O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

sobota, 18 stycznia 2014

Przemyt kokainy w 5 krótkich lekcjach

Luca Rastello jest mistrzem kondensacji. Na 160 stronach zmieścił bowiem reportaż, historię przemytu, biznesplan i powieść akcji. A okrasił to wszystko rzucającym się w oczy podtytułem „Jak transportować tony kokainy i żyć szczęśliwie”. Efekt końcowy to najbardziej rzetelna, ciekawa i zaskakująca praca o handlu narkotykami na wielką skalę, z jaką zdarzyło mi się zetknąć.

Narkotyki to chwytliwy temat. Począwszy od prasy, szczególnie tej dla nastolatek i tej z deka szmatławej, poprzez politykę, kryminalne książki i filmy, pogadanki, odczyty, kazania, a kończąc na okołonarkotykowaym biznesie czyli tym wszystkim co ma rację bytu tylko, gdy narkotyki są na rynku – testy na obecność takich substancji w drinku czy w organizmie i metody zwalczania nałogu, by wymienić tylko kilka. Dlatego każdy średnio rozgarnięty szympans w dzisiejszych czasach uważa, że zna się na temacie. Błąd. Bajki, które opowiadają nam w wiadomościach o mułach złapanych na lotnisku czy kilku kilogramach tego czy owego zgarniętych z ulicy Los Angeles czy Wałbrzycha, to tylko czubek góry lodowej, który ma za zadanie odwrócić naszą uwagę od tego, co prawdziwe. A prawdziwe są wymyślne sposoby transportowania ton kokainy wartej kilka milionów dolarów pod okiem celników, zapłaty tylko w gotówce, gospodarki wielu państw południowo amerykańskich oparte w dużej mierze na produkcji tego narkotyku, co gorsza – uzależnienie systemów finansowych wielu zachodnich państw od wpływu gotówki z tego jakże dochodowego handlu. Wygląda bowiem na to, że całkowita likwidacja narkotyków podcięłoby gałąź na której siedzą nie tylko ubogie społeczeństwa Kolumbii i Wenezueli (innych państw regionu), ale i Florydy i Szwajcarii (i kilku innych, których o to nie podejrzewamy).

Wielką siłą książki jest, iż autor oddaje w całości głos facetowi, który całe życie poświęcił handlowi kokainą, i jest geniuszem w tym fachu. Do pewnego momentu zupełnie nieznany policjom świata, odpowiedzialny był za lwią część towaru wędrującego spokojnie po całym świecie. Oferuje nam szybki kurs, krok po kroku, jak zacząć na tym rynku, co jest najważniejsze, jakie są ceny i kto je kształtuje. Operuje przy tym częściej gadką, której spodziewamy się na Wall Street niż na kolumbijskich szlakach przemytniczych, bo i sposób działania tej osoby bardziej przypomina niezależnego menadżera wynajmowanego przez duże firmy do konkretnych działań, niż przemytnika zatrudnianego przez kartele narkotykowe.

Miałam ostatnio ochotę na coś latynoamerykańskiego z pochodzenia lub tematu, jednocześnie zaś (i zupełnie niezależnie) zainteresował mnie temat wielkiego biznesu i korporacji. Przypadkowo trafiłam na jedno i drugie połączone w tym krótkim, ale jakże gęstym reportażu. Jeśli więc lubisz reportaże, Amerykę Południową albo dać się zaskoczyć, to jest pozycja dla ciebie.

Moja ocena: 5/6

Luca Rastello Przemytnik doskonały
Wyd. Czarne
Wołowiec 2013


12 komentarzy:

  1. Bardzo lubię książki z tej serii. Co prawda narkotykami jakoś bardziej nigdy się nie interesowałam ale po książkę z chęcią przy okazji sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już sięgam po książki Czarnego z półki reportaże w ciemno, chociaż wiem, że słabsze tytuły im się zdarzyły (jak każdemu). Ja jednak za każdym razem, gdy wybieram coś bez rekomendacji, jestem zachwycona.
      Myślę, że ta książka zainteresuje nawet osoby, których nie kręcą zwykle takie tematy - bardzo pouczająca :)

      Usuń
  2. Powiem ci szczerze, jestem mocno zaskoczona, o ile nie zszokowana zawartością książki - samym językiem autora i rewelacjami w niej zawartymi. Bardzo mnie zachęciłaś do tej lektury, choć nie wiem, czy będę mogła potem spać spokojnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierz mi, też byłam zszokowana, ale jednocześnie uważam, że nawet brutalną prawdę czasem warto poznać.

      Usuń
  3. Wydawnictwo Czarne i wszystko jasne :) Pozycja, po którą na pewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze mówiąc, niezbyt mnie ta książka ciekawi. Nie moja bajka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak mi się skojarzyło, a propos tych wymyślnych sposobów przemytu, że nie dalej jak w zeszłym tygodniu pracownicy Aldiego znaleźli w skrzynkach z bananami 400 kilo oklejonych brązową taśmą paczuszek z białym proszkiem...
    Frapujący tytuł, ciekawa zawartość :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytawszy powyższą pozycję dochodzisz do wniosku, że 400 kilo to małe miki, strata zaplanowana, żeby odwrócić uwagę od wielkich transportów. W ogóle po przeczytaniu tej książki będę bardzo sceptycznie słuchać doniesień o "kolejnych policyjnych sukcesach w walce z narkobiznesem".

      Usuń
  6. Biznesplan:D Już sam tytuł jest rewelacyjny, a logo Czarnego utwierdza mnie w przekonaniu, że to może być dobra książka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę po komentarzach coś, co już podejrzewałam dawno temu - Czarnemu nie trzeba pisać recenzji, wystarczy wkleić zdjęcie okładki :D
      Narrator tej książki autentycznie prowadzi nas krok po kroku po tym biznesie tak, jak pracownik urzędu pracy powinien bezrobotnego.

      Usuń