O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

piątek, 5 lipca 2013

Nad Festung Breslau Bóg już tylko płacze



Festung Breslau pożyczałam z biblioteki ze cztery razy. I za każdym razem albo było coś pilniejszego do przeczytania, albo egzamin do zdania, albo brak weny na tego typu literaturę, albo po prostu żal, że to już ostatni tom przygód Eberharda Mocka w moim ukochanym Breslau.

Powieści Krajewskiego zawsze były dołujące, pokazywały Wrocław nie jako piękne, czyste, wzniosłe miasto arystokratów, ale jako brudne, niebezpieczne, mroczne i przegniłe schronienie wszelkiej maści wykolejeńców – prostytutek, alfonsów, narkomanów, alkoholików, morderców i gwałcicieli. Sam, mający stać na straży tego miasta, Eberhard Mock był typowym mieszkańcem tego złego Breslau – pijakiem, draniem, częstym gościem burdeli. A jednak we Wrocławiu dwudziestolecia międzywojennego był pewien urok, atmosfera miasta z… nie z historią, z przeszłością, niczym piękna rozwódka, już nie młoda, już bez tej niewinności wypisanej na twarzy, ale jeszcze potrafiąca zaskoczyć.

Festung Breslau – Twierdza Wrocław -  to już nie to samo miasto. Jest rok 1945, trwa oblężenie Rosjan, i powoli już wszyscy zdają sobie sprawę, że miasto upada. Wiele budynków to już tylko kupa gruzu, dlatego z pięknych ulic schodzimy do podziemi i odtąd poruszamy się tunelami. Wielu z tych bohaterów, których znamy z poprzednich części, już nie żyje albo ze względu na pochodzenie znajduje się w obozach lub na Syberii. Mock po odniesionych ranach zmuszony jest ukrywać poparzoną twarz pod maską. Nie ma już tego miasta, nie ma już tych ludzi, nie ma już tych układów, które czyniły z niego „pana na włościach”. Wokół zaś wojna, naloty, zniszczenie, poniekąd idealne warunki do pożegnania się z panem radcą. Ale jest też morderstwo, zagadka, którą Mock będzie musiał, nie bacząc na konsekwencje, rozwiązać, nim ostatecznie opuści Breslau.

Ten tom jest zdecydowane bardziej przerażający niż poprzednie. Krajewski nigdy nie obawiał się naturalistycznych opisów, jednak w tej książce stworzył obrazy zbrodni tak koszmarne, że chwilami czytelnik miał ochotę zamknąć oczy i nie czytać, ale kiedy to robił, przed oczyma miał bardzo dokładny obraz przeczytanego właśnie fragmentu. Jednocześnie autor stworzył niesamowicie sugestywną panoramę oblężonego miasta, które mimo regularnych bombardowań wciąż próbuje egzystować jakby wojny nie było. Ciekawe jest z resztą obserwowanie upadku Breslau z perspektywy Niemców, i to bez dydaktycznego smrodku, bez podziału na „dobrych” i „złych”, ale i bez ukazywania ludzkiego oblicza kogokolwiek. W tym temacie jesteśmy tylko obiektywnym obserwatorem, niczym więcej.

Smutno, że to już koniec. Że już nie będzie przedwojennego Breslau. Wprawdzie dwa tomy cyklu lwowskiego Marka Krajewskiego zahaczać będą o stolicę Dolnego Śląska, ale to już nie będzie to samo. Chapeau bas, panie Krajewski, za genialną serię kryminałów!

Moja ocena: 4,5/6
Marek Krajewski Festung Breslau
Wyd. WAB
Warszawa 2006

Książka przeczytana w ramach Wyzwania Miejskiego, Wyzwania Trójka e-pik (maj – kryminał polskiego autora), Wyzwania od A do Z, Wyzwania Czytamy Kryminały i Wyzwania Czytamy Polskie Kryminały.

24 komentarze:

  1. Tego lata obiecuję sobie poznać twórczość Krajewskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się najbardziej podobały "Koniec świata w Breslau" i "Widma w mieście Breslau" - polecam! Ja z kolei wreszcie chcę się zabrać za cykl lwowski tego autora. :)

      Usuń
  2. "Powieści Krajewskiego zawsze były dołujące, pokazywały Wrocław nie jako piękne, czyste, wzniosłe miasto arystokratów, ale jako brudne, niebezpieczne, mroczne i przegniłe schronienie wszelkiej maści wykolejeńców – prostytutek, alfonsów, narkomanów, alkoholików, morderców i gwałcicieli."
    Dlatego moja matka nie lubi jego powieści ;)
    A sam pan Marek, wbrew temu co pisze, to bardzo fajny, sympatyczny i inteligentny facet ;) Na dodatek tak samo jak ja uwielbia "Spiż" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie słyszałam, i ostatnio dojżewa we mnie potrzeba przydybania tego pana na jakimś podpisywaniu książek - zwykle nie zbieram takich rzeczy, tylko wyjątkowo :)

      Usuń
    2. Hahaha, przypomina mi się moje spotkanie autorskie z nim ;D Mój tekst (oczka kota w butach) "Umieściłby mnie pan w książce? Może być jako trup!" i jego rekacja: buahahaha ;D Dlatego jego "Rzeki Hadesu" już od wielu miesięcy leżą na mojej półce z książkami nieprzeczytanymi, bo jakoś nie mam odwagi sprawdzić, czy pamiętał o mojej prośbie ;D

      Usuń
    3. Hahaha, ale przygoda! :D Daj znać, czy jesteś ;)

      Usuń
  3. Tak mi się wydaje, że jeszcze nie miałam styczności z Krajewskim - chociaż pewna nie jestem, bo coś mi świta w głowie, no ale mniejsza z tym - jednak mam zamiar to zmienić. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto przynajmniej spróbować, bo to kawał dobrej polskiej literatury jest :)

      Usuń
  4. Ja tam na razie tylko Dżumę w Breslau czytałam, zaczynając jak zwykle od prawie końca serii, ale fajne było:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to też czytałam jakoś tak od środka, bo też trudno jest się zorientować, jak to po kolei leci, bo chyba w innej kolejności Krajewski to pisał niż Mock żył... :) "Dżuma" też mi się bardzo podobała, właściwie tylko "Śmierć w Breslau" mi się dosyć ciężko czytało, mimo, że w pociągu do Wrocławia ;)

      Usuń
  5. Już nieraz pisałam o Krajewskim, że jest dla mnie zbyt ostry, ale mimo to przyciąga i myślę wrócić do lektur o komisarzu Mocku.
    Dziękuję za podesłanie linku, odnotowany

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba kiedyś wrócę do środkowych tomów serii :)

      Usuń
  6. Mój mąż jest wielbicielem Krajewskiego. Ja nie mogę jakoś się przekonać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są specyficzne książki, nie każdemu się muszą podobać :)

      Usuń
  7. A ja tak jakoś skokami Krajewskiego czytam - z Mocka tylko tom pierwszy i ostatni... Tak, że cały środek jeszcze przede mną:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, co najlepsze, jest zatem dopiero przed tobą :)

      Usuń
  8. Na razie czytałam tylko "Dżumę w Bresalau", ale muszę narobić książki Krajewskiego, szczególnie, że widzę tu wątek historyczny :) Pozdrawiam! (a i gratuluję magistra, nie napisałam poprzednio ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątek historyczny to tylko trochę, w "Festung Breslau" pozostałe to typowe kryminały retro. :)

      Usuń
  9. to od czego zacząć przygodę z Krajewskim i Breslau?:) jestem totalnie zielona, ale wakacje są, więc można się oświecić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam zacząć od "Widm w mieście Breslau" bo to chronologicznie najwcześniejsza opowieść o Mocku, a jednocześnie jedna z moich ulubionych, pod względem intrygi kryminalnej i ogólnej atmosfery. Potem "Dżuma w Breslau" i "Koniec świata w Breslau", następnie wypada "Śmierć w Breslau" i na końcu "Festung Breslau" - niestety każda strona podaje inna kolejność, ale tak patrząc po datach wydarzeń wychodzi, że jest tak :) Miłej lektury!

      Usuń
  10. Muszę pomału wyczytywać Krajewskiego, bo go mam na półce.)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba mam ze 2 książki tego autora na moich półkach, ale z racji tego, że lubię czytać daną serię z zachowaniem chronologii, musiałabym się wybrać do biblioteki :P Dzięki za podanie ich kolejności, jestem ciekawa czy twórczość tego autora przypadnie mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam nie po kolei ale przyznaję, że po kolei byłoby lepiej. Na pewno ci się spodoba :)

      Usuń