po którym
słuch zaginął. Zaś na ręce będzie jej patrzył emerytowany
policjant, kapitan Vargas. Jak nie trudno się domyślić, w
powieściach Ruiz Zafona wszystkie drogi prowadzą do Barcelony, a tu
już czeka na wszystkich – i bohaterów, i czytelników – jazda
bez trzymanki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Pisałam
już, że autor się nie ogranicza? Zaczynamy zatem od plastycznych
opisów bombardowanej Barcelony, potem stajemy się świadkami
tajemniczych zajść, na scenę wkracza agentka i gliniarz </span><i>Labirynt
</i><span style="font-style: normal;">zamienia się w klasyczny
kryminał noir, powoli przeradzający się w thriller, aż wreszcie w
horror (łącznie z takimi chwytami jak dłoń w ciemnościach
zamykająca za bohaterem drzwi...). Atmosfera z każdą kolejną
stroną się zagęszcza, nic już nie jest takim, jakim się wydaje,
nie wiadomo, kto tu jest zły, a kto dobry, i czy w ogóle
ktokolwiek. Śledztwo w sprawie zaginięcia łączy się coraz
bardziej z historią rodziny Sempere, i do samego końca nie wiadomo,
jak to się wszystko ułoży w całość.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Jeśli
uznamy, że koniec następuje około strony 750. Następujące po
niej strony to już dopinanie wszystkich wątków, i to jest moja
jedyna uwaga – prawie 150 stron zakończenia po zakończeniu to dla
mnie dużo za dużo. Wprawdzie żegnamy się z bohaterami na zawsze,
ale mogliśmy spędzić na tym pożegnaniu trochę mniej czasu. Wszak
tyle ciekawych książek czeka na swojego czytelnika!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">To
byłą jednak ze wszech miar wspaniała przygoda, i najlepsza
książka, jaką w tym roku przeczytałam (siłę tej deklaracji
odbiera fakt, że mamy dopiero styczeń). Ze wstydem przyznaję, iż
gdyby nie wyzwanie Sardegny, zapewne jeszcze długo nie sięgnęłabym
po tego behemota – niespełna 900 stron! I po raz kolejny kazałabym
wspaniałej opowieści czekać niepotrzebnie długo na swojego
Strażnika.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Moja
ocena – 5/6</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Carlos
Ruiz Zafon </span><i>Labirynt duchów</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Tłum.
Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodan Casas</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wyd.
Muza</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Warszawa
2017</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmDFUplmjPjKFRjURDF5WVyJJNAi_qC_BSEWQ6h0lOw4Kdb0pHM_V18ird_8tlAhVEzXd7x52s6fXCCQeaa19-cN6dox1RrZVfElAgE_-GNA_odZ-H2wRDl81Ro4n_LK9F5nBe7_dkYiE/s1600/20190129_213259.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmDFUplmjPjKFRjURDF5WVyJJNAi_qC_BSEWQ6h0lOw4Kdb0pHM_V18ird_8tlAhVEzXd7x52s6fXCCQeaa19-cN6dox1RrZVfElAgE_-GNA_odZ-H2wRDl81Ro4n_LK9F5nBe7_dkYiE/s320/20190129_213259.jpg" width="320" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Książka przeczytana w ramach wyzwania <a href="http://ksiazki-sardegny.blogspot.com/2019/01/trojka-e-pik-styczen-2019-czas-start.html">Trójka E-pik</a>.Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-49753129308616187222019-01-23T22:18:00.001+01:002019-01-23T22:18:21.418+01:00Dwie Rudnickie - ta dobra i ta...<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Tak bardzo, jak lubię
sięgać po nieznanych mi autorów i debiuty, tak lubię mieć na
podorędziu kolejne tomy znanych mi serii albo nieprzeczytaną
jeszcze powieść ulubionych autorów. Jednymi z takich książek są
te autorstwa Olgi Rudnickiej. Jej cykl o Emilii Przecinek pomógł mi
przetrwać najczarniejsze czasy w pracy, a przy lekturze cyklu o
Nataliach płakałam ze śmiechu. Było też kilka innych tytułów,
które bardzo mi się podobały – pomiędzy nimi <i>Diabli nadali,
</i><span style="font-style: normal;">ale również kilka moim zdaniem
mniej udanych – jak niestety najnowsza książka </span><i>Byle do
przodu.</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPhinGTC3AYisa18vmpmXQp4Ni-1BGYId-VWHcNYFRg_IdUt8ZbognFvhmBFxZZHOv1YPn_XDV1fg1_TujAnfCMk5W93DMzkvEwNIkLdeesfcfthexp7iTUsJoOZP_zpXu_HIjSaM-v6A/s1600/diablinadali.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPhinGTC3AYisa18vmpmXQp4Ni-1BGYId-VWHcNYFRg_IdUt8ZbognFvhmBFxZZHOv1YPn_XDV1fg1_TujAnfCMk5W93DMzkvEwNIkLdeesfcfthexp7iTUsJoOZP_zpXu_HIjSaM-v6A/s320/diablinadali.jpg" width="225" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Diabli nadali </i><span style="font-style: normal;">wydano
kilka lat temu, i z zaskoczeniem skonstatowałam, że zupełnie mi
ona umknęła w mojej pogoni za kolejnymi książkami Rudnickiej.
Fabuła ma, wydawałoby się, dosyć przewidywalne założenie –
młodziutka dziewczyna z prowincji przybywa do Wielkiego Miasta i
zostaje osobistą asystentką zabójczo przystojnego Szefa, którego
wszyscy podejrzewają co najmniej o luźne związki z Lucyferem.
Uwodziciel mający na koncie setki dusz i niedoświadczenie głównej
bohaterki powinno zaowocować płomiennym romansem. Otóż, nie.
Pomiędzy tą dwójką rodzi się coś, co można roboczo nazwać
przyjaźnią podszytą szyderą z jednej strony, i niechęcią z
drugiej. Wybuchowe kombo? Dodajcie do tego trupa, który nie jest
trupem, policjanta, który chce kariery i miłości, ale nie umie się
zabrać ani za jedno, ani za drugie, i wachlarz postaci
drugoplanowych, cudownie przerysowanych jak to u Rudnickiej, i
wychodzi komedia kryminalna, którą czyta się z przyjemnością.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3ZJiPASbN4jQV5A9zo0qwg4Q5_Lyaf9-Id8MNan9xuFL6sgPZXtYgaL4pxmEicgdyovC9PBpv_mUlUXfo82EFfeoBJPUz7r_VtRPftcJvSP7BKghzE7Z_FEOb_WIqbRON-0QDnNWLMag/s1600/byle+do+przodu.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3ZJiPASbN4jQV5A9zo0qwg4Q5_Lyaf9-Id8MNan9xuFL6sgPZXtYgaL4pxmEicgdyovC9PBpv_mUlUXfo82EFfeoBJPUz7r_VtRPftcJvSP7BKghzE7Z_FEOb_WIqbRON-0QDnNWLMag/s320/byle+do+przodu.jpg" width="225" /></a><span style="font-style: normal;">Czego
niestety nie można powiedzieć o innej, przeczytanej przez mnie
ostatnio w ramach Wyzwania Trójka E-pik, powieści tej autorki –
</span><i>Byle do przodu. </i><span style="font-style: normal;">Zalążek
fabuły znów wydaje się obiecujący – dwoje trzydziestolatków
dostaje od bogatego taty znaczną pomoc z otwarciu własnych
biznesów. Jednak takie prezenty w przeszłości zawsze były
zapowiedzią złych wiadomości, Dlatego przedsiębiorcze rodzeństwo
postanawia wszelkimi dostępnymi środkami dowiedzieć się, co też
takiego ojciec postanowił okrasić podarkami. Tutaj niestety fabuła
zaczyna się trochę sypać. Nie można powiedzieć, że czytelnik
spodziewa się wielkiego zwrotu akcji, bowiem ten zwrot akcji jet mu
zakomunikowany na wczesnym etapie. Potem zaczyna się komedia
pomyłek, która pewnie byłaby śmieszna i wciągająca, gdyby ją
skrócić o jakieś 100 stron. Zamiast skrzących się specyficznym
humorem dialogów, które znamy z innych książek autorki, mamy
często przeplatające się dwa monologi bez ładu i składu, do
niczego nie prowadzące konwersacje wciąż o tym samym, żarty i
figury retoryczne powtarzające się kilkakrotnie, za zasadzie, że
jak raz śmieszyło, to drugi raz też rozśmieszy. Pod koniec
pojawia się wątek kryminalny, przyznam, że z ciekawością
oczekiwałam na jego finał i powiązanie z główną fabułą.
Tymczasem okazało się, że był to dodany na siłę element, o
którego pochodzeniu lepiej nie mówić, żeby nie używać
wulgaryzmu, a gdy przyszło go wyjaśnić, moją reakcją było tylko
„Yyyyy, ok...”</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">I
teraz nie wiem – z jednej strony wiele powieści Olgi Rudnickiej
zapewniło mi solidną dawkę rozrywki i odskocznię od codzienności.
Z drugiej, to już drugi tytuł wydany w ostatnim czasie, który nie
przypadł mi do gustu. Nie chcę wierzyć, że formuła się
wyczerpała, a że to tylko czasowa niedyspozycja, i jeszcze
dostaniemy coś na miarę Natalii.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-style: normal;">Olga
Rudnicka </span><i>Diabli nadali</i></b></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wyd.
Prószyński i S-ka</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Warszawa
2015</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Moja
ocena – 4,5/6</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<b>Olga
Rudnicka <i>Byle do przodu</i></b></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wyd.
Prószyński i S-ka</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Warszawa
2018</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Moja
ocena – 3/6</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<u>Książka
przeczytana w ramach Wyzwania Trójka E-pik</u></div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-34119493440868342772019-01-02T22:50:00.001+01:002019-01-02T22:50:35.966+01:002018 rok w książkach<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Postanowieniem
noworoczny, z jakim weszłam w 2018 rok, było przeczytać 100
książek. Nie chodziło o żaden wyścig, nawet chyba nie umieściłam
tego założenia nigdzie w przestrzeni publicznej, tym bardziej
kolejny rok nie zgłosiłam się do wyzwania na stronie Goodreads (z
jakiegoś powodu bardziej mnie ono demotywowało niż zachęcało do
czytania. Arbitralnie wybrana, okrągła liczba 100 miała być po
prostu wyznacznikiem mojej chęci, by czytać jak najwięcej, po tym
jak uzmysłowiłam sobie że z moim tempem czytania przeczytam do
końca życia jeszcze tylko około 3000 pozycji, a tych, które mnie
interesują, jest chyba znacznie więcej.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidMilWMac5xKm8E87_mw-CtZvEMN_Rb1rbEa6im0jQRaK8IMZCXLjUlnstdR5qNE_IEyEJG0onn4oLXOhyjroRPGaUhkUxtbB-V1zE2W2TH2N_ntS0JVHscPP316bAkNckZtgsgycS6c4/s1600/Michalewicz_Zbrodnie-prawie-doskonale_500pcx.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="438" data-original-width="300" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidMilWMac5xKm8E87_mw-CtZvEMN_Rb1rbEa6im0jQRaK8IMZCXLjUlnstdR5qNE_IEyEJG0onn4oLXOhyjroRPGaUhkUxtbB-V1zE2W2TH2N_ntS0JVHscPP316bAkNckZtgsgycS6c4/s200/Michalewicz_Zbrodnie-prawie-doskonale_500pcx.jpg" width="136" /></a>Ale przede wszystkim
zdecydowałam, iż będę czytać tylko dobre książki. Takie, które
mnie interesują, które mnie wciągają, które mnie bawią, uczą,
i które chcę polecić znajomym. Nie mam czasu na słabe pozycje,
dlatego 2018 rok był też rokiem nagminnie porzucanych lektur.
Kiedyś ktoś mi zarzucił w komentarzach, że recenzuję tylko
czwórkowe, piątkowe i szóstkowe książki, że wszystko mi się
podoba. Wtedy wzięłam to za krytykę, dziś zdecydowanie jestem z
tego dumna. Nie mam już ochoty na czytanie gniotów tylko po to, by
na blogu było bardziej różnorodnie (chyba, że gniot mnie bawi,
jak <i>Komisarz </i><span style="font-style: normal;">Pauliny Świst).</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Przeczytałam
ostatecznie 97 pozycji – wiele z nich może nie wyrywało z kapci,
ale w większości były to co najmniej przyzwoite lektury.</span>
Pomiędzy nimi, jak co roku, znalazło się kilak prawdziwych
perełek. Nawet nie liczyłam, ile ich jest, po prostu króciutko Wam
o nich opowiem:</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<ol>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><i><b>Dzień
dobry, północy</b></i><b> – Lily Brooks-Dalton</b> – pozycja o
której przeczytałam na blogu Miasto Książek. Zaraz po recenzji
Pauliny byłam już na stronie sklepu z ebookami. Jest to obłędnie
piękna i spokojna opowieść o dwójce ludzi w obliczu nieznanej
katastrofy. Nie wiemy co się stało z ludzkością, ani czy Ziemia
nadaje się jeszcze do zamieszkania. Wiemy jedynie, że na stacji
polarnej i na statku kosmicznym znajdują się ostatni potomkowie
homo sapiens, którzy powoli i nieuchronnie uzmysławiają sobie, że
są sami. Powieść Brooks-Dalton znajduje się daleko poza moją
strefą komfortu, i może dlatego tak silnie na mnie zadziałała.</span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<span style="color: black;"><i><b>Wszystko czego wam nie powiedziałam</b></i><span style="font-style: normal;"><b>
– Celeste Ng</b></span><span style="font-style: normal;"> –
powieść obyczajowo psychologiczna. Młoda dziewczyna pewnego dnia
znika, a w trakcie coraz bardziej gorączkowych poszukiwań jej
rodzina przepracowuje wspomnienia sprzed lat. Teraz na stosiku czeka
druga książka tej autorki, która dla mnie jest objawieniem.</span></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<span style="color: black;"><i><b>Złodziejka książek</b></i><b> –
Markus Zusak </b>– Razem z Zuzanną Sardegnią z bloga Książki
Sardegny postanowiłyśmy zabawić się równoległe czytanie.
Pamiętacie, kiedy w szkole wszyscy naraz czytali jedną lekturę?
My wybrałyśmy hit wydawniczy, którego obie nie czytałyśmy, i
obie zgadzamy się, że niektóre bestsellery są naprawdę warte
tego, by czytały je miliony. I to jest taka książka.</span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<span style="color: black;"><a href="http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2018/03/ostatnia-bitwa-templariusza-arturo.html">Ostatnia bitwa templariusza – Arturo Perez-Reverte </a>– 2018 rok był też rokiem, kiedy po raz
pierwszy w życiu trafiłam na stół operacyjny. Planowany zabieg
się udał, a ja w trakcie rekonwalescencji wygrzebałam u rodziców
zapomnianą przez mnie książkę. I przypomniałam sobie, dlateczo
Perez-Reverte przez lata był moim ulubionym autorem. Nie wiem, co
wciągało bardziej – przerażająca zagadka zabójczego kościoła,
James Bond w koloratce czy piękna Sewilla w tle.</span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<span style="color: black;"><a href="http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2018/04/zbrodnie-prawie-doskonae-iza-michalewicz.html">Zbrodnie prawie doskonałe – Iza Michalewicz</a> – Czytałam, z racji wykształcenia i
zainteresowań, bardzo wiele pozycji z rodzaju „true crime”,
oraz fragmentów akt prawdziwych zbrodni. Pierwszy raz po lekturze
bałam się zasnąć. Bardzo silna pozycja dla czytelnika o mocnych
nerwach.</span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<span style="color: black;"><i><b>Bóg zapłać –</b></i><b> Wojciech
Tochman </b>– reportaże o Polsce, które wstrząsają nawet, gdy
już się je kiedyś czytało w innym zbiorze.</span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<span style="color: black;"><a href="http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2018/12/zabojcza-biel-robert-galbraith.html">Zabójcza biel – Robert Galbraith</a> – wyczekiwana przez mnie od lat kolejna odsłona
przygód Cormorana Strike'a nie zawiodła mnie. I znów przede mną
lata oczekiwania.</span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<span style="color: black;"><i><b>We should all be feminists</b></i><b> –
Chimamanda Ngozi Adichie</b> – pogłębiony zapis słynnego
przemówienia nigeryskiej autorki na jednej z konferencji TedEx.
Pozycja obligatoryjna dla każdego, kto chciałby naprawdę
zrozumieć, czym jest feminizm, i dlaczego każdy z nas powinien być
feministą.</span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<span style="color: black;"><i><b>Cudowny chłopak </b></i><b>– R.J.
Palacio </b>– najpierw książka, potem film. Oba urocze, ciepłe
i przywracające wiarę w ludzkość.</span></div>
</li>
</ol>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxBanp8on0BTzveyAqYa8Q5wOFrrfST5XqmAaURf0WOnW6YjvLD4iGHiUurm6CxqqQMwCyIGIFp7lBu58LMUBwODfdZEkrr7ucByV6Z3lbBbqqzpftBYcCdAkUZxJNm1pSJNYNGaPGOXg/s1600/ostatnia+bitwa+templariusza.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="263" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxBanp8on0BTzveyAqYa8Q5wOFrrfST5XqmAaURf0WOnW6YjvLD4iGHiUurm6CxqqQMwCyIGIFp7lBu58LMUBwODfdZEkrr7ucByV6Z3lbBbqqzpftBYcCdAkUZxJNm1pSJNYNGaPGOXg/s200/ostatnia+bitwa+templariusza.jpg" width="131" /></a><span style="color: black;">Ale dobrych książek było w tym roku znacznie
więcej. Przede wszystkim odkryłam nowych ulubionych autorów
kryminałów. <a href="http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2018/07/marta-matyszczak-tajemnicza-smierc.html">Kryminały pod psem Marty Matyszczak</a> bawią mnie do łez
chociażby dlatego, że mamy w rodzinie swojego Gucia, który
dzielnie reprezentuje rasę kundel odmiana schroniskowy. A i Rufusa
można odnaleźć na kartach tych powieści. <a href="http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2018/11/wojciech-chmielarz-farma-lalek.html">Wojciech Chmielarz, </a>ku
mojej radości, zdążył opublikować sporą ilość pozycji, więc
nuda mi nie grozi. Na targu staroci odkryłam ramotki Georgesa
Simenona – malutkie kryminały o komisarzu Maigrecie, które
zajmują teraz to samo miejsce na półce, co Conan Doyle i Agatha
Christie. Wreszcie też sięgnęłam po zalegające na półce
kryminały kubańskie Leonardo Padury.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<span style="color: black;">Z ulubionych autorów n ie tylko J. K. Rowling
mnie rozpuściła; na początku roku pojawiły się na rynku dwie
nowe powieści Arne Dahla, z kapitalnym klimatem skandynawskiego
thrillera.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<span style="color: black;">Reportażowo wzniosłam się na wyżyny –
byłam w Chinach (<i>Przez drogi i bezdroża</i>), na Coney Island
(<i>Wszyscy jesteśmy dziwni</i>), w Norwegii (<i>Dzieci Norwegii)</i>,
przemierzałam Stany z bronią w ręku (<i>Wolność i spluwa)</i> i
wspinałam się na Broad Peak z Jackiem Hugo-Baderem. Byłam w
Białymstoku i Czarnobylu. Oraz w Japonii (<i>Kwiaty w pudełku</i> i
<i>Rekin z parku Yoyogi</i>).</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjepG-udoo16WOw0ArBEIwiCdRlgnSPBsZL2P-cZ8s9pfAP-C1EMOCxXDp51avRF3JcStS_gS6HLQ0aMPM-mm-UZhfBixyvzXSSSMjDRuymmIO-rce4yOke-zzJ5UTN5qAtETkyxamcoDY/s1600/20180502_051513.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjepG-udoo16WOw0ArBEIwiCdRlgnSPBsZL2P-cZ8s9pfAP-C1EMOCxXDp51avRF3JcStS_gS6HLQ0aMPM-mm-UZhfBixyvzXSSSMjDRuymmIO-rce4yOke-zzJ5UTN5qAtETkyxamcoDY/s200/20180502_051513.jpg" width="200" /></a><span style="color: black;">W tej ostatniej nie tylko książkowo, ale i
fizycznie. W maju spędziłam miesiąc podróżując po Tokio, Osace,
Kioto i okolicach tych pięknych miast. Zdecydowanie była to
przygoda życia, nie zawsze łatwa, ale bardzo w moim życiu ważna.
Człowiek wiele się o sobie dowiaduje w takich chwilach. 2018 rok to
mój początek trudniej miłości do Japonii.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<span style="color: black;">Lokalnie również sporo się działo. Czytając
<i>Fakap – moja przygoda z korpoświatem</i>, rzuciłam pracę i
przeniosłam się do zupełnie innej branży. Przed wizytą w
szpitalu niezbyt rozsądnie wybrałam do czytania książkę <i><a href="http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2018/01/mali-bogowie-o-znieczulicy-polskich.html">MaliBogowie. O znieczulicy polskich lekarzy</a></i>. Na szczęście mój
lekarz jest nie tylko świetny fachowcem, ale i wspaniałym
człowiekiem. Pod koniec roku zaś zapoznałam się ponownie z wadami
polskiego wymiaru sprawiedliwości poprzez książkę Justyny
Kopińskiej <i>Z nienawiści do kobiet </i>i wstrząsającą opowieść
o 18 latach więzienia za niewinność, historii Tomasza Komendy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<span style="color: black;">Było tego więcej. I liczę na to, że będzie
jeszcze więcej w 2019 roku, a każda pozycja nie tylko wyrwie mi
kawałek duszy, ale i zostawi coś w zamian.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<span style="color: black;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoigpKLMFXESUBKtE2Y0ck2afLfEYQXjwptsJNu-54nLRDFcVIpj2HpkM81aRCj7xUEqdu70IJya7L6tsR_MaHkWfQOWvtFm2k7x0ROynSsYSQib9K5jqhop8dUduTnSn1MHpHWXoGtHg/s1600/20180504_050357.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoigpKLMFXESUBKtE2Y0ck2afLfEYQXjwptsJNu-54nLRDFcVIpj2HpkM81aRCj7xUEqdu70IJya7L6tsR_MaHkWfQOWvtFm2k7x0ROynSsYSQib9K5jqhop8dUduTnSn1MHpHWXoGtHg/s320/20180504_050357.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjWkaDXUdgavuDWH1uQ4X_UNY4T16F-DBZYR5uYCavIZoGuSRkQCARtYERWqL4bvsFFER_nzjWBdtDNIPTrNU9Abt7s9w1GolsxW4yALwdSO5ZDf6GXKeEpy8t1EG-bbOtnAJvBr-U26s/s1600/20180509_070721.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjWkaDXUdgavuDWH1uQ4X_UNY4T16F-DBZYR5uYCavIZoGuSRkQCARtYERWqL4bvsFFER_nzjWBdtDNIPTrNU9Abt7s9w1GolsxW4yALwdSO5ZDf6GXKeEpy8t1EG-bbOtnAJvBr-U26s/s320/20180509_070721.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgledpV3AV-QMb6yuaLYcBFRc9uUCDX61DOJnqEHqyQbi0Z1TzxQ6w1r4mmJlTr2zTsZaeveuFRPAUuUZRS-JVn5ovaN1H6ParlVK8CXR-yiwwuJ0e94B2G6sQZL-pVcNVoQSnwipt0nuo/s1600/20180522_075647.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgledpV3AV-QMb6yuaLYcBFRc9uUCDX61DOJnqEHqyQbi0Z1TzxQ6w1r4mmJlTr2zTsZaeveuFRPAUuUZRS-JVn5ovaN1H6ParlVK8CXR-yiwwuJ0e94B2G6sQZL-pVcNVoQSnwipt0nuo/s320/20180522_075647.jpg" width="320" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<span style="color: black;"><br /></span></div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-29291435187184711372018-12-03T17:00:00.000+01:002018-12-03T17:00:10.854+01:00"Zabójcza biel" Robert Galbraith<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjh5_mTaHlz2cpP0t7IO0ljHwCd-UXAyH0_z2EMxDrwjTyH0pxlufAhS6ZPRMnY-k1PYN1aIu7JaWZlm1Nzyl-YHs-h93ZWAY-ft3Zh35rjAbbqZY1tQNzUIAExGNDadhU-0SU9xzveLMI/s1600/20181128_202742.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjh5_mTaHlz2cpP0t7IO0ljHwCd-UXAyH0_z2EMxDrwjTyH0pxlufAhS6ZPRMnY-k1PYN1aIu7JaWZlm1Nzyl-YHs-h93ZWAY-ft3Zh35rjAbbqZY1tQNzUIAExGNDadhU-0SU9xzveLMI/s320/20181128_202742.jpg" width="240" /></a></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nie wiem ile czasu
minęło, odkąd bezpośrednio po zakończeniu lektury książki
zasiadłam żeby o niej napisać. Dawniej tak powstawały wszystkie
moje książkowe wpisy, jednak z czasem czy to rutyna, czy ogólne
przemęczenie pracą i nauką, czy może zwykły brak czasu sprawił,
że odkładałam pisanie na później. Na początku nawet myślałam,
że tak będzie lepiej, że nabiorę dystansu i wtedy powstaną
lepsze teksty. Tak się jednak nie stało – okazuje się, że
potrafię pisać tylko pod wpływem emocji, jakiekolwiek by one nie
były. Czy cierpi na tym obiektywizm, trudno powiedzieć, bo tez
chyba recenzje nigdy nie były gatunkiem ceniącym sobie obiektywizm.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Fakt, że zasiadłam
przed edytorem tekstu teraz, zaledwie dwie godziny po zakończeniu
lektury powieści, na którą czekałam kilka lat, nie wynika z
nagłej dzikiej potrzeby napisania o niej (co nie znaczy, że nie
chcę i nie mam żadnych przemyśleń), tylko z odrobionych lekcji.
Ostatnio, patrząc na żałosne liczby opublikowanych tutaj tekstów,
zaczęłam się zastanawiać, co się zmieniło, i poza odpowiedzią
że wszystko, umarł mój nawyk by przelewać wrażenia z
przeczytanych książek zaraz po tym, jak przewracam ostatnią
stronę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Powieścią, na którą
autor (autorka) kazał czekać czytelnikom przez dobre kilka lat,
uprzednio zakończywszy trzeci tom cliffheanger'em że zęby bolą,
jest oczywiście <i>Zabójcza biel </i><span style="font-style: normal;">Roberta
Galbraitha (aka J.K. Rowling), czyli czwarty tom przygód prywatnego
detektywa Cormorana Strike'a i Robin Ellacott. Tom, który ukazał
się bardzo niedawno w oryginale i chyba już został znienawidzony
przez większość populacji (albo źle trafiałam w poszukiwaniu
recenzji). I tutaj spoiler, ale mnie się podobało.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Powieści
o Cormoranie Strike'u nigdy do cienkich nie należały, ale </span><i>Zabójcza
biel </i><span style="font-style: normal;">to niezły behemot – 650
stron mocno zakręconej intrygi kryminalnej, splecionej ściśle z
dramatem rodzinnym i poprzecinany bardzo intensywnie życiem
prywatnym głównych bohaterów. Podchwytujemy fabułę dokładnie
tam, gdzie się ona zakończyła w tomie trzecim (i która spędziła
sen z powiek wszystkim znanym mi wielbicielom cyklu), a dramat z tym
wydarzeniem związany będzie nam towarzyszył przez całą lekturę,
i to w o wiele większym stopniu, niż to miało miejsce w
poprzednich częściach, i co prawdopodobnie odpowiada za rozmiary
tego tomiszcza.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Jednocześnie
bierzemy udział w dochodzeniu, które rozpoczęły nietypowe
odwiedziny w agencji prowadzonej obecnie wspólnie przez Cormorana i
Robin. Następnie o wiele poważniejszy klient zleca detektywom
bardzo delikatne zadanie związane z szantażem i polityką. Jak to
bywa w kryminałach, obie sprawy okazują się ze sobą połączone,
a jedne niespodziewane wydarzenia prowadzą do kolejnych. Z
ruchliwego Londynu opanowanego gorączką olimpijską przenosić się
będziemy do wiejskich posiadłości, z budynku rządowego do
slumsów, a obok nowych postaci pojawią się znani i niekoniecznie
lubiani bohaterowie poprzednich części.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Kiedy
zaangażuję się już emocjonalnie w bohaterów danego cyklu, zwykle
bardziej niż sama intryga interesują mnie te drobne wtręty z ich
życia prywatnego. Możliwe, że to dlatego, że jest ich zwykle
mniej niż samej intrygi. Tutaj jednak odnoszę wrażenie, że ta
równowaga została zachwiana, i to była jedyna rzecz, która mi się
w </span><i>Zabójczej bieli </i><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">nie
podobała. Nie będę spoilerować treści, więc powiem tylko, iż o
ile uczuciowe przeżycia Strike'a jakoś mnie nie dziwiły, to Robin
uważałam jednak za mądrzejszą. Tymczasem 600 stron zajmuje jej
dojście do tego, co my, czytelnicy, wiemy już od </span></span><i><span style="font-weight: normal;">Wołania
kukułki. </span></i><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">I
na tym skończę, chociaż chciałabym powiedzieć więcej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">Czekałam
na tą powieść, i uważam, że było warto. Co więcej, teraz będę
czekać na kolejny tom, chociaż na szczęście autorka darowała
sobie tym razem zabieg z </span></span><i><span style="font-weight: normal;">Jedwabnika,
</span></i><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">więc
nie czekają Was bezsenne noce po zakończeniu lektury. Kto jeszcze
nie zna Cormorana i Robin, zachęcam by zacząć przygodę z nimi od
początku, a tych, którzy tak jak ja po lekturze </span></span><i><span style="font-weight: normal;">Jedwabnika
</span></i><span style="font-style: normal;"><span style="font-weight: normal;">zapytali
głośno w przestrzeń „Co?!” - jak najszybciej sięgajcie po
</span></span><i><span style="font-weight: normal;">Zabójczą biel.</span></i><br />
<i><span style="font-weight: normal;"><br /></span></i>
<span style="font-weight: normal;">Moja ocena: 4,5/6</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">Robert
Galbraith </span><i><span style="font-weight: normal;">Zabójcza biel</span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">Przeł.
Anna Gralak</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">Wyd.
Dolnośląskie</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">Poznań
2018</span></div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-52015120185282666392018-12-02T19:17:00.003+01:002018-12-02T19:17:47.189+01:00Mój dzień w książkach<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUamqyDLpigUCwZ5b_VR6mQyl_v63552qn8LYSb2Fx4Dz_1sIM91FO7vM16L4cxabst-gYPkRIsIcPTF1KPi3w8SX28vdlQ4hcsB7ub8glNWyjEzv1UfvcsTuGRvnM9yifl9u2gEZJOP4/s1600/mojdzienwksiazkach.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="200" data-original-width="187" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUamqyDLpigUCwZ5b_VR6mQyl_v63552qn8LYSb2Fx4Dz_1sIM91FO7vM16L4cxabst-gYPkRIsIcPTF1KPi3w8SX28vdlQ4hcsB7ub8glNWyjEzv1UfvcsTuGRvnM9yifl9u2gEZJOP4/s320/mojdzienwksiazkach.jpg" width="299" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: Książki Sardegny</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po 7 latach Sardegna z <a href="http://ksiazki-sardegny.blogspot.com/">KsiążekSardegny</a> postanowiła reaktywować łańcuszek, który królował na
blogach książkowych właśnie 7 lat temu. Nie wydaje mi się, abym
kiedykolwiek miała okazję uczestniczyć akurat w tej zabawie, ale
pamiętam inne tego typu inicjatywy i moc zabawy z nimi związaną –
zarówno dla autora jak i dla czytelników bloga. Dlatego
zdecydowanie wsiadam na tego konia i poniżej przedstawiam Wam
historię „Mój dzień w książkach”, która może nie być
najambitniejszym dziełem literackim ale której konstruowanie
stanowiło dla mnie olbrzymią frajdę:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zaczęłam dzień z <i><b>13 powodów</b></i><i>.
</i>W drodze do pracy zobaczyłam <i><b>Daleką drogę do małej
gniewnej planety</b></i><i> </i>i przeszłam obok <i><b>Kamiennego
żagla</b></i><i> </i>żeby uniknąć <i><span style="text-decoration: none;"><b>Pustkowia</b></span></i><i>,
</i>ale oczywiście zatrzymałam się przy <i><b>Kwiatach w pudełku</b></i><i>.
</i>W biurze szef powiedział <i><b>Wszystko czego wam nie
powiedziałam</b></i><i> </i>i zlecił mi zadanie <i><b>Żeby nie
było śladów</b></i><i>. </i>W czasie obiadu z <i><b>Cudownym
chłopakiem</b></i><i> </i>zauważyłam <i><b>Fakap</b></i><i> </i>pod
<i><b>Zabójczą</b></i><b> </b><i><b>bielą</b></i><i>. </i>Potem
wróciłam do swojego biurka <i><b>Przez drogi i bezdroża</b></i><i>.
</i>Następnie, w drodze do domu, kupiłam <i><b>Rzeczy których nie
wyrzuciłem</b></i><i>, </i>ponieważ mam <i><b>Życie na miarę</b></i><i>.
</i>Przygotowując się do snu wzięłam <i><b>Profil mordercy</b></i><i>
</i>i uczyłam się <i><b>Kiedy nadejdą dobre wieści,</b></i><i>
</i>zanim powiedziałam dobranoc <i><b>Lokatorce</b></i><i>.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Główną funkcją
w ramach łańcuszków jest przekazywanie ich dalej, ale jednocześnie
jest to ta najgorsza część, bowiem w wyniku przedobrzenia
większość ludzi ma na to uczulenie (a poza tym czyta tego bloga
jakieś 5 osób, z czego jedną na pewno jest moja mama, a ze dwie
inne to ruskie boty). Dlatego zwyczajnie zachęcam do wzięcia
udziału w zabawie i opublikowaniu swojej wersji u siebie na blogu,
albo z braku takowego w komentarzach poniżej.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
O całym
przedsięwzięciu można przeczytać bardziej szczegółowo u
<a href="http://ksiazki-sardegny.blogspot.com/2018/12/moj-dzien-w-ksiazkach-reaktywacja-po-7.html">Sardegny</a>, jak również znaleźć tam gotowy do wypełnienia szimel.
:)</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dziękuję Sardegno
za przywrócenie tej zabawy do życia :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-14765811263730088462018-11-07T21:18:00.001+01:002018-11-07T21:18:12.899+01:00Wojciech Chmielarz "Farma lalek"<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH-s_qjs_lgPZzXM6_ULKVY0rFwzxQP5VL7GY_fzegH2DGpcoCaNFuIhZf9QXUDG_Sg9t3qnYHcSbGG-wUhKtLbFv5mOBAS_vfZNrodud-QQ5NkSzTIAVDcTRThvmsSL2lHz24KoviuNM/s1600/farma-lalek-w-iext48588818.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="213" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH-s_qjs_lgPZzXM6_ULKVY0rFwzxQP5VL7GY_fzegH2DGpcoCaNFuIhZf9QXUDG_Sg9t3qnYHcSbGG-wUhKtLbFv5mOBAS_vfZNrodud-QQ5NkSzTIAVDcTRThvmsSL2lHz24KoviuNM/s320/farma-lalek-w-iext48588818.jpg" width="194" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Jesień to czas na
czytanie kryminałów, prawda? Halloween'owe dekoracje, Święto
Zmarłych, coraz krótsze dni, ponura atmosfera za oknem, mgła i
drzewa ogołocone z liści – późna jesień to okres mroczny, i
wtedy wielu z nas chętnie zagrzebuje się pod kocykiem i spędza
kolejne długie wieczory w towarzystwie powieści kryminalnych.
Wydaje mi się, że nie tylko tematyka nas do nich przyciąga o tej
porze roku, ale często też fakt, iż zaspani i pozbawieni energii
nie mamy ochoty na zawiłe epopeje pisane z dziesięciu rożnych
perspektyw. A nawet najlepsze kryminały oferują poniekąd powrót
do tego, co dobrze znane.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Co nie znaczy, że czytam
tylko znajomych autorów, chociaż nie przeczę, że w przeciągu
ubiegłych tygodni udało mi się nadgonić zaległości z niektórymi
znanymi cyklami kryminalnymi. Ale dziś będzie o moim nowym odkryciu
(z naciskiem na moim) – powieści Wojciech Chmielarza, której
bohaterem jest komisarz Jakub Mortka – <i>Farma lalek. </i><span style="font-style: normal;">Leżała
w osiedlowej bibliotece, a sięgnęłam po nią po tym gdy koleżanka
wspomniała o autorze na ostatnim spotkaniu biblionetkowym w
Krakowie. Postanowiłam spróbować, i chyba przepadłam.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Komisarz
Mortka trafia na zesłanie z Warszawy do kotliny jeleniogórskiej, a
konkretnie, do małej miejscowości Krotowice, w wyniku zdarzeń
opowiedzianych w pierwszej części tego cyklu. Której, z racji
tematyki pożarowej, raczej nie zamierzam czytać (kłania się lęk
przed ogniem; słowo daję, gdybym to ja była człowiekiem
pierwotnym i ode mnie zależałoby ogarnięcie ognia dla ludzkości,
to do dziś siedzielibyśmy zmarznięci na drzewach). W każdym razie
pan komisarz planuje się nie wychylać, odpocząć, przetrwać okres
zesłania i przy okazji zadecydować, co dalej zrobi ze swoim życiem.
Nie jest tutejszy, zatem nie wtrąca się w pracę lokalnych
policjantów. Do czasu, gdy zaginięcie małej dziewczynki na
początek śledztwu w sprawie brutalnych zabójstw, które z kolei
doprowadzi nas do nieoczekiwanego finału.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Podobał
mi się sposób pisania pana Chmielarza. Dawno już nie płynęłam
tak płynnie prze kolejne strony. Konstrukcja fabuły nie dawała
chwili wytchnienia ani powieściowym gliniarzom, ani czytelnikowi, a
jednak nie miałam wrażenia przesady i przeciążenia zdarzeniami,
jak to się czasem zdarza, szczególnie w powieściach kryminalnych.
Szczególnie bliska jest mi okolica, w której autor umiejscowił
akcję – w okolicach Szklarskiej Poręby i Jeleniej Góry spędziłam
jedne z najlepszych wakacji w życiu. A i miejscowość, na bazie
której narodziły się powieściowe Krotowice, jest mi dosyć dobrze
znana. I wreszcie sam komisarz Mortka – długo nie mogłam sobie
uzmysłowić, co mnie ujęło w tym smutnym, rozwiedzionym
pracoholiku w depresji, aż wreszcie to do mnie dotarło – jesteśmy
starymi znajomymi. Miewał inne imiona, działał w różnych
regionach Polski, bywał wdowcem, ale to jednak on – typowy główny
bohater kryminałów. I nie myślcie, że to wada. Trzeba nie lada
kunsztu, by tego bohatera ożywić w kolejnych powieściach, by nie
stał się parodią samego siebie. Ale Wojciechowi Chmielarzowi się
to udało.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">To
byłą jedna z tych lektury, dla których wracałam szybciej do domu,
by tylko móc się znów zagłębić w lekturę. I jedna z tych, po
których zakończeniu biegnie się do biblioteki po kolejny tom.
</span><i>Osiedle marzeń </i><span style="font-style: normal;">już
na mnie czeka.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Moja
ocena: 5/6</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Wojciech
Chmielarz </span><i>Farma lalek</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wyd.
Czarne</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wołowiec
2017</div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-3623334996068881972018-11-01T22:19:00.003+01:002018-11-01T22:19:37.417+01:00Co będę czytała w listopadzie?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjCtCV-bqn4z4iX4tw3GhQUGDfJUB4ww24yn6P8zX2F1zlvqbtWN2GAm3HFQtpJ_cHS1xGovRi0BZMn2-bqPWDwxpg1qY3YtLoUunb4PkOex-7GPKV6Fl4nX6HDv-mQEnAi4XxzMC6EOI/s1600/20181101_212349.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="150" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjCtCV-bqn4z4iX4tw3GhQUGDfJUB4ww24yn6P8zX2F1zlvqbtWN2GAm3HFQtpJ_cHS1xGovRi0BZMn2-bqPWDwxpg1qY3YtLoUunb4PkOex-7GPKV6Fl4nX6HDv-mQEnAi4XxzMC6EOI/s200/20181101_212349.jpg" width="200" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Od
kilku lat nie buduję już stosików do przeczytania na następny
miesiąc, bowiem zwykle okazywało się, że czytałam wszystko,
tylko nie to, co się na tym stosiku znalazło. Jednak miewam takie
momenty, gdy wprost zalewa mnie fala pozycji, które chcę przeczytać
tu i teraz. Czasem jest to tylko efekt ogólnej potrzeby czytania
wszystkiego (znacie to uczucie? Jakby się było na czytelniczym
haju), czasem wydawcy rozpieszczają nas premierami, czasem natrafimy
na rudę złota w osiedlowej bibliotece, albo spotkanie z książkowymi
maniakami pozostawia nas z dłuuuuugą listą rekomendacji. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin7QeN6Fz1oABUoyU8oZEImHwWRV1gyWXJEW4mBKItpGhqlaK0O_qUg4uRFwVf0LdHAqNYkTUWxNA8i8vWWUa4-dUR83yc5Dqc7ins0HRJGgtTAWpJkdm9-XVH1SpUg588uZh_rElZG9c/s1600/20181101_212551.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin7QeN6Fz1oABUoyU8oZEImHwWRV1gyWXJEW4mBKItpGhqlaK0O_qUg4uRFwVf0LdHAqNYkTUWxNA8i8vWWUa4-dUR83yc5Dqc7ins0HRJGgtTAWpJkdm9-XVH1SpUg588uZh_rElZG9c/s200/20181101_212551.jpg" width="150" /></a><span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><span style="font-size: small;">U
mnie ma miejsce wyrafinowana mikstura wszystkiego, co powyżej. Nie
tyle mam stosik książek które muszę przeczytać (bo termin, bo
trzeba oddać, bo ktoś chce pożyczyć, bo, bo, bo...) ile książek,
których przeczytania nie mogę się wprost doczekać. Na stosie na
listopad, tradycyjnie, znalazło się trochę kryminałów,
reportaże, których z każdym rokiem czytam więcej i które chyba
powoli stają się moim ulubionym i najchętniej czytanym gatunkiem,
ale jest też najnowsza pozycja jednej z uwielbianych przez mnie
autorek (a nawet Ałtorek – tak, napisałam to, pozwijcie mnie),
jest sporych rozmiarów powieść do której nie udało mi się
dorwać w październiku, monumentalny bestseller sprzed kilku lat,
audiobook i zapewne kilka pozycji,o których teraz nawet nie wiem, że
chcę je czytać. I jakoś tak mnie naszło, żeby Wam o nich
opowiedzieć, bo znając życie, wiele z nich nie doczeka się ode
mnie oddzielnych recenzji (a może? Kto wie?)</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiK32CW5NDtpBVAOQfGljJNYcG6FslFzPHSmOX4p2nTJA4pU1WjRBHL9FQwriTFVJ2QaxDQAr2tUAx9M2OnBMfZ8ynkNMwo6E_1FqzJgyXgTx4hTp-R-Ay5yf9_S5kSuy9wuqomW-5Yy7M/s1600/20181101_212721.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="150" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiK32CW5NDtpBVAOQfGljJNYcG6FslFzPHSmOX4p2nTJA4pU1WjRBHL9FQwriTFVJ2QaxDQAr2tUAx9M2OnBMfZ8ynkNMwo6E_1FqzJgyXgTx4hTp-R-Ay5yf9_S5kSuy9wuqomW-5Yy7M/s200/20181101_212721.jpg" width="200" /></a><br />
</div>
<ol>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><b>Wojciech
Chmielarz </b><i><b>Farma lalek </b></i><i>– </i><span style="font-style: normal;">autor
kryminałów, z którego twórczością nie miałam jeszcze do
czynienia, chociaż niemalże zewsząd słyszę pozytywne opinie.
Przeczytałam na razie kilka stron i już się wciągnęłam. Mała
miejscowość w Karkonoszach i seria zaginięć jedenastoletnich
dziewczynek.</span></span></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;"><b>Francesco
M. Cataluccio </b></span><i><b>Czarnobyl </b></i><i>–</i><span style="font-style: normal;">
zdobycz z uroczego antykwariatu w Elblągu, na temat który
szczególnie mnie interesuje (miano pokolenia Czarnobyla
zobowiązuje). Opowieść o mieście znanym jako epicentrum
katastrofy.</span></span></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;"><b>Marta
Kisiel </b></span><i><b>Pierwsze słowo</b></i><i> –</i><span style="font-style: normal;">
razem z drastycznym ograniczeniem pisania na blogu zrezygnowałam z
jakichkolwiek współprac. Wyjątkiem są książki Marty Kisiel,
choćbym tylko dla nich miała trzymać bloga przy życiu.
Opowiadania jedynek w swoim rodzaju autorki.</span></span></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;"><b>Maciej
Czarnecki </b></span><i><b>Dzieci Norwegii</b></i><i> –</i><span style="font-style: normal;">
znalezisko osiedlowej biblioteki, która może nie jest najbardziej
szałową biblioteką na świecie, ale jeśli chodzi o reportaże
stanowi centrum dowodzenia wszechświatem. O państwie, w którym
jest dobrze. Za dobrze?</span></span></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;"><b>Leonardo
Padura </b></span><i><b>Trans w Hawanie </b></i><i>–</i><span style="font-style: normal;">
Trylogia Padury przeleżała na moich półkach około 10 lat...
kilka razy znajdowały się już na stosie do wyniesienia do
biblioteki, jednak jakimś cudem zawsze im się udawało. Jestem już
po lekturze pierwszych dwóch tomów, i nie mogę uwierzyć, że coś
tak dobrego mogło tak długo czekać na swoją szansę. Kryminały
kubańskie, morderstwa w dusznej atmosferze Hawany.</span></span></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;"><b>Mads
Peter Nordbo </b></span><i><b>Dziewczyna bez skóry</b></i><i> –</i><span style="font-style: normal;">
przypadkowy zakup, ostatnio coraz trudniej mi się dorwać do
dobrych skandynawskich kryminałów, liczę, że ten taki będzie.
Intryguje mnie, ponieważ fabułę osadzono na Grenlandii.</span></span></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;"><b>Jennifer
Egan </b></span><i><b>Manhattan Beach –</b></i><span style="font-style: normal;">
kiedy tylko pojawiła się w zapowiedziach, zwróciła moją uwagę.
Potem natrafiłam na entuzjastyczne recenzje, i już byłam pewna że
to coś dla mnie. Opowieść o młodej dziewczynie i Nowym Jorku lat
30. i 40.</span></span></span></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;"><b>Diana
Gabaldon </b></span><i><b>Obca </b></i><i>–</i><span style="font-style: normal;">
potrzebowałam czytadła i przypomniałam sobie, że swego czasu
wszyscy się tym zaczytywali. Młoda kobieta zostaje przeniesiona w
czasie do XVIII wiecznej Szkocji.</span></span></span></div>
</li>
</ol>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4ouI6bD4ze8eusMrYBJ_tsHHcMNcceTHUMDdHxXmTIB79pgJz0JKppWt3M4mlyHqTOERBeg1JvhIYtkzQmracEzYyaQWQSLFMw74_a_N7k1o6Cgu0sYjPShgZ_ezSQpKhWFkKGOKlgzo/s1600/20181101_212446.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4ouI6bD4ze8eusMrYBJ_tsHHcMNcceTHUMDdHxXmTIB79pgJz0JKppWt3M4mlyHqTOERBeg1JvhIYtkzQmracEzYyaQWQSLFMw74_a_N7k1o6Cgu0sYjPShgZ_ezSQpKhWFkKGOKlgzo/s320/20181101_212446.jpg" width="240" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;">Dawno
już nie miałam przed sobą tylu fascynujących pozycji naraz.
Teraz długie listopadowe wieczory nie będą mi straszne.</span></span></span></div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-29495119030794118342018-09-16T22:34:00.001+02:002018-09-16T22:34:30.560+02:00"Małe Licho" Marta Kisiel<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLq2Ad-9vf14p9vGcPMVn7hGS8uPJHuFyW4A0wNIv0FY-cShKS-n3Oy8bBAq3ucBuverzh0ocZ8v-rz5aggi5xqyVkQsWck5d9OSXMnirYOeTeucECfZ8HCLbM4Mj_-Ehyphenhyphenjq8sBzcK7gk/s1600/male+licho.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLq2Ad-9vf14p9vGcPMVn7hGS8uPJHuFyW4A0wNIv0FY-cShKS-n3Oy8bBAq3ucBuverzh0ocZ8v-rz5aggi5xqyVkQsWck5d9OSXMnirYOeTeucECfZ8HCLbM4Mj_-Ehyphenhyphenjq8sBzcK7gk/s320/male+licho.jpg" width="225" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Chociaż rokrocznie na rynku pojawia
się kilkaset nowych pozycji, chociaż lubię żonglować gatunkami
po które sięgam, jednak zawsze z radością powracam do starych
znajomych. Zmęczonych życiem detektywów, rezolutnego sześciolatka
se Scotland Street czy łowczyni nagród. A już w szczególności,
gdy ci starzy znajomi mają macki lub skrzydełka, albo zdarza im się
znikać. Marta Kisiel dała nam, czytelnikom, kolejną odsłonę
przygód Licha, Konrada, Krakersa, różowych królików i całej
reszty ferajny, tym razem w konwencji książki dla młodszych
czytelników.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Opowieść tym razem kręci się wokół
Niebożątka. A raczej – Bożka. Bożydara, syna Szczęsnego,
pierwszego tego imienia. Do tej pory jego życie upływa na zabawie z
własnym aniołem stróżem i odgrywaniu przedstawień z widmami
SS-manów, jednak zostaje podjęta brzemienna w skutki decyzja –
Bożęty idzie do szkoły. Nikt, kto miał przyjemność korzystać z
systemu edukacji narodowej, nie zaprzeczy, że to nie przelewki.
Zwłaszcza, gdy nie jest się zwykłym chłopcem, a pół-widmem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie tylko poznajemy dalsze losy
ukochanych bohaterów, nie tylko mamy okazję zaśmiać się (czy
nawet pochichrać) ze specyficznego humoru znanego z poprzednich
części, ale i bierzemy udział w kolejnej, szalonej przygodzie.
Jednocześnie autorka wplata w fabułę klasyczne teksty literackie,
tworząc wyrafinowaną mieszankę. I chociaż jest to fabuła
oryginalna i nowatorska, czytelnik odkryje w niej niejedno odwołanie
do znanych baśni, legend i mitów, które stawiają <i>Małe Licho</i>
na tej samej półce dziecięcej literatury, na której (w moim
skromnym mniemaniu), stoi już <i>Hobbit,</i> <i>Opowieści z Narnii</i>
i <i>Harry Potter</i>.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Małe Licho </i>jest skierowane do
młodszych czytelników, jednak ani nie wpływa to na przyjemność
lektury przez dorosłych, ale udowadnia, jak wszechstronną autorką
jest Ałtorka. Mieliśmy już okazję w tym roku przeczytać
poważniejszą powieść, tym razem dostajemy coś, co powinno
przeczytać każde dziecko, i każdy dorosły. Bez zadęcia, pełna
charakterystycznego dla autorki sarkastycznego humoru piękna
opowieść, że to nie więzy krwi tworzą rodzinę, oraz o tym jak
ważne w życiu każdego z nas są miłość, przyjaźń i
niezłomność.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Moja ocena: 6/6</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Doprawdy, alleluja.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Małe Licho </i><span style="font-style: normal;">Marta
Kisiel</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Wydawnictwo
Wilga</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Warszawa
2018</span></div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-17999021016348097992018-07-16T16:59:00.002+02:002018-07-16T16:59:17.943+02:00Marta Matyszczak "Tajemnicza śmierć Marianny Biel"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhY2V3grrVZngLTjjLWwchQKgA1ft47aQRGNRYK09k9ZacSHSyYI_TJEX47nFykJxqjzmfGAYjNI1OQcOagt_PH5rxLQzPeQiDNtBlySLZQpPqvjSu7UfX0whB-9_rXpMiYamqFJZ6JEuA/s1600/tajemnicza-smierc-marianny-biel.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1181" data-original-width="760" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhY2V3grrVZngLTjjLWwchQKgA1ft47aQRGNRYK09k9ZacSHSyYI_TJEX47nFykJxqjzmfGAYjNI1OQcOagt_PH5rxLQzPeQiDNtBlySLZQpPqvjSu7UfX0whB-9_rXpMiYamqFJZ6JEuA/s320/tajemnicza-smierc-marianny-biel.jpg" width="205" /></a></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Jak zapewne widać,
bardzo rzadko zdarza mi się publikować na tym blogu, jednak od
czasu do czasu trafiam na pozycję, o której mimo braku czasu i
ogólnych trudności z komponowaniem wewnętrznie spójnego tekstu,
muszę napisać. Są to albo książki tak złe, że aż mnie boli
moja czytelnicza dusza, albo tak zaskakująco dobre, iż koniecznie
muszę obwieścić światu, jakie to było fajne. Nawet jeśli reszta
świata już dobrze o tym wie, a ja wpadam spóźniona na imprezę na
cześć. Dziś przeganiam mój wtórny analfabetyzm by opowiedzieć o
wrażeniach z lektury <i>Tajemniczej śmierci Marianny Biel </i><span style="font-style: normal;">autorstwa
Marty Matyszczak.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Pozycja
ta była na mojej liście „do przeczytania” już od chwili
premiery, i przyszedł taki moment, że najbardziej na świecie
potrzebowałam lekkiego kryminału, który nie miałby tysiąca
stron. Tak na marginesie, zauważyliście, iż ostatnio publikuje się
coraz więcej bardzo grubych książek każdego gatunku, a coraz
trudniej znaleźć coś wartościowego poniżej 400 stron? Na
szczęście wpadła mi w oko </span><i>Tajemnicza śmierć </i><span style="font-style: normal;">i
teraz wiem, że mam przed sobą jeszcze co najmniej trzy łatwe
wybory kolejnej „krótkiej” lektury.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Trudno
powiedzieć, kto jest w tej książce głównym bohaterem: czy były
policjant Szymon Soliński, czy przygarnięty przez niego ze
schroniska niezwykle elokwentny parówkowy skrytożerca Gucio, czy
też może typowy budynek mieszkalny na Śląsku zwany familokiem,
zamieszkany przez zgraję indywiduów. Soliński liże rany po tym,
jak jego życie legło w gruzach, Gucio liże wszystko co
potencjalnie da się zjeść, a familok prezentuje trupa pod postacią
Marianny Biel. Wiele wskazuje na to, iż trup nie był opuścił tego
łez padołu w sposób powszechnie uznawany za naturalny. Szymon wraz
ze znajomą dziennikarką Różą oraz obrotnym kundelkiem
rozpoczynają własne śledztwo, które oprócz mordercy odkryje też
wszystkie brudy, które kryją się za fasadą śląskiego domostwa. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Nie
sposób wymienić wszystkich elementów, które świadczą o
wyjątkowości tej pozycji. Bohaterowie są realistyczni, ludzcy,
niepozbawieni wad i jednocześnie dający się lubić. Nie ma tu
kolejnego podstarzałego detektywa po rozwodzie. Gucio jest
osobnikiem tak uroczym i zabawnym, a jednocześnie sarkastycznym i
pomysłowym, że wprost nie można go nie pokochać już od pierwszej
chwili. Autorka poświęca zresztą pieskiemu życiu w schronisku
sporo uwagi, bez pietyzmu i wywoływania poczucia winy, ale z
mądrością i humorem. W całej powieści tu i tak pojawiają się
zresztą komentarze do sytuacji społeczno-politycznych, które są
jak czterolistne koniczynki – nie czynią różnicy w krajobrazie
ale człowiek się cieszy kiedy na nie natrafi. I po tych
komentarzach mogę poznać, że chyba bym się mogła z autorką
zaprzyjaźnić – nadajemy na tych samych falach. Jest też tutaj
sporo humorystycznych akcentów, takich do lekkiego uśmiechu i
takich do głośnych wybuchów rechotu (winda mówiąca po ślunsku
to był absolutny hit!).</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Lata
temu ogłosiłam wyzwanie Miejsce Czytanie, które miało zachęcać
do odwiedzania polskich miast poprzez książki, i chociaż wyzwanie
umarło i zostało pogrzebane, to sam koncept jest mi wciąż bliski.
