O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

piątek, 12 lipca 2013

Podróże (Cejrowskiego) małe i duże



Cejrowski kontrowersyjną postacią jest. Jako podróżnik wykazuje się niesamowitą intuicją, wiedzą, zdolnością do zdobywania zaufania i czasem przyjaźni miejscowych, szacunkiem dla inności – innych kultur, innego jedzenia, innego klimatu. I jeszcze potrafi to wszystko opisać z takim humorem i fascynacją, że aż się faktycznie chce sprzedać tą przeklętą lodówkę i jechać nad Amazonkę. Z drugiej jednak strony jego poglądy, jako osoby prywatnej, mnie osobiście doprowadzają do szewskiej pasji.

Dlatego z repertuaru Cejrowskiego wybieram tylko to, co dotyczy stricte odbytych przez niego podróży – niezależnie, czy są to książki czy programy telewizyjne. Lata temu zapoznałam się z dwoma jego bestsellerami – Gringo wśród dzikich plemion i Rio Anaconda, i były to zdecydowanie najlepsze książki podróżnicze, jakie zdarzyło mi się czytać (szczególnie, że tą drugą czytałam, wisząc na działce w hamaku obok krzaka migdałowca, więc w klimatach tak amazońskich, na jakie tylko stać Małopolskę). Podróżnik WC to wznowione i poprawione wydanie książki pod tym samym tytułem, jednej z pierwszych (pierwszej?) w której autor dzieli się z szerszym gronem swoimi przygodami.

„Podróżnik” to nie odniesienie do osoby, ale nic innego jak „dziennik z podróży”. Zawarte są w niej krótkie teksty, niektóre połączone ze sobą osobami lub zdarzeniami, niektóre zupełnie wyrwane z kontekstu. Przeważająca część z nich dotyczy wypraw Cejrowskiego do Ameryki Południowej, między innymi Gwatemali i Kolumbii, kilka pierwszych opowiada w ciekawy sposób o przeprawie samochodem z jednego wybrzeża USA na drugie (o takim czymś skrycie marzę), a kilka z nich, parę zaledwie, to zupełnie z d…y wzięte wynurzenia autora na różne tematy. Kto Cejrowskiego kojarzy, wie, o czym mowa. I taki jeden czy drugi tekścik nie dość, że pozostawił u mnie niesmak, to jeszcze obniżył znacznie ogólną ocenę tej książki. Bo 90% jest naprawdę świetne, to jest to, co znam z poprzednio czytanych opowieści, ale te 10% każe się złapać za głowę, urwać ją sobie i kopnąć na drugi koniec osiedla.

Nie ma się co czepiać. Cejrowski sam na wstępie uprzedza, że to nie jest tak dobre jak Rio i Gringo. Że już się tak nie pisze. I że wcale nie chciał tego publikować. Ale Wydawca kazał. No cóż. Wydawca miał rację, bo opowieści z Podróżnika zachwycają, bawią i uczą. Zdjęcia są obłędne – barwne, tajemnicze. Można to było jedynie trochę okroić o te nieszczęsne 10%.

Moja ocena: 4/6

Wojciech Cejrowski Podróżnik WC
Wyd. Bernardinum , Seria Biblioteka Poznaj Świat
Pelplin 2010

25 komentarzy:

  1. Zdaje się, że mam to na półce pożyczone od kogoś, tak mi sie zdaje, bo leży od kilku miesięcy. Ale widzę, że szalejesz czytelniczo, książka za książką:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tylu miesiącach ściskania się, czytania dwóch książek miesięcznie i niezliczonej ilości podręczników i naukowych artykułów nie wiem w co mam najpierw włożyć łapy :)

      Ten Cejrowski to jest książka na jedno popołudnie, bo chwilami trudno się oderwać, a jeszcze przez olbrzymią ilość zdjęć bardzo szybko się płynie :)

      Usuń
  2. Uff, jednak jesteś. Godzinę temu próbowałam Cię odwiedzić, a tu mi pisze, że Twój blog został zlikwidowany:-(
    Chyba już pisałam, że szał na Cejrowskiego jakoś mnie ominął, po prostu kompletnie go nie znam, ani z telewizji, ani z publikacji. Ale za każdym razem, gdy widzę coś pochlebnego o nim, to obiecuję sobie, że się nim zainteresuję.
    Ciekawi mnie to 10 procent...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu, zlikwidowany... i musiałabym to wszystko od nowa wklepywać, a komentarze to już tylko na mailu bym miała... Ale coś dziwnego się działo chwilę temu, aż musiałam wklepywać numer telefonu i jakieś dziwne hasła, żeby dziada odblokowało.

