O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

sobota, 31 grudnia 2016

Najlepsze książki 2016 roku

To był dziwny rok. Dużo się działo, wiele dobrego, wiele niedobrego, wiele takiego, które w sumie trudno zaszufladkować jako pozytywne lub negatywne. Dużo w tym roku czytałam, ale bardzo niewiele pisałam, nie wiem w sumie, z czego to wynikło. Nie mogę powiedzieć, że nie miałam czasu, bo były chwile w 2016 roku, gdy miałam go aż nadto. Pisać było o czym. Tylko jakby wena odpłynęła na calusieńki rok. Nie żeby dawniej była to jakaś super-wena, ale coś tak się zwykle kołatało. W tym roku zaś często zasiadałam z dłońmi nad klawiaturą jak domorosły wirtuoz, po czym nie byłam w stanie sklecić kilku sensownych zdań. Coś jak niechcica czytelnicza, tylko tym razem ucierpiało pisanie.

Co dziwne, trudno mi też było wybrać aż 10 najlepszych książek przeczytanych w 2016 roku. Nie zrozumcie mnie źle, czytałam sporo dobrych książek, tylko kilka ewidentnych gniotów (ósmy Potter, grrr), ale po wielu miesiącach okazuje się, że na widok wielu tych tytułów nie mam jakieś silniejszej reakcji emocjonalnej. Wybrałam te, które tą reakcję powodowały, a jeśli lista ta wyda się komuś mało ambitna, no cóż, bywa. Ja w każdym bądź razie z ręką na sercu mogę polecić każda z niżej wymienionych pozycji.

No to zaczynamy (kolejność mniej więcej przypadkowa):
1.       Motyl – Lisa Genova – wiele z tegorocznych najlepszych to książki, które długi czas przeleżały u mnie na półce. I tak właśnie było z Motylem, która to powieść okazała się przepiękną, smutną, mądrą i wzruszającą opowieścią o utracie ważnej funkcji w naszym życiu – pamięci. I jedynym dobrodziejstwem, dla chorej czy dla rodziny, była możliwość przygotowania się na najgorsze najlepiej jak się da.
2.       Światło, którego nie widać – Anthony Doerr – miałam nadzieję, że ta pozycja pojawi się na naszym rynku szybko i tak też się stało. Zwyciężczyni nagrody Pulitzera, obłędnie bogata i emocjonująca opowieść o II wojnie światowej widzianej młodymi oczyma. Zwykle niechętnie sięgam po tego typu literaturę, obrzydła mi w szkole, jednak tym razem zarówno perspektywa młodziutkiego, ubogiego Niemca i nastoletniej niewidomej Francuzki, jak i poetycki język tej powieści, i totalny brak edukacyjnego smrodku sprawił, że była to chyba najlepsza książka, jaką przeczytałam w 2016 roku.
3.       Żniwa zła – Robert Galbraith – trzeci tom przygód prywatnego detektywa Cormorana Strike’a. Z każdym kolejnym dowiadujemy się więcej o bohaterach, ale też z każdym kolejnym intryga jest coraz bardziej skomplikowana i nieprzewidywalna. A sposób, w jaki ta powieść się skończyła, to podstawa do nadania tej książce tytułu „Cliffhanger roku”.
4.       Posłaniec – Marcus Zusak – znów książka, która trochę poleżała na półce. Przyznam, że nie czytałam wiele książek australijskich autorów, i chociażby dlatego chciałam wreszcie sięgnąć po tą pozycję. Kolejnym plusem był jedne z moich ulubionych motywów, wokół którego kręci się fabuła. Tytułowy posłaniec dostaje tajemnicze wiadomości, które odpowiednio zinterpretowane mogą zmienić czyjeś życie. Na lepsze lub na gorsze. Tak pozytywnej ksiązki nie czytałam już dawno.
5.       Heban – Ryszard Kapuściński – tak, ta tez przeleżała długie lata – dla wtajemniczonych, kupiłam ją na Targach Książki w Krakowie, kiedy jeszcze odbywały się w starej lokalizacji. Książki Kapuścińskiego zawsze robią na mnie wrażenie, ale bogactwo zawarte w Hebanie po raz pierwszy obudziło we mnie prawdziwe zainteresowanie Afryką. I jednocześnie zapełniła dojmującą lukę w mojej edukacji o tymże kontynencie.
6.       Testament Nobla – Liza Marklund – też kupiona na Targach w starej lokalizacji. Mam wrażenie, że wbrew moich doświadczeniom z seriami i cyklami, każdy kolejny tom o Annce Benzgton jest lepszy od poprzedniego. Ewidentnie nie tylko ja tak myślę, bowiem właśnie ten tom dorobił się ekranizacji kilka lat temu. Kulisy przyznawania Nagrody Nobla walczą tu o uwagę z prywatnymi i zawodowymi problemami bohaterki. I kolejne zakończenie, które wbiło mnie w fotel.
7.       Siła niższa – Marta Kisiel – długo czekaliśmy na kolejnego Kiśla, długo, a jeszcze dłużej na kolejne Licho. I doczekaliśmy się, i powiem szczerze, że chociaż Dożywocie jest obłędne, to Siła niższa podobała mi się jeszcze bardziej. Rzadko miewać całą kartkę w Notecie zapisaną cytatami, rzadko w o ogóle spisuje cytaty. Tu spisałam, i do teraz jak je czytam to się śmieję, i uczę się ich sekretnie na pamięć by zabłysnąć w towarzystwie.
8.       Zawołajcie Położną – Jennifer Worth – poczekałam mocną chwilę, jak ucichły zachwyty nad tą książką (i aż pojawiła się w mojej bibliotece) po czym zachwyciłam się nią razem z całą resztą blogosfery. Prawdziwa, czasem wręcz naturalistyczna, a jednocześnie napisana z humorem i polotem opowieść o pracy położnej w ubogich dzielnicach Londynu/
9.       Polska odwraca oczy – Justyna Kopińska – dawno temu myślałam, że tylko reportaże o wojnie gdzieś daleko są w stanie mnie przerazić. Od kilku lat młode pokolenie polskich autorów skrupulatnie przekonuje mnie, że najbardziej przerażające są opowieści z naszego rodzimego podwórka. Które dzieją się teraz.
10.   Ciuciubabka – Arne Dahl – 2016 rok obdarował mnie dwoma nowymi powieściami mojego ulubionego autora, jednak to ta ostatnia (i jednocześnie ostatnia przeczytana w tym roku książka) zrobiła na mnie największe wrażenie. I jednocześnie kazała się zastanowić, jak w ciągu kilku lat ewoluowały książki o tych bohaterach, ale i sama Europa – od niskobużdzetowej jednostki szwedzkiej policji do drogiej i nowoczesnej multinarodowej grupy operacyjnej.
Zwykle tego nie robię, ale w tym roku chciałabym wybrać z powyższej dziesiątki tę jedną, jedyną Książkę 2016 roku, i jest nią Światło, którego nie widać Anthony’ego Doerr’a. Za to, że z książki, której zwykle nie chciałabym nawet czytać, uczynił najpiękniejsze literackie zdarzenie roku.



