We wrześniu znów planuję Book Buying Ban, w zależności od
tego, jak mi pójdzie, może przeciągnę go nawet na październik, i tym sposobem
przez te dwa miesiące nie wpłynie do mnie żadna nowa książka. Udało mi się to w
tym roku raz, w kwietniu (co odreagowałam od razu w maju sporymi zakupami).
Ponieważ, moi drodzy zebrani, znów poszłam w tango i przytargałam zbyt dużo jak
na moją szybkość czytania, dochody i objętość regału, nowych pozycji. Zbyt
dużo. O tych zakupionych w sierpniu nie będę się rozpisywać, gdyż właściwie
temat otwiera i zamyka stos gigant z wakacji. Właśnie wtedy, robiąc mu zdjęcie,
postanowiłam, że we wrześniu nie kupuję książek. Toteż, korzystając z ostatnich
kilku dni sierpnia, dokonałam stosownego przeglądu księgarni i nabyłam jeszcze
cztery pozycje. A potem już nic nie będzie, mam nadzieję, że długo.
1.
Pies Baskerville’ów
– Arthur Conan Doyle – skrupulatnie kompletuję wszystkie tomy przygód Detektywa
Wszechczasów. Psa do tej pory nie miałam, ponieważ była to jedyna książka o
Sherlocku Holmesie, którą miałam już przeczytaną gdy zaczęła się moja przygoda
z serialem BBC i dalej, z książkami. I pamiętam, że jakoś szczególnie mnie nie
zachwyciła. Nie wiem, czy to była kwestia złego tłumaczenia, czy nie byłam w
nastroju, czy może ta część faktycznie jest słabsza. I zamierzam się o tym
przekonać w najbliższym czasie.
2.
Fioletowy
hibiskus – Chimamanda Ngozi Adichie – wokół tej książki chodziłam wyjątkowo
długo, kilka lat. Ostatnio miałam okazje zapoznać się z jej poglądami poprzez
genialne przemówienie We should all be
feminists toteż szczególnie mocno poczułam, że wreszcie muszę się zabrać za
którąś z jej powieści.
3.
Dom
Jedwabny – Anthony Horowitz – z tego co pamiętam, bardzo dobrze przyjęta
kontynuacja przygód Sherlocka Holmesa napisana przez współczesnego nam autora.
Co ciekawe, i ogóle nastawienie i późniejsze recenzje były o wiele bardziej
przychylne temu pomysłowi niż opublikowanej nie tak dawno temu „kolejna powieść”
Agathy Christie, napisana nie przez Agathę Christie. Lub książce, o której mowa
poniżej. Jak to jest, że jedne współcześnie napisane kontynuacje są tak
entuzjastycznie przyjmowane (wspomnijmy chociażby Śmierć przybywa do Pemberly),
a inne krytykowane, zanim się jeszcze pojawią? (pomijam oczywisty fakt, że te
drugie mogą być gorzej napisane, ale chyba tak nie było w ww przypadkach). W
każdym bądź razie chcę mieć na podorędziu coś, co mi osłodzi żal przeczytania
wszystkich oryginalnych Sherlocków.
4.
Co nas nie
zabije – David Lagercrantz – wzbudzająca sporo kontrowersji czwarta części
sagi „Millenium”. Nie mogłam się oprzeć, żeby nie sprawdzić, co z tego wyszło.
To, plus siedem kupionych przed wyjazdem, to wystarczające
zakupy na najbliższy czas. Nie muszę chyba mówić, że z moje listy 197 książek,
o której pisałam kilka miesięcy temu, zrobiła się lista 212 książek (z czego 11
przeczytanych, ale wciąż zostaje 201 kurzących się na półkach). Nie wiem zatem,
czy lista pomogła, poza tym tylko, że mam teraz dokładny, numeryczny ogląd
mojego szaleństwa. Plan na resztę roku jest zatem taki, aby chociaż liczba
przeczytanych w 2015 roku była dłuższa, niż liczba kupionych. W tej chwili ta
druga wygrywa. Skąd my to znamy?
Hah, wiem jak trudno trzymać ręce przy sobie, kiedy aż świerzbią, żeby dokupić kolejną książkę do biblioteczki, co tam brak miejsca czy finansów! :-D
OdpowiedzUsuńStos zacny, nawet bardzo, a Dom jedwabny czytałam dawno temu - mam wrażenie, że nie była to zła lektura,muszę sobie przypomnieć, co o nim naskrobałam :-D
Cudownej lektury! ;-)
Pamiętałam właśnie o Twojej recenzji i o Krimifantamanii. Co prawda było to już chwilę temu, więc nie pamiętam treści, ale cały czas żyłam poczuciem, że to były pozytywne recenzje :D
UsuńA ja właśnie we wrześniu zamierzam poszaleć:) Dużo ciekawych premier się szykuje. No, ale nie chcę Cię denerwować;)
OdpowiedzUsuńWiem na pewno o jednej, ale postaram się wytrzymać. Nikt nie mówi, że będzie łatwo :D
UsuńNa październik przeciągniesz buahahaha - przecież są Targi Książki:D
OdpowiedzUsuńA w październiku targi książki....hmmm...jesteś pewna bana na ten miesiąc?
OdpowiedzUsuńLiczyłam kilka dni temu, mam około 420 nieprzeczytanych książek na regale...
O shit! Dziewczyny! Faktycznie! Przecież się w październiku na Targach zamierzam tak obkupić, że będę potem do grudnia żebrać o puszki pod kościołem... No przecież. Więc tylko wrzesień :D
UsuńMiłego czytania.
OdpowiedzUsuńDziękuję, na pewno takie będzie :)
UsuńSzaleństwo! Faktycznie, październik nie jest dobrym wyborem pod kątem bana na zakupy książek. Będąc na Targach nikt się nie oprze;)
OdpowiedzUsuńCały czas mi się myli, że Targi są w listopadzie i dlatego nie pomyślałam :D
UsuńMam dokładnie taki sam plan na wrzesień jak i Ty tylko, że na październik na pewno to się też przeniesie i prawdopodobnie na listopad. Postanowiłam więc zastosować inny sposób. Od tej pory tylko książki, które muszę mieć i wiem, że to będzie bardzo dobry wybór na 100%. Przynajmniej bez sensu nie straci się pieniędzy, nerwów i miejsca na półkach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://czytadelnia-joan.blogspot.com
JoPark - miałam taki plan kilka miesięcy temu, niestety nie wyszło. Jakoś w magiczny sposób lista tych, które muszę mieć na 100% ciągle pęczniała. Wprawdzie kupuję już duuuuużo mnie chybionych lektur niż jeszcze kilka lat temu, ale i tak ten system u mnie nie wypalił na dłuższą metę. Ale trzymam za Ciebie kciuki! :)
OdpowiedzUsuńNa TK nie bierz portfela, po prostu zapomnij. To się uda :)
OdpowiedzUsuń