O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

sobota, 31 stycznia 2015

Podsumowanie stycznia

Dawno, dawno temu, kiedy blog dopiero zaczynał, a ja miałam jeszcze życie (żartuję, nigdy nie miałam życia), co miesiąc zamieszczałam podsumowanie przeczytanych przez te 30 dni książek. Potem było wyzwanie, poza tym nie było czego podsumowywać. Ale lubiłam te comiesięczne posty, a ponieważ styczeń okazał się nadzwyczaj dobry czytelniczo, postanowiłam wrócić do korzeni.

Zatem, w styczniu przeczytałam 7 książek. To naprawdę dużo, wziąwszy pod uwagę, iż za parę dni czeka mnie egzamin z całego roku, w pracy były zajop po dach, a do tego wyskoczyło parę nieplanowanych „atrakcji”.  Z dokładnością do 50 stron przeczytałam ich około 2500 (i tu się zaczynam siebie bać).

Jakościowo był to bardzo dobry miesiąc – nie zeszłam ani razu poniżej oceny 4 w sześciostopniowej skali, trafiły mi się dwie szóstki i jedna prawie szóstka.  Wszystkie przeczytane książki to beletrystyka, chyba po zeszłym roku, kiedy połowę mojego czytania stanowiła literatura faktu, poczułam wenę na fikcję w różnych wydaniach. Były zatem dwie szeroko rozumiane książki fantastyczne, dwa kryminały i trzy powieści współczesne. Cztery książki napisane zostały przez amerykańskich autorów, dwie przez szwedzkich i jedna przez Brytyjkę.

Dwie przeczytane książki stanowiły moje tegoroczne nabytki, jedna pochodziła z biblioteki, jedna to pożyczka od koleżanki i, uwaga, aż trzy okazały się być „przykurzątkami”, tzn. leżały na mojej półce co najmniej od 2014 roku. Jedną z nich była książka ze stosika stworzonego w ramach wyzwania Kaś „12 książek na 2015 rok”. Wszystkie przeczytane książki były w formie papierowej, nie udało mi się niestety zabrać za moje TBR zachomikowane na czytniku.

Przechodząc do tego, co wszystkich najbardziej interesuje, w styczniu przeczytałam:
1.       Stulatek,który wyskoczył przez okno i zniknął – Jonas Jonasson   - zabawna i zaskakująco pouczająca powieść o stulatku, który wyskoczył przez okno i nie zniknął. Była tam walizka, wódka, słoń – same dobre  rzeczy. Oceniona na 4,5.
2.       Szeptem –Becca Fitzpatrick – młodzieżowy paranormal, który chodził za mną od chwili wydania. Zamiast wampirów mamy tutaj upadłe anioły, ale reszta się zgadza, jest pociągający kolega, jest mgła i biologia w liceum. Oceniona na 4.
3.       Zła krew –Sally Green  - mimo iż ocena 4, którą jej dałam, nie jest zła, to ta książka stanowiła największe rozczarowanie miesiąca. Prawdopodobnie dlatego, iż wydawca postanowił reklamować tą powieść fantasy jako następcę Harrego Pottera. I tym sposobem powieść całkiem zjadliwa stała się porażką. Ocena 4.
4.       Po trzeciedla zasady – Janet Evanovich – z znanego dosyć szeroko w blogosferze i nie tylko cyklu o Śliwce, czyli komedia pomyłek z łowcą nagród w roli głównej. Z tomu na tom cykl jest coraz lepszy, jak dobrze, że mam ich jeszcze z dziesięć przed sobą. Oceniona na 6 bo naprawdę głośno się śmiałam. Naprawdę głośno.
5.       Innezasady lata – Benjamin Alire Saenz – pierwsza w historii książki, do której kupienia zmusił mnie YouTube. Wysłuchałam kilku entuzjastycznych recenzji  ten książki na amerykańskim Booktubie i zamarłam, kiedy zobaczyłam, jak to zostało wydane w Polsce. Oceniona na 6.
6.       Prime Time– Lisa Marklund  - cykl o Annice Bengzton patrzy się na mnie z wyrzutem od lat, nie wiem dlaczego, bo to naprawdę świetne książki. Typowa szwedzka atmosfera plus klasyczna zagadka zamkniętego pokoju – to się nie może nie udać. Ocena – 5,5.
7.       19 razyKatherine – John Green – nie zdążyłam jej jeszcze zrecenzować. Opowiada o całkiem mądrym chłopcu Colinie, który 19. Razy z rzędu zostaje porzucony przez dziewczyny o imieniu Katherine. Zabawna, mądra i ciepła, jak chyba wszystko pióra tego autora. Ocena 4,5.

"Szeptem" wróciło do biblioteki, ale cała reszta się zgadza


A jak tam u Was wyglądał czytelniczo styczeń? Trafiliście na jakieś godne polecenia tytuły? A może znacie którąś z ww. książek?

Pozdrawiam i do poczytania w lutym!


10 komentarzy:

  1. Piękne wyniki! :)
    To chyba styczeń był dobry czytelniczo bo i u mnie niespodziewanie stron było. Szczegółowe podsumowanie gdzieś na początku lutego będzie to Cię zapraszam, bo będą podlinkowane tytuły tego, co w styczniu przeczytałam

    Na pocieszenie - w czytniku się nie kurzą, a przeczytane "przykurzątka" liczą się ogromnie na plus :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Linki! Wiedziałam, że o czymś zapomniałam! No cóż, się uzupełni :)

      Usuń
  2. A dziękuję, u mnie całkiem nieźle, mogę polecić "Nigdy nie upadaj", "Kabalistę z Pragi", i, pomimo kilku uwag, "Miniaturzystkę" - trzy książki na pięć to całkiem niezły miesiąc. No, mogę jedynie narzekać na ich ilość, na jakość już nie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą "Miniaturzystką" to mam problem, bo ma takie różne recenzje, jedne bardzo pozytywne, drugie bardzo negatywne, ale brzmi mi ciekawie...

      Usuń
  3. Gratuluję wyniku czytelniczego i życzę samych piąteczek w ocenach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wynik świetny, gratuluję :) U mnie miniony miesiąc też był bardzo udany zarówno jeśli chodzi o ilość jak i jakość przeczytanych książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i fajnie, widzę, że u wszystkich styczeń był dobry pod tym względem. Może rezygnacja z wyzwań pomogła? :)

      Usuń
    2. Może, choć w końcu zdecydowałam się na jedno, którego inicjatorem jest Lustro Rzeczywistości. Ale pokrywa się zupełnie z moimi planami czytelniczymi :)

      Usuń
  5. Yyyy.... Lepiej się w ten temat nie zagłębiać. Mój styczeń to czytelnicza masakra. Ale już ruszam z kopyta, obiecuję!

    OdpowiedzUsuń