O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

niedziela, 22 maja 2016

"Nocny film" Marisha Pessl

Dawno już nie czytałam tak zakręconej książki.

Z twórczością Marishy Pessl spotkałam się wiele lat temu przy okazji jej debiutanckiej powieści o bardzo intrygującym tytule Wybrane zagadnienia z fizyki katastrof. Nie pamiętam już zbyt wiele z fabuły, jedynie swoje wrażenie po skończonej lekturze. Wrażenie, że gdyby ta ponad 600-set stronicowa książka skończyła się po czterystu stronach, byłaby to jedna z najlepszych powieści psychologiczno-obyczajowych, jakie przeczytałam. Ale autorka dodała kolejne dwieście, a w nich najbardziej szalone, zupełnie nie związane z pierwszą częścią książki, wątki, jakby usilną próbę stworzenia thrillera, jakby autorka w połowie pisania postanowiła zmienić gatunek. I zakończyła to, o ile dobrze pamiętam, niemalże brakiem zakończenia. A ja miałam naprawdę sporo trudności w ocenieniu przeczytanej książki, bo czułam się jakbym oceniała dwie różne powieści.

W Nocnym filmie wiele z tych trudności się nie pojawia. Przede wszystkim, od początku autorka zdecydowała się, że jednak thriller to jej ulubiony gatunek, i konsekwentnie szła w tym kierunku. Powieść została dobrze skonstruowana, każda postać pojawia się w niej w odpowiedniej chwili, i pozostaje  w niej tak długo, jak tego trzeba, by później bez żalu się z nami pożegnać. Ponad siedemset stron dało pole do popisu dla wyobraźni Pessl, która co raz bawi się z czytelnikiem konwencją, raz skręca w kierunku kryminału, innym razem horroru, dodaje szczyptę magii, rozbijającej się o zdrowy rozsądek. I sprawia, że Nowy Jork z centrum świata zmienia się w bardzo ponure miejsce.

Główny bohater powieści, Scott McGrath, jest dziennikarzem i reportażystą, niegdyś bardzo cenionym, który obecnie popadł w niełaskę. Kilka lat temu zajął się śledztwem nad niezwykle kontrowersyjną i tajemniczą postacią reżysera filmów grozy, Cordovą, a kiedy nagle wszyscy świadkowie wycofali się, pozostał sam na placu boju, z wyrokiem za oszczerstwo i wyczyszczonym do zera kredytem zaufania społecznego. Popada w coraz większą depresję, w czym nie pomaga rozwód i rzadkie widzenia z córeczką. Aż do chwili, gdy dowiaduje się o śmierci córki Corodovy, i znów czuje potrzebę zajęcia się tym tematem. W między czasie zyskuje dwóch pomocników, z którymi przemierza ulice Nowego Jorku i doświadcza coraz trudniejszych do wytłumaczenia przygód.

Biorąc pod uwagę, jak wiele jest do czytania (ponad 700 stron!) i jak ciekawa i wciągająca jest to lektura, zakończenie okazało się poniekąd płaskie i jałowe. Chociaż może to było tylko moje odczucie, jakby po szalonej kolejce górskiej przyszedł czas na wyhamowanie wagonika, a ja chciałabym, żeby zamiast tego wykonał kolejny piruet. Nie mniej nie mogę żałować czasu spędzonego na czytaniu Nocnego filmu, bo od czasu Cienia wiatru nie czytałam niczego, co tak płynnie poruszałoby się pomiędzy rzeczywistością a sennymi marami. A dołączone do powieści „przedruki” stron z gazet czy skany stron internetowych stworzyło wyjątkowe wrażenie czytelnicze. Dlatego, mimo pewnych „ale”, mogę szczerze polecić tę powieść jako świetną rozrywkę na lato.

Moja ocena: 4,5/6

Marisha Pessl  Nocny film
Tłum. Rafał Lisowski
Wyd. Albatros

Warszawa 2016

1 komentarz:

  1. Cześć Viv! Bardzo zaintrygowałaś mnie tą książką, a jak spojrzałam na półki to okazało się, że znalazłam na jednej z nich książkę autorki, o której wspominasz we wstępie, a mianowicie "Wybrane zagadnienia z fizyki katastrof" :) Szkoda tylko, że zakończenie okazało się dla Ciebie niesatysfakcjonujące. Często jest tak, że trudne początki książki łatwo wybaczyć i puścić w zapomnienie, za to zepsutego zakończenia już wybaczyć się nie da... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń