O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

sobota, 14 lutego 2015

W Wenecji mordują staruszków

Co się robi, gdy po ciężkim wysiłku psychicznym i nieczytaniu chce się wrócić do tego pięknego hobby, ale mózg nie pozwala na zbyt dużo? Ano, jak wiemy, zachowuje się ostrożność, osłania tyły i sięga po znajomego autora, znajomego komisarza i znajome miasto. Albo, jak kto woli, po Donnę Leon, komisarza Brunettiego i Wenecję.

Cicho, we śnie to piąty tom cyklu kryminałów, amerykańskiej autorki, na stałe zamieszkującej miasto na wodzie. Tym razem komisarz Brunetti otrzymuje dosyć nieklarowną sprawę – była zakonnica podejrzewa, że ktoś morduje staruszków dla obiecanych darowizn na rzecz domu opieki, w którym cały proceder ma się odbywać. Jednak nie wiadomo, czy, jak i kto miałby za tym stać. Zwykłe podejrzenia to za mało, by wszcząć śledztwo, co nie powstrzymuje weneckiego policjanta od uruchomienia swoich kontaktów i próby wyjaśnienia sprawy. W między czasie jednak dokopuje się do rzeczy, które lepiej, aby pozostały w tajemnicy, i okazuje się, że śmierć staruszków to tylko wierzchołek góry, złożonej z fanatyzmu, władzy, wpływów i znajomości. Ot, Wenecja.

Mimo, że dobrze się to czytało, jednak ten tom jest moim zdaniem słabszy od poprzednich, które czytałam. Autorka, zamiast skupić się na kryminalnej zagadce, zawędrowała w tematy, które do złudzenia przypominają prozę Dana Browna – spiski, tajne stowarzyszenia kościelne, ściany, które mają oczy i uszy, papież, który o wszystkim wie…  Dopisanie takich wątków do śledztwa doprowadziło do tego, iż właściwie czytelnik nie uzyskuje zakończenia, niby udaje się złapać winnego, ale to, co głębiej, hula dalej. Zamiast dobrego kryminału częściej więc mamy do czynienia z politycznym komentarzem. O ile jednak tematyka korupcji w Wenecji jest tematem przewodnik powieści Donny Leon, i tyle w tym tomie straciła ona kontrolę nad fabułą i chyba dlatego nie udało się jej zakończyć.

To, co najbardziej lubię w tych książkach, to Wenecja widziana oczyma mieszkańców miasta. Na próżno tu szukać polecenia najciekawszych atrakcji turystycznych, obok szczerej miłości do rodzinnego miasta  jest i Sprowa doza krytyki, a wenecjanie jawią się jako zamknięta społeczność, do której i po latach mieszkania w Wenecji nie zostaje się włączonym.

Chciałabym poczytać kolejne tomy, ale niestety pod wpływem negatywnej recenzji jednego z tomów, spisanej przez Pewnego Znanego Blogera, mój dostawca tej strawy duchowej oddał wszystkie tomy do biblioteki.  I tak oto mój związek z komisarzem Brunettim został brutalnie przerwany, i nie wiem, kiedy się znowu spotkamy…


Moja ocena: 4/5


Donna Leon Cicho, we śnie
Tłum. Julita Wroniak
Wyd. Nori Sur Blanc

Warszawa 2009

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz