O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

czwartek, 14 czerwca 2012

Autobiografia inaczej


Autobiografię można pisać na różne sposoby. Można klasycznie – „urodziłem się w…”, można chaotycznie – zaczynając od jakiegoś ważnego momentu w życiu, a potem z górki na pazurki. Można dać ze sobą przeprowadzić wywiad rzekę – wtedy nieodzowna jest pomoc drugiej osoby (znaczy, można też samemu ze sobą rozmawiać, ale byłoby to ryzykowne – zawsze się może trafić na jakiegoś nadgorliwego psychiatrę). Można wreszcie zastosować metodę Marcela Pagnola i opisać historię swoją i swojej rodziny na wesoło – wszystko po kolei, ale z chochlikiem na ramieniu, z przymrużeniem oka, przez pryzmat dziecięcej naiwności, podkreślając te sytuacje życiowe, które określić można jako dżołk sytuacyjny, a cały ten łez padół jako nieustającą komedię pomyłek.

„Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki” to połączone w jedno dwie pierwsze części cyklu wspomnień Marcela Pagnola, znanego we Francji dramaturga i reżysera, które to części odnoszą się do jego dzieciństwa, począwszy od krótkiej historii matki i ojca, poprzez narodziny Marcela, jego młodszego brata Pawelka i siostrzyczki. Poznajemy też dosyć ekscentrycznego wuja i ciotkę autora. Pagnol z humorem i swadą opowiada ich historię, a ponieważ przygody członków rodziny opisywane są z perspektywy małego chłopca, nawet skromne rzeczy urastają momentami do wielkich spraw, a pewne drobne incydenty zajmują nieraz kilkadziesiąt stron. Pomiędzy epizodami z życia rodzinnego autor serwuje czytelnikowi przepiękne opisy Prowansji, nieprzegadane, poetyckie, obrazowe, aż czuje się zapach ziół i powiew lekkiego wiatru.  Pomiędzy wierszami poznajemy również poglądy polityczne ojca i wuja Marcela, którzy to panowie, mimo łączącej ich szczerej przyjaźni reprezentują dwa odrębne nurty myślowe dominujące we Francji na początku XX wieku – laickość i duch republiki kontra katolicyzm i nostalgia za minioną monarchią.

Co jednak jest potęgą tej książki to lekkość pióra Pagnola, dzięki której czytelnik nie może wprost oderwać się od lektury, mimo, iż właściwie nic się nie dzieje – chyba jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się z taką frajdą czytać o wielogodzinnych spacerach po lesie. Mimo, iż rzadko kiedy wybuchałam gromkim śmiechem, to jednak przez większą część czasu czytałam z uśmiechem na ustach. Czasem te wesołe opisy, jak samo życie, przelatane były smutniejszymi epizodami, co tylko utwierdzało w przekonaniu, że opowiedziane historie nie są wyssane z palca. Jest też w „Chwale mojego ojca”  to, co zwykle pojawia się w książkach traktujących o początku wieku XX – nostalgia za minionymi czasami, które już nie wrócą, sielskość i anielskość życia, które jeszcze nie widziało wielkich wojen, a te już stoją za progiem. Pagnol opisał świat, którego już nie ma, i ten żal za utraconym spokojem, podobnie jak żal za dzieciństwem, wyziera czasem spod płaszczyka humoru i delikatnie dotyka w serce.

Polecam miłośnikom autobiografii, Prowansji, dobrego humoru - właściwie każdemu.

Moja ocena: 5,5/6

Marcel Pagnol „Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki”
Wyd. Esprit
Kraków 2010

4 komentarze:

  1. Ta książka chodzi za mną już od jakiegoś czasu, więc na pewno ją przeczytam. Uwielbiam powroty do dzieciństwa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie leżała na stosiku dobra chwilę, potem zaczęłam nieśmiało czytać, bo czasu nie było, a przez ostatnie dwa dni przeczytałam 300 stron, tak mnie wciągnęło!

      Usuń
  2. No tak, znowu mi się stosik zawali. :-) Ale nie mogłam się oprzeć i wspomnienia pana Pagnola już zamówiłam w mojej bibliotece. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja muszę pośledzić, gdzie można dostać następną część. A na razie powoli walczę z moim "stosikiem" z kilku postów niżej :D

      Usuń