Tak jakby kupowanie zaczęło zwalniać, ale jednak udało się i
w marcu skompletować całkiem konkretny stosik. Mam ambitny plan nie kupić żadnej książki w kwietniu, taki
tam krótki Buy Book Ban, nie wiem tylko, na ile uda mi się to zrealizować.
Kupiłam właściwie tylko trzy z poniższych pozycji (brawo, Paulina),
jedną dostałam i dwie pożyczyłam z biblioteki, z którą przeprosiłam się po dłuższym
czasie. Niektóre pozycje pojawiły się w moim życiu nieco z zaskoczenia, do
jednej doprowadziła mnie lektura powieści Między
książkami, jedna będzie mi bardzo potrzebna w pracy, a jedna to typowa
pocieszka. A oto, co dołączyło do mojego stosu do przeczytania w miesiącu marcu:
1.
Musimy
porozmawiać o Kevinie – Lionel Shriver – wynik emocjonalnej wizyty w Taniej
Książce po baaaardzo ciężkim dniu. Książka przeżywała swoje 5 minut po
premierze, a ostatnio chyba w związku z filmem. Czytałam same dobre recenzje
tej powieści, chociaż temat jest trudny, zatem ta pozycja poczeka na chwile,
kiedy będę psychicznie gotowa na mózgotrzep.
2.
Blask
Fantastyczny – Terry Pratchett – pożyczona z biblioteki, bo ostatnio
(czytaj: od stycznia) chce mi się czytać więcej fantastyki, ale wszystko co mam
w domu jest wielkie i grube. A po dwóch tygodniach gruchnęła wiadomość, że
Terry już więcej nic nie napisze… Więc teraz patrzę na tą książkę ze smutkiem.
3.
Pijąc kawę
gdzie indziej – ZZ Packer – z tą książką mam typowy love-hate relationship. Kiedyś ktoś mi ją polecił, chyba na
Biblionetce, akurat wpadła mi w ręce w Taniej książce, więc kupiłam. Zaczęłam
czytać, ale zupełnie mi nie podeszła, więc oddałam na Podaju. Po latach
czytając Między książkami ten tytuł
znów wypłynął, i znów zaintrygował. Leżał w bibliotece. Jestem po lekturze
dwóch opowiadań i widzę teraz, że do niektórych lektur trzeba dojrzeć.
4.
Śleboda –
Małgorzata i Michał Kuźmińscy – kryminał od Wydawnictwa Dolnośląskiego. Jestem
właśnie w połowie lektury i wrażenia są bardziej niż pozytywne. Ale cicho sza,
będzie recenzja, to się dowiecie.
5.
Szkatułka
pełna Sahelu – Mirosław Kowalski – bardzo miły Autor skontaktował się ze
mną ostatnio, pogrzebałam po Internetach i wyszło mi, że to lektura bardzo w
moim guście, a traktująca o temacie mi jednak prawie zupełnie obcym, bo o
Afryce. Jeśli jest jakiś marginalizowany bardziej niż Ameryka Południowa
kontynent, to jest nim właśnie Afryka. Toteż kupiłam, zajrzałam do środka z
lekka obawą, bo słabo się znamy, a tam kolorowe zdjęcie wielbłądów. Nic, co ma
kolorowe zdjęcie wielbłąda w środku, nie może być złe. Więc teraz książka leży
na szczycie stosu do przeczytania i zaraz po nią sięgnę.
6.
Anatomia
kłamstwa – Philip Houston, Michael Floyd, Susan Carnicero, Don Tennant –
reklamowana „Agenci CSI pomoga ci wykryć kłamstwa” – bardzo przystępnie
napisana i kompetentna książka o kłamaniu. Żadnych cud sztuczek, za to masa
doświadczenia i nauki. Jestem już po, zamierzam ją sobie teraz powolutku
przyswajać. Polecam każdemu, kto gada z ludźmi w robocie i usiłuje cos z nich
wyciągnąć. Czyli każdemu.
Na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy znów się przyssałam
do księgarni z ebookami, i efektem tego są trzy nabytki które wirtualnie kurzą
się na moim Kundlu:
Czarnobylska modlitwa –
Swietłana Aleksijewicz – z wyd. Czarne, więc brałam w ciemno bez czytania
jakiejkolwiek recenzji. Zaliczają mnie do pokolenia Czarnobyla, katastrofa,
jaka miała miejsce w 1986 roku, co jakiś czas wypływa w mediach. Chciałabym
wreszcie poczytać, coś, co da mi bardziej konkretną, albo chociaż usystematyzowaną
wiedzę na ten temat.
Podróż na sto stóp –
Richard C. Morais – ponoć i film dobry, i książka dobra. Może i nie musiałam
mieć tej książki już teraz, zaraz, ale 1. Nie oglądnę filmu, jeśli najpierw jej
nie przeczytam, 2. Dobrze mieć na podorędziu takie cieplutkie, sympatyczne coś
na chandrę, prawda?
Babska stacja – Fannie Flagg – tego to już zupełnie nie
umiem wyjaśnić, chyba zadziałała magia reklamy. Znaczy, autorkę bardzo lubię od
czasu, gdy przeczytałam Smażone, zielone pomidory,
ale nie czuję, że musiałam ją mieć akurat teraz a nie, powiedzmy, za dwa
miesiące. Typowy przykład
impulsywnego kupowania, gdy jest fajna promocja. I
dlatego już nie wchodzę na strony moich ulubionych sklepów. Słaba jestem.
Chciałabym przeczytać ''Musimy porozmawiać o Kevinie'' i ''Czarnobylska modlitwa''
OdpowiedzUsuńKusi mnie "Musimy porozmawiać o Kevinie" ;)
OdpowiedzUsuńMiłej lektury :)
Problem impulsywnego kupowania zaczynam rozumieć.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Fannie Flag, chętnie przeczytałabym "Babską Stację". Miłego czytania, bo stosik zacny! ;)
Skąd ja to znam - mam w tym momencie więcej nieprzeczytanych książek, niż tych, które już znam :P
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym mieć na półce książki Aleksijewicz.
OdpowiedzUsuńBrawo! niezły wynik. Ja w lutym nie kupiłam żadnej :) Zatem rozumiem Twoją dumę i wiem, że to realne... Choć w marcu niestety nadrobiłam...
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny stos, sama bym z niego pare ksiazek przygarnela :-).
OdpowiedzUsuńWyglądają całkiem fajnie, na pewno będą dobrą lekturą :) Ciekawi mnie "Szkatułka pełna Sahelu", mam nadzieję, że będę mogła poznać Twoje wrażenia z jej lektury :)
OdpowiedzUsuńChyba się dołączę do Buy Book Ban na kwiecień! :))
OdpowiedzUsuńNajbardziej to "Śleboda" mnie zainteresowała i to nie tylko z tego względu, że gdyby zamienić w nazwisku autorów literkę "u" na "o" miałabym z nimi coś wspólnego...ha,ha....
OdpowiedzUsuńJa mam taki sam plan na kwiecień... - chyba że kupie coś książkowego bratu (ma urodziny w I dzień tegorocznych świąt - 5.04)...
OdpowiedzUsuńw Marcu kupiłam jakieś 2 książki...
A z twojego stosiku, ciekawa jestem tej Anatomii...