Wybaczcie przerwę, nie była ona niestety zależna ode mnie. W
ogóle październik był trudnym miesiącem, i cieszę się, że jest już za nami. W
listopad zaś wchodzę z entuzjazmem, nastawiona pozytywnie pod każdym możliwym
względem. Ale zanim czytelniczo go zacznę, należałoby chyba podsumować ubiegły
miesiąc, co nie?
W październiku przeczytałam siedem książek, w sumie zaś
2499 stron (a pewnie nawet więcej, bo nie wliczyłam w to kilku opowiadań o
Sherlocku Holmesie). Jakościowo był to bardzo dobry czytelniczo miesiąc,
właściwie każda kolejna pozycja mi się podobała, nie mam też możliwości
wskazania jednej wyjątkowo słabej, poziom był dosyć wyrównany. Spośród
przeczytanych tylko jedna książka jest z kategorii non-fiction, pozostałe to fabuły: dwie obyczajówki, jedna pozycja klasyczna,
jeden kryminał i aż dwa thrillery, co stanowi spore
zaskoczenie, bo nie jest to gatunek, po który często sięgam, ale która bardzo
fajnie wpisuje się w ponure jesienne wieczory. Trzech autorów pochodzi z Wielkiej Brytanii, dwie powieści są rodem
z USA, jedna z Norwegii i jeden polski
reportaż. Cztery przeczytane książki to nabytki tegoroczne, dwie zalegały na
półkach od kilku lat, jedną przytargałam od rodziców. Z radością konstatuję, iż
udało mi się przeczytać kolejną pozycję ze stosika 12 książek na 2015 rok.
A oto, co przeczytałam w październiku:
1.
Czerwone gardło – Jo Nesbo - generalnie wstyd, ponieważ jotek zobowiązała
mnie do przeczytania czegoś autorstwa Nesbo do 11 września. Innymi słowy ja się
nie nadaję do wyzwań! Ale kryminał bardzo fajny, będę czytać dalej. Moja ocena: 5/6
2.
Vintage – Susan Gloss - zupełnie niespodziewanie ta pozycja przybyła
do mnie od koleżanki. Niezwykle sympatyczna obyczajówka, może nie najwyższym lotów,
ale taka, która uratuje w te dni, gdy nic się nie chce. Moja ocena: 4/6
3.
Zaginiona dziewczyna – Gillian Flynn
– bardzo szeroko komentowany i recenzowany jeszcze nie tak dawno thriller,
potem już chyb przeczytali go wszyscy i ucichło. I wtedy się za niego zabrałam.
Rozumiem fenomen, jaki ta powieść stanowi, faktycznie trzyma napięciu do końca, co więcej autorka żongluje
emocjami czytelnika tak, że w pewnym momencie już nie wiadomo, co myśleć.
Niestety czytanie tej pozycji przypadło mi między innymi na leżenie w szpitalu,
więc co chwilę przysypiałam (nie z powodu fabuły!) i generalnie źle mi się teraz
ta pozycja kojarzy. Moja ocena: 4,5/6
4.
Był sobie chłopiec – Nick Hornby – o
ile dobrze liczę, ta pozycja leżała u mnie na półce nieprzeczytana przez siedem
lat. Wylosowałam ją z mojego Kubka Do Przeczytania, zupełnie na chybił-trafił I
podobała mi się tak jak x lat temu spodobał mi się film. Urocza, ciepła, bardzo
brytyjska opowieść. Moja ocena: 4/6
5.
Gottland – Mariusz Szczygieł - ze stosika 12 książek na 2015 rok, również
leżała na półce baaaaardzo długo, zanim wreszcie doczekała się przeczytania.
Ponownie – chyba jestem ostatnią osobą w kraju i okolicach, która jeszcze nie
czytała Gottlandu. A teraz już wiem,
o co całe zamieszanie. I znów odkryłam swoją pasję dla południowego sąsiada. Moja ocena: 5/6
6.
Dziewczyna z pociągu – Paula Hawkins
– czekałam na tą pozycję od kilku miesięcy, odkąd usłyszałam o niej na
zagranicznych kanałach YouTube. Podobała mi się jeszcze bardziej niż Zaginiona dziewczyna, chociaż w głównym
zrębie obie powieści są dosyć podobne. Ale tu były pociągi i Anglia za oknem. Moja ocena: 5/6
7.
Panie z Cranford – Elizabeth Gaskell
– nie pamiętam u kogo przeczytałam bardzo entuzjastyczną recenzję tej książki,
od razu poleciałam ją kupić (to było we wrześniu) i dosyć szybko od zakupu się
za nią zabrałam. Przeczytanie jej zajęło mi niecałe dwa dni. I dałam się
zauroczyć. Atmosfera trochę jak u Jane Austen, urocze postaci, zabawne
sytuacje, ciepło bijące z tej książki jak od kominka – książki pan i Gaskell zdecydowanie
znajdą się na moim stosiku do przeczytania.
Moja ocena: 6/6
ważne, że przeczytałaś! Zgłoś proszę link, to przecież zabawa! A że miesiąc później to Ejotek wybacza :)
OdpowiedzUsuńA ja się bałam przyznać, że nie zdążyłam! Ejotku, jak tylko napiszę recenzję to od razu wysyłam link :)
UsuńNiepotrzebnie, Viv, to nie szkoła, ja nie daję pał! :) Terminy bez problemu przedłużam, jeśli tylko ktoś faktycznie ma ochotę dać radę, bo niektórzy po prostu odpuścili...
UsuńŚwietnie, to czekam na link, bo sama jestem ciekawa tego autora, sama jeszcze nie czytałam a że nie mam to jeszcze trudniej mi sięgnąć, bo do biliotek nie chodzę.
Bardzo udany wynik, naprawdę szczerze zazdroszczę i powodzenia w kolejnym miesiącu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Wynik związany niestety z pobytem w szpitalu i późniejszym L4, ale jak to mówią nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ;)
Usuń"Panie z Cranford" czekają na półce, aż się za nie zabiorę :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam, króciutkie są a czyta się znakomicie, mnie zajęły niecałe dwa dni :)
Usuń