Autobiografię można pisać na różne sposoby. Można klasycznie
– „urodziłem się w…”, można chaotycznie – zaczynając od jakiegoś ważnego
momentu w życiu, a potem z górki na pazurki. Można dać ze sobą przeprowadzić
wywiad rzekę – wtedy nieodzowna jest pomoc drugiej osoby (znaczy, można też
samemu ze sobą rozmawiać, ale byłoby to ryzykowne – zawsze się może trafić na
jakiegoś nadgorliwego psychiatrę). Można wreszcie zastosować metodę Marcela
Pagnola i opisać historię swoją i swojej rodziny na wesoło – wszystko po kolei,
ale z chochlikiem na ramieniu, z przymrużeniem oka, przez pryzmat dziecięcej
naiwności, podkreślając te sytuacje życiowe, które określić można jako dżołk
sytuacyjny, a cały ten łez padół jako nieustającą komedię pomyłek.
„Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki” to połączone w jedno
dwie pierwsze części cyklu wspomnień Marcela Pagnola, znanego we Francji
dramaturga i reżysera, które to części odnoszą się do jego dzieciństwa,
począwszy od krótkiej historii matki i ojca, poprzez narodziny Marcela, jego
młodszego brata Pawelka i siostrzyczki. Poznajemy też dosyć ekscentrycznego
wuja i ciotkę autora. Pagnol z humorem i swadą opowiada ich historię, a
ponieważ przygody członków rodziny opisywane są z perspektywy małego chłopca,
nawet skromne rzeczy urastają momentami do wielkich spraw, a pewne drobne
incydenty zajmują nieraz kilkadziesiąt stron. Pomiędzy epizodami z życia
rodzinnego autor serwuje czytelnikowi przepiękne opisy Prowansji,
nieprzegadane, poetyckie, obrazowe, aż czuje się zapach ziół i powiew lekkiego
wiatru. Pomiędzy wierszami poznajemy
również poglądy polityczne ojca i wuja Marcela, którzy to panowie, mimo
łączącej ich szczerej przyjaźni reprezentują dwa odrębne nurty myślowe
dominujące we Francji na początku XX wieku – laickość i duch republiki kontra
katolicyzm i nostalgia za minioną monarchią.
Co jednak jest potęgą tej książki to lekkość pióra Pagnola,
dzięki której czytelnik nie może wprost oderwać się od lektury, mimo, iż
właściwie nic się nie dzieje – chyba jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się z taką
frajdą czytać o wielogodzinnych spacerach po lesie. Mimo, iż rzadko kiedy
wybuchałam gromkim śmiechem, to jednak przez większą część czasu czytałam z
uśmiechem na ustach. Czasem te wesołe opisy, jak samo życie, przelatane były
smutniejszymi epizodami, co tylko utwierdzało w przekonaniu, że opowiedziane
historie nie są wyssane z palca. Jest też w „Chwale mojego ojca” to, co zwykle pojawia się w książkach
traktujących o początku wieku XX – nostalgia za minionymi czasami, które już nie
wrócą, sielskość i anielskość życia, które jeszcze nie widziało wielkich wojen,
a te już stoją za progiem. Pagnol opisał świat, którego już nie ma, i ten żal
za utraconym spokojem, podobnie jak żal za dzieciństwem, wyziera czasem spod
płaszczyka humoru i delikatnie dotyka w serce.
Polecam miłośnikom autobiografii, Prowansji, dobrego humoru
- właściwie każdemu.
Moja ocena: 5,5/6
Marcel Pagnol „Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki”
Wyd. Esprit
Kraków 2010
Ta książka chodzi za mną już od jakiegoś czasu, więc na pewno ją przeczytam. Uwielbiam powroty do dzieciństwa ;)
OdpowiedzUsuńU mnie leżała na stosiku dobra chwilę, potem zaczęłam nieśmiało czytać, bo czasu nie było, a przez ostatnie dwa dni przeczytałam 300 stron, tak mnie wciągnęło!
UsuńNo tak, znowu mi się stosik zawali. :-) Ale nie mogłam się oprzeć i wspomnienia pana Pagnola już zamówiłam w mojej bibliotece. :-)
OdpowiedzUsuńJa muszę pośledzić, gdzie można dostać następną część. A na razie powoli walczę z moim "stosikiem" z kilku postów niżej :D
Usuń