O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

poniedziałek, 7 listopada 2016

Podsumowanie - październik

Dawno nie robiłam miesięcznego podsumowania tego, co udało mi się przeczytać. A że jest co podsumowywać i nie wszystkie pozycje doczekały się własnych postów, to dziś zapraszam na przegląd czytelniczy października.



W ubiegłym miesiącu przeczytałam 10 książek z czego aż 7 zalegało na moich półkach co najmniej od roku (a przeważnie o wiele, wiele dłużej). Po pobieżnym podliczeniu składały się one na mocno ponad 3000 stron. Dwie powieści zostały napisane przez polskich autorów, reszta przez zagranicznych, nadreprezentowana przez Wielką Brytanię i okolice (aż 6 pozycji). Jakościowo było bardzo dobrze, trafił się wprawdzie jeden koszmarek i jedno „niech będzie, ale raczej na nie”, za to pozostałe 8 pozycji uzyskało u mnie wysokie notowania.

A konkretnie przeczytałam:
1.       Sędzia – Mariusz Zielke – nabytek z zeszłorocznych Targów Książki w Krakowie, thriller prawniczy będący, jak się okazało, 3 tomem cyklu o dziennikarzu Jakubie Zimnym. Wciągająca lektura, idealna dla wielbicieli teorii spiskowych. Bo chociaż intryga uknuta przez autora sprawia wrażenie możliwej do przeprowadzenia w prawdziwym życiu, to jednak chwilami spiskowa teoria dziejów bierze górę nad realizmem. Moja ocena: 4,5/6
2.       Intryga małżeńska – Jeffrey Eugenides – jedna z perełek, która zalegała na regale od tak dawna, że już nie pamiętam, kiedy, gdzie i w jakich okolicznościach została zakupiona. Piękna i bogata opowieść o młodości, odnajdywaniu siebie na przekór wszystkim, przyjaźni i miłości, ale również o literaturze, filozofii i psychologii. Eugenides umieścił tu szczegółowy, łapiący za serce i otwierający oczy opis choroby afektywnej dwubiegunowej, który powinien być obowiązkową lekturą dla wszystkich tych, którzy twierdzą, że ludzie chorzy na depresję powinni „po prostu wziąć się w garść”. Moja ocena: 5/6
3.       Potem – Rosamund Lupton – kolejna zapomniana perełka, wygrzebana z regału przy okazji wielkiej akcji czytania zaległości. Wciągający thriller, o którym możecie przeczytać tutaj. Moja ocena: 4/6 
4.       Piramida – Henning Mankell – pragnęłam powrotu do znajomego bohatera i znajomego stylu. Ta mini-powieść (długie opowiadanie?) opowiada o śledztwie tuż przed pierwszym tomem serii o komisarzu Wallanderze. Przy okazji okazało się, że mam jeszcze dwa nieprzeczytane tomy z tego cyklu, zatem będzie co czytać przy kolejnym czytelniczym niechciejstwie. Moja ocena: 4/6
5.       Wspomnienia Sherlocka Holmesa – Arthur Conan Doyle – to był ostatni tom przygód detektywa wszechczasów, jaki miałam nieprzeczytany, dlatego długo się ociągałam z lekturą. Teraz tylko pozostaje czekać na czwarty sezon serialu BBC Sherlock.
6.       To musi być miłość – Sharon Owens – o tym koszmarku literackim pisałam tutaj.
7.       Harry Potter i Kamień Filozoficzny – J. K. Rowling, Jim Kay – ta pozycja doczeka się niedługo osobnego posta, tutaj tylko powtórzę, co inni już mówili – ponowne czytanie Pottera z tymi klimatycznymi ilustracjami to naprawdę niezwykle przeżycie! Moja ocena: 6/6
8.       Siła niższa – Marta Kisiel – po 6 latach mamy go – drugi tom Dożywocia. O moich wrażeniach z lektury można poczytać tutaj. Moja ocena: 6/6
9.       Świat według Bertiego – Alexander McCall Smith – jak widać, w październiku chętnie powracałam na stare literackie śmieci, czyli do znajomych bohaterów. 4 tom cyklu 44 Scotland Street nie zawiódł mnie w żadnym zakresie. Wszystkie znajome postaci były tak samo urocze i zabawne, jak w poprzednich (z wyjątkiem Bruce’a), Domenica wciąż ma ciekawe antropologiczne uwagi do codzienności, Duża Lou wciąż szuka miłości, a mały Bertie wciąż ma 6 lat i uciążliwą matkę. Moja ocena: 5/6
10.   Harry Potter i przeklęte dziecko – J. K. Rowling , John Tiffany, Jack Thorne – tutaj również w najbliższym czasie popełnię posta, niestety nie będzie on tak pozytywny w treści jak ten o ilustrowanym Harrym Potterze. Moja ocena: 3/6


10 komentarzy:

  1. To pięć razy więcej niż ja, bo mnie tylko dwie książki udało się w październiku przeczytać.
    O Zielke myślę, bo jego "Wyrok" był świetny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najpierw sugeruję "Formację trójkąta" czyli drugi tom. W trzecim są pewne odniesienia do poprzedniego tomu. Miłego czytania :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) od dawna nie udało mi się tyle przeczytać :)

      Usuń
  3. Ja ostatnio (od kilku miesięcy) kiepsko sypiam, więc czytam, czytam, czytam. Staram się sięgać nie tylko po nowości z TOP10 księgarni, ale także książki z własnej półki. Z różnym efektem :)
    Najgorsze jest to, że mam chyba jakiś kryzys czytelniczy czy pecha. Rzadko która książka podoba mi się. Z reguły są to średnie pozycje, takie, których lektura może nie jest stratą czasu, ale jakbym ich nie przeczytała to też nic by się nie stało. Jednak coraz częściej trafiam na gnioty do entej potęgi. Coraz częściej są to książki, które nigdy nie powinny zostać wydane, szkoda drzew na papier do nich. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem też tak mam, że co nie otworzę to koszmarek... Czasem się zastanawiam, co kierowało wydawcą, kiedy to to wypuszczał w świat.

      Bardzo tęsknię za nowościami ale staram się być twarda i czytać głównie to co mam na półkach (a w księgarniach oddaję się masochistycznym praktykom oglądania nowości z wierzchu :D)

      Usuń
  4. Czekam aż dopadnę Siłę niższą:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę dobry wynik, gratuluję :)

    www.word-is-infinite.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń