„Opowiadania letnie, a nawet gorące” to ostatnia przeczytana
przeze mnie książka w ramach lipcowego wyzwania Trójka e-pik. Dopiero teraz
zamieszam recenzję, bo przełom miesięcy był u mnie bardzo obfity w wydarzenia, poza tym przeprowadziłam się tymczasowo do siostry, skąd, jak
się okazało, dojazd jest fatalny (wszędzie!), więc jak już wylezę z domu rano,
to nie opłaca mi się wracać, póki wszystkiego nie załatwię. Toteż pisać nie było kiedy. Ale do meritum.
Jest to chyba pierwszy przeczytany przez mnie tomik
opowiadań (możliwe, że kiedyś coś czytałam, ale nie pamiętam, a raczej na pewno
nie w całości). I przyznam od razu, że za opowiadaniami nie przepadam. Ten
element wyzwania Sardegny był prawdziwym ‘wyzwaniem’, zwłaszcza, że jak na
złość wszystkie tego typu pozycje się przede mną pochowały. Wygrzebałam w końcu
w wojewódzkiej bibliotece „Opowiadania letnie” i podczytywałam sobie od czasu
do czasu.
Opowiadania zgromadzone w tej książce za motyw przewodni
mają – niespodzianka – lato. Toteż przeważnie spotykamy naszych bohaterów na
wsi, nad jeziorem, w drodze, w letniej pracy, na plaży. Ale to, co przede
wszystkim łączy te teksty, to miłość. Gdyż prawie każdy z nich opowiada o
miłości. I to przeróżnej – tej zakazanej, tej minionej, tej niespełnionej, tej
prawdziwej, choć już lekko zapomnianej w natłoku codziennych spraw. O miłości
nastolatków i o miłości dojrzałej. O tej, która towarzyszy od lat, i o tej,
która niezauważona przeleżała ćwierć wieku.
A lato i miłość, jak wiadomo, to idealny duet na letnie dni (i
wieczory).
Jak to zwykle ponoć bywa z tym gatunkiem, nie jest to tomik
(tomiszcze!) równy – zdarzają się teksty-perełki, które przywróciły moją wiarę
w opowiadania, były teksty przyzwoite, i było dziadostwo. Do tych opowiadań,
które mnie zauroczyły należą: : „Sekret” Małgorzaty Wardy – niesamowita
atmosfera, świetne postaci i piękna, choć smutna historia do opowiedzenia,
„Sansara” Macieja Przepiery – trochę przewrotna, ale jednocześnie fascynująca,
„Lubczyk” Katarzyny Leżeńskiej – główna bohaterka tak bardzo przypomina moją
siostrę, że aż chwilami myślałam, że to o niej ;) oraz „Rycerz w lśniącej
zbroi” Manuli Kalickiej – przezabawna
sprawa! Poza tymi podobały mi się również opowiadania Bartka Świderskiego,
Dominiki Stec, Filipa Onichimowskiego, Marka Harnego i Ireny Matuszkiewicz. I
do tych autorów na pewno wrócę. Z drugiej strony mamy opowiadanie Janusza Leona
Wiśniewskiego, którego prozy, podobnie jak flaczków (ogólnie, nie flaczków z
Wiśniewskiego), nie trawię. Jest to jedyne opowiadanie, którego nie skończyłam,
w połowie przerwałam lekturę – tekst zupełnie nie pasuje do reszty, nie ten
styl, nie ta liga. Miałam wrażenie, że dodany został do tomiku, aby zwiększyć
nakład.
Ogólnie „Opowiadania letnie” są dla mnie największym
zaskoczeniem tego miesiąca – podchodziłam do nich jak pies do jeża, a okazały
się naprawdę świetną lekturą. Niektóre opowiadania wręcz pochłaniałam, choć
były i takie, które musiałam sobie dzielić na porcje, bo były ciężej strawne.
Myślę, że z przyjemnością sięgnę po analogiczny tom „Opowieści wigilijne”, bo
czuję, że warto. A wam na lato polecam tom letni.
Moja ocena: 4,5/6
Moje oceny poszczególnych opowiadań (zrezygnowałam tutaj z
połówek, a ze względu na uboższą formę, również moje oceny są bardziej na czuja
niż te, które daję powieściom):
1.
Niewierność
– Janusz Leon Wiśniewski 2/6
2.
Sekret –
Małgorzata Warda 6/6
3.
Pierwsze
wrażenie – Bartek Świderski 5/6
4.
Pierścionek
bez oczka – Monika Szwaja 4/6
5.
Boso po
rosie – Dominika Stec 5/6
6.
Sansara –
Maciej Przepiera 6/6
7.
Ach, jakie
piękne róże – Ewa Ostrowska 4/6
8.
Szczury –
Filip Onichimowski 5/6
9.
Słońce –
Monika Mostowik 3/6
10.
Morderca
Motyli – Zosia Mossakowska 4/6
11.
Nad
Biebrzą – Iwona Menzel 4/6
12.
Narzeczona
diabła – Irena Matuszkiewicz 4/6
13.
Kocurek
– Bartosz Łapiński 4/6
14.
Lubczyk
– Katarzyna Leżeńska 6/6
15.
Kogel-mogel, czyli pechowe przypadki Florentyny – Magdalena
Kordel 6/6
16.
Proste
Zlecenie – Jarosław Klejnocki 4/6
17.
Rycerz w
lśniącej zbroi – Manula Kalicka 6/6
18.
Lipcowy
deszcz – Marek Harny 5/6
19.
Ewenement
szczęścia – Małgorzata Domagalik 3/6
20.
Tunel –
Grażyna Bąkiewicz 3/6
Nazwiska mi prawie wszystkie znane, których prozę z przyjemnością czytam więc może kiedyś i ja te opowiadania przeczytam , gdyż nie powiem, dość lubię krótkie formy literackie.
OdpowiedzUsuńSkoro tak, to na pewno ci się spodoba. :) Ja byłam sceptyczna jeśli chodzi o gatunek, a z nazwisk to znałam może dwa, trzy.
UsuńNie spotkałam się z tym tomikiem.Po Twojej recenzji z chęcią zerkne w ramach możliwości. Zapowiada się ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńA ja go kiedyś widziałam, najpierw przy okazji premiery, potem po bibliotekach. Leżał akurat w bibliotece więc dorwałam, z myślą o wyzwaniu - ale nie żałuję. :)
UsuńJak na tom opowiadań, brzmi to całkiem nieźle, szczególnie, że pora jest adekwatna :)
OdpowiedzUsuńO tak, dobrze się czyta o lecie w lecie ;) "Opowieści wigilijne" zostawiam na stosowne święta, bo jednak mimo wszystko łatwiej się wczuć w atmosferę lata w grudniu, niż w atmosferę grudnia w lecie :)
UsuńCzasem warto dać szansę opowiadaniom, ale do tego zbioru jakoś mnie nie ciągnie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Czasem warto dać szansę innym niż zwykle gatunkom, i dać się pozytywnie zaskoczyć!
UsuńPolecam spróbować :)
OdpowiedzUsuńBrzmi nieżle - znane nazwiska - warto sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńTak, zwłaszcza że większość opowiadań naprawdę trzyma poziom :)
UsuńChętnie przeczytałabym jakieś dobre opowiadania, a tu widzę ciekawe nazwiska... Może spróbuję. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńWarto, skoro takiemu sceptykowi jak mnie się spodobały, to nie mogą być złe :)
UsuńNo właśnie przekonałaś mnie i kilka dni temu dotarła do mnie ta książka ;) Czeka na przeczytanie. Pozdrawiam ;)
UsuńCieszę się, mam nadzieję, że ci się spodobają :)
UsuńJa też czasami lubię sięgnąć po opowiadania, chociaż nie przeczę, preferuję dłuższe wersje:)
OdpowiedzUsuńJa do tej pory nie przepadałam, ale to się zmieni :)
UsuńKogo tu nie ma! Spory ten tom opowiadań... Ja sama uważam opowiadania za bardzo trudny gatunek i nieczęsto zdarza mi się przeczytać naprawdę dobre. Antologie mają zaś to do siebie, że zawierają sporo śmiecia i żeby dogrzebać się do perełki, często trzeba przebrnąć przez wiele pozycji po prostu słabych. Nie każdemu to podchodzi. Ja sama z tego powodu rzadko po nie sięgam. Choć ostatnio "Maladie" Sapkowskiego nawet mi się podobało. Ale to Sapkowski...
OdpowiedzUsuńCzytając ten tomik, miałam takie wrażenie, gdzieś na pograniczu świadomości, że to taka 400-stronicowa ulotka reklamowa wydawnictwa. Takie próbki - masz, poczytaj, jak ci się spodoba to kup nasze książki. Dlatego pewnie napisać opowiadania musiały również osoby, które generalnie nie czują się dobrze w tym gatunku i to było widać - niektóre teksty fabułą nadają się na całą powieść. Ale i tak wiele z nich bardzo mi się podobało.
UsuńJa raczej opowiadań się nie boję. Zdarza mi się co jakiś czas sięgać po tę formę pisarską. Choć przyznać trzeba, że jedne zbiory są drugim nierówne, a i często w danym zbiorze jedno opowiadanie od drugiego odstaje... Gdybym miała tak na szybko przypomnieć sobie jakąś wartościową publikację zawierającą opowiadania właśnie, to jednak byłoby ciężko...
OdpowiedzUsuńTak na marginesie wspomnę, iż z krótkich form, cenię sobie felietony Romy Ligockiej -te zawsze czytam chętnie. Podobały mi się także "Zapiski (pod)różne" M.Wojciechowskiej.
Felietony ja również bardzo lubię i czytam chętnie. A z opowiadaniami jest właśnie ten problem, że jak piszesz, w tym samym tomiku są rzeczy różne jakości i to rodzi dysonans. Ale z drugiej strony - trzeba wszystkiego popróbować ;)
Usuń