Co będę czytać w lutym
Upłynęły ponad 3 miesiące odkąd kupiłam ostatnia książkę, a
jeśli nie liczyć tej jednej, pół roku odkąd udało mi się zatrzymać lawinę
nowych książek zalewającą moje mieszkanie. Wtedy też projekt czytania własnych
zaległości ruszył pełną parą. Wciąż znajduję na regałach perełki, które
zasłużyły, by przeczytać je wcześniej, i chociaż czasami tęsknię za nowościami,
to z każdym kolejnym przeczytanym tytułem z listy jest mi jakoś tak lżej.
Ponieważ zaś nowe książki pochodzą już tylko z biblioteki i
czasem z prezentów, robienie stosików do przeczytania ma trochę więcej sensu.
Dawniej bowiem zupełnie ich nie przestrzegałam. Obecnie lubię popatrzeć na
półki i wyciągnąć tych kilka tytułów które wołają mnie właśnie teraz, bo jest
duże prawdopodobieństwo, że nikt ich nie wypchnie z kolejki.
Kilka dni temu popatrzyłam tak na moje zbiory i wytypowałam kilku
chętnych:
1.
Bóg zapłać – Wojciech Tochman –
czytałam kiedyś, dawno temu, jedną książkę Tochmana, i było to niezapomniane,
chociaż trudne przeżycie. Dlatego zapewne ta pozycja przeleżała tak długo,
czuję, że jest to książka, na którą trzeba mieć odpowiedni moment.
2.
Świadek mimo woli – Gianrico Carofiglio
– ofiara moich licznych wypadów do Taniej Książki na Grodzkiej, w czasach,
kiedy byłam na Starym Mieście codziennie. Dawno temu. Z włoskich kryminałów kojarzę
chyba tylko powieści o komisarzu Montalbano autorstwa Andrei Camillieriego.
Czas poszerzyć horyzonty.
3.
Dobra dziewczyna – Lars Bill Lundholm
– kupiona dwa lata temu na Targach Książki w Krakowie, w charakterze zupełnego
impulsu. Nie mam pojęcia o czym to jest i czy dobre, wiem tylko, że to szwedzki
kryminał, a z tymi to ostatnio różnie bywa.
4.
Profesor Stoner – John Williams –
Kolejny impuls, tym razem jednak spowodowany szeregiem pozytywnych recenzji na
blogach, które pojawiły się wraz z premierą powieści na polskim rynku.
5.
Nowy Jork – Magdalena Rittenhouse –
wstyd się przyznać, prezent urodzinowy sprzed 3(?) lat, o moim ukochanym
mieście, a ja tego jeszcze nie przeczytałam. Czas najwyższy to nadrobić i dowiedzieć
się czegoś więcej o historii Nowego Jorku.
Czytaliście którąkolwiek z powyższych książek? Co polecacie
na pierwszy ogień? I jak to u Was jest z czytaniem nie-nowości? Dajecie sobie i
im szansę?
Ja czytam tylko nie-nowości. Czasami zdarzy się, że przygarnę jakąś z wydawnictwa, ale rzadko. U mnie królują zbiory z biblioteki.
OdpowiedzUsuńCzasem jak skaczę po blogach i widzę tylko nowości wydawnicze to się zastanawiam, czy ktoś jeszcze czyta coś, co wyszło powiedzmy, dwa lata temu. Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama :) Odkąd zmieniłam osiedle i osiedlową bibliotekę, korzystam częściej z publicznych zbiorów, bo ten oddział działa też w soboty, a jednak jak się siedzi lwią część życia w robocie, to zwykle w tygodniu się nie wyrabiam.
UsuńBardzo jestem ciekawa tej pozycji 'Nowy York' ostatnio czytuję książki w tym klimacie, a ta zapowiada się bardzo dobrze, więc czekam na opinię:) Oczywiście sięgam po te nie-nowości, mój stosik hańby sięga dobre kilka lat wstecz;)chociaż ograniczam się bardzo w kupowaniu nowych pozycji to i tak rośnie...
OdpowiedzUsuńTo polecam Ci szczególnie "Nowy Jork. Miasto w czasach prohibicji, jazzu i gangsterów" Ewy Winnickiej. A za tą stosikową pozycję bardzo chcę się zabrać jak najszybciej :)
Usuń"Stosik hańby" - piękne sformułowanie :)
UsuńNowy Jork to naprawdę dobra pozycja, swego czasu ją recenzowałam
OdpowiedzUsuńJa w ostatnim czasie staram się nadrabiać pozycje z własnej biblioteczki, bo ten stosik jest przeraźliwie duży, chociaż nie odwróciłam się od nowości ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę powodzenia w realizacji!
O "Profesorze Stomerze" sporo czytałam więc chętnie bym poznała tę książkę.
OdpowiedzUsuń"Nowy Jork " i inne książki o stolicach tego autora też pociągają.
Miłego czytania w lutym...czekam na opinie tych książek, które mnie interesują.
Pozdrawiam Ciebie i Kraków.