Ostatnio ciężko mi się wgryźć w nowe książki. Każdą kolejną
lekturę zaczynam, jakby to była praca na roli, i po kilku stronach mam pokusę,
by sięgnąć po coś innego. Nie jest to wina książek, tylko chyba długiej
przerwy, którą miałam. Podobnie w każdym bądź razie było w przypadku Morderstwa na mokradłach Saszy Hady. A
fakt, że książka była powszechnie chwalona, i że poznałam autorkę (i, co
gorsza, strasznie sympatyczna z niej osoba) sprawiły, że czułam małą presję.
Po 50 stronach wsiąkłam jednak całkowicie w ten kryminał, w
jego bohaterów, w morderczą zagadkę, w humor, w atmosferę – po prostu we
wszystko. Przede wszystkim ze zdumieniem odkryłam, jak sprawnie autorka
wykorzystała stare chwyty z brytyjskich kryminałów, w sposób zupełnie
nowatorski, i z przymrużeniem oka odrysowała typowe, senne, angielskie
miasteczko (miasteczko? Ledwo osada na parę chałup, a w każdej mieszka inny
oryginał).
Zaczyna się już typowo-nietypowo. Bo owszem, mamy detektywa
wiodącego prym w całej powieści, Alfreda Bedelina. Tyle, że gość nie istnieje.
Istnieje za to policjant Nick, którego wszyscy za detektywa biorą, tyle że ten
nieszczęśnik ani się nie zna na morderstwach, ani go one nie interesują. Będzie
się to jednak musiało zmienić, gdyż w wyniku pewnej pomyłki zostaje zatrudniony
w celu rozwikłania zagadki głowy w dyniach. Przybywa do Little Fenn wraz ze
swoim przyjacielem, znanym autorem kryminałów, gdzie poznaje kwiat i śmietankę lokalnej
społeczności. Na szczególną uwagę zasługuje panna March, która początkowo
przypominała mi pannę Marple, ale szybko się okazało, że przy March Marple to małe
Miki, oraz Ann, kobieta w typie Mony Lisy.
Co do zagadki, początkowo czytelnik nie wie prawie nic,
potem w trakcie lektury na światło dzienne wypływają kolejne makabryczne
szczegóły (dosłownie i w przenośni), ale najistotniejszą wskazówkę autorka
zostawiła na sam koniec, więc chyba nie da się rozwiązać tej zagadki przed
czasem (a może tylko mnie się to nie udało). Nieszczęsne zwłoki z resztą
chwilami wtapiają się w tło (dosłownie i w przenośni), a na plan pierwszy
wysuwa się sympatyczna powieść obyczajowa, chwilami tak zabawna w swój
sarkastyczny sposób, że zdarzyło mi się nie raz prychnąć czy chichnąć, a nawet
zaśmiać.
Generalnie, zaczynając lekturę ugrzęzłam niczym w błocie,
potem zaś poleciało w górki na pazurki, i teraz skończyłam jako fanka Nicka,
Ruperta, panny March i starych ciotek (których gościnny występ dał się
zapamiętać) i już nie mogę się doczekać, kogo z nich spotkam w następnym tomie.
I tylko kilka szczegółów nie daje mi spokoju, ale na tą okoliczność Oisaj
kiedyś skrupulatnie wypytał autorkę, więc pozostaje mi tylko udać się do niego
po raport. A wam udać się po Morderstwo
na makradłach.
Moja ocena: 5/6
Sasza Hady Morderstwo
na mokradłach
Wyd. Oficynka
Gdańsk 2012
Książka przeczytana w ramach wyzwania Czytamy Kryminały.
Za pożyczkę dziękuję Oisajowi.
To jedna z tych książek, którą zawsze zapominam dodać do koszyka... Może następnym razem będę pamiętać, bo naprawdę chcę ją przeczytać:-)
OdpowiedzUsuńJa ją już dodałam do koszyka, ale czekałam na przypływ gotówki - zanim do tego doszło, Oisaj mi pożyczył :D Ale warto kupić, ja pewnie się i tak zaopatrzę, żeby mieć cały cykl.
UsuńDrugi tom ma być w lipcu. Mnie ze świetnego wykorzystania schematów najbardziej rozwalił motyw z najprzystojniejszym facetem w okolicy ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze, jakoś mnie to nie zaskoczyło, chociaż nie wierzyłam, że się autorka odważy :D
UsuńWyszło fajnie. A z pożyczkami tak w ogóle to nieustannie się polecam :)
UsuńTo jest super!
OdpowiedzUsuńWiem :D
UsuńNo to już jest nas trójka :)
UsuńKupiłam, zaczęłam czytać :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam z linkiem do wyzwania, bo skoro już przeczytałaś :-))
http://52tygodnie.blogspot.com/2013/05/czytamy-polskie-kryminay-wyzwanie.html
świetne wyzwanie! Już się przyłączyłam! A książka, mam nadzieję, ci się spodoba :)
UsuńCieszę się, że przyłączyłaś i to aukrat z "Morderstwem na mokradłach", bo dołączyła też do wyzwania autorka powieści.
UsuńŚmiałam się do rozpuku z nowo-mowy miejskiej małego przewodnika :-) Cudne to :D, takich perełek, jak zdążyłam zauważyć, sporo.
No to faktycznie będzie zabawnie :D Teraz kryminały będą się wpisywać w co najmniej dwa wyzwania :D
UsuńMam w domu, ale jeszcze nie zaczęłam czytać.
OdpowiedzUsuńTo naprawdę polecam, czyta się świetnie!
UsuńDzięki za fajną recenzję! Cieszę się, że się podobało mimo okrutnej presji ;-) A tak serio, to rozumiem - też mi trudno czytać książki znajomych, bo nie wiem, jak mam wyregulować oczekiwania.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że ją przeczytałaś i że ci się podoba. Zaprawdę, nie miałam potem problemu, co napisać, bo książka świetna! Zawsze mam też takie obawy przed recenzyjnymi, że nie będę miała wystarczających j.j żeby napisać, że mi się nie podobało :D
UsuńCzy Kuzynka Sasza to autorka?
UsuńKiedy można spodziewać się następnego tomu?
Informuję, że wepchnęłam "Moderstwo..." mężowi w ręce, bo się kręcił i czegoś szukał do czytania, nie chciał! I mówił, że pewnie jakiś haczyk, że ma mi potem streścić, bo mi się nie chce recenzować czy coś. Bzdura, mam już przeczytane, opinia też już napisana w notesie. Wepchnęłam, bo dobre :)
Autorka :) A drugi tom ponoć już się robi :)
UsuńBiedny mąż, nie może książki przeczytać, żeby podstępu nie zwietrzyć :D
Autorsko zrobiony jest, piłeczka już po stronie wydawnictwa :)
UsuńDużo dobrego słyszałam na temat książek tej autorki i chętnie się skuszę:)
OdpowiedzUsuńZasługuje na te wszystkie dobre słowa :)
UsuńDobrze wiedzieć bo ja również mam wielką ochotę ją przeczytać:)
UsuńMuszę się zapoznać z tym kryminałem :) Wygrałam go nawet w jednym z konkursów ponad pół roku temu, ale do tej pory nie doszedł... Będę go musiała zdobyć inaczej ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka zaginęła (niestety, w orbicie mojego urzędu też parę książek zeszło ze szlaku...) bo książka jest naprawdę fajna :(
OdpowiedzUsuń