Mam niepokojące wrażenie, że powoli wpadam w kolejny dół
czytelniczy. Wystarczy powiedzieć, że mam rozpoczętych pięć książek, różnych
autorów, różnych gatunków, i mimo iż każda z nich zapowiada się świetnie, jakoś
z żadną z nich mi nie po drodze. A to, co mi ostatnio pomaga w takich chwilach,
to niewymagająca obyczajówka.
Vintage trafiło do
mnie niedawno dosyć niespodziewanie. Najwyraźniej kiedyś gadałam o tej powieści
z koleżanką, i ostatnio na kawie Jadzia wyciągnęła ją z torby z dopiskiem „masz,
zrób z nią co chcesz”. No to przeczytałam, a teraz pewnie poślę ją dalej w
świat za pośrednictwem kobiet z mojej rodziny. Książka opowiada o trzech
kobietach w różnym wieku, pochodzących z różnych klas społecznych i mających
zupełnie inną historię, które w pewnym momencie życia spotykają się i grupują
wokół tego wyjątkowego sklepu rzeczy zapomnianych. Violet uciekła z rodzinnej
mieściny przed mężem pijakiem, i teraz od nowa buduje swój świat prowadząc
wymarzony sklep ze starymi ubraniami. April spotkała niedawno wielka strata.
Nastolatka ma więcej pytań niż odpowiedzi – jak faktycznie zginęła jej matka,
co zrobić z długami, domem, związkiem, który właśnie się rozpada. Amithi
przybyła do USA kilkadziesiąt lat temu ze swoim świeżo poślubionym w Indiach
mężem, a teraz musi od nowa zdefiniować siebie i to, czego pragnie w życiu. I,
jak nie trudno się domyśleć, każda z nich znajdzie w Vintage pomoc i odpowiedź na wiele pytań. I przyjaźń, prawdziwą,
kobieca przyjaźń.
Jak widać, nie jest to może szalenie ambitna literatura.
Właściwie można uznać ją za dosyć przewidywalną. Problemy bohaterek, chociaż
nie trywialne, udaje się w reszcie rozwiązać, a zakończenie jest wesołe,
sympatyczne i bardzo szczęśliwe. I o to chodzi. Czasem trzeba sięgnąć po
właśnie taką pozytywną, niewymagającą lekturę, która natchnie nas na powrót
przyjemnymi myślami i zachęci do czytania. Vintage
okazała się idealna na moją czytelniczą chandrę i ogólne zabieganie i
pozwoliła miło spędzić czas. Jeśli zatem szukacie takiej lektury, szukajcie
powieści Susan Gloss.
Moja ocena: 4/6
Susan Gloss Vintage.
Sklep rzeczy zapomnianych
Tłum. Bogumiła Nawrot
Wyd. Marginesy
Warszawa 2015
Wiem coś o kryzysie książkowym, też przez ostatnie miesiące to przeżywałam i dopiero teraz powoli wracam do ''żywych''. Czasem warto sięgnąć po coś zupełnie lekkiego do czytania i czytelnicza chandra przeminie. Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńOstatnio też mi pomogła taka niewymagająca obyczajówka, dlatego zamierzam teraz trzymać zawsze jakąkolwiek na podorędziu :)
UsuńNie potrafię tej książki wyczuć, tzn. czy trafi do mnie czy nie. I jakoś tak ją omijam.
OdpowiedzUsuńWiesz, nie jest to wybitne dzieło, podejrzewam, ze w sytuacji wyżu czytelniczego, kiedy mam wyższe standardy, oceniłabym ją trochę niżej. Jak wpadnie ci w ręce na przykład w bibliotece, można przeczytać, ale celowo kupować to bym się zastanowiła :)
Usuń"Natchnie przyjemnymi myślami" - oj, przydałoby się coś takiego... Z drugiej strony nie wiem, czy mam ochotę towarzyszyć bohaterkom w zmaganiami z ich przeciwnościami losu :/
OdpowiedzUsuńTe ich przeciwności może nie są drobne, ale opisane w taki sposób, że się absolutnie człowiek nie wczuwa w depresję. W innej sytuacji byłaby to pewnie wada, ale nie tym razem ;)
UsuńZnam te czytelnicze doły, niestety. Ta książka zapowiada się nieźle.
OdpowiedzUsuńNie lubię, jak mi sie tak robi, bo wtedy w tym czasie, kiedy bym czytała, siedzę i gapię się w sufit, i zdolność ogarniania świata mi się ogranicza :D
UsuńTeż mam podobny kryzys książkowy, mam nadzieję, że niedługo mi minie :) Książkę może przeczytam, czasem potrzebuję takich mniej ambitnych !
OdpowiedzUsuńCzasem warto rzucić okiem na taką mniej ambitną lekturę - ot dla relaksu :)
OdpowiedzUsuńKochana, ja z kolei mam kryzys "pisarski" tzn. czytać, czytam, ale żeby później coś napisać, to już gorzej... A jak nie zrobię tego świeżo po lekturze, to mi później dużo myśli ucieka i jeszcze gorzej się do tego zabrać :) Aaa i wybieram teraz jedną książkę na czytanie, bo coś ostatnio podobnie jak Ty, czytając wiele do żadnej się nie mogłam porządnie zabrać. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńKoleżanka też kiedys polecała mi tę książkę. Jeśli ją gdzieś dostanę, to przeczytam, bo zachęciłaś mnie do tego tą recenzją.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl