Paryż nigdy nie był moim największym podróżniczym marzeniem,
zaś Francja jako taka kojarzyła mi się (poza oczywistościami, jak moda i wino)
z miejscem niezbyt przyjaznym, a ludzie z zapatrzonymi w siebie bufonami. Nie
wiem, czy jest tak naprawdę, gdyż nie miałam jeszcze okazji odwiedzić tego
kraju, jednak Paryż jako taki zaczął powoli acz zdecydowanie wykupywać sobie
odrobinę miejsca w moim sercu i coraz bardziej zachęcać do wizyty. Najpierw
dzięki książce Jennifer L. Scott Lekcje
madame Chic włączyłam w swoją codzienność kilka paryskich zwyczajów, następnie
wraz ze Stephenem Clarkiem wybrałam się na dosyć dogłębne zwiedzanie miasta. Kryminał
Brat krwi pozwolił mi poznać Paryż z
punktu widzenia loży wolnomularskiej, a Pani
komisarz nie znosi poezji dał do zrozumienia, iż Francuzi również mają
poczucie humoru. Teraz zaś bogata w informacje i ilustracje pozycja Paryż. Miasto sztuki i miłości w czasach
belle epoque Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk i Marty Orzeszyny pomogła mi
lepiej zrozumieć to fascynujące ale i trudne miasto.
Nie potrafię jednoznacznie sklasyfikować tej książki, z
resztą ten sam problem napotkałam, pisząc przeszło rok temu o innej pozycji z
tej samej serii (Nowy Jork zbuntowany.Miasto w czasach prohibicji, jazzu i gangsterów) – poruszane są tu bowiem
wszystkie sfery życia, jakie potrzebne są, by zyskać gruntowną wiedzę na temat
miasta. Jest tu historia, są krótkie biogramy ludzi, z którymi do dziś
kojarzymy Paryż, ale i tych, o których nigdy nie słyszałam, ale którzy w
czasach belle epeque liczyli się najbardziej. Setki informacji o miejscach
interesujących turystów w owych czasach, i takich, które do dziś turyście
chętnie zwiedzają. Anegdotki i historie mrożące krew w żyłach. Paryż oczyma
obcokrajowców i z punktu widzenia mieszkańców. Jest kultura, moda i seks.
Ale najważniejsze, to zrozumienie miasta, które widać na
każdej stronie, w każdym akapicie, w każdym zdjęciu. Dzięki temu, mimo natłoku
informacji, Paryż nie ginie gdzieś pod spodem, a jest żyjącym bohaterem
opowieści, bohaterem zmiennym, o wielu twarzach, rozwojowym. Autorki biorą
czytelnika za rękaw i delikatnie acz zdecydowanie prowadzą go przez kilka
dziesięcioleci, które zwykło się określać jako belle epoque, a robią to tak
zgrabnie, iż po przeczytaniu ostatniej strony pozostaje niedosyt i jakaś taka
nostalgia za czasami, które nigdy nie wrócą. Nawet, jeśli na potrzeby chwili
spróbujemy odegrać scenki rodzajowe. Bo tego Paryża już nie ma.
Znacie jakieś powieści o Paryżu w czasach belle epoque?
Moja ocena: 5/6
Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Marta Orzeszyna Paryż. Miasto sztuki i miłości w czasach
belle epoque
Wydawnictwo Naukowe PWN
Warszawa 2012
Mam mieszane uczucia względem Francji - z jednej strony tak jak piszesz zadufanie w sobie, a z drugiej to państwo eleganckie a Paryż jest "miastem miłości". Ale nie czytałam też żadnej książki, która by traktowała o państwie ani o jej stolicy, a przynajmniej sobie nie przypominam. Może ta książka byłaby dobrym początkiem :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to bardzo dobra pozycja by zacząć czytać o Paryżu - jeśli stolica Francji w czasach eblle epoque nie przypadnie ci do gustu, to pewnie w żadnym innym czasookresie też nie.
UsuńBardzo dziękuję za tę recenzję i jeśli pani szuka książek o Paryżu, zapraszam na profil książki na FB i na mojego bloga gdzie często polecam lektury związane z tym miastem. Choćby "Podroż do miasta świateł " Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, przy której miałam przyjemność współpracować jako konsultant romanistyczny. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMarta Orzeszyna
Bardzo dziękuję za komentarz, oraz za polecenia fanpejdża z książkami o Paryżu - na pewno skorzystam, bo wciąż nie wyszłam spod wrażenia Paryża w tamtych czasach i chętnie tam powrócę.
UsuńPozdrawiam!
Mnie książka zachwyciła. Raz, że pięknie wydana (jak wszystkie z tej serii), a dwa - wspaniale przenosi w czasie, ma magiczny urok.
OdpowiedzUsuńMnie również zachwyciła, podobnie jak Nowy Jork z tej serii. Chyba z tego co się orientuję został mi tylko Berlin. mam nadzieję, że i inne miasta doczekają się takich pięknych i mądrych opracowań. Tak na przykład Wiedeń czasów Freuda albo Barcelona za Gaudiego...
UsuńTez to u siebie przypisuję procesowi dojrzewania ;) Ale może również po części dobrym książkom, na które udało mi się trafić. Nigdy nie byłam we Francji ani nie spotkałam żadnego Francuza, więc trochę się czuję nie w porządku ze swoją negatywną opinią o tym kraju i jego mieszkańcach. Było to silniejsze ode mnie, teraz zaś, dzięki książkom, zmienia się w fascynację :)
OdpowiedzUsuń