Teraz z radością dołączam do moich miejskich podróży ten
chorzowski kryminał, i planuję ponowne spotkanie z Guciem i jego
właścicielem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Moja
ocena: 5/6 (punkt odjęty za kilka drobiazgów nad którymi
zboczenie zawodowe nie pozwala mi przejść obojętnie; ogólnie za
styl, bohaterów i fabułę dałabym 6 z plusem).</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Marta
Matyszczak </span><i>Tajemnicza śmierć Marianny Biel</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wyd.
Dolnośląskie</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Poznań
2017</div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-47244095367899570732018-05-18T15:27:00.002+02:002018-05-18T15:27:48.623+02:00Marta Kisiel "Toń"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjBLxGvtKpm4-0LPPO93P2zzvae0f5LhGtkatWWdIXBJx87aAur4-LsHdf_rYF_PoPhRjA11I7ck3xvksyWMq_iQ4hYCyJF9E0ifFSv9TGRkjfE1tv7Eb3VsEQgcayJEVdr-HsJ75pm-0/s1600/ton.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="279" data-original-width="181" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjBLxGvtKpm4-0LPPO93P2zzvae0f5LhGtkatWWdIXBJx87aAur4-LsHdf_rYF_PoPhRjA11I7ck3xvksyWMq_iQ4hYCyJF9E0ifFSv9TGRkjfE1tv7Eb3VsEQgcayJEVdr-HsJ75pm-0/s320/ton.jpg" width="207" /></a></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Na każdą kolejną powieść Marty
Kisiel czekam z wytęsknieniem, odkąd wiele lat temu kultowe
<i>Dożywocie</i> trafiło w moje ręce. Na szczęście autorka
planuje w niedalekiej przyszłości wydać ich jeszcze kilka, na
razie jednak w moje ręce trafiła tajemnicza <i>Toń. </i><span style="font-style: normal;">I
wciągnęła jak bagno.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Najnowsza
książka Marty Kisiel osadzona jest w tej same czasoprzestrzeni co
</span><i>Nomen omen, </i><span style="font-style: normal;">jednak
jest tylko częściowo powiązana z tą ostatnią. Autorka
przedstawia nam zupełnie nowych bohaterów, a właściwie bohaterki
– przedstawicielki rodu Sternów – Klarę, Eleonorę i Justynę.
A, przepraszam, Dżusi. Klara Stern to przy bliższym i dalszym
poznaniu trudna ciotka dwóch dziewcząt, a wkraczamy w ich
gospodarstwo w chwili, gdy po latach milczenia Dżusi chwilowo wraca
na stare śmieci, by przypilnować ich w czasie nieobecności ciotki.
Brak zainteresowania przemówieniem ciotki przez telefon prowadzi do
brzemiennej w skutki pomyłki kota z antykwariuszem, a ta z kolei
powoduje lawinę wydarzeń, wokół których osadzona jest fabuła
</span><i>Toni. </i>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Eleonora
i Justyna dowiedzą się prawdy o swojej rodzinie, a także o sobie
samych i o ich nieprzesadnie sympatycznej ciotce, a czytelnik wraz z
nimi dowie się o Czasie i jego właściwościach. Nie zabraknie
wycieczek do opętanego wojną Breslau, ani opowieści o zaginionych
skarbach. Miałam okazję czytać </span><i>Toń </i><span style="font-style: normal;">w
egzotycznych okolicznościach przyrody – w samym sercu Tokio, a
jednak autorce udało się wyrwać mnie stąd i przenieść z
powrotem dziesięć tysięcy kilometrów – do ukochanego przeze
mnie Wrocławia. </span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Pojawienie
się znanych z poprzedniej książki bohaterów drugoplanowych oraz
znany mi dobrze styl autorki nie zmieniają jednak faktu, iż </span><i>Toń
</i><span style="font-style: normal;">jest zupełnie inną powieścią
niż pozostałe w jej dorobku. O wiele mniej jest tu do śmiechu,
bardzo wiele do zadumy – nad rodziną, historią, czasem... Poza
kilkoma żartobliwymi drobiazgami atmosfera jest poważna, chwilami
wręcz mroczna, a kolejne warstwy fabuły odsłaniają się przed
niczego niepodejrzewającym czytelnikiem niczym pudełko zapakowane w
pudełko zapakowane w pudełko. Ilekroć myślałam, że wyszliśmy z
bohaterami na prostą, ma miejsce zwrot i znów spadamy z górki na
pazurki w odmęty wspomnień. Do końca zaś nie sposób domyślić
się, jaki będzie finał tej opowieści.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Do tej
pory lektura książek Marty Kisiel była z góry zaprogramowaną
rozrywką i niewyczerpanym źródłem cytatów do wypisania i
zaśmiewania się w wolnych chwilach, i nie ukrywam, że tego
oczekiwałam też i tym razem. Jednak cieszę się, że autorka
postanowiła nas wszystkich zaskoczyć czymś głębokim i
nietypowym, a jednocześnie odrobinę niepokojącym. Wierzę, że
warto poznać Martę Kisiel od tej strony.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">PS
Dodatkowy powód do radości znajduję już w pierwszym zdaniu
książki, który odnosi się do zwłok niejakiego Mądrzywołka.
Mądrzywołek ten zaś (żywy) był osobą, która pożyczyła mi
</span><i>Dożywocie</i><span style="font-style: normal;">. Kilka lat
później na tylnym siedzeniu samochodu tegoż Mądrzywołka,
wciśnięta w Martę Kisiel prawym ramieniem, udawałam się na
spotkanie potargowe w Krakowie (o ile pamiętam, na okoliczność
nomen omen promocji </span><i>Nomen omen). </i><span style="font-style: normal;">A
teraz ów Mądrzywołek pływa po jeziorku...</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Data
premiery – 23 maja</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Za
możliwość przeczytania przedpremierowego egzemplarza dziękuję
Wydawcy.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Marta
Kisiel </span><i>Toń</i></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wyd. Uroboros</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Warszawa 2018</div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-53547390832738792122018-04-02T21:48:00.002+02:002018-04-02T21:48:37.896+02:00"Zbrodnie prawie doskonałe" Iza Michalewicz<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho-tPF5wAky4Rf4DrpFrDqaDvkI2mUb1pC7w-oMst_s1IvVopLIinJWg6S3Njo35ID5-tAc6jBzGdgS7-FSt77DLaGNeMbUdy_03o5zf2ZcRH5yI3ZPhevrdBKQ8MXHg6Zengq95G9Na0/s1600/Michalewicz_Zbrodnie-prawie-doskonale_500pcx.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="438" data-original-width="300" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho-tPF5wAky4Rf4DrpFrDqaDvkI2mUb1pC7w-oMst_s1IvVopLIinJWg6S3Njo35ID5-tAc6jBzGdgS7-FSt77DLaGNeMbUdy_03o5zf2ZcRH5yI3ZPhevrdBKQ8MXHg6Zengq95G9Na0/s320/Michalewicz_Zbrodnie-prawie-doskonale_500pcx.jpg" width="219" /></a></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Ostatnie
spotkanie biblionetkowe z przyczyn obiektywnych zostało przeniesione
do innego lokalu – księgarnio kawiarni Revolutionibus na Brackiej
w Krakowie. Serdecznie polecam to miejsce, ma niesamowitą atmosferę
i wyjątkowy wybór pozycji (i nikt mi nie płaci za reklamę!),
idealne do rozmów o książkach. Dlatego musiałam coś sobie tam
kupić, a wybór padł na nowość wydawniczą, która od razu
zwróciła moją uwagę – <i>Zbrodnie prawie doskonałe </i>Izy
Michalewicz.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Jest
to kolejna na naszym rynku pozycja opisująca prawdziwe zbrodnie, tym
razem te, którymi zajęło się nasze rodzime Archiwum X, czyli
jednostki policji z różnych miast powołane do wyjaśniania starych
spraw. Jednocześnie jest to książka wyjątkowa pod wieloma
względami. Autorka włożyła masę pracy w zbieranie materiałów
do książki, odszukała ludzi związanych z poszczególnymi
sprawami, przeprowadziła rozmowy z policjantami Archiwum X. W
efekcie powstał przerażający i fascynujący zarazem zbiór
reportaży dotyczących śledztw w sprawach o zabójstwo –
niektórych bardzo medialnych, innych prawie nieznanych; jedne z nich
udało się „archiwistom” rozwiązać, inne wciąż pozostają
tajemnicą. Autorka bierze na tapetę między innymi sprawę
zabójstwa Jaroszewiczów, krakowską sprawę Skóry (lub Kuśnierza)
czy gang hodowcy truskawek.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Trudno
mi jednoznacznie określić, co w tej książce spowodowało moje
przerażenie, towarzyszące mi nieustannie w trakcie lektury – czy
były to drastyczne nieraz szczegóły zbrodni, czy fakt, iż wiele z
nich wydarzyło się w miejscach znanych mi i często odwiedzanych:
Zakopane, Kraków, Piwniczna, Tczew, czy niezwykle sugestywny i
plastyczny język, którym posługuje się autorka. Chociaż same
opisy pozostają beznamiętne, rzeczowe, to pani Iza generuje w
czytelniku ogromne emocje. Mimo iż przeczytałam w życiu liczne
pozycje z tego gatunku reportażu, a jeszcze więcej kryminałów i
thrillerów, po raz pierwszy tak silnie zareagowałam na książkę;
do tego stopnia, że bałam się zgasić światło, i większą część
lektury pozostawiłam na czas, kiedy będę z G.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Jedyne,
co nie do końca zgadzało się z moim wyobrażeniem tej książki (a
to przecież nie jej wina) jest fakt, iż tytuł sugerował mi, że
będzie mowa po sprawach rozwiązanych przez Archiwum X. Tymczasem
większość z nich wciąż czeka finału, i mimo prowadzonych
pewnych działań lub istnienia wielu teorii, wciąż na pewno nie
wiadomo nic. I nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie wiadomo.
Zostawia to pewien niedosyt czy raczej głód wiedzy, a jednocześnie
jest to kolejny powód, by się bać – sprawcy tych mordów wciąż
gdzieś tam są.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Polecam
gorąco, jednak tylko czytelnikom o mocniejszych nerwach, ja oczekuję
na kontynuację świetnej pracy Izy Michalewicz w tym temacie, a na
razie idę poczytać coś sympatycznego.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Moja
ocena: 5,5/6</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Iza
Michalewicz <i>Zbrodnie prawie doskonałe</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wyd.
Znak</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Kraków
2018</div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-76625882018668384202018-03-29T21:04:00.002+02:002018-03-29T21:04:39.574+02:00"Ślepy archeolog" Marta Guzowska<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0Vccd4O72bRyiWEPSSl7CPxNeNZxHTUuARwy2vhZyzVLZPe3Mr0jX6aK-psZ4rRPLYK-xqYUi-cpztTwtC-wf2zArdolx-_1Z7HB5MItM4GIy18P7VDI68rcfcqHdcDbqfon90SjG_5A/s1600/slepy+archeolog.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="778" data-original-width="500" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0Vccd4O72bRyiWEPSSl7CPxNeNZxHTUuARwy2vhZyzVLZPe3Mr0jX6aK-psZ4rRPLYK-xqYUi-cpztTwtC-wf2zArdolx-_1Z7HB5MItM4GIy18P7VDI68rcfcqHdcDbqfon90SjG_5A/s320/slepy+archeolog.jpg" width="205" /></a><br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
O książkach Marty
Guzowskiej słyszała już wiele dobrego, nie raz natrafiałam na
recenzje zachęcające do lektury, jednak jakoś nigdy nie było mi
do nich po drodze. Zatem kiedy kilka dni temu wpadła mi w ręce
najnowsza powieść autorki, <i>Ślepy archeolog, </i><span style="font-style: normal;">po
raz pierwszy miałam okazję przekonać się, czy opinie nie kłamały
i czy to coś dla mnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Jak
wskazuje tytuł, jest to książka o... ślepym archeologu. Przyznam,
że trudno mi było się na początku przekonać do tej koncepcji,
nie wiem, czy faktycznie istnieje możliwość tak dokładnego
wykonywania pracy na wykopaliskach, mając do dyspozycji wszystkie
zmysły poza wzrokiem. Jednak ani nie jestem archeologiem, ani nie
mam problemów ze wzrokiem, zatem nigdy nie uda mi się zrozumieć w
pełni tego fenomenu. Archeologiem natomiast jest sama autorka,
uznałam zatem, że nie ma co jej nie wierzyć, i w pełni zatopiłam
się w lekturze.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Poznajemy
głównego bohatera, Toma, kiedy znajduje się w pokoju przesłuchań
i ma opowiedzieć o tym, jak zabił dwie kobiety. Zaraz czytelnik
przenosi się jednak kilka dni wstecz, i poznaje innych uczestników
wykopalisk, centrum w którym pracują, ich zadania i rutyny.
Poznajemy również przyszłe ofiary, a przede wszystkim uczymy się
coraz więcej o Tomie i jego niesamowitych umiejętnościach. Tom nie
tylko jest archeologiem, ale i kierownikiem wykopalisk i autorytetem
w dziedzinie kultury minojskiej, co będzie miało olbrzymie
znaczenie w rozwoju akcji.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Lekturę
rozpoczęłam z przekonaniem, że jest to klasyczny kryminał, jednak
w pewnym momencie akcja zagęszcza, zaczynają się dziać trudne do
logicznego wyjaśnienia rzeczy, tak że bardziej niż kryminał
książka zaczęła się rysować jako thriller. Mniej od tego, kto
kogo zabił i dlaczego, znaczenie miała mroczna fabuła, której
nie jest w stanie rozjaśnić nawet kreteńskie słońce. Kolejne
wydarzenia zamiast tłumaczyć, powodują coraz większą konfuzję,
a zwroty akcji w drugiej połowie powieści przywracają o zawrót
głowy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">To
jest ten typ książki, który bardzo lubię – do końca nie wiem,
kto jest mordercą i jak się ułoży rozwiązanie zagadki (gdy udaje
mi się tego domyśleć, czuję lekki niedosyt i rozczarowanie).
Ciekawa sprawa miała miejsce z bohaterami – nikogo z nich nie
polubiłam, a mimo to nie przeszkadzało mi to w lekturze. Nie byli
sztuczni, byli zwyczajnie niesympatyczni, a to się przecież zdarza
nagminnie w codziennym życiu. Pochłonęłam </span><i>Ślepego
archeologa </i><span style="font-style: normal;">w dwa wieczory, i
zdecydowanie mogę go polecić każdemu, kto ma ochotę na literaturę
rozrywkową, ale na poziomie. Ja zaś zacznę się rozglądać za
innymi książkami pani Guzowskiej.</span></div>
<br /><br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Moja
ocena: 4,5/6</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Marta
Guzowska </span><i>Ślepy archeolog</i></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wyd. Marginesy</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Warszawa 2018</div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-83178518355941327392018-03-08T07:00:00.000+01:002018-03-08T07:00:04.464+01:00"Zbyt piękne" Olga Rudnicka<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg73efUmUM330S9Rx3jphy731l-WEO6dYw-PZvplb0U6IP_7zq5J2ubwkwkuGvem7h9qHR4c2tQDZuPNiAhYIzDRiwZjyujg0OlnxjGmPkEphaZALsdNMgXWZmQj7AE1nJggbfKsB0qEyU/s1600/i-zbyt-piekne-olga-rudnicka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="324" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg73efUmUM330S9Rx3jphy731l-WEO6dYw-PZvplb0U6IP_7zq5J2ubwkwkuGvem7h9qHR4c2tQDZuPNiAhYIzDRiwZjyujg0OlnxjGmPkEphaZALsdNMgXWZmQj7AE1nJggbfKsB0qEyU/s320/i-zbyt-piekne-olga-rudnicka.jpg" width="207" /></a></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Z powieściami Olgi
Rudnickiej mam doświadczenia na zasadzie hazardu – raz trafiam w
dziesiątkę, a innym razem trafiam pudło. Z jednej strony – obie
książki o Emilii Przecinek i jej szalonej rodzince oraz cykl o
Nataliach – nie dość, że nie mogłam się oderwać, to jeszcze
zaśmiewałam się do rozpuku podczas lektury. Z drugiej – <i>Fartowny
pech </i><span style="font-style: normal;">i </span><i>Martwe jezioro.
Pech </i><span style="font-style: normal;">zakończyłam na około 70
stronie i nigdy nie czułam potrzeby powrotu, </span><i>Jezioro
</i><span style="font-style: normal;">wprawdzie przeczytałam do
końca, ale w sumie nie wiem po co.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Zbyt piękne
</i><span style="font-style: normal;">uplasowało się dla mnie gdzieś
pomiędzy. Zarys fabuły był bardzo obiecujący – dwoje głównych
bohaterów pada ofiarą oszusta, który obojgu im sprzedaje ten sam
dom. Zarówno Zuzanna jak i Tymoteusz znaleźli się chwilowo na
życiowym zakręcie i pieniądze władowane w dom były jedynymi
jakimi dysponowali, tymczasem szczęśliwy sprzedający ulotnił się
gdzieś niby sen jaki złoty. Ponieważ policji, mimo wszelkich
starań, nie udaje się namierzyć złoczyńcy, bohaterowie
postanawiają sami go poszukać i doprowadzić za łachy przed
oblicze sprawiedliwości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Sam
pomysł bardzo mnie zachęcił – jeśli idzie o komedie, to
sytuacja gdy nieznane sobie osoby z jakiegoś powodu muszą razem
zamieszkać zwykle żywo budzi moje zainteresowanie. Nie jest to
zresztą pomysł nowy u Rudnickiej – dla znających jej twórczość
od razu na myśl przychodzą Natalie. Również język w </span><i>Zbyt
piękne </i><span style="font-style: normal;">nie zawiódł, i
wielokrotnie chichrałam się podczas lektury. Pewne poboczne wątki,
jak choćby mamusia gangstera, nadawały powieści koloryt typowy dla
najlepszych książek tej autorki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Z
drugiej strony nie mogłam podczas lektury pozbyć się wrażenia, że
ta konkretna książka była pisana nie tyle pod natchnieniem muzy,
co terminu. Świetnie się zapowiadało, a potem miejscami coś
siadało, a niektóre dialogi byłyby śmieszne gdyby zakończyć je
dwie strony wcześniej, zamiast sztucznie przeciągać. Wreszcie
zakończenie było trochę... od czapy. Nie wiem dlaczego tak mam,
ale lubię, gdy działania podejmowane przez bohaterów w przeciągu
powieści jakoś się miało do finału, tymczasem tutaj działo się,
działo a na koniec okazało się, że sprawa została rozwiązana
swoją drogą i właściwie wszystko co Zuza i Tymek zrobili było
niepotrzebne. To mi pozostawiło pewnie niedosyt. Podobnie odniosłam
wrażenie, że autorka wprowadziła na scenę pewnych bohaterów z
konkretnym zamiarem, a następnie zmieniła zdanie i miała miejsce
niezapowiedziana niczym volta, której nie nazwałabym jednak zwrotem
akcji. Plus za to, że pewne kwestie nie zostały kończone tak jakby
się można spodziewać z samego zarysu akcji, ale ilość i szybkość
zawiązanych romantycznych związków pod sam koniec książki
zostawiła mnie w stanie lekkiego osłupienia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Parę
słów jeszcze o Zuzannie, ponieważ jest to pierwsza bohaterka
autorstwa Olgi Rudnickiej, której szczerze nie polubiłam. Baba
(Zuza, nie autorka) jest zwyczajnie głupia i arogancka, od razu zaczyna się na wszystkich wydzierać, wymyśla
niestworzone rzeczy a następnie się obraża. W niewielkim
natężeniu nieporozumienia tworzą komedię, ale jeśli powstają
tylko dlatego, że ktoś nie ma podstawowej umiejętności
prowadzenia dialogu, to to nie jest śmieszne tylko irytujące. I
zbyt przypomina otaczającą rzeczywistość.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Jak
widzicie, mam z najnowszą powieścią Olgi Rudnickiej wielki kłopot.
Na pewno dalej będę czytać jej powieści, a nawet chętnie bym
poczytała kontynuację, jeśli będą w niej niektórzy z bohaterów
(aczkolwiek po tym, jak się skończyło to nie bardzo jest z czego
zrobić drugiego tomu), ale było też tutaj mnóstwo
problematycznych elementów, które nieco mi zepsuły przyjemność z
lektury. Zdecydowanie nie jest to książka, od której należałoby
zacząć przygodę z twórczością pani Rudnickiej, z drugiej
wielbicielki jej książek na pewno sięgną i po ten tytuł.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Teraz
pytanie do Was – czy czytaliście już </span><i>Zbyt piękne? </i><span style="font-style: normal;">Czy
ja się czepiam, czy faktycznie coś jest nie tak?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Moja
ocena: 3,5/6</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Olga
Rudnicka </span><i>Zbyt piękne</i></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wyd.
Prószyński i S-ka</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Warszawa
2018</div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-87460575110733883322018-03-06T07:00:00.000+01:002018-03-06T07:00:39.206+01:00Komisarz Maigret<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAA8ZO9XG3T1T03Ba1YRC9yk705De-CKMN6tn94I4j-DcF96ohv3mwDAzdM_CXH6t4ekZQOwOH68FFRJJLMU_v75S1HfqrO0pX1hxIb_jrTmVCpm8dVA7if-H161YXFPOx5quCdOvfhkY/s1600/maigret.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="808" data-original-width="1600" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAA8ZO9XG3T1T03Ba1YRC9yk705De-CKMN6tn94I4j-DcF96ohv3mwDAzdM_CXH6t4ekZQOwOH68FFRJJLMU_v75S1HfqrO0pX1hxIb_jrTmVCpm8dVA7if-H161YXFPOx5quCdOvfhkY/s320/maigret.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
W dobie wieluset
stronicowych, siedemnastotomowych powieści kryminalnych, z
dwudziestoma wątkami, taką samą liczbą podejrzanych, komentarzem
społecznym, specyficzną wiedzą, retrospekcjami i malutkim
geranium, konsternację budzić może coś co jest malutkie,
króciutkie i skupia się tylko i wyłącznie na zbrodni. Coraz
trudniej nam uwierzyć, że 150 stron dobrze napisanej powieści
kryminalnej może zawierać w sobie pełną i satysfakcjonującą
historię.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Za wyjątkiem powieści
Agathy Christie nigdy nie przejawiałam upodobania w takich właśnie
kryminałkach, aż do niedawna. Udało nam się bowiem wybrać na
targ staroci Pod Halą, gdzie można również kupić książki, a
tam natrafiłam na pana polecającego mi powieści o komisarzu
Maigrecie autorstwa Georgesa Simenona. I tym sposobem odkryłam
mojego kolejnego ulubionego detektywa.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Na razie mam za sobą
lekturę trzech tytułów: <i>Maigret i widmo, Tajemnica komisarza
Maigret </i><span style="font-style: normal;">i</span><i> Pomyłka
Maigreta. </i><span style="font-style: normal;">Przed sobą –
jeszcze około 30 kolejnych. Nie wiem sama, co najbardziej mnie w
nich ujęło: czy elegancki, dystyngowany ale i doświadczony pan
komisarz, czy kryminalne zagadki, które pomimo niewielkich gabarytów
książki są zawsze dobrze skonstruowane i dosyć skomplikowane, czy
wreszcie atmosfera Paryża w tle, który choć już zna już niektóre
techniczne udogodnienia XX wieku, to jednak wciąż jest tym samym
Paryżem – z kawiarniami, kabaretami i konsjerżkami w kamienicach.
Jednocześnie, co odróżnia francuskie powieści Simenona od
brytyjskiej Agathy Christie, to pewna frywolność na którą królowa
kryminałów sobie nie pozwalała. Seks jest tu nie tylko napominany
mimochodem, ale obecny w rozmowach bohaterów bez większego
skrępowania.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Co
ciekawe, na tych 150 stronach, które średnio ma każdy tom, udało
się autorowi zmieścić te wszystkie elementy: intryga, śledztwo,
opis Paryża i jego mieszkańców, prywatne życie komisarza, i
jeszcze czasem dodać komentarz społeczny. I jednocześnie nie
miałam wrażenia, żeby czegoś była za dużo bądź za mało. I
chociaż lubię opasłe współczesne powieści kryminalne, to wydaje
mi się, iż niektórzy autorzy obecni na rynku mogliby się wiele od
Simenona nauczyć.</span></div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-46914151051785816272018-03-04T22:08:00.001+01:002018-03-04T22:08:32.192+01:00"Ostatnia bitwa templariusza" Arturo Perez-Reverte<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqOoi0BZ0vK9QA4JoOj8jfhbHqhge77g42WAZiA4PvfiB242fUTKYVvBLToNve4EfnxE7mhhuvYTf8loEWJ4kKtPz6BhLNcUB9dNos21g2E6uERKNmY1uvNwpPKTFlzg45P706Wbat3iI/s1600/ostatnia+bitwa+templariusza.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="263" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqOoi0BZ0vK9QA4JoOj8jfhbHqhge77g42WAZiA4PvfiB242fUTKYVvBLToNve4EfnxE7mhhuvYTf8loEWJ4kKtPz6BhLNcUB9dNos21g2E6uERKNmY1uvNwpPKTFlzg45P706Wbat3iI/s320/ostatnia+bitwa+templariusza.jpg" width="210" /></a></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Ostatnie kilka miesięcy
to totalny blamaż, jeśli idzie o czytanie moich zaległych książek.
