O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

sobota, 30 czerwca 2012

Wracam do życia z nową recenzją


„Ślad na piasku” to powieść kryminalna, której fabuła toczy się w Arabii Saudyjskiej w czasach współczesnych. Praktycznie od pierwszych stron czytelnik wciągnięty jest w pasjonujące wydarzenia, które prowadzić będą do zaskakującego finału. Młodziutka dziewczyna z bardzo bogatej wpływowej rodziny, Nuf, ginie gdzieś na pustyni. Nie wiadomo czy uciekła z domu w obawie przed rychłym zamążpójściem, czy też została porwana. Na poszukiwania zostaje wezwany przyjaciel rodziny, Najir, który zawodowo trudni się opieką nad turystami pragnącymi odbyć podróż na pustynię, i ten skrawek ziemi nie ma przed nim żadnych tajemnic. Poszukiwania jednak prowadzą do smutnego rezultatu – Nuf zostaje znaleziona martwa. Patolog orzeka, że w najsuchszym miejscu na świecie dziewczyna… utonęła. I choć sprawa rodzi więcej pytań niż odpowiedzi, ktoś postanawia ukręcić jej łeb. Jednak młoda laborantka i narzeczona brata Nuf, Katia, nie zamierza pozwolić, aby ewentualna zbrodnia pozostała niewykryta. Wciąga do śledztwa Najira, i razem łącząc swoje siły i umiejętności spróbują zrozumieć, co zdarzyło się Nuf.

Powieść jest bardzo oryginalna.  Z jednej strony mamy bowiem powieść obyczajową o życiu w Arabii Saudyjskiej. Nie jest to samo w sobie nowością, o kilkunastu lat polski rynek zalany jest wprost opowieściami tego typu, a zakwefione twarze spoglądają z każdej półki w księgarniach. Jednak „Ślad na piasku” został napisany przez Amerykankę, która kilka lat spędziła w tym kraju, żyjąc w arabskiej rodzinie swego ówczesnego męża. Mamy zatem spojrzenie na to społeczeństwo z wewnątrz, oczami osoby, która tam była, która jednak  wychowana była w innej, o ile bardziej liberalnej kulturze. Ale „Ślad” to przede wszystkim kryminał – główną osią fabuły jest próba wyjaśnienia dosyć zagadkowej śmierci Nuf. I chociaż kryminał, jak to kryminał, musi rządzić się swoimi prawami (podejrzani, ślady, wersje kryminalne), to jednak jest to kryminał jedyny w swoim rodzaju. Prowadzenie śledztwa w Arabii Saudyjskiej musi bowiem, z natury rzeczy, wyglądać inaczej niż u nas. Zastanawialiście się kiedyś nad tym? Jak można prowadzić dochodzenie, kiedy mężczyzna nie może rozmawiać z kobietą, która nie jest jego matką, żoną lub siostrą?  Kiedy własna rodzina nie pragnie poznać rozwiązania, gdyż mogłoby ono okryć  ją hańbą? Kiedy młode, wykształcone kobiety mogą pracować w laboratorium kryminalnym, ale nie mogą rozmawiać z mężczyznami, którzy tam przebywają?

Co uderza w powieści, to kontrast między nowoczesnością i tradycją, które egzystują obok siebie w niemalże perfekcyjnej harmonii. Komórki, GPS, klimatyzacja obok galabii, wielbłądów i dywaników modlitewnych. Abaja i szpilki od Gucciego.  Jest to również pasjonujący raport o pozycji kobiet w arabskim społeczeństwie, nie przesadzony, pozbawiony ocen, a mimo to bardzo sugestywny. I choć wiele zwyczajów z tamtego regionu nie jest już dla nas nowością, to sposób, w jaki tamtejsze kobiety lawirują między regułami by wycisnąć z życia jak najwięcej, by mimo tradycji realizować się w pracy zawodowej, uczyć się, zwiedzać świat sprawia, że książka wciąga i nie pozwala się wypuścić z rąk, póki nie dotrzemy do ostatniej strony.

