Za każdym razem kiedy wydaje mi się, że jako tako zdaję
sobie sprawę z obecności wszelakiego zła na naszym globie, trafia mi do rąk
kolejny reportaż obnażający inny jeszcze rozdział z historii wyzysku jednych
przez drugich. Nie inaczej było, gdy z biblioteki pożyczyłam Czerwony rynek. Na tropie handlarzy organów,
złodziei kości, producentów krwi i porywaczy dzieci. O handlu żywym towarem
i nieetycznych zachowania przy okazji przeszczepów różnych organów wiedziałam
już wcześniej. Nie wiedziałam jednak, że istnieje aż tyle odmian tego biznesu,
i że jest o kolejny przykład wykorzystywania bidy w krajach Trzeciego Świata.
Scott Carney zainteresował się tematem traktowania ciała
zmarłego jako towaru, gdy w trakcie jego pracy w Indiach zmarła jedna z jego
studentek, a jemu przypadł w udziale smutny obowiązek zajęcia się wszystkim
związanym z jej śmiercią. Po kolei autor przeprowadził dziennikarskie śledztwa,
w wyniku których odkrywa przed nami szereg dziedzin biznesowych, o których
istnieniu nie wiemy lub nie chcemy wiedzieć: handel organami, kośćmi zmarłych,
komórkami jajowymi. Nielegalnych więzieniach, w których przetrzymuje się
porwanych, którym pobiera się krew, lub ciężarne kobiety, które mają donosić
cudze ciąże. Wreszcie o zasadach panujących w świecie ludzkich królików
doświadczalnych, i historii transplantologii w kontekście prawnym.
Przeraża ilość odmian przedsiębiorczości skupionej wokół
ciała ludzkiego. Nie ma właściwie elementu naszej ziemskiej powłoki, którego nie
dałoby się spieniężyć: włosy, krew, narządy, kości, oczy, skóra, odporność…
Carney pozostawia czytelnika z ważnymi pytaniami, między innymi o to, który
system pobierania narządów i tkanek jest w rzeczywistości bardziej humanitarny
i mniej podatny na przestępcze działanie: bezpłatny czy płatny? Opowiada o biedzie,
która zmusza ludzi w krajach Trzeciego Świata do sprzedaży wszystkiego, bez
czego da się żyć, ale też o zachłannym świecie zachodnim, który to wszystko
zagarnia, chociaż zarzuty pod adresem tego ostatniego odnoszą się bardziej,
moim zdaniem, do Amerykanów niż do reszty Zachodu. Zwyczajnie, ich system
finansowania procedur medycznych przez prywatne firmy ubezpieczeniowe, które
poszukują oszczędności, wydaje się w dużym stopniu odpowiedzialny za szereg
kryminogennych zachowań np. w Indiach. Bo bez popytu nie byłoby podaży.
Jest to trudna, porażająca i miejscami makabryczna książka,
jednak bardzo ważna. Po przeczytaniu jej bowiem nie możemy już powiedzieć „Nie
wiedzieliśmy”. I to jest właśnie powód, dla którego ludzie powinni czytać takie
reportaże.
Moja ocena: 4,5/6
Scott Carney Czerwony
rynek
Tłum. Janusz Ochab
Wyd. Czarne
Wołowiec 2014
Ostra, mroczna okładka - takie lubię!
OdpowiedzUsuńSpojrzenie EM
Ja właśnie mam mega ochotę na ten reportaż już od jakiegoś czasuu!
OdpowiedzUsuńNiedawno kupiliśmy z mężem tę książkę na wyprzedaży. Jeszcze nie czytałam, szczerze- boję się tej lektury z powodów, które opisałaś. Przeraża mnie to co jedni ludzie są w stanie zrobić innym, dla pieniędzy, ot tak.
OdpowiedzUsuńTa pozycja już od dawna siedzi i czeka na moim czytniku. Muszę się w końcu do niej zabrać:) Na pewno nie będzie najprzyjemniejsza ale dobrze wiedzieć o takich sprawach
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zdecydowanie warta przeczytania, ale trochę się jej boję... Chyba lubię żyć w mojej błogiej, naiwnej nieświadomości.
OdpowiedzUsuń