Przyznam się Wam do czegoś strasznego – nie jestem kociarą.
Wiem, hańba, bo książkohoilik winien być kociarzem, swego czasu nawet w
komentarzu do jednego z postów Padmy z Miasta Książek ktoś napisał, że stosiki
się mierzy w kotach – na przykład półtora kota książek. Ja jednak jeśli już to
jestem psiarzem, i to właśnie pieski prędzej odnajdują drogę do mego serca,
choć oczywiście na widok kota uruchamia mi się „kici kici” i wyciągam łapę.
Niezależnie jednak czy jesteście wielbicielami Burków i Azorów czy raczej
Kicencji i Filemonów, O psach kotach i
aniołach na pewno Wam się spodoba.
Jest to zbiór uroczych wywiadów ze znanymi osobami, w
których opowiadają oni o swoich pupilach, przygodach z nimi i o zwierzakach w
ogóle – dlaczego los psa w Polsce jest jaki jest, dlaczego niektórzy nie
powinni mieć psa, jakie osobowości występują wśród kotów i co musi pies by być
psem. Między wierszami zaś dowiedzieć się też można sporo o życiu i charakterze
rozmówców. Poczytacie o tym, jak kot Anny Dymnej wystąpił w przedstawieniu, co
jest ważniejsze dla Katarzyny Grocholi – pies czy kanapa, oraz, że Marek
Kondrat pochodzi z Krakowa. Z czym Wojciech Mann jeździł na rowerze, i jakie
pomysły ma labrador Moniki Olejnik. Będzie też o doli i niedoli psów polskich słowami
Olgi Tokarczuk i Stanisława Tyma. Grzegorz Turnau opowie o podziale terytorium
między psami i kotami, a ksiądz Jan Twardowski wyjaśni, dlaczego o zwierzętach
wiemy mniej niż o aniołach.
Są to wywiady bogate w treść, pięknie przeprowadzone,
pytania nie są wydumane czy obdzierające rozmówców z prywatności, odpowiedzi zaś
szczere, ciekawe, czasem zabawne, czasem smutne. Czyta się to wszystko szybko,
ale niektóre historie na pewno pozostaną ze mną na dłużej. Książka idealna dla
wielbicieli zwierzaków, ale i dla każdego, komu ich los nie jest obojętny.
Moja ocena: 5/6
Jan Strzałka O psach,
kotach i aniołach
Wyd. Literackie
Kraków 2006
Książka przeczytana w ramach Wyzwania Trójka e-pik (edycja
czerwcowa).
Również preferuję psy i nie uważam się za mniej typową czytelniczkę ;) A książka wydaje się ciekawa.
OdpowiedzUsuńCzyli jednak nie wszyscy książkoholicy to kociarze :)
Usuńa ja jestem książkoholikiem który kocha psy i to nie jest nic strasznego :) a książkę przeczytam , bo oprócz Twojej recenzji ktoś mi ją polecał zapraszam http://qltura.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPsi książkoholicy blogosfery - łączmy się! :D
UsuńJa z przyczyn osobistych kotów wręcz nie toleruję (tzn. znajomi mogą sobie mieć, ale u mnie na podwórku mają się nie pokazywać) a jestem ksiązkoholikiem;)
OdpowiedzUsuńRecenzji nie czytam, bo... książka na mnie czeka inie chcę sobie psuć efektu.
Też tak mam - jeśli książkę mam czytać w niedalekiej przyszłości, nie czytam recenzji, bo się mogę zasugerować :) Chętnie poczytam, jak Tobie się podobało :)
UsuńNo proszę, a więc jest nas trochę! Ja również jestem zdeklarowaną psiarą, koty... toleruję, nie budzą mojej sympatii i zaufania, choć mam serce do wszystkich zwierzaków:) Dziękuję za zwrócenie uwagi na tę książkę, z wielką przyjemnością ją przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
U mnie sympatię budzą, zaufania nie :) Mam nadzieję, że książka ci się spodoba :)
UsuńJa też wolę psy, kotów nie znoszę (nażarte to, a i tak zabija ptaki i myszy i to jak okrutnie).
