O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

niedziela, 26 czerwca 2016

"My" David Nicholls

Panie David Nicholls – idź Pan z taką robotą!

Kojarzycie powieść Jeden dzień Davida Nichollsa, która kilka lat temu stała się bestsellerem, i na podstawie której nakręcono film z Anne Hathaway? A Ci z was, którzy czytali – kojarzycie zakończenie? Kojarzycie te emocje, te nerwy, tą chęć rzucenia książką z krzykiem „To nie tak miało być!”?. No to to samo dostaniecie przy okazji najnowszej powieści tego autora – My. I będzie to tak samo dobre. Może nawet i lepsze. A potem będziecie chcieli rzucić tą książką o ścianę sąsiedniego bloku.

Długoletnie, całkiem udane małżeństwo. Jeden syn. Praca, dom, tona wspomnień, tych dobrych i tych złych. I w przeddzień wyfrunięcia przez jedynego syna z gniazda, jedno zdanie wypowiedziane w środku nocy. „Chyba chcę od Ciebie odejść”. Coś, co miało być edukacyjną podróżą po muzeach Europy, celem kształcenia syna, przeradza się w podróż mającą na celu uratowanie małżeństwa, potem zaś w naprawdę szaloną bieganinę po Starym Kontynencie w poszukiwaniu… tylko czego?

Mam szczególny sentyment do tego typu powieści, które zabierają mnie z podróż po Europie. Powieści drogi w ogóle bardzo lubię, ale jako że jestem z definicji europocentryczna, wojaże po tych okolicach automatycznie powodują we mnie mocniejsze bicie serca. I jeżeli miałabym wymienić jeden rodzaj książek typowo wakacyjnych, to byłaby to właśnie książka o podroży po Europie. Wraz z rodziną Petersenów przemierzamy Francję, Holandię, Niemcy, Włochy i Hiszpanię, odwiedzamy znajome miejsca lub poznajemy nowe, oczyma wyobraźni oglądamy dzieła wielkich mistrzów, i jednocześnie od samego początku poznajemy historię  tej niezbyt zgranej rodziny.

Dla mnie była to o wiele bardziej emocjonalna lektura, niżby na to wskazywał opis na tylnej okładce. Pomimo typowego brytyjskiego humoru, z jakim historia jest opowiedziana, jest to przede wszystkim historia dwojga zupełnie różnych ludzi, w dużej mierze nie pasujących do siebie, który jakimś cudem wytrzymali ze sobą już 25 lat. Nie wiem, czy taki był zabieg, czy to tylko ja, ale z czasem coraz większą niechęcia pałałam do matki i syna, którzy oczekiwali „sprawiedliwego” traktowania, a tak naprawdę gnębili ojca i nigdy nie próbowali postawić się w jego sytuacji. I mimo iż ojciec też miał swoje za uszami, nigdy nie wynikało to z egoizmu czy innych niskich pobudek. Dynamika pomiędzy tymi trzema postaciami dramatu chwilami powodowała, że siedziałam przez chwilę wpatrując się w ścianę i myśląc o tym, co przeczytałam (coraz rzadziej mi się to przytrafia, bo jednak coraz bardziej grawituję ostatnio w kierunku lekkiej rozrywki).

Dawno już nie czytałam tak poruszającej, zabawnej, bogatej i dającej do myślenia powieści, która w dodatku wessałaby mnie w swój świat praktycznie od pierwszej strony. Nie mogę mu tego odebrać, Nicholls naprawdę potrafi pisać. Tylko ze zakończenia! Agrrr…

Moja ocena: 5/6

David Nicholls My
Tłum. Jan Kraśko
Wyd. Świat Książki

Warszawa 2015

5 komentarzy:

  1. Zaintrygowałaś mnie.
    Czytałam "Jeden dzień", podobała mi się ta książka, więc może trzeba będzie jeszcze raz sięgnąć po pana Nichollsa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto, "My" zdaje się bardziej dojrzalszą pracą tego autora. I przy tym idealną na wakacje! Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. O proszę, czytałam "Jeden dzień", a później "Dublera", który mnie niestety rozczarował i trochę skreśliłam tego autora - może niesłusznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do "Dublera" się nie wypowiem, bo nie czytałam, ale nie jesteś pierwszą osobą, której się ta powieść nie podobała. Odnoszę wrażenie, że Nicholls z książki na książkę staje się coraz lepszy. Cóż, "My" została nominowana do nagrody Bookera, byle komu się to nie przydarza ;)

      Usuń
    2. Hmm... Nominacja do Bookera powiadasz? Kurcze chyba się za nią serio rozejrzę :D A co do "Dublera" to właśnie ostatnio w wyniku robienia porządku na półkach puściłam go w świat ;)

      Usuń