O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

niedziela, 11 grudnia 2016

Mini-recenzje, czyli podsumowanie listopada

Tak się złożyło, że październik i listopad obfitowały w sporo wolnego czasu na czytanie. Obecnie będzie o niego trochę trudniej, ale dzięki temu może bardziej go docenię? Mimo, iż grudzień już w pełni, postanowiłam zrobić jednak spóźnione podsumowanie czytelnicze ubiegłego miesiąca, bowiem nie zdążę napisać pełnych recenzji tych książek, nim zapomnę o czym były, a jednak niektóre z nich zasługują na kilka słów.

Oto, co przeczytałam w listopadzie:

1.       Sztuka uprawiania róż z kolcami – Margaret Dilloway – wygrana dawno, dawno temu w blogerskim konkursie, zalegała od tamtych czasów na półce. Okazała się być ciepłą, słodko-gorzką obyczajówką o nauczycielce biologii, która zmaga się z niewydolnością nerek, a całą swoją energię przelewa w hodowane przez siebie róże. Nie jest to może Pulitzer, ale jednak mądra książka o tym, że ludzie są różni. Tak jak róże. Moja ocena: 4/6
2.       Dziewczyna z aniołem – Agnieszka Krawczyk – kolejna zalegająca na półkach od dawna pozycja, wreszcie coś o Krakowie. Spodziewałam się kryminału retro, tymczasem autorka chwilami poszła w coś, co określiłabym „Kodem Leonarda da Vinci” po krakowsku. Jednak spięła te wszystkie wątki w trzymającą się kupy całość, a opisy Krakowa roku 1959, znanych kątków w starszej odsłonie, zrobiły na mnie niemałe wrażenie. Moja ocena: 4/6
3.       Czerwony rynek– Scott Carney – udało mi się wypożyczyć ja z biblioteki, więc mogłam ze spokojem wyrzucić ją ze schowka w jednaj z internetowych księgarni. Co nie znaczy, że nie warto tej pozycji kupić. Warto, jest to chyba jeden z lepszych reportaży, które zdarzyło mi się przeczytać w ostatnich latach. Książka Carney’a zostawiła mnie z bardzo niewygodną wiedzą, którą jednak każdy powinien posiadać. Pełna recenzja dostępna tutaj. Moja ocena: 4,5/6
4.       Zawołajcie położną – Jennifer Worth – kolejna biblioteczna pozycja, swego czasu szeroko opisywana na blogach. Co mi nie przeszkodziło dopisać kolejną recenzje, którą możecie znaleźć tutaj. Moja ocena: 6/6
5.       Do wszystkich chłopców których kiedyś kochałam – Jenny Han – ta pozycja również leżała na półce, ale nie tak długo jak dwie pierwsze z tej listy. Kupiona pod wpływem amerykańskiego YouTube książkowego, osobiście nie zrobiła na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia. Niektóre młodzieżówki wykraczają daleko poza ramy swego gatunku, ta do nich nie należy. Ot, rozważania o posiadaniu chłopaka i pozycji w szkole. Nieźle napisane, ale jednak płytkie. Moja ocena: 3,5/6
6.       Pochłaniacz – Katarzyna Bonda – po licznych ochach i achach sięgnęłam i ja po tzw. „królową kryminału”. Hhhhm, no tak. Niekoniecznie jestem fanką ponad 600-stronicowych kryminałów, w których wątków pobocznych jest więcej, niż samej fabuły. Nazwijcie mnie głupią, ale nie zrozumiałam o co w końcu w tej książce chodziło. Autorka tak często stosuje zabieg zwrotu akcji, że pogubiłam się gdzieś po 300 stronach i już nie odnalazłam. Trochę to przypominało piruet na lodzie – trzy, cztery robią wrażenie, w okolicach piętnastego zaczynasz dyskretnie spoglądać na zegarek. Moja ocena: 3,5/6
7.       Harry Potter i Komnata Tajemnic – J. K. Rowling, Jim Kay – tego nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Jedna z bardzo niewielu nowych książek, jakie ostatnio do mnie przybywają, ta zmaterializowała się pod postacią prezentu urodzinowego. Rowling jak zwykle świetna, ilustracje jak zwykle piękne i idealnie uzupełniające fabułę (nie żeby fabuła tego potrzebowała). Moja ocena: 6/6
8.       Lapidarium V – Ryszard Kapuściński – niesamowite, że te teksty powstały około 15 lat temu. Chwilami komentarze Kapuścińskiego tak wpisywały się w dzisiejsze problemy kraju i świata, jakby autor ożył, obejrzał „Fakty” w TVN i nie mógł się powstrzymać od zrobienia notatek. Moja ocena: 5/6
9.       Polska odwraca oczy – Justyna Kopińska – listopad był ewidentnie miesiącem dobrych reportaży, a ten jest jednym z nich. Autorka opisuje znane z mediów sprawy, które z powodu złe woli lub wadliwych przepisów nie zostały w sposób odpowiedni załatwione, i niekiedy ciągną się do dziś. Tyle zła w jednej małej książce. Emocje, jakie towarzyszyły mi podczas lektury, porównać mogę do tych, które odczuwałam czytając Jutro przypłynie królowa Wasielewskiego. Moja ocena: 5/6


4 komentarze:

  1. Z wszystkich Twoich propozycji najbardziej by mnie porwała książka "Zawołajcie położną". Co do książki Bondy - kiedyś miałam podejście do jednej z jej książek, ale podobnie jak Ty - w połowie lektury całkowicie się pogubiłam, wątki poboczne i duża ilość postaci mnie dobiły. Nie potrafię się przełamać, abo znowu sięgnąć po jej twórczość...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja czytałam "Sztukę uprawiania...." i zgadzam się z Tobą, że to taka mądra słodko-gorzka obyczajówka, którą się dobrze czyta.
    A co do książek reportażowych, to po przeczytaniu artykułu Ludwiki Włodek, w którym pisze o tym że u nas nie sprawdza się w ogóle jak się ma to co piszą autorzy do prawdy nabrałam nieufności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam jedynie "Sztukę uprawiania róż z kolcami", a "Zawołajcie położną" znam z serialu - po książkę sięgnę na pewno. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Even deciding which pages i might need to take a look at is difficult. all of them sound like they might be useful to study so how am i able to likely determine? nicely, the alternative day i discovered that there are lots of product assessment web sites that make life plenty simpler and save a number of time. http://musclegainfast.com/ef13-muscle-supplement/

    OdpowiedzUsuń