O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

niedziela, 22 marca 2015

O tym, jak mój stos zamiast maleć, rośnie. Czyli co nowego

Tak jakby kupowanie zaczęło zwalniać, ale jednak udało się i w marcu skompletować całkiem konkretny stosik. Mam ambitny plan nie kupić żadnej książki w kwietniu, taki tam krótki Buy Book Ban, nie wiem tylko, na ile uda mi się to zrealizować.

Kupiłam właściwie tylko trzy z poniższych pozycji (brawo, Paulina), jedną dostałam i dwie pożyczyłam z biblioteki, z którą przeprosiłam się po dłuższym czasie. Niektóre pozycje pojawiły się w moim życiu nieco z zaskoczenia, do jednej doprowadziła mnie lektura powieści Między książkami, jedna będzie mi bardzo potrzebna w pracy, a jedna to typowa pocieszka. A oto, co dołączyło do mojego stosu do przeczytania w miesiącu marcu:



1.       Musimy porozmawiać o Kevinie – Lionel Shriver – wynik emocjonalnej wizyty w Taniej Książce po baaaardzo ciężkim dniu. Książka przeżywała swoje 5 minut po premierze, a ostatnio chyba w związku z filmem. Czytałam same dobre recenzje tej powieści, chociaż temat jest trudny, zatem ta pozycja poczeka na chwile, kiedy będę psychicznie gotowa na mózgotrzep.
2.       Blask Fantastyczny – Terry Pratchett – pożyczona z biblioteki, bo ostatnio (czytaj: od stycznia) chce mi się czytać więcej fantastyki, ale wszystko co mam w domu jest wielkie i grube. A po dwóch tygodniach gruchnęła wiadomość, że Terry już więcej nic nie napisze… Więc teraz patrzę na tą książkę ze smutkiem.
3.       Pijąc kawę gdzie indziej – ZZ Packer – z tą książką mam typowy love-hate relationship. Kiedyś ktoś mi ją polecił, chyba na Biblionetce, akurat wpadła mi w ręce w Taniej książce, więc kupiłam. Zaczęłam czytać, ale zupełnie mi nie podeszła, więc oddałam na Podaju. Po latach czytając Między książkami ten tytuł znów wypłynął, i znów zaintrygował. Leżał w bibliotece. Jestem po lekturze dwóch opowiadań i widzę teraz, że do niektórych lektur trzeba dojrzeć.
4.       Śleboda – Małgorzata i Michał Kuźmińscy – kryminał od Wydawnictwa Dolnośląskiego. Jestem właśnie w połowie lektury i wrażenia są bardziej niż pozytywne. Ale cicho sza, będzie recenzja, to się dowiecie.
5.       Szkatułka pełna Sahelu – Mirosław Kowalski – bardzo miły Autor skontaktował się ze mną ostatnio, pogrzebałam po Internetach i wyszło mi, że to lektura bardzo w moim guście, a traktująca o temacie mi jednak prawie zupełnie obcym, bo o Afryce. Jeśli jest jakiś marginalizowany bardziej niż Ameryka Południowa kontynent, to jest nim właśnie Afryka. Toteż kupiłam, zajrzałam do środka z lekka obawą, bo słabo się znamy, a tam kolorowe zdjęcie wielbłądów. Nic, co ma kolorowe zdjęcie wielbłąda w środku, nie może być złe. Więc teraz książka leży na szczycie stosu do przeczytania i zaraz po nią sięgnę.
6.       Anatomia kłamstwa – Philip Houston, Michael Floyd, Susan Carnicero, Don Tennant – reklamowana „Agenci CSI pomoga ci wykryć kłamstwa” – bardzo przystępnie napisana i kompetentna książka o kłamaniu. Żadnych cud sztuczek, za to masa doświadczenia i nauki. Jestem już po, zamierzam ją sobie teraz powolutku przyswajać. Polecam każdemu, kto gada z ludźmi w robocie i usiłuje cos z nich wyciągnąć. Czyli każdemu.
Na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy znów się przyssałam do księgarni z ebookami, i efektem tego są trzy nabytki które wirtualnie kurzą się na moim Kundlu:

Czarnobylska modlitwa – Swietłana Aleksijewicz – z wyd. Czarne, więc brałam w ciemno bez czytania jakiejkolwiek recenzji. Zaliczają mnie do pokolenia Czarnobyla, katastrofa, jaka miała miejsce w 1986 roku, co jakiś czas wypływa w mediach. Chciałabym wreszcie poczytać, coś, co da mi bardziej konkretną, albo chociaż usystematyzowaną wiedzę na ten temat.
 
Podróż na sto stóp – Richard C. Morais – ponoć i film dobry, i książka dobra. Może i nie musiałam mieć tej książki już teraz, zaraz, ale 1. Nie oglądnę filmu, jeśli najpierw jej nie przeczytam, 2. Dobrze mieć na podorędziu takie cieplutkie, sympatyczne coś na chandrę, prawda?


Babska stacja – Fannie Flagg – tego to już zupełnie nie umiem wyjaśnić, chyba zadziałała magia reklamy. Znaczy, autorkę bardzo lubię od czasu, gdy przeczytałam Smażone, zielone pomidory, ale nie czuję, że musiałam ją mieć akurat teraz a nie, powiedzmy, za dwa miesiące. Typowy przykład
impulsywnego kupowania, gdy jest fajna promocja. I dlatego już nie wchodzę na strony moich ulubionych sklepów. Słaba jestem.

11 komentarzy:

  1. Chciałabym przeczytać ''Musimy porozmawiać o Kevinie'' i ''Czarnobylska modlitwa''

    OdpowiedzUsuń
  2. Kusi mnie "Musimy porozmawiać o Kevinie" ;)
    Miłej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Problem impulsywnego kupowania zaczynam rozumieć.
    Uwielbiam Fannie Flag, chętnie przeczytałabym "Babską Stację". Miłego czytania, bo stosik zacny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skąd ja to znam - mam w tym momencie więcej nieprzeczytanych książek, niż tych, które już znam :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo chciałabym mieć na półce książki Aleksijewicz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawo! niezły wynik. Ja w lutym nie kupiłam żadnej :) Zatem rozumiem Twoją dumę i wiem, że to realne... Choć w marcu niestety nadrobiłam...

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo przyjemny stos, sama bym z niego pare ksiazek przygarnela :-).

    OdpowiedzUsuń
  8. Wyglądają całkiem fajnie, na pewno będą dobrą lekturą :) Ciekawi mnie "Szkatułka pełna Sahelu", mam nadzieję, że będę mogła poznać Twoje wrażenia z jej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba się dołączę do Buy Book Ban na kwiecień! :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Najbardziej to "Śleboda" mnie zainteresowała i to nie tylko z tego względu, że gdyby zamienić w nazwisku autorów literkę "u" na "o" miałabym z nimi coś wspólnego...ha,ha....

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja mam taki sam plan na kwiecień... - chyba że kupie coś książkowego bratu (ma urodziny w I dzień tegorocznych świąt - 5.04)...
    w Marcu kupiłam jakieś 2 książki...
    A z twojego stosiku, ciekawa jestem tej Anatomii...

    OdpowiedzUsuń