O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

środa, 9 lipca 2014

Kryminał masoński

Wszystko zaczyna się od trupa wiszącego na wieży Eiffla. A raczej na tym kończy…? Bo zaczyna się jednak od dwóch masonów zamordowanych w siedzibie jednej z paryskich lóż w trakcie rytuału. A tak naprawdę zaczyna się to wszystko w roku 1355 od spalenia na stosie człowieka podejrzewanego o czarnoksięskie zdolności. Skomplikowane? Straszne? Jedno i drugie, ale mimo to – fascynujące i trzymające w napięciu do ostatniej strony.

Powieść, określana przez wydawcę jako „kryminał masoński” przerzuca czytelnika płynnie od czternastowiecznej Francji, gdzie niejaki Nicolas Flamel, kopista, zostaje trochę przypadkiem, trochę na własne życzenie wplątany w poszukiwania księgi, gdzie zapisany ma być  sekret wiecznego życia i pozyskiwania złota z innych metali. Ponad sześćset lat później Antoine Marcas, paryski policjant i mason w jednej osobie, prowadzi prywatne śledztwo mające ujawnić zabójcę jego przyjaciela z loży oraz młodego kandydata. Wiele wskazuje na to, że należy go szukać również wśród wolnomularzy. Nie wie natomiast, że podczas poszukiwań, które z Paryża zabiorą nas aż do Nowego Jorku, będzie nieustannie śledzony przez członka tajemniczej grupy Aurora, której zadaniem jest nieustanne monitorowanie rynku złota na świecie. Z czasem wątki te połączą się w jedną całość, sekrety ujrzą światło dzienne, a my wraz z bohaterami powieści znajdziemy się na Polach Marsowych i…

Gdyby trzeba było określić ten kryminał krótko i zwięźle, powiedziałabym, że jest to połączenie Kodu Leonadra da Vinci Browna w mocno ambitniejszym wydaniu, z cyklem Królowie przeklęci Maurice’a Druona. O ambitniejszym charakterze świadczy nie tylko fakt, iż jeden z autorów jest dziennikarzem śledczym, ale przede wszystkim to, że drugi z nich jest masonem. Stąd zamiast powielania starych schematów i bzdurnych legend czytelnik ma szansę dowiedzieć się co nieco o współczesnym wolnomularstwie, o historii tego ruchu, o jego organizacji i o tym, skąd wzięły się niektóre mity, którymi przez wieki obrośli masoni. Oczywiście, dla celów rozrywkowych niektóre legendy znajdują odzwierciedlenie w fabule, jednak na końcu powieści znajduje się aneks, a w nim wyjaśnienie pochodzenia masońskich elementów w historii budowy wieży Eiffla, Statuy Wolności, co nieco o samym Nicolasie Flamelu i wolnomularstwie. Tak że poza rozrywką jest i trochę rzetelnej wiedzy z pierwszej ręki.

Kiedyś bardzo chętnie sięgałam po takie masońsko-templariuszowskie tematy, jednak zmęczenie materiału spowodowało, że przez ostatnie lata unikałam takiej literatury. Stąd też moje obawy przed sięgnięciem po tą powieść, cieszę się jednak, że znalazłam odwagę na wyjście z kokona przyzwyczajeń. Bo miałam prawdziwą frajdę w trakcie czytania Brata krwi. Już dawno nie miałam w rękach kryminału, gdzie fabuła pędziłaby tak zawrotnie i nawet po wyjściu poza ramy prawdopodobieństwa dalej nie pozwalała się odłożyć na później. Jedyne, co mi się nie do końca podobało, to powielony schemat głównego bohatera – gliniarz w średnim wieku, rozwiedziony, usilnie próbujący utrzymać dobre relacje z synem. Takich panów w literaturze, zwłaszcza kryminalnej, mamy już wielu. Jednak to dla mnie niuans, który na pewno nie powstrzyma mnie przed sięgnięciem po poprzedni tom cyklu (tak, to też jest cykl) – Rytuał ciemności. Jeśli lubicie takie tajemnicze, trochę szalone śledztwa, do szczerze zachęcam do lektury.

Moja ocena: 5/6

Eric Giacometti, Jacques Ravenne Brat krwi
Tłum. Bożena Sęk
Wyd. Książnica
Poznań 2014


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawcy.

4 komentarze:

  1. Ufff, ulżyło mi, że nie powiela schematów i że trochę rzetelnej wiedzy jednak przemyca - to wystarczyło, żeby mnie zachęcić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Tobie ta książka bardzo się spodoba :) Twoje klimaty :)

      Usuń
  2. Czytałam pierwszą część i była naprawdę dobra! Dlatego na pewno przeczytam Brata krwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei muszę się rozglądnąć właśnie za pierwszą, ale dobrze wiedzieć, że też dobra :)

      Usuń