Na liście pozostaje wciąż 158 pozycji, niektóre z nich czekają
już dobre 10 lat, a ja uzmysławiam sobie nie tylko to, jak
olbrzymie ilości książek kupowałam, ale i totalną przypadkowość
niektórych zakupów. Nieraz drapię się w głowę i zastanawiam
się, co też mi przyszło do głowy, by dołączać taki czy inny
tytuł do mojej biblioteczki. Powoli też zacierają się szczegóły,
w jakich okolicznościach dana książka do mnie trafiła.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Korzystając z okazji, iż
dochodzę do zdrowia po operacji i tymczasowo wróciłam na łono
rodziny, postanowiłam poczytać trochę pozycji, które zostawiłam
w domu rodzinnym. Sięgnęłam po pierwszą z brzegu, nieprzeczytaną
pozycję – padło na <i>Ostatnią bitwę templariusza </i><span style="font-style: normal;">Arturo
Perez-Reverte. Ciekawa sprawa – pamiętam że trafiła do mnie w
wyniku wymiany na pewnym portalu, z którego niegdyś namiętnie
korzystałam, i że skusiło mnie nazwisko autora (do dziś pamiętam
emocje, z jakimi czytałam </span><i>Klub Dumas). </i><span style="font-style: normal;">Natomiast
zupełnie nie zdawałam sobie sprawy, o czym jest ta powieść. W
moim szale nabywania kolejnych książek po prostu zapomniałam
przeczytać blurba z tylnej okładki!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Dzięki
temu zaniedbaniu miałam okazję po raz pierwszy od wielu, wielu lat
przeczytać coś, o czym zupełnie nic nie wiedziałam. Też tak
macie? Blogi, portale, facebook – zwykle doskonale wiemy, w co się
pakujemy, w chwili gdy sięgamy po kolejny tytuł, wiemy już, czy to
skandynawski kryminał wyspiarski z prawniczką w roli głównej, czy
dramat psychologiczny o zaginionym dziecku. Tymczasem otworzyłam dwa
dni temu ponad 500-stronicową knigę i dałam się wciągnąć w
jedną z najlepszych intryg, jakie czytałam w ostatnich miesiącach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Zaczyna
się od włamania do komputera papieża, i myślałam „Ocho, Dan
Brown”, ale fabuła szybko przeniosła mnie do starego kościółka
w Sewilli, do pałacu ostatnich przedstawicieli arystokratycznego
rodu, do świata wielkich pieniędzy i sprzecznych interesów.
Pereze-Reverte stworzył fascynujący thriller z niesamowitymi
postaciami, z których na największą chyba uwagę zasługuje główny
bohater – Lorenzo Quart, którego można określić mianem
watykańskiego Jamesa Bonda. Inną bohaterką, zasługującą na
podziw, jest sama Sewilla, odmalowana przez autora tak sugestywnie,
że zaczęłam sprawdzać, czy lata tam RyanAir. Lata.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Można
określić </span><i>Ostatnią bitwę </i><span style="font-style: normal;">mianem
czytadła, ale czytadła z klasą i polotem, którego często brak
wielu pozycjom tego typu. Czy fabuła jest prawdopodobna? Nie bardzo.
Czy autor poleciał czasem po bandzie? Oj, nie raz. Ale czy mogłam
się oderwać od tej książki? Z wielkim trudem, bo nie łatwo
przychodzi nam dobrowolne opuszczanie uliczek historycznego miasta,
zwłaszcza, gdy kroczymy nimi w towarzystwie kogoś takiego jak
wielebny Quart. I nawet fakt, iż powieść została napisana 20 lat
temu i od tamtej pory możliwości techniczne uległy znacznej
rozbudowie, nie zmienia faktu, że warto po </span><i>Ostatnią bitwę
templariusza </i><span style="font-style: normal;">sięgnąć.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Moja
ocena: 6/6</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Arturo
Perez-Reverte </span><i>Ostatnia bitwa templariusza</i></div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wyd. Muza</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Warszawa 2001</div>
<br />Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-47596121054808834742018-02-21T16:38:00.004+01:002018-02-21T16:38:52.698+01:00"Komisarz" Paulina Świst<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKgdh4PR3EgQt-Z0MJvlmJVMIONCFSdnA8n6wQ6suNak8M73KzCIaZ5KNS32GsdOg3dD4E-k5jd_ngd0I91fm99ovShJtR0P-DkbBPtst89Wr2qTvPgKJCEU-tIM36oscwlpMuxOrr3q8/s1600/komisarz_okladka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="350" data-original-width="224" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKgdh4PR3EgQt-Z0MJvlmJVMIONCFSdnA8n6wQ6suNak8M73KzCIaZ5KNS32GsdOg3dD4E-k5jd_ngd0I91fm99ovShJtR0P-DkbBPtst89Wr2qTvPgKJCEU-tIM36oscwlpMuxOrr3q8/s320/komisarz_okladka.jpg" width="204" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zawsze z wielkimi nadziejami i
oczekiwaniami podchodzę do pisarskich prób prawników. Może to
zawodowa solidarność, a może świadomość, że poza pewnymi
przypadkami prawnicy to bardzo łebscy ludzie i to mi się jakoś
przekłada na przekonanie, że muszą świetnie pisać. Zwłaszcza,
gdy bohaterami swoich powieści czynią właśnie prawników. Zwykle
srogo się rozczarowuję. Tak było i tym razem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Z mocnym zażenowaniem uzmysłowiłam
sobie, że akurat tą pozycję wybraliśmy dla teścia na prezent pod
choinką. <i>Komisarz </i>wyglądał
na kolejny polski kryminał, w dodatku polecany jak Internet długi i
szeroki. Tymczasem okazało się, że to <i>50 twarzy Grey'a,
wersja polska. </i>Nie jestem jakoś
szczególnie pruderyjna, nie oczekuję też że na 300 stronach
rozpisany zostanie na bogato rozwijający się związek. Czytałam
Norę Roberts, wiem wiem co to znaczy „graficzny opis”. Tyle , ze
to tutaj było zupełnie n ie do przełknięcia – bohaterowie nie
wzbudzali żadnych emocji, nawet tych negatywnych. Zwyczajne
drewniane marionetki. Sceny seksu wyskakiwały jak Filip z konopii.
Ja rozumiem nagłą namiętność, ale dla mnie to wyglądało mniej
więcej tak „Cześć, cześć. Bzykanie. A jednak Cię nie lubię”.
Gdzieś w tle była jakaś kryminalna afera, ale z każdą kolejną
stroną tak pokręcona, że przestałam śledzić co się tak w ogóle
odpitala. Może jestem głupia, nie wiem, ale nie zrozumiałam połowy
z tego, co się działo. Jak na 300 stronicową powieść, autorka
mogłaby obdzielić ilością bohaterów i ich powiązać co najmniej
pierwsze 600 odcinków <i>Klanu, </i>i
jeszcze by zostało trochę na widownie w <i>Rozmowach w toku.
</i>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jedyne,
co mogę napisać na obronę tej powieści, to język. Mimo
absurdalności całej fabuły jakoś dało się to czytać. Szkoda że
potencjał nie został wykorzystany na coś, co miałoby chociaż
ręce i nogi. Bo naprawdę mogłoby być lepiej. Gdyby główna
bohaterka nie była tak głupia, afera była mniej skomplikowana a
bardziej przemyślana, durne teksty rodem z telenoweli lekko
wygładzone... Tymczasem co 5 stron wywracałam oczami tak silnie, że
zdołałam całkiem dokładnie obczaić swój tyłek, ale sensu tego
co przeczytałam dalej nie widzę. W ogóle zastanawiam się, czy
autorka nie jest przypadkiem autorem – sądząc po ilości samców
alfa i kretynek które są piękne, bogate, z sukcesami, super
niezależne i wygadane, ale gonią w czasie pracy dostarczyć swoim
Misiom obiadek, trudno uwierzyć, że mogła to napisać kobieta.
Możliwe, że odzywa się we mnie wojująca feministka?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dawno
już nie czytałam niczego tak złego. Chciałabym napisać, ze
rozumiem, że komuś na powieść mogła się spodobać, ale nie
rozumiem. Chciałabym napisać, że literatura rozrywkowa nie musi
być super ambitna, ale uważam, że powinna trzymać jakiś poziom.
Chciałabym nie czytać w kolejnej powieści, że prokurator jest
zwierzchnikiem policjanta, a znowu musiałam.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Moja
ocena: 2,5/6 (2 za to, że doczytałam do końca, 0,5 za kilka
śmiesznych tekstów).</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Paulina
Świst <i>Komisarz</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wyd. Akurat</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Warszawa 2017</div>
Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-47888831618390525982018-01-09T22:14:00.001+01:002018-01-09T22:14:02.531+01:00"Mali bogowie. O znieczulicy polskich lekarzy" Paweł Reszka<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihrjRZfm7_x2VbLUxiEOFVTNcvH3fJLIHXYQ0QeL6f6Z5J7_LEmtlx1VM5ryGioYFjpRnIlCAOesOYSvI_fAxxjp9EdM_eTuL-GUL0llhfjc0QqJvMBQ-ESgVr86Fug4V8o9EHDqpk0D8/s1600/mali-bogowie-o-znieczulicy-polskich-lekarzy-b-iext48716350.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="484" data-original-width="311" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihrjRZfm7_x2VbLUxiEOFVTNcvH3fJLIHXYQ0QeL6f6Z5J7_LEmtlx1VM5ryGioYFjpRnIlCAOesOYSvI_fAxxjp9EdM_eTuL-GUL0llhfjc0QqJvMBQ-ESgVr86Fug4V8o9EHDqpk0D8/s320/mali-bogowie-o-znieczulicy-polskich-lekarzy-b-iext48716350.jpg" width="205" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Chyba większość z nas na myśl o
pójściu do lekarza ogarnia zdenerwowanie. Obok tego związanego z
ewentualną chorobą dochodzi jednak zdenerwowanie samym systemem –
będzie trzeba się przebić przez rejestrację, siedzieć w kolejce
razem z innymi pacjentami wysłuchać historię choroby pani Wiesi,
jej męża, kuzyna, szefa kuzyna i jego psa. Lekarz przez większość
wizyty będzie zajęty wypełnianiem papierów, a na koniec
dostaniemy receptę której wykupienie spowoduje sporą dziurę w
domowym budżecie. A nie daj Boże, jeśli będzie trzeba się
położyć w szpitalu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Polska służba zdrowia to chyba jeden
z bezpieczniejszych tematów rozmowy, bo wydaje się, że niezależnie
od zdrowia, wieku, zamieszkania i do pewnego stopnia finansów, każdy
jest z niej niezadowolony. Tymczasem większość z nas dysponuje
tylko ograniczoną wiedzą na temat tego szalenie skomplikowanego
systemu. Dlatego książka Pawła Reszki jest tak pożyteczna –
pozwala nam spojrzeć na wiele kwestii z punktu widzenia lekarzy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Od razu mówię, że nie nabierzecie
ani zrozumienia ani pozytywnego nastawienia do systemu opieki
zdrowotnej w Polsce. Raczej upewnicie się w swoim intuicyjnym
poczuciu, że lepiej nie chorować. Autor zatrudnił się w jednym ze
szpitali jako sanitariusz, by zaczerpnąć wiedzy bezpośrednio u
źródła. Jednak lwia część książki to wypowiedzi lekarzy –
specjalistów, stażystów, studentów, rezydentów i członków
samorządu. Dowiedziałam się wielu rzeczy – czym się różnic
rezydent od stażysty, a czym od specjalisty; na jakiej zasadzie
przyznawane są miejsca na specjalizacji (i kto decyduje ile tych
miejsc jest), jaki wpływ mają firmy farmaceutyczne, jak finansowane
są szpitale, i dlaczego wiele z nich jest poważnie zadłużona.
