O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

niedziela, 11 października 2015

"Vintage" Susan Gloss

Mam niepokojące wrażenie, że powoli wpadam w kolejny dół czytelniczy. Wystarczy powiedzieć, że mam rozpoczętych pięć książek, różnych autorów, różnych gatunków, i mimo iż każda z nich zapowiada się świetnie, jakoś z żadną z nich mi nie po drodze. A to, co mi ostatnio pomaga w takich chwilach, to niewymagająca obyczajówka.

Vintage trafiło do mnie niedawno dosyć niespodziewanie. Najwyraźniej kiedyś gadałam o tej powieści z koleżanką, i ostatnio na kawie Jadzia wyciągnęła ją z torby z dopiskiem „masz, zrób z nią co chcesz”. No to przeczytałam, a teraz pewnie poślę ją dalej w świat za pośrednictwem kobiet z mojej rodziny. Książka opowiada o trzech kobietach w różnym wieku, pochodzących z różnych klas społecznych i mających zupełnie inną historię, które w pewnym momencie życia spotykają się i grupują wokół tego wyjątkowego sklepu rzeczy zapomnianych. Violet uciekła z rodzinnej mieściny przed mężem pijakiem, i teraz od nowa buduje swój świat prowadząc wymarzony sklep ze starymi ubraniami. April spotkała niedawno wielka strata. Nastolatka ma więcej pytań niż odpowiedzi – jak faktycznie zginęła jej matka, co zrobić z długami, domem, związkiem, który właśnie się rozpada. Amithi przybyła do USA kilkadziesiąt lat temu ze swoim świeżo poślubionym w Indiach mężem, a teraz musi od nowa zdefiniować siebie i to, czego pragnie w życiu. I, jak nie trudno się domyśleć, każda z nich znajdzie w Vintage pomoc i odpowiedź na wiele pytań. I przyjaźń, prawdziwą, kobieca przyjaźń.

Jak widać, nie jest to może szalenie ambitna literatura. Właściwie można uznać ją za dosyć przewidywalną. Problemy bohaterek, chociaż nie trywialne, udaje się w reszcie rozwiązać, a zakończenie jest wesołe, sympatyczne i bardzo szczęśliwe. I o to chodzi. Czasem trzeba sięgnąć po właśnie taką pozytywną, niewymagającą lekturę, która natchnie nas na powrót przyjemnymi myślami i zachęci do czytania. Vintage okazała się idealna na moją czytelniczą chandrę i ogólne zabieganie i pozwoliła miło spędzić czas. Jeśli zatem szukacie takiej lektury, szukajcie powieści Susan Gloss.

Moja ocena: 4/6

Susan Gloss Vintage. Sklep rzeczy zapomnianych
Tłum. Bogumiła Nawrot
Wyd. Marginesy
Warszawa 2015


12 komentarzy:

  1. Wiem coś o kryzysie książkowym, też przez ostatnie miesiące to przeżywałam i dopiero teraz powoli wracam do ''żywych''. Czasem warto sięgnąć po coś zupełnie lekkiego do czytania i czytelnicza chandra przeminie. Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio też mi pomogła taka niewymagająca obyczajówka, dlatego zamierzam teraz trzymać zawsze jakąkolwiek na podorędziu :)

      Usuń
  2. Nie potrafię tej książki wyczuć, tzn. czy trafi do mnie czy nie. I jakoś tak ją omijam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie jest to wybitne dzieło, podejrzewam, ze w sytuacji wyżu czytelniczego, kiedy mam wyższe standardy, oceniłabym ją trochę niżej. Jak wpadnie ci w ręce na przykład w bibliotece, można przeczytać, ale celowo kupować to bym się zastanowiła :)

      Usuń
  3. "Natchnie przyjemnymi myślami" - oj, przydałoby się coś takiego... Z drugiej strony nie wiem, czy mam ochotę towarzyszyć bohaterkom w zmaganiami z ich przeciwnościami losu :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te ich przeciwności może nie są drobne, ale opisane w taki sposób, że się absolutnie człowiek nie wczuwa w depresję. W innej sytuacji byłaby to pewnie wada, ale nie tym razem ;)

      Usuń
  4. Znam te czytelnicze doły, niestety. Ta książka zapowiada się nieźle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię, jak mi sie tak robi, bo wtedy w tym czasie, kiedy bym czytała, siedzę i gapię się w sufit, i zdolność ogarniania świata mi się ogranicza :D

      Usuń
  5. Też mam podobny kryzys książkowy, mam nadzieję, że niedługo mi minie :) Książkę może przeczytam, czasem potrzebuję takich mniej ambitnych !

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasem warto rzucić okiem na taką mniej ambitną lekturę - ot dla relaksu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, ja z kolei mam kryzys "pisarski" tzn. czytać, czytam, ale żeby później coś napisać, to już gorzej... A jak nie zrobię tego świeżo po lekturze, to mi później dużo myśli ucieka i jeszcze gorzej się do tego zabrać :) Aaa i wybieram teraz jedną książkę na czytanie, bo coś ostatnio podobnie jak Ty, czytając wiele do żadnej się nie mogłam porządnie zabrać. Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Koleżanka też kiedys polecała mi tę książkę. Jeśli ją gdzieś dostanę, to przeczytam, bo zachęciłaś mnie do tego tą recenzją.
    Zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń