Siedzę sobie, czytam Festung Breslau Krajewskiego (co nie ma znaczenia dla tej opowieści, ale buduje atmosferę, prawda?) i nagle słyszę takie dziwne szuuuuuu, szuuuuu, szuuuuuu za oknem. Centrum miasta (prawie), dziwne odgłosy to nic nowego, ale znowu szuuuuu, szuuuuuu, szuuuuuuuuuuuuuuuu sprawiło, że jednak leniwie spojrzałam w okno. I mało nie spadłam z krzesła, bo co jak co, ale tego się nie spodziewałam:
Stado wielkich, kolorowych balonów właśnie, niby nigdy nic, przeleciało przed moim oknem, około 300 metrów od bloku, w którym mieszkam, niektóre na wysokości 20. niektóre na wysokości +/- 6. piętra. Niektóre sfrunęły sobie za pobliski blok, niektóre chyba zaparkowały na ulicach, niektóre mało nie siadły na blokach, zresztą - zobaczcie sami:
Życie jak w Madrycie...
Buoaa... też chcę takie szu... szu...:-)
OdpowiedzUsuńHaha, też bym się wystraszyła, jakby spojrzała w okno i zobaczyła taki widok! :D Ale fajnie, naprawdę. A najfajniej to mają ludzie w balonach. *.* Mega ;3
OdpowiedzUsuńTeż mi robiło szuuu cały dzień za oknami:), jutro ciąg dalszy:). Pozdrawiam z podobnych rejonów Krakowa:).
OdpowiedzUsuńByłabym chętna na takie szuuuuuu na moim niebie.)
OdpowiedzUsuńE tam, ładne widoki miałaś :D
OdpowiedzUsuńJa też tak chce w baloniku:)
OdpowiedzUsuńWspaniały widok! Chociaż z moim lękiem wysokości nikt by mnie do balonu nie zaciągnął :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Świetnie przystrojone niebo!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
U mnie (tj. jeszcze w akademiku) było takie szu szu poprzedniej niedzieli. Też byłam zaskoczona, ale to było takie pojedyncze szu szu, które ziajało ogniem niczym smok wawelski. ;-)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takich widoków:)
OdpowiedzUsuńSuper, ja też balona! Wielkiego! :)
OdpowiedzUsuń