Ostatnio skusiłam się na Lekcje
Madame Chic. Zachęcona pozytywnymi recenzjami, uroczym wydaniem i trochę
próżnością – bo poza książkami bardzo lubię te wszystkie „babskie” sprawy typu
szminki, buty, torebki i podkłady. Staram się też ostatnio wychodzić poza swoją
strefę komfortu i liznąć odrobinę wielkiego świata.
A wielki świat tu mamy w postaci Paryża. Młoda studentka
wyjechała kiedyś na wymianę do tego pięknego miasta i zamieszkała z francuską
rodziną przez 6 miesięcy. W tym czasie podpatrywała styl życia paryżan, w tym
swojej gospodyni, madame Chic, a po powrocie do USA starała się wcielić
elementy tego stylu w swoje codzienne życie. A potem to opisała. Na blogu. I w
książce. I na YouTube.
Książka jest połączeniem wspomnień z podróży z poradnikiem.
O ile to pierwsze wszyło Jennifer Scott bardzo dobrze, o tyle to drugie niczym
się nie różni od tysiąca tego typu pozycji. Dlatego Lekcje rodzą we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony, jest to bardzo
inspirująca i ładnie napisana opowieść o Paryżu i o zmianie swojego spojrzenia
na wiele spraw, takich jak jedzenie, rodzinę czy konsumpcjonizm. Czytało się to
lekko i przyjemnie, a niektóre anegdotki powodowały wesoły uśmiech na mojej
twarzy. Z drugiej jednak strony nie ma w tej książce nic, czego już bym gdzie
nie przeczytała. Praktycznie wszystkie porady dotyczące mody i urody znalazły
się już lata temu w miesięcznikach typu Glamour czy In Style, dlatego ta
pozycja wydaje mi się bardziej odpowiednia dla kogoś, kto dopiero zaczyna
przygodę z byciem chic, niż dla
starych wyjadaczek. Odnosiłam wrażenie, że autorka nie do końca wiedziała, co
chce osiągnąć ta książką, i chwilami rozmija się z powołaniem. Gdyby
poprzestała na faktycznych naukach madame Chic, byłaby to świetna lektura, ale
niektóre fragmenty, w moim odczuciu odbiegające zupełnie od tematu Paryża,
drażniły trywialnością i typowym poradnikowym stylem a la rozkaz – zrób,
wyrzuć, naucz się, zapisz się, wypisz się. Ponieważ jest to poradnik lifestylowy,
Scott dotyka w nim praktycznie każdej sfery życia – od wyglądu, poprzez
urządzanie mieszkania, wystawianie przyjęć, szeroko pojętą kulturę,
zainteresowania, sposób wysławiania i wakacje. O ile pojedyncze rady są
niekiedy ciekawe i inspirujące, o tyle całościowo miałam wrażenie, że próbuje
mi się narzucić pewną wersję mnie-paryżanki. Wiem, że powinnam zadbać o
niektóre sfery mojego bytu, aby stał się on pełniejszy, ale konieczność
przeorganizowania szafy, wymyślenia jednej fryzury do noszenia codziennie,
celebrowanie każdego posiłku, czytanie określonej ilości książek, chodzenie do
teatru, muzeów, wystawianie przyjęć, słuchanie muzyki klasycznej, i to wszystko
jednocześnie, napawa mnie obawą, czy po wcieleniu tych rad w życie jeszcze
zostanie jakaś Viv. A fakt, że Scott ze swoimi poradami powtarza się w różnych
środkach przekazu robi wrażenie, że chce sprzedać nam pewien gotowy produkt, do
zaaplikowania w całości.
Inna sprawa, że akurat Paryż nie jest tym, do czego
aspiruję, i to może wpłynęło na mój odbiór tej książki. Mimo oczywistego uroku
Francuzek, celuję raczej w bycie Europejką – z rozsądkiem Niemek, szykiem z
Paryża, kolorowym szalem z Barcelony, tajemniczością Szwedek i w butach z
Mediolanu. Oraz oczywiście słowiańską fantazją. Tylko w kwestii kawy na wynos
jestem nowojorczykiem i dobrze mi z tym.
Ani mnie ta książka nie zachwyciła, ani nie rozczarowała.
Wydaje mi się dobrym pomysłem na prezent dla nastolatki, gdyż zawiera wiele
porad dotyczących mody i urody, przydatnych, gdy ktoś dopiero zasmakowuje w
tych klimatach. Inspiruje też to wprowadzenia drobnych zmian w swoim życiu (ja
na przykład w piątek wybiorę się po raz pierwszy na wernisaż). Czuję jednak, że
mogło być lepiej.
Moja ocena: 4/6
Jennifer L.
Scott Lekcje Madame Chic
Tłum. Anna
Sak, Agnieszka Sobolewska
Wyd.
Literackie
Kraków 2013
Hmmm... Jeśli chodzi o modę i urodę, to preferuję porady Trinny i Susannah, z innymi kwestiami lifestyle'owymi jakoś sobie radzę i dobrze mi z tym. Mimo to zajrzałabym do książki, co mi tam :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Do książki można zajrzeć, ale świata ci to raczej nie zmieni :)
UsuńHmmm... Jeśli chodzi o modę i urodę, to preferuję porady Trinny i Susannah, z innymi kwestiami lifestyle'owymi jakoś sobie radzę i dobrze mi z tym. Mimo to zajrzałabym do książki, co mi tam :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dużo o tej książce słyszałam, ba! zachęcona wieloma opiniami chciałam ją przeczytać. Ale skoro to już wszystko było... chyba wolę przejrzeć moje stare Glamoury i Cosmpolitany ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJak trafisz, to poczytać można, impreza na jedno popołudnie. Ale faktycznie można to sobie zastąpić starymi Glamourami :)
UsuńNawet nie zauważyłam, że zdążyłaś ją kupić i przeczytać! A ja dopiero teraz tworzę recenzję:)
OdpowiedzUsuńHehehe, z chęcią poczytam o Twoim wrażeniu z całej książki. Ale zachęcałaś skutecznie, muszę przyznać :D
UsuńKsiążka wydaje się być sympatyczna, jak się natknę, chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńSympatyczna jest, czy zwarta treściowo, to już zależy od czytelnika :)
UsuńJestem w stanie wszystko przełknąć ;)
Usuń