Dopiero co kończył się styczeń, a tu już luty zbiera manatki
, żegna się i wychodzi. Toteż przychodzi czas na podsumowanie czytelnicze tegoż
miesiąca. W lutym przeczytałam 5 książek, czyli nieco mniej niż w styczniu,
jednak wydaje mi się, że ciężar gatunkowy (oraz ciężar wagowy) lektur z
ubiegłego miesiąca wyrównuje moje osiągnięcia w tym temacie ze stycznia. Czyli
było coś, co smakowałam przez dłuższy czas, czyli Paryż w czasach belle epoque oraz coś, co było zwyczajnie grube,
jak Blackout. Pośród przeczytanych
znalazły się dwie pożyczki, które już
bardzo długo czekały na swoją kolej, jedna książka recenzencka oraz dwie
zakupione w tym roku. I jedno przykurzątko w drodze.
W lutym przeczytałam:
1.
Cicho, weśnie Donny Leon – to, co najlepsze w tych książkach, o czym wspominam za
każdym razem, gdy piszę o powieściach kryminalnych tej autorki, to Wenecja
widziana oczyma jej mieszkańca, a nie turysty. Chociaż wygląda na to, że
pierwsze tomy są najlepsze. 4/6
2.
Paryż miasto sztuki i miłości w czasach belle epoque Młagorzaty Gutowskiej-Adamczyk i Marty Orzeszyny. Piękna opowieść o mieście,
które dopiero od niedawna, aczkolwiek skutecznie, zaczyna mnie do siebie przekonywać. Wydane w
obłędnej serii, z której powiadam książkę o Nowym Jorku. Zdecydowanie ewenement
na naszym rynku wydawniczym. 5/6
3.
Zostań,jeśli kochasz Gayle Forman – ze względu na premierę filmu ostatnio było tej
książki i odniesień do niej całkiem sporo wokół. Dałam się złapać na PRowy
lepiec, kupiłam, przeczytałam. Wystarczy chyba, jeśli napiszę, że tą około
200-stronicową powiastkę czytałam przez jakieś dwa tygodnie. 2,5/6
4.
Blackout MarkaElsberga – powieść którą na swoje potrzeby określam jako „katastroficzną”,
której zdecydowanie najsilniejszym atutem jest, iż dzieje się w Europie, oraz,
że autor naprawdę przyłożył się do tematu. Przerażająca opowieść o tym, co
kilka dni bez prądu na całym kontynencie może zrobić ze światem, który znamy.
5,5/6
5.
Między
książkami Garbielle Zevin – jednak z książkę kupionych pod wpływem YouTube’a,
i nie żałuję, chociaż niektóre elementy mogłyby być lepsze. Zevin stworzyła
przyjemną, chwilami smutną, opowieść o małej księgarni, samotnym człowieku i o
tym, że nasze życie nie zawsze wygląda tak, jak planowaliśmy, ale nie znaczy
to, że nie jest dobre. 4,5/6
Ponadto na miesiąc luty wyznaczyłam sobie ze stosika „12
książek na 2015 rok” powieść Khaleda Hosseiniego I góry odpowiedziały echem. W chwili, gdy piszę te słowa, zostało
mi jeszcze około 150 stron tej wspaniałej powieści, ale nie spieszę się lekturą
do północy, bo nie ścigam się, a nie chcę, aby w pośpiechu coś mi umknęło.
Genialna książka, i warto jej poświęcić tyle, czasu, ile tylko można. Gdyby nie
wyzwanie Kaś, pewnie dalej leżałaby na półce i czekała na swoją kolej.
I tylko zastanawiające jest, dlaczego ten stosik do
przeczytania, który mam obok biurka, nie maleje…
Czyżbyś dokładała nowe nabytki do tego stosiku ;) Mam tak samo, co wezmę kolejną książkę do przeczytania to dwie nowo kupione dojdą. Ale nie ma co czytać na czas, najważniejsza jest przecież przyjemność z lektury :)
OdpowiedzUsuńEeee, nie... ;) W tym miesiącu doszły mi nie tylko nowokupione, ale i biblioteczne, gdyż znowu nawiedziłam moją wojewódzką bibliotekę :)
UsuńHmmm. Chyba za dużo fajnych książek jest do przeczytania. :)
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego stosiki nie chcą zmaleć. :)
Zdecydowanie za dużo, i zbyt wiele miejsc, gdzie polecają kolejna fajne książki... Życie czytelnika to życie tragiczne...
UsuńDobrze powiedziane. :)
UsuńWrzuciłam też opinię o książce "Bóg rzeczy małych". ;)
Chętnie porównam Twój stosik: "do przeczytania" ze swoim ;)
OdpowiedzUsuńja przeczytałam w lutym 8, w tym tylko jedną ze swojej biblioteczki
Co do podręcznego stosika, to to są obecnie dwa stosik. Co do ogólnej liczby książek do przeczytania z własnej półki, to na chwilę obecną jest to około 200 książek. Myślałam, że to normalna liczba, ale kilka znajomych blogerek wyprowadziło mnie z błędu. ;)
UsuńGratuluję wyników! ♥
OdpowiedzUsuńJa sobie staram raz na miesiąc losować z kubeczka książkę do przeczytania, ale w ostatnim czasie z recenzenckimi się nie wyrabiam, ani z nowo kupionymi, więc wychodzi, że do kubeczka tylko kartki dorzucam. ;/
A co do mojego podsumowania to zapraszam na bloga. ;) Bo nie ma co się powtarzać kilka razy. :P