Stało się – dziś Krakowskie Czytanie skończyło rok. Szczerze
mówiąc, nie przypuszczałam, że wytrzyma tak długo – nie wiedziałam jeszcze
wtedy, że blogowanie to tak świetna zabawa, która daje mnóstwo satysfakcji i
pozwala poznać tylu ciekawych ludzi. Założyłam go w trakcie pełnego bólu
procesu przygotowywania się do egzaminu (znacie to uczucie, że zrobi się
wszystko, byle się nie uczyć? Cóż, u mnie efektem tego był blog). Można śmiało
powiedzieć, że matką chrzestną KC jest Tikichomiktaki, bo to jej zaproszenie na
Biblionetce na jej nowoutworzoną Kronikę Chomika zmobilizowało mnie, by wreszcie przestać
myśleć, a zacząć działać – z tego miejsca serdecznie Cię pozdrawiam!
Pierwsze tygodnie nie były łatwe, nie wiedziałam jeszcze
wtedy, czy znajdzie się w wirtualnej przestrzeni miejsce na jeszcze jednego
takiego bloga i czy komukolwiek będzie się podobać to, co tu piszę. Strasznie
się cieszyłam, kiedy każdego dnia licznik odwiedzin wzrastał, potem upadałam na
duchu, bo wzrastał moimi własnymi wejściami. Jednak z czasem zaczęli się tu
pojawiać wierni czytelnicy. Pierwszymi osobami, które zostawiły po sobie ślad
były: anetapzn, Agnieszka, natanna, czas-odnaleziony, Julka i Tikichomiktaki.
Obecnie blog może się poszczycić kilkudziesięcioma stałymi bywalcami, niektórzy
zostawiają po sobie ślad, niektórzy czytają anonimowo (o nich wiem między
innymi ze spotkań w realu). W ciągu tego
roku dorobiłam się również 82 obserwowanych. Opublikowałam 133 posty, pod
którymi pojawiło się 1971 komentarzy. W chwili, kiedy to piszę, licznik wejść zatrzymał
się na liczbie 19 244, i mimo, że w porównaniu z wieloma innymi blogami
nie jest to dużo, to i tak przeszło to moje najśmielsze oczekiwania. Kiedy
zaczynałam, było dobrze, jeśli jednego dnia było 10 wejść. Obecnie coraz
częściej przytrafiają się dni, kiedy KC jest odwiedzane ponad 200 razy jednego
dnia, a ponad 100powoli zaczyna być regułą. To pokazuje, że naprawdę warto było
to wszystko robić, warto się starać – budowanie popularności bloga nie jest
przedsięwzięciem na dwa tygodnie, wymaga cierpliwości, ale efekty dają mnóstwo
satysfakcji – wszak ci wszyscy odwiedzający weszli tutaj kiedyś z własnej woli,
nie spamowani do nieprzytomności, nie zaciągani na siłę. Przyszli i zostali. Dla
mnie to największa nagroda i mobilizacja do dalszej pracy. Bo chociaż jestem
tutaj gospodarzem, i prowadzę bloga dla własnej przyjemności, to jednak nie
miałby on racji bytu bez was – osób, które go czytają, bo osobiście wierzę, że
pisze się dla ludzi, a nie do szuflady.
Na koniec pozwolę sobie złożyć krótki hołd tym, którzy na
Krakowskie Czytanie trafili przypadkiem – jestem pewna, że nie zostali długo, i
że mogli być mocno tymi odwiedzinami sfrustrowani, i naprawdę nie potrafię
wyjaśnić, JAK doszło do tych okazjonalnych wizyt, ale w tym szczególnym dniu
kieruję do was serdeczne pozdrowienia. Tak, do was, przypadkowi autorzy
poniższych kwiatków, które radują moje serce i facjatę od miesięcy (pisownia
oryginalna):
Klasyki czytane czyli co? - No właśnie, co?
Zapraszamy do policji plakat policja – czyli KC w służbie
rekrutacji policjantów
Złośliwość rzeczy martwych definicja – ktoś chciał podejść
do tematu naukowo.
