Niesamowite jest to, jak wiele jest książek na moich
półkach, o których nie wiem nic. Nie tylko jeszcze nie zakręciłam się wokół
nich wystarczająco, by je przeczytać, ale nie wiem, skąd się u mnie wzięły,
kiedy je kupiłam, gdzie, za ile, i tak właściwie po co? Nie chodzi mi o to, że
na to nie zasługują (bywa różnie), ale jaki proces myślowy przebiegał przez
moje szare komórki, kiedy płaciłam za książkę, o której nawet nie wiem, o czym
jest. Ba, często nawet nie wiedziałam jaki to gatunek.
Chciałabym kiedyś napisać coś więcej o tym intensywnym
procesie, który się u mnie ostatnio odbywa, czyli o czytaniu olbrzymiej (w
porównaniu do lat ubiegłych) ilości zalegających od lat nieprzeczytanych
książek, bo jest to zaiste przygoda godna co najmniej Bilbo Bagginsa. Ale o tym
innym razem, dziś będzie o takiej właśnie książce: nie wiem, kiedy ją kupiłam,
nie wiem gdzie, nie wiem czy była przeceniona, czy wzięłam ją prosto z półki
„Nowości”. Wiem tylko, że Rosamund Lupton swego czasu była niezwykle popularna,
a jej pierwsze dwie powieści Siostra i
Potem przewijały się przez książkowe
blogi niczym scenariusz „ósmego” Pottera dzisiaj.
Wiedziała, że ma ładną okładkę. Nie wiedziałam, że fabuła
toczy się na przedmieściach Londynu. Nie wiedziałam, że to thriller. Nie wiedziałam,
że będą tu lekkie elementy nadprzyrodzone, ani że jest to powieść napisana w
pierwszej osobie. Wiem natomiast teraz, że czasem takie wskoczenie w książkę, o
której nic się nie wie, potrafi być oczyszczającym i niezwykłym doznaniem.
Grace jest żoną i matką dwójki dzieci – kilkuletniego Adama
i nastoletniej Jenny. Kiedy ta druga zostaje uwięziona w płonącej szkole, Grace
nie waha się długo i wbiega do szalejącej pożogi by ratować swoje dziecko. Obie
odnoszą poważne obrażenia i zostają przewiezione do szpitala. Coś dziwnego
jednak ma tam miejsce. Podczas gdy okaleczone ciała spoczywają w szpitalnych
łóżkach, podłączone do rurek i ekranów, Grace i Jenny, niewidoczne dla innych,
przemierzają korytarze szpitala, próbując dociec kto i dlaczego podpalił szkołę
i zniszczył ich rodzinę.
Nie będę kłamać – pierwsze 100 stron przeczytałam trochę na
siłę, przeszkadzała mi nie tylko pierwsza osoba, w której książka jest
napisana, ale również fakt, iż ta pierwsza osoba cały czas zwraca się do innej
osoby – jak dla mnie za dużo się tu działo na poziomie narracji. Jednak kiedy
już wgryzłam się w Potem, skomplikowana
i tajemnicza fabuła zaczęła mnie wciągać jak bagno. Autorka wprowadza kolejne
osoby dramatu, jednak ani przez chwilę nie ma się poczucia, że jest tu zbyt tłoczno,
a zakończenie, przynajmniej dla mnie, było przerażające. Powiem tylko, że
spokojny sen na tę noc miałam z głowy.
Jesień to dobra pora na takie bogate w intrygę thrillery,
dlatego jeśli czujesz takie klimaty i nie wiesz, po co sięgnąć, polecam właśnie
Rosamund Lupton.
Moja ocena: 4/6
Rosamund Lupton Potem
Tłum. Agnieszka Wyszochradzka-Gaik
Wyd. Świat Książki
Warszawa 2012
Wydaje mi się, że książka ta jest bardziej kryminałem, ale "thriller" brzmi bardziej trendy zapewne... Coś zdecydowanie dla mnie. Dziękuję za polecenie, skuszę się. :)
OdpowiedzUsuńThriller i kryminał to jednak dwa różne gatunki :). Ale nazwa, nazwą, książka godna polecenia :) Miłego czytania!
UsuńTeż ją mam, ale jedyna różnica, jaką mogłabym podać w stosunku do Twojej sytuacji, to to, że wiedziałam, że to thriller. ;) Ostatnio robiłam selekcję książek przy okazji przeprowadzki i tę (a także "Siostrę" tej samej autorki) zostawiłam - słyszałam o nich bardzo dużo dobrego. Może i ja w końcu się za lekturę zabiorę...
OdpowiedzUsuńChyba nasze powroty do blogowania się na siebie naszły :) Ja może jak kupowałam to tez wiedziałam, chociaż wcale by mnie nie zdziwiło, gdybym jednak nie wiedziała... Naprawdę zaskakują mnie moje dawniejsze mechanizmy kupowania. Dobrze, że zostawiłaś, naprawdę lektura warta zachodu :)
UsuńA mnie ten sposób narracji do końca książki przeszkadzał, choć treść zdała mi się całkiem całkiem.
OdpowiedzUsuńhttp://mcagnes.blogspot.com/2012/05/potem-rosamund-lupton.html