OdpowiedzUsuńA to nie wiem, bo kota nigdy nie miałam :/
UsuńCzytam komentarze i nie wierzę. Mam dwa koty, zawsze były dwa. Kiedy jeden odchodzi, przychodzi następny. Znów są dwa, doszła Rysia z wybitymi kłami, ktoś ją musiał kopnąć w pyszczek. Epatuję nieszczęściem? Wiem, ale obrzydliwego pająka, żuczka nie rozgniatam, ale wystawiam na balkon.
OdpowiedzUsuńA książka fantastyczna, szczególnie esej na końcu książki. Przeciwnikom kotów polecam książkę "Riko i my", "Koty i ich sławni ludzie", "Poradnik użytkownika kota". Chyba się zagalopowałam :-) Miłego dnia.
Tu chyba nie ma zadeklarowanych przeciwników kotów, tylko niektórzy preferują psy :)
UsuńMnie się właśnie wszystko tylko ten tekst Baumana na końcu nie podobał, za to obniżyłam ocenę, ale ja go po prostu organicznie nie trawię.
:D A dla mnie był najlepszy. No i chyba Tym(?) Czy to on woził w samochodzie pęto kiełbasy dla bezdomnych psów? Mamy i psa przygarniętego ze schroniska, ktoś Tośkę przywiązał do płotu przy schronisku. Mimo skonsumowania zestawu mebli Tośka nadal jest z nami.
UsuńTak, Tym! :)
UsuńDroga Pani Magister! Moje (spóźnione) gratulacje! Widziałam, że się chwaliłaś, ale nie zdołałam dopisać komentarza, bo w jakimś amoku żyję ostatnio... W każdym razie fakt odnotowałam: powinnaś tylko zmienić nick na mgr Viv:-)
OdpowiedzUsuńA o pieskach to ja bardzo chętnie, w przeciwieństwie do kotów (naprawdę wszyscy książkoholicy to kociarze?
Na to wygląda, że jednak nie wszyscy ;)
UsuńDzięki, ale nicka chyba nie będę zmieniać hehehe :D
Ale jest ich sporo :-) (kociarzy oczywiście)
UsuńMoże kociarze-książkoholicy chętniej do tego się przyznają?
OdpowiedzUsuńJestem daleka od określenia kociary wobec mnie, ale mam 2 koty i wiem, że z wielu względów będę je wolała od psów.
Może, trzeba zaktywizować książkoholików-psiarzy :D
UsuńJa również zdecydowanie wolę psy, mam negatywne doświadczenia z kotami, które jakoś nigdy nie zaskarbiły sobie mojej sympatii, za to porządnie zalazły mi za skórę ;/ I też nie wiedzieć czemu wydawało mi się, że większość blogerów to właśnie kociarze, a tu proszę jakie miłe zaskoczenie, że jednak amatorów psów również jest sporo :) Książka chyba niekoniecznie dla mnie, ale nigdy nie mówię nigdy :P Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPowiem tak - to też nie jest mój styl, jeśli idzie o książki, pożyczyłam ją tylko ze względu na wyzwanie Sardegny, zaczęłam czytać i skończyłam w jedno popołudnie. Także - nigdy nie wiadomo :)
UsuńJa nie lubię kotów, śmierdzą mi. To chyba przez to, że miałam w podstawówce koleżankę, która miałam w domu aż 5 kotów i pamiętam, że zawsze bardzo u niej śmierdziało ;(
OdpowiedzUsuńHahaha, bywa :) Ale to chyba zależy od poziomu higieny właściciela. U jednej znajomej jest kilka kotów i faktycznie, pachnie tak sobie, ale dziewczyna, która wynajmowała od nas mieszkanie miała 3 koty i nic nie śmierdziało - aż byliśmy zaskoczeni :)
UsuńKoty są czyste, może "pachnieć", kiedy trzyma się w domu niewykastrowanego kocura, który znaczy swój teren. Wtedy, niestety, klękajcie narody.
OdpowiedzUsuń