Jakie są horrory fajne ze zjawami? - Ktoś szukał fajnych horrorów ze zjawami, a
trafił na mnie… Cóż.
Tomasz taksówkarz bloger Kraków – same konkrety, a jednak
pudło.
Film o diable udającego rozbitka – nie znam takiego, ale
chętnie bym obejrzała
dukaja or dukaj or dukaju or dukaje – dla niezdecydowanych
ile moze leżeć anakonda aby strawić – czy to aluzja do tego,
że moje posty są ciężkostrawne?
maj lity pony przyjazń to magja – te przeklęte kucyki będą
mnie prześladować nawet w grobie, dowód na to, żeby nigdy nie wpisywać na bloga
nic, co dotyczy „My little pony”.
mroczne zabawy z christie – porno dla bibliofilów?
I dwa, do których nie mam komentarza…
60 lecie romów nowej huty
Śmieszne pierniki
Taki tort bym chciała... |
O, to zalozylysmy blogi mniej wiecej w tym samym czasie, nie wiedzialam! :-)))
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najlepszego!!! :-))))))
A tort boski, tez taki chce, mniamm :-)).
Prawda, że fajny? Ale pewnie kosztuje swoje, gdyby go zamówić :(
UsuńSporo blogów założyło się właśnie w styczniu 2012 - jakiś dobry czas dla blogów :D
Nic się nie chwaliłaś, życzenia bym złożył ;)
OdpowiedzUsuńZapomniałam :D Gdyby nie kartka na biurku, to bym pewnie przegapiła ta ważną datę :/
UsuńWszystkiego najlepszego, gratuluję roczku, Viv! Bardzo ciekawy post :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńWszystkiego najlepszego, Viv!:-) A tort jest wspaniały! :-)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego na kolejne lata blogowania!
OdpowiedzUsuńGratulacje! Życzę wytrwałości w dalszym tworzeniu bloga :) Kwiatki z wyszukiwarki - cudo. Muszę zacząć zapisywać sobie co śmieszniejsze, bo później mi umykają. Ostatnio ktoś szukał "film Atlas wiatrów" :)
OdpowiedzUsuń"Atlas wiatrów" - genialne! :D
UsuńGratuluje roku i zycze kolejnych owowcnych i wspanialych, a przede wszystkim zaczytanych.
OdpowiedzUsuńPierwsze koty za płoty (i śmieszne pierniki :D) ! Z całego serca życzę Ci, by zapału starczyło na co najmniej kilka kolejnych lat - no i samych znakomitych lektur!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Pierwsze pierniki za płoty :D Dziękuję za życzenia, już teraz widzę, że tak łatwo nie zrezygnuję z blogowania, mimo okresowych spadków formy :)
UsuńWszystkiego naj, kolejnych lat radości z blogowania:)
OdpowiedzUsuńGratulacje, wszystkiego najlepszego:) i też bym chciała taki tort!
OdpowiedzUsuńGratulacje :) życzę wytrwałości i pasji w tworzeniu i dopieszczaniu tego Twojego miejsca w sieci :) mam wyrzuty, że tak z rzadki u Ciebie komentuję. postaram się poprawić ;) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiem, że mnie odwiedzasz, a wiem, że ciebie odwiedzam, więc wszystko jest w porządku ;) Komentowanie dla komentowania jest bez sensu, lepiej rzadko a ciekawie :)
UsuńGratuluję Ci serdecznie wytrwałości i czytelników prawie, że krajanko, wszak z jednego województwa pochodzimy.A z Krakowem wiele mnie wiązało dawniej a dzisiaj też dzięki rodzinie i dzieciom, które tam studiowały i wracają.Kiedyś marzyłam by w nim zamieszkać, ale mi przeszło po pięcioletnich do niego dojazdach. Teraz z przyjemnością zaglądam do Ciebie, gdyż w samym Krakowie bardzo rzadko bywam.
OdpowiedzUsuńBloguj szczęśliwie następne lata, byśmy mogli obchodzić razem z Tobą nowe rocznice.)
Cieszę się, że "krakowska" część bloga też ma swoją publiczność. Postaram się w tym roku pisać trochę więcej - pomysłów mam dużo, niestety czasu by dograć szczegóły i nie pisać głupot już mniej. :/
UsuńWięc wszystkiego najlepszego :)
OdpowiedzUsuńWytrwałości i cierpliwości.
A kucyki wcale nie są takie złe :) Te prawdziwe, rasowe pony są pocieszne. :)
Przeciwko kucykom nic nie mam, ale faktem jest, że umieszczenie ich na czymkolwiek gwarantuje stałą obecność ich fanów ;)
UsuńWszystkiego dobrego! Weny do czytania i pisania życzę ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego! :) Mój jest młodszy o kilka dni. To przyjemna świadomość, że ktoś zaczyna blogować mniej więcej w tym samym czasie co Ty i nawzajem się "podglądać" ;)
OdpowiedzUsuńKolejnych udanych urodzin życzę!
Sporo jest blogów, które zaczęły w tym samym momencie co ja, i które odwiedzam bardzo często. Obok Ciebie są to na pewno blogi Agnieszki, natanny, czasu-odnalezionego, Anety i oczywiście Chomika. A wydaje się, jakbyśmy wszystkie były tu od zawsze :)
UsuńSerdecznie gratuluję rocznicy i oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńNiech Ci się dalej chce prowadzić bloga, długo i namiętnie! :) Sto lat!
OdpowiedzUsuńNo to witamy wśród roczniaków - ja swoje urodziny przegapiłam, byłam przekonana, że to było pod koniec stycznia, a tu pierwszy wpis jest datowany na 10 stycznia... Faktycznie był wtedy wysyp fajnych blogów:-)) W każdym razie gratuluję i liczę, że zostaniesz z nami dłużej:-)
OdpowiedzUsuńA ta anakonda i deklinacja Dukaja rozwaliły mnie doszczętnie...
Gratuluję wytrwałości w prowadzeniu bloga ;) Życzę Ci wielu sukcesów :)
OdpowiedzUsuńGratuluję rocznicy :) Życzę kolejnych równie udanych i radości z prowadzenia bloga :) W życiu prywatnym spełnienia marzeń :)
OdpowiedzUsuńKochana, wszystkiego dobrego w kolejnym roku blogowania! Dużo przyjemności z czytania i pisania Ci życzę! :)
OdpowiedzUsuńA te hasła naprawdę mnie rozśmieszyły :) Jak to się mówi: "You made my day" :)
They made my day too :D
UsuńWszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńA tort to bym chyba z tydzień jadła:)
Gratuluję pierwszego roczku i życzę kolejnych, obfitujących w sukcesy! :) Kwiatki świetne! Zawsze takie perełki wywołują uśmiech, chociaż u mnie ostatnio ich brak, gdyż nałogowo powtarzającą się frazą jest "Atlas chmur" i inne z nim związane ;) No, ale nie ważne co wpisują, ważne że jednak do Ciebie trafiają ;D
OdpowiedzUsuńMoże nawet ktoś został, ale akurat tego od anakondy to bym nie chciała bliżej poznać ;)
UsuńNajlepszego:) I kolejnych rocznic:) I wiesz, że zaglądam, prawda?
OdpowiedzUsuńJa jestem od Ciebie równy rok starsza - w sobotę, 12 stycznia stuknęło mi dwa latka:)
Oczywiście, że wiem :)
UsuńSerdecznie gratuluję!! Życzę dalszych sukcesów i w końcu żeby wena i Ciebie odwiedziła:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego:)
Gratuluję i życzę, żeby kolejny rok przyniósł jeszcze lepsze wyniki i jeszcze więcej satysfakcji. :)
OdpowiedzUsuńChomik matką chrzestną, kto by pomyślał :D Serdecznie Ci gratuluję kochana i życzę kolejnych sukcesów w blogowaniu! Ja przyszykowałam swojego spóźnionego urodzinowego posta na jutro i KC również zostanie w nim wspomniane ;) Serdecznie pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńNo widzisz - nawet nie wiedziałaś, że jesteś matką chrzestną :D czeka na twojego urodzinowego posta!
UsuńKwiatki - świetne. :)
OdpowiedzUsuń