      Szał na Cejrowskiego tez przespałam, jak się złapałam za Rio Anaconda to już byłam, jak to się mówi, late to the party. Dołap się do jego książek, kiedy tylko będziesz miała okazję.

      te 10% - hmmm, taki trochę fundamentalizm katolicki, jeśli jest w ogóle coś takiego...

      Usuń
    2. Dołapię się:-)
      10 procent - wszystko jasne, wiem, na co przymykać oko...
      A likwidacja bloga to dla mnie horror by był... Niby to tylko blog, ale jak tak się człowiek zastanowi, to jakby kawał serca mu wycięli...

      Usuń
    3. Tyle czasu poświęconego, tyle roboty, zapis przeszłych zdarzeń, do którego istnienia się przyzwyczaiłam, a tu nagle nic, tylko marazm i zwątpienie... Mam nadzieję, że nigdy w życiu!

      Usuń
    4. dlatego okazjonalny import na blog.pl nie jest takim złym pomysłem :)

      Usuń
    5. A co to znaczy i jak to się robi?

      Usuń
    6. Podłączam się do pytania Viv.
      Oisaj, nie śmiem prosić:-)

      Usuń
    7. Problemem jest nie tyle import, co export bloga do pliku. Co na blog.pl i blog.onet.pl jest niemożliwe, póki co. ;-/

      Usuń
    8. Z blog.pl na blogera się nie da, ale w drugą stronę działa. Pewnie na wordpressa też się da

      Usuń
  3. Lubię programy Cejrowskiego, książka zdecydowanie w moim guście :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Planuję przeczytać "Gringo...", bo wpisuje się akurat w ramy mojego wyzwania, a pożyczyłam je już ładne kilka miesięcy temu od kogoś, więc może w końcu przeczytam i oddam :P Poz pozostałe książki również zamierzam sięgnąć. Lubię Cejrowskiego, ale to fakt, że niektóre jego poglądy wołają o pomstę do nieba...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Gringo" mi się bardzo podobał, też z resztą dotyczył kilku wypraw. "Rio Anaconda" była natomiast zapisem z jednej wyprawy. Koniecznie musisz przeczytać!

      Usuń
  5. O, a o których fragmentach mówisz? Bo ja książkę czytałam jakiś czas temu i jakoś nie zwróciłam uwagi na coś, co ciebie (i mnie) też u autora wnerwia niepomiernie:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było coś o "Jehowitach" i parę takich wstawek o Kwaśniewskim. Poglądy każdy może mieć własne, nawet to jest wskazane, ale sposób pisania tutaj niestety był na poziomie -4 metry.

      Usuń
  6. Jedyna książka pana Wojtka, jakiej jeszcze nie czytałam. "Gringo" bardzo mi się podobał, natomiast podczas lektury "Rio Anacondy" trochę się miejscami nudziłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie "Rio" się podobało nawet bardziej niż "Gringo", ale skoro to drugie wolisz, to "Podróżnik" też ci się spodoba :)

      Usuń
  7. Cejrowski nie wzbudził we mnie sympatii w swoich programach, ani osobiście. Choć też ani specjalnie nie śledziłam jego programów, a osobiście tylko parę razy na targach go spotkałam.
    A książki jego mam obiecane u sąsiadki, powiedziałam, że je pożyczę, jak nie będę miała u siebie już stosów do przeczytania... Wyraziła obawę, że może tego nie dożyć :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Z Cejrowskim miałam tak, jak z Wojciechowską. Bardzo ich nie lubiłam, dopóki nie obejrzałam kilku odcinków programów ich autorstwa. Teraz z chęcią zatrzymuję się i odkładam pilota, gdy widzę ich programy podróżnicze. :) Chociaż Wojciechowska łapie lepszy kontakt z ludźmi, bo Cejrowskiego to wydaje mi się,że się boją czasem. xD
    Książek nie czytałam, ale jak będę miała okazję, to z chęcią do nich zajrzę. :)

    A co do prywatnych poglądów Cejrowskiego - mam tak samo jak ty. :) Szkoda, że taki człowiek się marnuje, bo gdyby był normalniejszy, to zyskałby więcej szacunku. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To jedyna książka tego autora, której nie przeczytałam. Pozostałe bardzo mi się spodobały. Cejrowskiego szanuję jako podróżnika, poglądy rzeczywiście ma kontrowersyjne, ale przynajmniej jest szczery i zdecydowanie nie można nazwać go chorągiewką na wietrze.

    OdpowiedzUsuń