Colina porzuciła Katherine. To smutne. Ale fakt, iż
dziewiętnasta z rzędu dziewczyna o imieniu Katherine go porzuciła, jest jeszcze
smutniejszy. Zwłaszcza, że wszystko wskazuje na to, iż była to TA Katherine.
Toteż jedyne, co przychodzi mu teraz do głowy, to zwinąć się w kłębek na
dywanie i czekać na śmierć.
Na szczęście Colin ma najlepszego przyjaciela Hassana,
których połączyło w szkole chyba to, że obaj byli konsekwentnie odrzucani przez
tych popularnych, i obaj mieli to zasadniczo gdzieś. Hassan jest leniwym,
tłuściutkim, sympatycznym i dosyć religijnym chłopcem, a przy tym najlepszym
kumplem, jakiego można sobie wymarzyć. W tym przypadku jest tą osoba, który
zbiera zranione jestestwo Colina z dywanu i zabiera w samochodowa podróż po USA
– z rodzinnego Chicago aż do Tennessee. Panowie mają zero planów na tą podróż,
ale kiedy po drodze mijają znak prowadzący do grobu arcyksięcia Franciszka
Ferdynanda, Colin nie jest w stanie się oprzeć. Bo musicie wiedzieć, że Colin jest
wspaniałym dzieckiem, które nie wyrosło na geniusza, ale to mu nie
przeszkodziło zgromadzić w swoim krótkim życiu pokaźnej wiedzy o wszystkim,
włączając w to żywot i śmierć
arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Zastanawiacie się, co grób bratanka cesarza
Austro-Węgier robi w Tennesse? A co powiecie na to, że w najbliższym
sąsiedztwie znajduje się pokaźna fabryka sznurków do tamponów?
John Green potrafi
pisać mądre, piękne i jednocześnie zabawne powieści. Jeżeli taka jest
literatura młodzieżowa obecnych czasów, to nie mamy się co martwić o
przyszłość. Miło wielu humorystycznych akcentów, autor opowiadając historię
Colina, Hassana i wielu innych pisze tak naprawdę o rzeczach wielkich i
ważnych, nie nadając im niepotrzebnie pietyzmu. Jest o to historia o byciu
innym, o graniu różnych ról, które wyznaczyli dla nas inni, ale i o „robieniu
czegoś” – dla siebie, dla społeczności, dla rodziny. A przy tym jest absolutnie
przezabawna.
Wielu amerykańskich booktuberów określa tą powieść jako
lepszą niż najpopularniejsze tego autora Gwiazd
naszych wina. Ja bym tak nie powiedziała, dla mnie historia Gwiazd zawsze pozostanie na pierwszym
miejscu. Jednak i w 19 razy Katherine odnalazłam
to ciepło i spokój, którymi charakteryzuje się proza Johna Greena, a i m więcej
czasu mija od przeczytania tej książki, tym bardziej czuję, jak wrasta ona w
moje serce. I wiem już na pewno, że te
książki będą u mnie działały jak kompres na zbolałą duszę.
Moja ocena: 4,5/6
John Green 19 razy Katherine
Tłum. Magda
Białoń-Chalecka
Wyd. Bukowy Las
Wrocław 2014
Jeszcze nie czytałam. Greena dopiero 2 książki poznałam, ale i na ,,19 razy Katherine" mam chęć.
OdpowiedzUsuńJa mam plan przeczytać wszystkie jego książki a potem czekać na kolejne :D
UsuńNie wiem skąd, jak, gdzie i kiedy wzięła się "Gwiazd naszych wina". Na pewno ten moment przegapiłam, bo na blogach nagle zaczęła pojawiać się, jako jedna z najlepszych książek, jako dzieło wszechczasów, z racji podsumowań roku wsadzana też była w różne listy bestsellerów, a ja kompletnie nie miałam pojęcia co to za powieść i kim jest autor. Początkowo traktowałam to jak ciekawostkę. Teraz mnie jednak trochę mierzi, że nie znam Greena, iż nigdy nie interesowałam się jego książką.
OdpowiedzUsuńA tu widzę teraz u Ciebie kolejną powieść tego autora i chyba jednak jestem ignorantką ;)
Jeśli cię to pocieszy, ja też nie wiem, kiedy to się stało, że ta książka stała się tak popularna. Szczerze mówiąc, widziałam wszędzie jej tytuł, ale nie wiedziałam, o czym to jest, i to chyba też wpłynęło na bardzo pozytywny odbiór tej książki. Zakochałam się w tym, jak John Green pisze, i bardzo polecam, jeśli tylko będziesz miała okazję.
UsuńZaczęłam kiedyś "Papierowe miasta" ale szybko się zniechęciłam a o "19 razy Katherine" czytałam bardzo różne recenzje i tak po GNW było mi z autorem nie pod drodze... Ale chyba trzeba ruszyć się do biblioteki i wypożyczyć bo historia wydaje się świetna :D Ciekawi bohaterowie, fabryka sznurków do tamponów, no nie mogło być stereotypowo :D
OdpowiedzUsuńWiesz, nie wszystkim się musi wszystko podobać, więc nic na siłę, ale jeśli będziesz miała po drodze z "Gwiazd naszych wina" to daj jej szansę, bo jest chyba najlepsza książką autora, i jak ona ci nie podejdzie, to nie ma się co męczyć :)
UsuńMuszę w końcu znaleźć czas, żeby sięgnąć po twórczość tego autora. Trafiam właściwie na same pozytywne recenzje jego książek, moja siostra jest zachwycona "Gwiazd naszych wina", co mnie dodatkowo zachęca.
OdpowiedzUsuńGdyby moja biblioteka miała Greena to poczytała bym, ale mam wątpliwości...chyba, że podsunę go Paniom....
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem książek Greena. I tego, że nie boi się podjąć współpracy z innymi, którzy pewne zagadnienia znają lepiej od niego.
OdpowiedzUsuńA moim faworytem w tej książce są przypisy... :)