Moja ocena: 5/6

Zoe Ferraris „Ślad na piasku”
Wyd. Książnica
Katowice 2012



Chwilę mnie tu nie było. Powód trywialny - sesja. Praktycznie nie czytałam "normalnych" książek, same podręczniki, od czasu do czasu jakąś recenzję. Ale póki co, koniec zmagań egzaminacyjnych - wracam do życia!


piątek, 15 czerwca 2012

Wyniki konkursu

Konkurs oficjalnie zakończony! Dziękuję wszystkim bardzo serdecznie za udział i za miłe słowa. Komentarze pod konkursowym postem pozostaną dla mnie lekiem na chandrę :)

Ale przechodząc do meritum: poniżej zamieszczam listy zgłoszeń na poszczególne książki. Mam nadzieje, że nie pomyliłam się w niczyim nicku, jeśli tak to przepraszam, co złego to nie ja (tylko autokorekta ;)).



Gabriel Garcia Marquez „Jesień patriarchy”:
1.       Agnieszka
2.       Koczowniczka
3.       Isadora
4.       Florentyna
5.       Barwinka
6.       Chomik
7.       Silwercross
8.       Sardegna
9.       Ceisha
10.   Giffin
11.   Kasia J.
12.   Angelika Wawrzyniak
13.   April White
14.   Scarlett
15.   Soulmate
16.   Dizzy
17.   Książkozaur
18.   Przynadziei

Leonie Swann „Sprawiedliwość owiec”
1.       Anne 18
2.       Alessa
3.       Beatriz
4.       Natanna
5.       Meow
6.       Miraga
7.       Looney_lunatic
8.       Miumiu
9.       Mery
10.   Roma

Charlaine Harris „Martwy aż do zmroku”
1.       Julka
2.       Monika
3.       Zła Zołza
4.       Hibou
5.       Nevermore
6.       Sylwuch
7.       Ruczek
8.       Symtuastic
9.       Sol
10.   Zaczarowana
11.   MalaEmily
12.   Wiedźminka
13.   Marichetti
14.   Patrycja
15.   Karla
16.   Jadźka
17.   GumcioBook
18.   Sharikow
19.   Tristezza
20.   Gosiarella
21.   Magdalenardo
22.   Stayrude
23.   Rincewind99

Do losowania wykorzystałam witrynę random.org i moją świeżo nabytą umiejętność robienia printsrceena :D Innymi słowy - rozwijam się.

"Jesień patriarchy" otrzymuje:

czyli: Silwercross

"Sprawiedliwość owiec" wylosowała: 

Anne18
Last, but not least - "Martwy aż do zmroku" goes to:

Hibou
Zwycięzcom serdecznie gratuluję, informując jednocześnie, że  książki polecą w świat w poniedziałek, najpóźniej we wtorek. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za udział. :)

Spodobało mi się. Będę częściej rozdawać książki :)





czwartek, 14 czerwca 2012

Urodzinki

Byłabym przegapiła - dziś oficjalnie upływa 6 miesięcy od powstania Krakowskiego Czytania. Z tej okazji zapraszam wszystkich Was na tort (tak, to obok to tort!). Niestety nie mój, zdjęcie znalezione w Internecie, ale, kurczę, ja chcę taki tort!

Ciekawe, czy jest równie dobry co piękny? Tylko szkoda go kroić...

Autobiografia inaczej


Autobiografię można pisać na różne sposoby. Można klasycznie – „urodziłem się w…”, można chaotycznie – zaczynając od jakiegoś ważnego momentu w życiu, a potem z górki na pazurki. Można dać ze sobą przeprowadzić wywiad rzekę – wtedy nieodzowna jest pomoc drugiej osoby (znaczy, można też samemu ze sobą rozmawiać, ale byłoby to ryzykowne – zawsze się może trafić na jakiegoś nadgorliwego psychiatrę). Można wreszcie zastosować metodę Marcela Pagnola i opisać historię swoją i swojej rodziny na wesoło – wszystko po kolei, ale z chochlikiem na ramieniu, z przymrużeniem oka, przez pryzmat dziecięcej naiwności, podkreślając te sytuacje życiowe, które określić można jako dżołk sytuacyjny, a cały ten łez padół jako nieustającą komedię pomyłek.

„Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki” to połączone w jedno dwie pierwsze części cyklu wspomnień Marcela Pagnola, znanego we Francji dramaturga i reżysera, które to części odnoszą się do jego dzieciństwa, począwszy od krótkiej historii matki i ojca, poprzez narodziny Marcela, jego młodszego brata Pawelka i siostrzyczki. Poznajemy też dosyć ekscentrycznego wuja i ciotkę autora. Pagnol z humorem i swadą opowiada ich historię, a ponieważ przygody członków rodziny opisywane są z perspektywy małego chłopca, nawet skromne rzeczy urastają momentami do wielkich spraw, a pewne drobne incydenty zajmują nieraz kilkadziesiąt stron. Pomiędzy epizodami z życia rodzinnego autor serwuje czytelnikowi przepiękne opisy Prowansji, nieprzegadane, poetyckie, obrazowe, aż czuje się zapach ziół i powiew lekkiego wiatru.  Pomiędzy wierszami poznajemy również poglądy polityczne ojca i wuja Marcela, którzy to panowie, mimo łączącej ich szczerej przyjaźni reprezentują dwa odrębne nurty myślowe dominujące we Francji na początku XX wieku – laickość i duch republiki kontra katolicyzm i nostalgia za minioną monarchią.

Co jednak jest potęgą tej książki to lekkość pióra Pagnola, dzięki której czytelnik nie może wprost oderwać się od lektury, mimo, iż właściwie nic się nie dzieje – chyba jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się z taką frajdą czytać o wielogodzinnych spacerach po lesie. Mimo, iż rzadko kiedy wybuchałam gromkim śmiechem, to jednak przez większą część czasu czytałam z uśmiechem na ustach. Czasem te wesołe opisy, jak samo życie, przelatane były smutniejszymi epizodami, co tylko utwierdzało w przekonaniu, że opowiedziane historie nie są wyssane z palca. Jest też w „Chwale mojego ojca”  to, co zwykle pojawia się w książkach traktujących o początku wieku XX – nostalgia za minionymi czasami, które już nie wrócą, sielskość i anielskość życia, które jeszcze nie widziało wielkich wojen, a te już stoją za progiem. Pagnol opisał świat, którego już nie ma, i ten żal za utraconym spokojem, podobnie jak żal za dzieciństwem, wyziera czasem spod płaszczyka humoru i delikatnie dotyka w serce.

Polecam miłośnikom autobiografii, Prowansji, dobrego humoru - właściwie każdemu.

Moja ocena: 5,5/6

Marcel Pagnol „Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki”
Wyd. Esprit
Kraków 2010

czwartek, 7 czerwca 2012

"Próba niewinności" czyli dać się zaskoczyć po raz wtóry


Do Agathy nikogo zachęcać nie trzeba. Mnie jej kryminały towarzyszą już od gimnazjum, kiedy to na swoją pierwszą przygodę z tą autorką wybrałam „Morderstwo w Orient Expressie” i mimo, iż po tylu latach przeczytałam z setki kryminałów, ten wciąż pozostaje moim numerem jeden. Chociaż nigdy nie udaje mi się zgadnąć, kto zabił (ale też nieszczególnie się wysilam, żeby nie psuć  sobie frajdy), to przy żadnym innym zakończeniu później nie zdarzyło mi się przeżyć aż takiego zaskoczenia, jak wtedy.

Dziś jednak będzie o innej powieści pani Christie, która jakoś do tej pory mnie omijała. Wydawała się, ot, kolejnym kryminałem. Okazało się jednak, że „Próba niewinności” to coś więcej niż kryminalna zagadka, i zdecydowanie coś nowego w mojej dotychczasowej znajomości z tą panią. Dlatego zdecydowałam się napisać tego posta, gdyż zwykle nie piszę o przeczytanych Agatkach – bo wszyscy i tak znają, więc po co się powtarzać.

Zaczyna się klimatycznie, jak często w mrocznych kryminałach. Wieczór, pusto, samotny mężczyzna zmierza w kierunku posępnego domu, który w okolicy zwany jest nieciekawie „Viper’s End. Udaje się on w nietypowe odwiedziny do ludzi, których los naznaczył nieszczęściem kilka lat  wcześniej. Otóż matka i  jednocześnie osoba, wokół której kręciło się całe życie rodzinne, została zamordowana przez jednego ze swoich synów. Syn ten, Jacko, został szybko przyłapany z pieniędzmi zabranymi matce, skazany i osadzony w więzieniu, gdzie zmarł na zapalenie płuc. Do końca utrzymywał, że w czasie popełnienia morderstwa miał alibi – został przez kogoś podwieziony do innego miasteczka. Po przyjęciu naszego tajemniczego gościa przez ojca rodziny i wysłuchaniu jego historii, okazuje się, że alibi Jacko było prawdziwe, a on sam – niewinny. Wiadomość jednak nie cieszy nikogo z jego bliskich. Jack był zawsze czarną owcą, i wszyscy do tej pory wierzyli w jego winę. Teraz śledztwo ponownie zostaje otwarte, a podejrzanymi są członkowie tej nieszczęsnej rodziny…

Co mnie zaskoczyło w tej powieści Christie jest fakt, że właściwie nie mamy tu do czynienia z klasycznym śledztwem. Nie mamy detektywa – ani Herkules Poirot, ani panna Marple, an Parker Pyne, ani Tonny i Tupence nie przybywają, by rozwikłać zagadkę śmierci kobiety. Każdy na własną rękę usiłuje zrozumieć, co się tak naprawdę stało tamtego wieczoru, dwa lata temu. Członkowie rodziny patrzą na siebie i zastanawiają się – czy to ty zabiłeś matkę? Czy to ty jesteś winny? Zamiast śledztwa mamy powieść psychologiczną, w której Christie doskonale portretuje rodzinę w stanie rozkładu, gdzie każdy podejrzewa każdego, gdzie niewinny cierpi bardziej niż winny. I choć  zakończenie, jak zwykle, zaskakuje, to siłą „Próby niewinności” są właśnie te pełne niedopowiedzeń, aluzji stosunki rodzinne, oraz pokazanie, co niewyjaśniona zbrodnia robi z ludźmi. Jak powiada jest jedna z bohaterek – „nie chodzi o to, kto jest winny. Chodzi o niewinnego”.

Dlatego zachęcam do sięgnięcia po „Próbę niewinności”, by przekonać się, jak jeszcze potrafiła pisać Agatha Christie.

Moja ocena: 6/6

Agatha Christie „Próba niewinności’
Wyd. Dolnośląskie
Wrocław 2000


wtorek, 5 czerwca 2012

Pierwszy konkurs na Krakowskim Czytaniu


Ponieważ zbiegły się niejako dwie okazję, postanowiłam ogłosić pierwszy ma moim blogu konkurs! Okazje to licznik u dołu strony, który nieuchronnie zmierza w kierunku 5000 wejść, co mnie niezmiernie cieszy. Druga, ważniejsza, to pół-urodziny Krakowskiego Czytania! Tak, szanowni zebrani, 14 czerwca blog ten osiągnie dojrzały wiek pół roku :D.


Z tych to powodów zapraszam was do udział w zabawie: do wygrania jest jedna z trzech wymienionych poniżej książek:
1.       „Jesień patriarchy” - Gabriel Garcia Marquez
2.       „Sprawiedliwość owiec” - Leonie Swann
3.       „Martwy aż do zmroku” – Charlaine Harris

Jak widzicie, wybrałam książki z trzech różnych gatunków, w nadziei, że każdy z Was znajdzie cos dla siebie.

A jakie są zasady? Bardzo proste:
1.       Napisać pod tym postem komentarz
2.       W komentarzu entuzjastycznie wyrazić chęć udziału w konkursie ;)
3.       Określić, którą książkę się wybiera
4.       Podać adres mailowy w celu późniejszego poinformowania o wygranej.
Konkurs jest przewidziany tylko dla posiadaczy bloga (jakiegokolwiek). Prosiłabym wybrać tylko jedną z zaproponowanych książek. Udział zgłaszajcie w oddzielnych komentarzach, nie jako odpowiedzi do wcześniejszych. Zgłoszenia w formie odpowiedzi będą w ogóle pomijane w konkursie, a to dlatego, że nie za bardzo mam czas prowadzić śledztwo, kto wcześniej zgłosił udział i w związku z tym kto powinien mieć jaki numerek na liście do losowania. Są to jedyne wymogi formalne, jaki przewiduję.

 Wszelkie działania propagujące Krakowskie czytanie i ten konkurs (umieszczenie banera, informacji na blogu, dodania do obserwowanych) mile widziane, acz niekonieczne.

Konkurs trwa do 14 czerwca 2012 do północy – do tej chwili można zgłaszać swój udział.

Wyniki konkursu ogłoszę 15 czerwca. Zwycięzców wyłonię w drodze losowania (czy będzie ono komputerowe czy papierowe tego nie wiem, to zależy czy nabędę zdolność współpracy z tego typu gadżetami ;)) i poinformuję o wygranej na blogu i poprzez maila.


Na koniec najważniejsze – niezależnie od chęci udziału w konkursie chciałabym podziękować wszystkim osobom (blogerom i anonimowym), za czas, jaki poświęcacie Krakowskiemu Czytaniu. Za każde wejście, każdą chwilę spędzoną na czytaniu tego co tu wypociłam, za każdy komentarz i każde dobre słowo.  Kiedy Krakowskie Czytanie powstawało, i zaczynało raczkować, cieszyłam się każdą drobną zmianą na tym dolnym liczniku, a na widok każdego nowego komentarza szybciej biło mi serducho. Te uczucia towarzyszą mi do dziś, co stanowi najlepszy dowód, że decyzja o założeniu bloga była dobrą decyzją. Tworzenie go jest niesamowitą frajdą, w szczególności odkąd mam kilku wiernych czytelników, na których oko zawsze mogę liczyć :D Wtedy, w styczniu, nie podejrzewałam, że tak szybko Krakowskie Czytanie odniesie takie sukcesy – bo każdy komentarz i każde wejście to taki mały-wielki sukces. Pozostaje mi tylko liczyć na następne pół roku takich osiągnięć.

No cóż, dziękuję. J


sobota, 2 czerwca 2012

Stos, czyli dlaczego powinnam trzymać się z daleka od źródeł książek… (i podsumowanie maja)


Miałam nie kupować książek. Nie mam ich gdzie trzymać, można pożyczyć, tanie nie są itd. Ale są też chwile, kiedy należy sobie udzielić dyspensy. Ja stosuję system nagród i pocieszeń – jeśli coś mi się uda, np. zdany egzamin, kupuję książkę.  Jeśli mam jakiś problem, np. dentysta – kupuję książkę. Idealne w swojej prostocie. I zgubne.

Poza tym lubię biblioteki. Jestem zapisana w trzech, w niektórych panie są na tyle miłe, że pozwalają pożyczyć więcej niż jest w regulaminie. Poza tym żeruję na siostrze i przyjaciołach, a ostatnio na znajomych biblionetkowiczach i blogerach. Problem w tym, że nie mam kiedy tego czytać. Obecnie trwa sesja, toteż w większości czytam podręczniki i notatki, książek niestety bardzo mało – a nawet jeśli, to mam przy tym olbrzymie wyrzuty sumienia i przez to praktycznie zero przyjemności.