Mam całą listę postanowień noworocznych, i o niektórych z nich chciałabym napisać coś więcej. Zostawię to na później, dziś tylko powiem, że w 2017 roku życzę sobie pisać więcej. Tyle, ile pisałam dawniej, albo i więcej. Nie jest to jakiś przymus, tylko prawdziwa chęć z głębi duszy.


A w tym ostatnim poście tego roku życzę Wam wszystkim spełnienia marzeń w 2017 roku i inspiracji do wymyślania kolejnych, tak by każdy rok Waszego życia był kolejną Wielką Przygodą. Nie tylko literacką.

9 komentarzy:

  1. Mnie też w tym roku ogarnęła pisarska niechcica...może to taki rok? Ciekawe książki czytałaś :) Zgadzam się do do "Siły niższej" - świetna, choć "Dożywocie" podobało mi się jednak nieznacznie bardziej. "Testament Nobla" to jedna z najlepszych książek Marklund, za mną już wszystkie tomy z Anniką, a chętnie przeczytałabym jeszcze coś. "Zawołajcie położną" - świetne, szkoda, że Literackie nie wydało kolejnych tomów.
    "Światło, którego nie było", "Żniwa zła"i "Heban" mam w planach, a dwie pierwsze już nawet na półce.

    Wielu dobrych książek w 2017 roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że ktoś czyta Kapuścińskiego! "Heban" bardzo dobry, gorąco polecam, zresztą "Cesarza" też :). Różnie się ocenia prawdziwość jego książek, jak i zaangażowanie polityczne, ale przecież fikcję też się czyta, prawda :)? Ja w tym roku odkryłam Guillaume'a Musso, czarodzieja słowa i Richarda Evansa - jeśli ktoś lubi literaturę kobiecą, oczywiście. A jeśli chodzi o nowości z 2016, to wybrałabym "Akrobatów" Zofii Mossakowskiej. Bardzo ciekawa fabuła - bohaterowie zakładają przedsiębiorstwo wysyłające listy do osób samotnych i zbijają fortunę. Niby nic, nie wydawało mi się ciekawe, ale kiedy już sięgnęłam, nie mogłam się oderwać :). Rzeczywiście, ten 2016 był jakiś taki niekonkretny. Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej. Pozdrawiam i wracam do czytania!

      Usuń
  2. Och, jak dobrze Cię rozumiem z tym zasiadaniem do klawiatury i .. pustka w głowie ;-)

    Wszystkiego najlepszego Viv w nowym roku, niech się spełnią plany i część marzeń (nie wszystkie, bo trzeba je mieć)!

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja tegoroczna TOP-trójka wyszła za to bardzo kobieca :)
    1. "Amerykaana" Chimamanda Ngozi Adichie
    2. "Prowadź swój pług przez kości umarłych" Olga Tokarczuk
    3. "Pani furia" Grażyna Plebanek
    Pozdrawiam i samych dobrych książek w 2017 życzę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na kolejne książki z cyklu o Cormoranie, oj, jak czekam!

    Najlepszego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak, "Motyl" Genovy jest świetny i zapada w pamięć :) Szczęśliwego Nowego Roku! Samych wspaniałych lektur, jak najmniej rozczarowań ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli nie tylko mnie się w 2016 nie pisało....
    Nie znam żadnej z tych książek, ale tę, która tak wyróżniłaś zapisuję.
    Wszystkiego najlepszego w 2017....na każdym polu i oczywiście ciekawej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  7. To był faktycznie dziwny rok - dla mnie też mocno pechowy! I też miałam w tym roku tak, że więcej czytałam niż pisałam.

    "Światło, którego nie widać" mnie kusi, bo słyszałam o tym wiele dobrego. W ogóle wiele z Twoich lektur zeszłorocznych mam w planach, a "Heban" już dawno przeczytałam i od tego czasu trwam w zachwycie. Wspaniała książka!

    W nowym roku za to życzę wielu literackich uniesień, czytelniczego szczęścia oraz realizacji celów, jakie sobie obierzesz!

    OdpowiedzUsuń
  8. Koniecznie muszę przeczytać "Motyla", "Zawołajcie położną" oraz "Polska odwraca oczy". Przy okazji zapraszam Cię do mojego odświeżonego wyzwania "Grunt to okładka".

    OdpowiedzUsuń