Dobrze jest czasem wyjść ze
strefy komfortu, chociażby tylko za sprawą książki, którą czytałam przez
przypadek. Ot, leżała na półce z nowościami w mojej osiedlowej bibliotece,
skojarzyłam okładkę i postanowiłam ją przygarnąć na jakiś czas.
Nigdy nie miałam jakiegoś
zorganizowanego kontaktu z zakonnicami. Jednak przemykała po kościele, do
którego chodziłam w dzieciństwie, inna poprowadziła kilka lekcji w zastępstwie.
Myślę, że śmiało można powiedzieć, iż moje wyobrażenie klasztornego życia
zostało w pełni ukształtowane przez filmy z Whoopi Goldberg, Zakonnica w przebraniu. Czyli nietrudno się
zorientować, że pojęcia mam raczej blade.
Mam wrażenie, że sporo zmieniło
się za sprawą reportażu Marty Abramowicz Zakonnice
odchodzą po cichu. Autorka rozpoczyna od stwierdzenia, że w rzeczy samej
niewiele jest opracowań dotyczących zakonnic jako takich, a już tych, które
zdecydowany się wyjść z zakonu, nie ma wcale. Wielokrotnie z resztą usiłuje,
przy pomocy swoich rozmówców i rozmówczyń, wyjaśnić, dlaczego odrzucenie habitu
przez mężczyznę nie odbywa się w takiej tajemnicy i wstydzie, jak przez
kobietę. Ale to tylko jedno z zagadnień, z którymi stara się zmierzyć w tej
cieniutkiej, aczkolwiek bogatej w treść, książeczce.
Marcie Abramowicz udało się
dotrzeć do kobiet, które porzuciły klasztor i prowadzą teraz świeckie życie.
Świadectwa z czasów zakonnych, które dają, są chwilami przerażające i dojmująco
smutne, a i te po powrocie do świeckości nie zawsze nastrajają optymistycznie.
Autorka jednak nie skupia się jedynie na polskim życiu zakonnic, pisze o
zmianach, jakie zaszły i zakonnic za granicą, starając się dojść do odpowiedzi
na pytanie, dlaczego francuskie zakonnice noszą garsonki, a nasze wciąż pozostają
w stanie z XIX wieku.
Na pewno nie można zbudować
pełnej wiedzy o zagadnieniu na podstawie jednej książki. Sama autorka
stwierdza, że dotarcie do rozmówców było trudne, zatem i reprezentacja była
stosunkowo niewielka. Jednak wciąż czuję, że Zakonnice odchodzą po cichu otworzyła mi oczy na wiele kwestii
związanych z życiem zakonnic, o których pewnie inaczej w ogóle bym się nie
dowiedziała. Mimo trudnego tematu, czytało mi się to nadzwyczaj dobrze. Pani Marta,
podążając wyśmienitą drogą polskiego reportażu, serwuje tekst na najwyższym
poziomie, zarówno pracy dziennikarskiej, jak i literacko, nie odbiegając
zupełnie od poziomu takich klasyków jak Szczygieł czy Tochman.
Chociaż temat bardzo hermetyczny i
niekoniecznie interesujący każdego, to szczerze polecam zapoznać się z tą
pozycją, jeśli tak jak ja chcecie wyjść poza strefę komfortu.
Moja ocena: 5/6
Marta Abramowicz Zakonnice odchodzą po cichu
Wyd. Krytyki Politycznej
Warszawa 2016
Mam nadzieję, że w bibliotece znajdę tę książkę, gdyż ja mam na temat zakonnic i życia zakonnego mimo wszystko inne zdanie niż autorka książki. To trudny temat i z pewnością jednostkowy więc trudno uogólniać.
OdpowiedzUsuńMam na tę książkę ochotę już od dłuższego czasu, bo temat wydaje mi się bardzo ciekawy. Rzadko się o tym mówi.
OdpowiedzUsuń