Ta sytuacja doprowadziła do powstania poniższego stosu, który naprawdę nie wiem, kiedy przeczytam. Przerażające, kiedy było poupychane po całym pokoju nie wydawało się takie duże…



 
1.       Mariusz Czubaj – 21:37 – kupiona w nagrodę za zdany egzamin
2.       Carlos Ruiz Zafon – Więzień nieba – prezent imieninowy od rodziców
3.       Zoe Ferraris – Ślad na piasku – pożyczka ze spotkania biblionetkowego od Moniki
4.       Bill Bryson – Ani tu, ani tam – promocja była, za 18 zły byście nie wzięli?
5.       R. D. Wingfield – Frost i zastraszone miasto – pożyczone od przyjaciółki, rok temu…
6.       S. J. Watson- Zanim zasnę – długo wyczekiwana, prezent za zaliczone ćwiczenia
7.       Marek Krajewski – Festung Breslau – uwierzycie, że jakoś przegapiłam ten tom Krajewskiego? Capnęłam w osiedlowej bibliotece
8.       L. K. Hamilton – Druga pełnia – kolejny tom cyklu, który bardzo lubię, choć może mądry nie jest ;)
9.       Marcel Pagnol – Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki. – Kolejna pożyczka biblionetkowa, tym razem od Anek7
10.   Agatha Christie – Próba niewinności – wytargałam od siostry
11.   Agatha Christie – Godzina zero – jak wyżej
12.   L. J. Braun – Kot, który poruszył górę – jak wyżej
13.   Jacek Joachim – Sztylet wenecki – na chandrę – za 9 zł.
14.   Zofia Małopolska – Morderstwo tuż za rogiem – pożyczone od Oisaj
15.   Michael Brooks – 13 rzeczy, które nie mają sensu – pożyczone z biblioteki wojewódzkiej
16.   S. E. Phillips – Nie będę damą – jak wyżej
17.   J. Patterson/ L. Marklund – Pocztówkowi zabójcy – pożyczone od przyjaciółki, zaledwie miesiąc temu…

Chyba powinnam się leczyć.


Jeszcze krótkie podsumowanie miesiąca – krótkie, bo i czasu na czytanie było mało, i czasu na blogowanie też.

Otóż, przeczytałam 5 książek, z czego jedna napoczęta jeszcze w marcu (Władca Barcelony), jedna pożyczona od Renaty i przeczytana w jedno popołudnie (Przyślę panu list i klucz), i trzy kryminały (Piąta kobieta, Aleja samobójców, Róże Cmentarne).

Ilościowo nie zachwyca, ale za to jakościowo wyszło bardzo elegancko – nie ma wśród tych książek pozycji słabej, takiej, którą mogłabym sobie darować. Wszystkie były świetne, „Przyślę panu list i klucz” nawet genialne, „Władca Barcelony” przebogaty, a kryminały lepiej niż dobre, ze szczególnym uwzględnieniem „Róż Cmentarnych” – dlatego po egzaminie poleciałam po empiku po kolejnego Czubaja.

Poza tym zaczęłam nowy cykl recenzji literatury latynoamerykańskiej, której swego czasu sporo przeczytałam. Nie było natomiast czasu na skonstruowanie jakiegoś sensownego wpisu o Krakowie. Masę czasu poświęciłam na naukę. Teraz na szczęście mam kilka dni wytchnienia a potem znowu dam nura w podręczniki. Więc póki co, idę korzystać z wolnego i poczytać trochę!

Rozdawajka na blogu Pasje i fascynacje mola książkowego

Zapisać, się zapisałam, miałam wrzucić banner, i jak ostatni ciaptok zapomniałam. Teraz spróbuję się zrehabilitować na ostatnią chwilę, wrzucając baner. Termin zgłoszeń upływa jutro!

Pasje i fascynacje mola książkowego


Aneto, przepraszam, że dopiero teraz. Zabij albo wybacz :)