Kaznodzieja to
drugi tom bestsellerowego cyklu szwedzkich kryminałów autorstwa Camilli Läckberg.
Tom pierwszy, Księżniczka z lodu,
przeczytałam w zeszłe wakacje i mimo, że mi się podobał, najwyraźniej nie na
tyle by sięgnąć po kontynuację wcześniej niż po roku. Opłaciło się jednak, bo
odnoszę wrażenie, że Kaznodzieja jest
o wiele lepszy niż poprzednik.
Czytelnik znów ląduje w małej nadmorskiej miejscowości
wypoczynkowej – Fjällbace, kiedy to mały chłopiec nad ranem znajduje w
wąwozie zwłoki młodej kobiety, leżące na dwóch szkieletach. Biorąc pod uwagę,
jak bardzo uczęszczane jest to miejsce, zarówno zwłoki jak i kości musiały
zostać podrzucone w to miejsce nocą. Szybko okazuje się, że szkielety należały
do dwóch młodych kobiet porwanych w 1979 roku. Obie przed śmiercią zostały
poddane strasznym torturom, podobne spotkały świeżo zamordowaną. I nie będą to
ostatnie trupy w tej powieści Niezbyt doświadczeni w sprawach o morderstwo policjanci z
miejscowego komisariatu rozpoczynają śledztwo.
Ich działania ciągle prowadzą do jednej i tej samej rodziny, której
założyciel znany był jako bardzo szanowany kaznodzieja.
Jak już wspomniałam, ten tom podobał mi się bardziej niż
poprzedni. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że Księżniczka z lodu nie miała atmosfery szwedzkiego kryminału.
Chodzi o ten dobrze znany miłośnikom gatunku „nalocik”, coś nie do końca
sprecyzowanego, a jednak obecnego w każdym kryminale skandynawskim. To coś
sprawia, że choć bardzo różne, to jednak powieści Mankella, Larssona, Marklund,
Fossum, Dahla, Jungsted i innych mają ze sobą coś wspólnego. I Kaznodzieja też to ma. Podobało mi się
również społeczne tło wydarzeń – w tym przypadku obraz rodziny, pozostającej od
olbrzymim wpływem jednego człowieka, kaznodziei, który nawet po śmierci wpływał
na losy swoich dzieci i wnuków, sprawiając, że każdy obrał taką a nie inną
drogę. Odkrywanie tych stosunków między członkami rodziny Hultów wraz z
policjantami sprawiło, że nie raz po plecach przechodziły mi ciarki.
Książkę czyta się bardzo szybko, ja właściwie pochłonęłam ją
w dwa dni, mimo obowiązków. Podobnie jak pisała kiedyś Tikichomiktaki o
pierwszym tomie – można zawalić nie jedną ważną sprawę czytając książki Läckberg.
Jedyną wadą, jaką tu dostrzegam jest fakt, że odkryłam kto zabijał sporo przed
końcem książki. Mimo to jednak sięgnę po kolejne tomy, chociaż moją ulubioną
szwedzką autorką kryminałów pozostanie Lisa Marklund.
Moja ocena: 4,5/6
Książka przeczytana w ramach sierpniowego wyzwania Trójka
e-pik.
Camilla Läckberg Kaznodzieja
Wyd. Czarna Owca
Warszawa 2010
Tez to odkrylam i wydalo mi sie tak oczywiste, ze az nie wierzylam ;-))).
OdpowiedzUsuńChodzi ci o to kto mordował? No właśnie mnie też się wydawało, że to aż zbyt proste, a jednak. Ale nie jest to chyba spowodowane złą konstrukcją samej zagadki kryminalnej, tylko chyba tendencją Lackberg do łopatologii - chwilami tłumaczyła niektóre rzeczy jak krowie na miedzy :)
UsuńTak, tak, o to ;-))).
UsuńWlasnie, Lackberg ma sklonnosci do traktowania czytelnika niby tej krowy - i to jest wg mnie jej pisarska ulomnoscia (to, ze nie umie NIE TLUMACZYC).
Hłe, hłe, hłe, masz całkowitą rację!
UsuńWidzę, że mnie wyprzedziłaś z przeczytaniem tej książki :) Skoro jest lepsza od pierwszej części, która mi się podobała, to już nie mogę doczekać się lektury i jestem ciekawa, czy też uda mi się zdemaskować mordercę przed zakończeniem. A co do zawalania niektórych spraw - jak dobrze, że mamy wakacje :D :D :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńU mnie akurat skończono remont i powinnam była zacząć wkładać bety na miejsca, ale praca nie zając ;)
UsuńOj, czuję się zaintrygowana! Najbardziej ciekawią mnie te rodzinne relacje i sekrety:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Rodzinka Hultów z piekła rodem! Naprawdę niesamowite typy stworzyła autorka.
UsuńDo Camilli jestem nadal nieprzekonana. Wiem, że podobno z każdym tomem jest lepsza, ale parę razy podchodziłam do pierwszego i nie dałam rady. Czytało się to jak wypociny nastolatki po skończonym kursie pisania książek...
OdpowiedzUsuńWłaśnie ten kurs kreatywnego pisania, który Lackberg ukończyła mnie mocno zniechęcał na początku, bo jakoś jednak wydaje mi się, że ktoś, kto na taki kurs idzie, jest pozbawiony talentu. Ale ta kobitka pisze nieźle, więc może nie potrzebny był kurs, wrzucił ją w jakieś ramy "porządnego" pisania i się kobieta ich trzyma. Może nietypowo spróbuj jakiś następny tom i wtedy się przekonasz, czy ci podchodzi czy nie?
UsuńBędę musiała... Ale raczej, na wszelki wypadek, z biblioteki:-)
UsuńNie czytałam pierwszej części, ale skoro ta jest lepsza, to może zacznę nie po kolei... ;)Coraz więcej autorów z północy z dobrymi kryminałami, trzeba w końcu zacząć ich odkrywać, bo jestem dalekooo w tyle. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZ tą serią jednak polecam zapoznawać się od początku, bo w każdej poznajemy prywatne losy pary głównych bohaterów. Ale myślę, że od drugiego można spokojnie zacząć, byle nie później :)
UsuńSerię Lackberg czytałam na wyrywki. Najpierw "Kaznodzieję", potem "Niemieckiego bękarta" a na koniec "Syrenkę". Co kolejna powieść bardziej mi się podobała, także "Kaznodzieję" uważam za najsłabszą. Co oczywiście nie zmienia faktu, że dobrze mi się autorkę czyta i na pewno sięgnę po pozostałe części. Zawsze bawią mnie absurdalne motywy w fabule jej powieści np. te związane z ciążą bohaterki :) ale to tylko moje osobiste zdanie :) dzięki za link :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię serię, ale mnie na przykład ci goście zwalający się na głowę i oczekujący obsługi strasznie denerwowali. Ale tak czy siak na pewno przeczytam pozostałe tomy, bo dobrze przy nich odpoczywam. :)
Usuń