O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

poniedziałek, 12 marca 2012

Ponowne spotkanie z Wallanderem, złośliwość rzeczy martwych i buzi na pożegnanie


Część wyzwania Trójka e-pik, która wzywa do przeczytania skandynawskiego kryminału, niestety została przez mnie potraktowana po macoszemu – powód: totalny brak czasu. Toteż na tapetę wzięłam drugi tom opowiadań o komisarzu (ups, wtedy jeszcze inspektorze) Kurcie Wallanderze autorstwa Henninga Mankella. Po zakończeniu serii kryminałów o komisarzu Mankell postanowił wydać jeszcze opowiadania, które opisują życie i początki kariery naszego ulubionego szwedzkiego gliniarza. Można by pomyśleć, że pisarz zastosował w tym przypadku technikę „odgrzej starego kotleta w mikrofali, przykryj kapustą, nikt się nie kapnie”, gdyby nie fakt, że Mankell trzyma  tu poziom jak zwykle.

W drugim tomie opowiadań „Mężczyzna na plaży. Śmierć fotografa” Wallander musi rozwikłać dwie tajemnicze sprawy. W pierwszym tekście szuka przyczyny śmierci mężczyzny, który zmarł w taksówce, w drugim usiłuje dociec, kto chciałby zabić zamkniętego w sobie fotografa w jego własnym atelier. Podczas gdy w pierwszym tomie Wallander jest jeszcze żółtodziobem, w tych opowieściach widzimy już dojrzałego gliniarza, który zaczyna wieść prym w czasie śledztwa i przerastać swojego mistrza, Rydberga. Czytając tą niewielką rozmiarowo książkę (150 stron) nie tylko poznajemy krok po kroku historię kryzysu jego małżeństwa z Moną, ale odkrywamy też znane nam już przyzwyczajenia komisarza – wczesne wstawanie i muzyka klasyczna. Jednak przede wszystkim mamy tutaj dwie dobrze skrojone kryminalne historie i zaskakujące rozwiązania. Prawdziwa gratka dla fanów Wallandera!

Moja ocena: 5/6

Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik i wyzwania „Z półki”.

Miałam dziś dołek, spowodowany przemęczeniem i złą pogodą, toteż postanowiłam złamać swoje przyrzeczenie nie kupowania książek i wrócić na Gotlandię przy pomocy drugiego kryminału Mari Jungestedt. I oczywiście w całym Krakowie (czytaj: na Rynku Głównym) tego jednego tomu nie było. Materia sprzysięgła się chyba, abym jednak nie kupowała nowych książek, przynajmniej póki nie przeczytam starych.

Buzi na pożegnanie dostajecie ode mnie dlatego, że na tydzień wyfruwam z Kraka, zobaczyć jak jest gdzie indziej i dlaczego w Krakowie lepiej. Destynacja to Barcelona, toteż pochodzę sobie trochę ulicami, o których czytałam w „Cieniu wiatru” i przygotuję się mentalnie na kolejną książkę Zafona, która już w kwietniu! Toteż przez tydzień mnie tu nie będzie – mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie J. Bardzo się cieszę, że trochę odpocznę i nabiorę dystansu – jak Boga kocham, nie siadłam spokojnie od trzech tygodni!  Mam też nadzieję, że w czasie mojej nieobecności parę spraw samo się tu rozwiąże, więc będę mogła się skupić na tym co ważne – czyli czytaniu ;)

16 komentarzy:

  1. Paulina, zazdroszczę Barcelony, Gaudiego, ciepełka... Na pewno o Tobie nie zapomnimy, a Jugstedt kupisz sobie na lotnisku ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mam nadzieję na to ciepełko, tak strasznie zmarzłam przez ostatnie dni :) Zamiast Jungstedt biorę Gottland Szczygła - będę propagować rodzimy produkt na obczyźnie ;)

      Usuń
  2. E tam. Zaraz po macoszemu. Przeczytany skandynawski kryminał? Przeczytany. Link zapisany. A o tych opowiadaniach słyszałam i jak trafię, to przeczytam, bo lubię Mankella i jeszcze mi się nie znudził :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo miałam takie ambitne plany co do tego kryminału, a tu wałek... ale może jeszcze się odbiję :)

      Usuń
  3. Baw się dobrze i jeśli mogę mieć prośbę, to pozdrów proszę ode mnie Barcelonę i przekaż jej, że pewien chomik również zamierza ją odwiedzić. Jeszcze dokładnie nie wie kiedy, ale zamierza :P Trzymaj się ciepło i wracaj wypoczęta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię skandynawskie kryminały, więc i do tego chętnie zajrzę:) Życzę owocnego i niezapomnianego wyjazdu, ależ Ci zazdroszczę tej Barcelony!:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. W takim razie udanej wycieczki i czekam na wrażenia z Barcelony! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem te pierwsze (a raczej ostatnie) trzy tomy opowiadań o Wallanderze są zdecydowanie słabsze. To, co jest siłą kryminałów Mankella, czyli ukazywanie powolnego procesu dochodzenia do prawdy, tutaj zupełnie zniknęło.

    A Zafona już nie lubię, zrobili z niego kurkę znoszącą złote jajka i wydają każde słowo spływające z jego pióra. Dziwi mnie jedynie, że sam autor na to pozwala, nie patrząc zupełnie na jakość. Chodzi o pieniądze?
    Dzisiejsi pisarze powinni brać korepetycje od Wiesława Myśliwskiego - jedna powieść na 10 lat, ale za to jaka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się trochę zraziłam do Zafona po tym, jak ktoś powiedział, że jego książki są postmodernistyczne. Tam, skąd pochodzę, wszystko co postmodernistyczne jest złe :D. Ale potem przeczytałam "Grę anioła" i odpoczęłam przy czytaniu, czyli osiągnęłam założony cel. Jak potrzebuję ambitniejszej literatury, sięgam gdzie indziej, ale Zafona lubię mieć na podorędziu :).

      Usuń
    2. Tylko wytłumacz mi jeszcze, czym jest w literaturze postmodernizm - ja do dzisiaj nie znalazłam dobrej definicji, co więcej - nie znalazłam jeszcze dobrego literackiego przykładu. ;-)
      Bardzo nie lubię szafowania tym pojęciem, a wypowiedzi Zafona nie słyszałam. Jeżeli rzeczywiście tak powiedział, oznacza to, że senor ma spore problemy z ogarnianiem literatury współczesnej.

      Usuń
    3. Prostuję, nie Zafon powiedział, tylko nielubiana profesorka o Zafonie :) A co to jest postmodernizm? Wszystko, jak śpiewał Kaczmarski "wszystko wolno, hulaj dusza" ;) W literaturze przejawia się to głównie napchaniem wielu wątków i elementów z różnych innych książek. Nie znajdziesz dobrej definicji czy przykładu, bo dla postmodernistów każdy może widzieć w danym dziele to co chce - i takie jest początkowe założenie twórcy. Nie wiem czy dobrze oddałam o co mi chodzi. :)

      Usuń
  7. Tego Mankella jeszcze nie czytalam, nadrobie obowiazkowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto chociaż spróbować, bo cieniutkie, jeden wieczór i z głowy. jak się nie spodoba, po następne sięgać nie trzeba. Pozdrawiam :)

      Usuń