Czym jest Biedronka i dlaczego młodzi lekarze rejestrują się z
bezrobociu. Dlatego podtytuł wydaje mi się częściowo chybiony –
nie tyle chodzi tu o znieczulicę polskich lekarzy, ile znieczulicę
polskiego systemu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ogólne wrażenie nie jest przesadnie
optymistyczne i bliżej mu do atmosfery z <i>Alicji w krainie czarów
–</i> brakuje tylko by na drzwiach
szpitali powieszony został obrazek z uśmiechniętym kotem i słowami
„Wszyscy jesteśmy obłąkani”. I nawet nie ma gdzie uciekać, bo
szpitale psychiatryczne borykają się z takimi samymi problemami jak
inne.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Można
by mieć zarzut, że książka jest jednostronna, że opisuje tylko
rzeczy złe. Wszak wielu z nas ma pewne doświadczenia z publiczną
opieką zdrowotną, które wiązały się z szybką i profesjonalną
opieką lekarzy i pielęgniarek, bez znajomości i bez „dawania w
łapę”. Myślę, że gdyby autor chciał uwzględnić i takie
przypadki, książka byłaby o wiele dłuższa. Ponadto, wbrew temu
co czujemy, takie „dobre wspomnienia ze szpitala” powinny być
normalnością, a nie czymś, co się opisuje w reportażach. A że
tak nie jest, no cóż. Pozostaje zapytać dlaczego i poszukać
odpowiedzi w książce Pawła Reszki <i>Mali bogowie.</i></div>
Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-47823680642989709352018-01-04T07:00:00.000+01:002018-01-04T07:00:45.445+01:00Cykl o Nataliach<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5rp8nt5mogmK6GVCounm9FKmoMOWBo_OhiS-C43WCQn1JCloLylVYmgczIDbE_y8mpQ7Ky1tp-gwz_Ooyce18-9KnQaPK3FF1D9QKdIifl__dA08stvi3YpJHMNdXMTwm-C1hzRoNyp8/s1600/natalii+5.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="515" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5rp8nt5mogmK6GVCounm9FKmoMOWBo_OhiS-C43WCQn1JCloLylVYmgczIDbE_y8mpQ7Ky1tp-gwz_Ooyce18-9KnQaPK3FF1D9QKdIifl__dA08stvi3YpJHMNdXMTwm-C1hzRoNyp8/s320/natalii+5.jpg" width="206" /></a></div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Długo psioczyłam na sam zamysł, jaki leżał u podstawy tej powieści. Czytałam bowiem już kilka książek, w których główne bohaterki okazują się zupełnie sobie obcymi siostrami (jak to w ogóle brzmi!), z pewnych powodów zmuszone do zamieszkania pod jednym dachem. Ile razy można wykorzystywać ten sam wzór... Po kilku latach i kilkunastu pozytywnych recenzjach powieści Olgi Rudnickiej postanowiłam dać sobie i jej szansę. Pech chciał, że sięgnęłam po <i>Fartowny pech, </i>którego lekturę przerwałam mniej więcej w połowie żeby zrobić sobie herbatę, i jakoś tak nigdy do niej nie wróciłam. Innymi słowy – wiele wskazywało na to, że moja przygoda z tą autorką będzie krótka i mało owocna.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A kilka miesięcy temu długie oczekiwanie w poczekalni kazało mi grzebać w aplikacji do ebooków za czymś lekkim, i znalazłam inną powieść pani Rudnickiej. Obecnie mam już za sobą 6 jej powieści, i z niepokojem spoglądam w przyszłość – bo co to będzie, gdy zabraknie mi nieprzeczytanych tytułów?</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na razie zasmuca mnie tylko, że zakończyła się moja przygoda z siostrami Sucharskimi. Tak, przełamałam się, schowałam swoje „ale” do kieszeni i sięgnęłam po <i>Natalii 5. </i>A potem po <i>Drugi przekręt Natalii. </i>I zaraz potem <i>Do trzech razy Natalie. </i>I śmiałam się przy tej lekturze tak, jak już dawno mi się to nie zdarzyło. Odszczekuję więc wszystkie złe słowa, jakie z moich ust padły na te książki. Dostałam nauczkę, by nigdy nie oceniać nieprzeczytanej książki.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Chociaż sama fabuła zasadza się, jak już wyjaśniliśmy, na dosyć oklepanym pomyśle, to jednak pięć sióstr stworzonych przez Rudnicką jest jak pięć żywiołów tworzących Kapitana Planetę w kreskówce mojego dzieciństwa. Tylko zamiast Planety, 5 Natalii tworzy wokół siebie chaos, zniszczenie i mnóstwo zabawnych sytuacji. Naprawdę trudno mi powiedzieć, którą z nich polubiłam najbardziej, bo każda ma w sobie urok krokodyla Dundee, ale dopiero razem tworzą demolkę doskonałą.</div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="background-color: white; color: #222222; font-family: arial, sans-serif; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie wiem, czy jest jeszcze w kraju ktoś, kto lubuje się w powieściach obyczajowo-humorystyczno-<wbr></wbr>kryminalnych i jeszcze nie czytał powieści o Nataliach, ale jeśli jeszcze ktoś taki gdzieś się znalazł (chociaż podejrzewam, że jestem ostatnim okazem), to serdecznie polecam mu <i>Natalii 5 </i>i resztę.</div>
Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3541023616339361927.post-7326293961544874152018-01-01T17:36:00.003+01:002018-01-01T17:36:45.224+01:0010 najlepszych książek jakie przeczytałam w 2017 roku<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Nie ma się co oszukiwać, że blog
Krakowskie Czytanie niemalże umarł śmiercią naturalna w ubiegłym roku. Niemalże,
bo jednak od wielkiego dzwona zdarzało mi się tutaj coś opublikować. Nie wiem
jak to dalej będzie – czy wciąż będę milknąć na kilka miesięcy, czy wyrobię w
sobie nawyk pisania regularnie czy znów obudzi się we mnie potrzeba blogowania
jak przed laty – kilkanaście razy w miesiącu. Na razie tylko wiem, że (chyba)
co roku publikowałam listę moich ulubionych książek, przeczytanych w każdym
kolejnym upływającym roku, i nie widzę powodu, by 1 stycznia 2018 roku nie miał
się pojawić podobny wpis. A więc zapraszam:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-D0oDLNnM9H2cg6Inq0BEW91KBw_z-vzb6zVRSaYZgEHlbY_TDDNYEnZ1eDXlNOt-Cv0yVFaXohe9GKLZ7XhrTYcIvc4ZyjZYNLloA8itNS7iolNHv-c5APxhzb6hs0m4fnInUCxBm38/s1600/fioletowy.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="605" data-original-width="400" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-D0oDLNnM9H2cg6Inq0BEW91KBw_z-vzb6zVRSaYZgEHlbY_TDDNYEnZ1eDXlNOt-Cv0yVFaXohe9GKLZ7XhrTYcIvc4ZyjZYNLloA8itNS7iolNHv-c5APxhzb6hs0m4fnInUCxBm38/s200/fioletowy.jpg" width="131" /></a></div>
<br />
<div class="MsoListParagraphCxSpFirst" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->1.<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;"> </span><!--[endif]--><b><a href="http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2017/01/chimamanda-ngozi-adichie-fioletowy.html">Fioletowy hibiskus – Chimamanda NgoziAdichie</a> </b>– zaskakujące jest, jak długo nieraz musi czekać książka, aby wreszcie
została przeczytana, a kiedy to się wreszcie stanie okazuje się, że jest to
jedna z najpiękniejszych powieści, po jakie kiedykolwiek sięgnęłam. Owszem,
była to smutna opowieść, owszem, z dalekiego kraju o którym niewiele wiem, a
jednocześnie była tak bogata, wzruszająca, odnosząca się do tak wielu kwestii z
mojego życia, że na zawsze pozostanie jedna z moich ulubionych książek.</div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->2.<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;"> </span><!--[endif]--><b><a href="http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2017/02/elif-safak-bekart-ze-stambuu.html"><i>Bękart ze Stambułu </i>– Elif Safak</a></b> – kolejna
mocno zakurzona pozycja z mojej półki, która przypomniała mi jak bardzo niegdyś
chwaliłam sobie literaturę turecką. Elif Safak nie tyle pisze, ile dzierga
bardzo efektowny i bogaty gobelin, gdzie każda nitka to oddzielna historia, a
razem tworzą obłędny pejzaż. Jednocześnie <i>Bękart
</i>dał mi impuls do pogłębienia mojej wiedzy o ormiańskiej historii.</div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->3.<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;"> <a href="http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2017/02/marta-abramowicz-zakonnice-odchodza-po.html"> </a></span><!--[endif]--><b><a href="http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2017/02/marta-abramowicz-zakonnice-odchodza-po.html"><i>Zakonnice odchodzą po cichu </i>– Marta Abramowicz</a></b>
– króciutka książeczka, przez przypadek niemalże ściągnięta z bibliotecznej
półki, która mocno przyłożyła mi w łeb, niczym obuchem, przypomniała wiele
szokujących historii i kazała się zastanowić nad wieloma sprawami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzjKR7DYi-oBwqw325RTU9ATyNqv2riTQ67Dz0lEWts7B7T83_1Lc75Tp-6JGBvRxDsWk0VcALDtar7EDBdi5tqORYQyqGjedSrzFad1nctkZF-Gac3BgYYq45w5psoXmBx4lIpM_GpIQ/s1600/wioska.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1213" data-original-width="800" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzjKR7DYi-oBwqw325RTU9ATyNqv2riTQ67Dz0lEWts7B7T83_1Lc75Tp-6JGBvRxDsWk0VcALDtar7EDBdi5tqORYQyqGjedSrzFad1nctkZF-Gac3BgYYq45w5psoXmBx4lIpM_GpIQ/s200/wioska.jpg" width="131" /></a></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->4.<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;"> </span><!--[endif]--><b><a href="http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2017/03/elisabeth-herrmann-wioska-mordercow-i.html"><i>Wioska morderców </i>– Elisabeth Herrmann</a></b> –
wraz z <i>Śnieżnym wędrowcem </i>okazały się świetnymi kryminałami z
bohaterami innymi niż wszyscy do tej pory poznani. Współczesne Niemcy i
tajemnice z przed lat. Liczę na to, wkrótce pojawią się kolejne tomy.</div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->5.<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;"> </span><!--[endif]--><b><i>Niewidzialne
życie Iwana Isajenki –</i> Scott Stambach </b> - jedna z tych książek, które znajdują się w
biblioteczne nie wiadomo skąd, które otwiera się bez większych oczekiwań, i
które lądują na liście ulubionych książek. Iwan jest bardzo chorym, nie zawsze
grzecznym i ułożonym chłopcem, mieszkającym na stałe w białoruskim szpitalu
dziecięcym. Co nie przeszkadza mu być niezwykle inteligentnym młodym
obserwatorem życia wokół niego, które komentuje na swój własny, sarkastyczny
sposób.</div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->6.<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;"> <a href="http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2017/09/herbatka-o-piatej-bill-bryson.html"> <b> </b></a></span><!--[endif]--><b><a href="http://krakowskieczytanie.blogspot.com/2017/09/herbatka-o-piatej-bill-bryson.html"><i>Herbatka o piątej –</i> Bill Bryson</a></b> - po wielu latach pan Bryson wrócił z kolejną
książką, która podobała mi się nawet bardziej, niż poprzedzające ją <i>Zapiski z małej wyspy. </i>Jest to chyba
jedyna pozycja z przeczytanych przeze mnie w tym roku, przy której dosłownie
zaśmiewałam się do łez.</div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzzq4huHu1Q-dSsgb3mjmh67M6YdblILaE3RSPkRFNpNyjzPEGByegkON6JuUg_ghLyhyphenhyphenlo1nKkLPiC7w0TtkL2P5es_98iFpEu-xQ4QkkdCQtIOSJaZNTUo4ShlngHpeMFC1wfLqa62Q/s1600/zapach.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="593" data-original-width="400" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzzq4huHu1Q-dSsgb3mjmh67M6YdblILaE3RSPkRFNpNyjzPEGByegkON6JuUg_ghLyhyphenhyphenlo1nKkLPiC7w0TtkL2P5es_98iFpEu-xQ4QkkdCQtIOSJaZNTUo4ShlngHpeMFC1wfLqa62Q/s200/zapach.jpg" width="134" /></a>7.<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;"> </span><!--[endif]--><b><i>Zapach domów innych ludzi –</i> Bonnie-Sue
Hitchcock</b> - literatura młodzieżowa?
Realizm magiczny? Jakkolwiek chciałoby się zaszufladkować tą opowieść, nigdy
nie uda się tego zrobić we właściwy sposób. Autorka stworzyła bohaterów i
atmosferę, którą trudno opisać innym słowem niż „zachwycająca”.</div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->8.<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;"> <b> </b></span><!--[endif]--><b><i>Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze –</i>
Gail Honeyman</b> - polecana przez brytyjską
booktuberkę, po której to rekomendacji zaczęłam spisywać wszystko, co ta
dziewczyna lubi. Eleanor Oliphant jest bohaterką pełną tajemnic, a jednocześnie
łatwo mi się z nią identyfikować na bardzo wielu poziomach. Autorka opisała
również chorobę psychiczną w sposób, w jaki powinna być ona opisywana – bez lukrowania
ale i bez popadania w przesadę. A przy tym ta opowieść jest tak bardzo, bardzo
optymistyczna.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuT8j5J1UkLwKvinVyUixNsqOMV9WGX1mdYGc38_EWsLivxceiMJQ36nOK6fV9UbfYRiFPU6SSfv-knNvwQJUhJnvGPfb4dkIgK5PB0Y6uI_yj7yIKoV9AAJi1PP8RZqlsmwnb25Y_u-M/s1600/eleanor-oliphant-ma-sie-calkiem-dobrze_9788327628695.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1400" data-original-width="944" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuT8j5J1UkLwKvinVyUixNsqOMV9WGX1mdYGc38_EWsLivxceiMJQ36nOK6fV9UbfYRiFPU6SSfv-knNvwQJUhJnvGPfb4dkIgK5PB0Y6uI_yj7yIKoV9AAJi1PP8RZqlsmwnb25Y_u-M/s200/eleanor-oliphant-ma-sie-calkiem-dobrze_9788327628695.jpg" width="134" /></a></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->9.<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;"> </span><!--[endif]--><b><i>Obwód głowy –</i> Włodzimierz Nowak </b> - 2017 rok to rok czytania bardzo mocno
zakurzonych pozycji. Tą konkretną trzymałam na regale – uwaga – 10 lat! I
chociaż wiele z tekstów tu zawartych odrobinę się zdezaktualizowało, to wciąż
był to kawał dobrej, reporterskiej roboty.</div>
<div class="MsoListParagraphCxSpLast" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-align: justify; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->10.<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;"> </span><!--[endif]--><b><i>Wykluczeni</i> – Artur Domosławski </b> - Behemom wśród wymienionych tu książek –
zbiór reportaży z całego świata, który łączy jeden temat – wykluczenie. Ekonomiczne,
rasowe, religijne – kolonializm, wojny, decyzje podjęte arbitralnie przez
wielkich tego świata, które doprowadziły do tego, że wiele grup ludzi z trudem
przeżywa każdy kolejny dzień, a wielu oficjalnie nie istnieje.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Zwykle mam problem z wymienieniem
jednej książki, która wg zasłużyła na miano Najlepszej, ale w tym roku moje
myśli kierują się w stronę <i>Eleanor
Oliphant ma się całkiem dobrze</i>. Myślę, że mogłabym się tu rozwodzić nad tą
powieścią na kilku stronach, ale jednocześnie czuję, że żadne słowa nie oddadzą
tego wspaniałego i dziwnego uczucia, które zna każdy z nas – kiedy znajdziemy
książkę, która poruszy w nas każdą strunę, która wspomniana po miesiącach wciąż
budzi te wszystkie emocje. Która jest świetnie napisana, doskonale skomponowana,
która zawiera w sobie idealną równowagę smutku i radości. To jest właśnie taka
książka. I jeśli miałabym w tym roku polecić Wam tylko jedną pozycję,
poleciłabym wam właśnie tą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Czytaliście którąś z powyższych
pozycji? Lubicie w ogóle takie zestawienia? (Ja bardzo!) Dajcie proszę znać w
komentarzach, co było dla Was Książką Roku, Tą Najlepszą, The Książką?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Korzystając z okazji pragnę
złożyć Wam wszystkim serdeczne życzenia – wszelkiej pomyślności w Nowym Roku!</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
Vivhttp://www.blogger.com/profile/13519613436361659936noreply@blogger.com6