Zapłatą będzie śmierć jest
jedną z tych książek, które długo musiały na mnie czekać. Najpierw zachęcała do
lektury sama tłumaczka, Agnieszka Hofmann z bloga Krimifantamania, później
polecała mi ją przyjaciółka, która z resztą zdążyła nauczyć się niemieckiego i
przekazać mi swoją kopię (sama zaopatrzyła się z oryginały), potem jeszcze
trochę sobie poleżała na półce. Przypadek sprawił, że po nią sięgnęłam, w
chwili, gdy nie miałam ochoty na nic kontruktywnego, wrzuciłam liczbę moich
nieprzeczytanych książek do programu losującego i już za 6. razem wyskoczył ten
oto kryminał.
Nie mam wielkiego doświadczenia z niemiecką literaturą, w
szczególności tą współczesną, w szczególności kryminałami, ale to
doświadczenie, które posiadłam mówi mi, że jakością nasi zachodni sąsiedzi zupełnie nie odbiegają od namiętnie czytanych
Szwedów, i chyba tylko zaszłości historyczne sprawiają, że akurat tej
narodowości autorom trudniej niż innym przebić się u nas w hurtowych ilościach.
Tak w ogóle, nie uważacie, że minęło wystarczająco dużo czasu od wojny, żeby
wciąż widzieć nazistów w każdym napotkanym Niemcu?
Ale wracając do powieści – to chyba mój ulubiony typ
kryminału, kiedy fabuła osadzona jest w niewielkim miasteczku, gdzie wszyscy
się znają, a wieści szybko się rozchodzą. Mariaseeon nie jest zbytnio oddalone
od Monachium, ale wystarczająco, by sprawiać wrażenie spokojnego, sielskiego
otoczenia, idealnego dla znękanej duszy. Tak w każdym razie wydawało się Agnes,
która osiada tutaj po niezwykle traumatycznych przeżyciach. I tak by pewnie
było, gdyby porwanie małego chłopca nie zapoczątkowało serii coraz bardziej
makabrycznych zdarzeń, w których centrum znajdzie się właśnie Agnes.
Polubiłam bohaterów tej powieści, w szczególności
głównodowodzącego gliniarza, komisarza Duhnforta, który na szczęście nie należy
do tej licznej Grupy Rozwodników z Nastoletnimi Dzieciakami z Problemami z Kokainą,
w skrócie GRzNDzPzK. Przede wszystkim facet nie jest nieomylny, a zwroty w
dochodzeniu nie są wynikiem nagłych olśnień w trakcie odbywania porannej
toalety. Procedura dochodzenia do prawdy była żmudna, długotrwała i realistyczna,
i to najbardziej sobie tutaj ceniłam, bo w pewnym momencie zgadłam, kto jest
przestępcą (po raz kolejny ostatnio, co wskazuje, że za dużo czytam kryminałów,
ot co), zatem nie tyle interesowało mnie złapanie króliczka, co pogoń za
króliczkiem.
Wiem, że u nas wydano
jeszcze drugi tom przygód pana komisarza, co do dalszych losów cyklu, muszę się
wywiedzieć u tłumaczki. Mam nadzieję, że się pojawią, albo że ja wreszcie
nauczę się niemieckiego. Jedno z dwojga.
Moja ocena: 4,5/6
Inge Löhnig Zapłatą będzie śmierć
Tłum. Agnieszka Hofmann
Wyd. Initium
Kraków 2012
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń