Kiedy polubię jakiegoś bohatera, lub atmosferę, jaka autor
stworzył w swoich powieściach, zwykle pozostaję wierna danemu cyklowi. Tak jest
również w przypadku książek Anny Jansson, których główną bohaterką jest
komisarz Maria Wern, którą miałam okazję poznać poprzez lekturę Ofiar z Martebo oraz Kruchego lodu, w zeszłym roku. Nie tylko
szczególnie przypadł mi do gustu klimat tych kryminałów – powolny, spokojny, a
jednak przeniknięty grozą. Polubiłam również Marię. Dlatego chętnie sięgnęłam
po kolejny tom, który ukazał się po polsku – Czarny motyl.
Tym razem autorka skupiła się na życiu i przemyśleniach
bohatera, który dotychczas stanowił tło dla Marii Wern. Per Arvidsson, nie
mogąc dłużej znieść życia w pobliżu kobiety, którą kocha, a która nie chce dla
niego opuścić męża, decyduje się na przeprowadzkę do innego miasta. Jednocześnie
dowiaduje się, iż jego rodzice są naprawdę rodzicami adopcyjnymi, a gdzieś
niedaleko żyje siostra Pera. Udaje im się spotkać, i powoli nawiązać rodzinne
więzy. Per prowadzi w nowej pracy śledztwo w sprawie podpaleń, jednocześnie
nawiązuje romans z „kobietą swoich marzeń”. I w pewnym momencie te dwa wątki
zaczynają się łączyć.
Nie podobało mi się to tak bardzo, jak poprzednie tomy.
Owszem, wciąż wyczuwalna jest atmosfera z poprzednich tomów, jednak przez ponad
połowę książki Maria Wern w ogóle się nie pokazuje, za to czytelnik ze
szczegółami poznaje wewnętrzne rozterki Pera. Które nie są jakoś przesadnie
wciągające. Tu się kocha w jednej babie, tu zakochuje się w drugiej, i myśli o
niej „o jaka ona dobra, jaka piękna itd.” Trzecia baba sama mu się ładuje do
łóżka, czwarta jest jego nowo poznaną siostrą, a kolejna partnerką z którą
trudno jest pracować. Biedny Per. W dodatku dochodzą do tego problemy zdrowotne
rodziców Pera, no i oczywiście, od czasu do czasu, śledztwo. A tu mamy i
podpalenia, i pobicia, i zabójstwa – czym chata bogata. Wprawdzie autorce udaje
się połączyć te wszystkie wątki, i koniec końców ma to wszystko sens i nawet
wciąga, ale nie jest to to, z czym miałam do czynienia w poprzednich tomach
cyklu.
Myślę, że i tak sięgnę po kolejne tomy, jeśli tylko ukarzą
się po polsku. Każdemu autorowi zdarza się słabszy moment, i trzeba umieć im to
wybaczać. Ale jeśli jeszcze raz będę musiała czytać o życiu wewnętrznym Pera
Arvidssona, to chyba się rozstaniemy. Na dobre.
Moja ocena: 3,5/6
Anna Jansson Czarny motyl
Tłum. Magdalena Wiśniewska
Wyd. Dolnośląskie
Poznań 2015
Lubię kryminały ale tym razem podziękuję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń