Fascynacji tzw. true crime (oraz mojego prezentu
urodzinowego) ciąg dalszy. „Klub koneserów zbrodni” Michaela Capuzzo to
opowieść o grupie detektywów: policjantów, psychiatrów, lekarzy, artystów,
którzy utworzyli coś w rodzaju organizacji non-profit, mającej na celu rozwiązywanie
zagadek kryminalnych, których nie udało się rozwiązać organom ścigania w trybie
formalnego śledztwa. Jest to organizacja wciąż istniejąca, udzielająca pomocy
policji i osobom bezpośrednio dotkniętym przestępstwem, ale tylko, gdy ci
zwrócą się do niej o pomoc.
Osią książki są życiorysy i osiągnięcia trzech członków
Stowarzyszenia – Williama Fleishera (agent FBI), Franka Bendera (rzeźbiarz) i
Richarda Waltera (psycholog). Każdy z nich, oprócz intuicji i autentycznej
radości z wykonywanej pracy, posiada
również profesjonalne umiejętności, które wykorzystywali do rozwiązywania,
wydawałoby się, nierozwiązalnych spraw. Wraz z nimi poznajemy kulisy
najpotworniejszych zbrodni, jakie zdarzyły się w Stanach Zjednoczonych w
drugiej połowie XX wieku. Ze zdziwieniem odkryłam, że na podstawie jednej ze
spraw, opisanych w książce, nakręcono program telewizyjny, wykorzystany później
na mojej uczelni jako materiał dydaktyczny do zajęć z kryminalistyki.
Capuzzo nie tylko opowiada historie poszczególnych spraw,
ale na ich kanwie snuje bardzo ciekawą opowieść o rozwoju nowoczesnej
kryminalistyki i kryminologii, a „Klub koneserów zbrodni” stał się dzięki temu
niejako kontynuacją książek Jurgena Thorwalda („Godzina detektywów” i „Stulecie
detektywów”). Autor opisuje, jak powstawały jedne z najważniejszych prac
naukowych z dziedziny walki z przestępczością – na przykład agent FBI Robert
Ressler, wspominany wielokrotnie w książce, uważany jest za twórcę pojęcia „seryjny
zabójca” oraz szeregu prac odnoszących się do tego typu morderców.
Olbrzymią zaletą książki jest to, że świetnie się ją czyta –
przez prawie 500 stron przeleciałam w jeden dzień. Autor przeplata na raz kilka
wątków, na rozwiązanie danej sprawy musimy nieraz czekać kilkadziesiąt stron, w
międzyczasie czytelnik zaczyna śledzić inną historię, po to, by nagle poznać
zakończenie poprzedniej i od razu wpaść po uszy w nową, i tak dalej. Muszę zaznaczyć, że książka nie dla osób
wrażliwych – autor nie szczędzi naturalistycznych opisów zwłok i miejsc
zbrodni, ale również potwornej nienawiści, jaką ludzie mogą pałać do innych. Jest
to kawał porządnej, wiarygodnej literatury, którą polecam wszystkim wielbicielom
kryminałów.
Moja ocena: 6/6
Kurcze, zupełnie nie znałam tej pozycji, nawet mi w oko nigdzie nie wpadła. Musze koniecznie kupić.
OdpowiedzUsuńNo właśnie leżała tak trochę zapomniana na niższych półkach. A naprawdę zasługuje na więcej :)
UsuńTo jak nie dla osób wrażliwych, to dla mnie niestety nie. Wolę jednak powieści detektywistyczne.
OdpowiedzUsuńNiestety zbrodnia prawdziwa jest bardziej przerażająca, bo właśnie prawdziwa. Ja "służbowo" czytam dużo rzeczy tego typu, więc niestety, chyba tracę trochę tej wrażliwości :(
Usuń