O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

niedziela, 30 sierpnia 2015

Stosik sierpniowy i dalsze losy listy 197 książek

We wrześniu znów planuję Book Buying Ban, w zależności od tego, jak mi pójdzie, może przeciągnę go nawet na październik, i tym sposobem przez te dwa miesiące nie wpłynie do mnie żadna nowa książka. Udało mi się to w tym roku raz, w kwietniu (co odreagowałam od razu w maju sporymi zakupami). Ponieważ, moi drodzy zebrani, znów poszłam w tango i przytargałam zbyt dużo jak na moją szybkość czytania, dochody i objętość regału, nowych pozycji. Zbyt dużo. O tych zakupionych w sierpniu nie będę się rozpisywać, gdyż właściwie temat otwiera i zamyka stos gigant z wakacji. Właśnie wtedy, robiąc mu zdjęcie, postanowiłam, że we wrześniu nie kupuję książek. Toteż, korzystając z ostatnich kilku dni sierpnia, dokonałam stosownego przeglądu księgarni i nabyłam jeszcze cztery pozycje. A potem już nic nie będzie, mam nadzieję, że długo.


1.       Pies Baskerville’ów – Arthur Conan Doyle – skrupulatnie kompletuję wszystkie tomy przygód Detektywa Wszechczasów. Psa do tej pory nie miałam, ponieważ była to jedyna książka o Sherlocku Holmesie, którą miałam już przeczytaną gdy zaczęła się moja przygoda z serialem BBC i dalej, z książkami. I pamiętam, że jakoś szczególnie mnie nie zachwyciła. Nie wiem, czy to była kwestia złego tłumaczenia, czy nie byłam w nastroju, czy może ta część faktycznie jest słabsza. I zamierzam się o tym przekonać w najbliższym czasie.
2.       Fioletowy hibiskus – Chimamanda Ngozi Adichie – wokół tej książki chodziłam wyjątkowo długo, kilka lat. Ostatnio miałam okazje zapoznać się z jej poglądami poprzez genialne przemówienie We should all be feminists toteż szczególnie mocno poczułam, że wreszcie muszę się zabrać za którąś z jej powieści.
3.       Dom Jedwabny – Anthony Horowitz – z tego co pamiętam, bardzo dobrze przyjęta kontynuacja przygód Sherlocka Holmesa napisana przez współczesnego nam autora. Co ciekawe, i ogóle nastawienie i późniejsze recenzje były o wiele bardziej przychylne temu pomysłowi niż opublikowanej nie tak dawno temu „kolejna powieść” Agathy Christie, napisana nie przez Agathę Christie. Lub książce, o której mowa poniżej. Jak to jest, że jedne współcześnie napisane kontynuacje są tak entuzjastycznie przyjmowane (wspomnijmy chociażby Śmierć przybywa do Pemberly), a inne krytykowane, zanim się jeszcze pojawią? (pomijam oczywisty fakt, że te drugie mogą być gorzej napisane, ale chyba tak nie było w ww przypadkach). W każdym bądź razie chcę mieć na podorędziu coś, co mi osłodzi żal przeczytania wszystkich oryginalnych Sherlocków.
4.       Co nas nie zabije – David Lagercrantz – wzbudzająca sporo kontrowersji czwarta części sagi „Millenium”. Nie mogłam się oprzeć, żeby nie sprawdzić, co z tego wyszło.

To, plus siedem kupionych przed wyjazdem, to wystarczające zakupy na najbliższy czas. Nie muszę chyba mówić, że z moje listy 197 książek, o której pisałam kilka miesięcy temu, zrobiła się lista 212 książek (z czego 11 przeczytanych, ale wciąż zostaje 201 kurzących się na półkach). Nie wiem zatem, czy lista pomogła, poza tym tylko, że mam teraz dokładny, numeryczny ogląd mojego szaleństwa. Plan na resztę roku jest zatem taki, aby chociaż liczba przeczytanych w 2015 roku była dłuższa, niż liczba kupionych. W tej chwili ta druga wygrywa. Skąd my to znamy?

14 komentarzy:

  1. Hah, wiem jak trudno trzymać ręce przy sobie, kiedy aż świerzbią, żeby dokupić kolejną książkę do biblioteczki, co tam brak miejsca czy finansów! :-D
    Stos zacny, nawet bardzo, a Dom jedwabny czytałam dawno temu - mam wrażenie, że nie była to zła lektura,muszę sobie przypomnieć, co o nim naskrobałam :-D
    Cudownej lektury! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętałam właśnie o Twojej recenzji i o Krimifantamanii. Co prawda było to już chwilę temu, więc nie pamiętam treści, ale cały czas żyłam poczuciem, że to były pozytywne recenzje :D

      Usuń
  2. A ja właśnie we wrześniu zamierzam poszaleć:) Dużo ciekawych premier się szykuje. No, ale nie chcę Cię denerwować;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem na pewno o jednej, ale postaram się wytrzymać. Nikt nie mówi, że będzie łatwo :D

      Usuń
  3. Na październik przeciągniesz buahahaha - przecież są Targi Książki:D

    OdpowiedzUsuń
  4. A w październiku targi książki....hmmm...jesteś pewna bana na ten miesiąc?

    Liczyłam kilka dni temu, mam około 420 nieprzeczytanych książek na regale...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O shit! Dziewczyny! Faktycznie! Przecież się w październiku na Targach zamierzam tak obkupić, że będę potem do grudnia żebrać o puszki pod kościołem... No przecież. Więc tylko wrzesień :D

      Usuń
  5. Szaleństwo! Faktycznie, październik nie jest dobrym wyborem pod kątem bana na zakupy książek. Będąc na Targach nikt się nie oprze;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały czas mi się myli, że Targi są w listopadzie i dlatego nie pomyślałam :D

      Usuń
  6. Mam dokładnie taki sam plan na wrzesień jak i Ty tylko, że na październik na pewno to się też przeniesie i prawdopodobnie na listopad. Postanowiłam więc zastosować inny sposób. Od tej pory tylko książki, które muszę mieć i wiem, że to będzie bardzo dobry wybór na 100%. Przynajmniej bez sensu nie straci się pieniędzy, nerwów i miejsca na półkach.

    Pozdrawiam
    http://czytadelnia-joan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. JoPark - miałam taki plan kilka miesięcy temu, niestety nie wyszło. Jakoś w magiczny sposób lista tych, które muszę mieć na 100% ciągle pęczniała. Wprawdzie kupuję już duuuuużo mnie chybionych lektur niż jeszcze kilka lat temu, ale i tak ten system u mnie nie wypalił na dłuższą metę. Ale trzymam za Ciebie kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na TK nie bierz portfela, po prostu zapomnij. To się uda :)

    OdpowiedzUsuń