O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

środa, 29 lutego 2012

O tym jak autor sponiewierał klasyczne wyobrażenie o królu Arturze i jeszcze dobrze na tym wyszedł


„Zimowy monarcha” Bernarda Cornwella trudno jest jednoznacznie scharakteryzować. Nie jest to fantasy pełną gębą – krasnoludy tu nie biegają. Historyczna literatura też to nie jest, ponieważ fabuła odnosi się głównie do czasów, o których na pewno wiemy, że były, a co w nich było, to już inna bajka… No właśnie,  bajka to to też nie będzie, ewentualnie zbeletryzowana legenda o królu Arturze. Co by to nie było, dobre jest.

Rzecz dzieje się na początku średniowiecza w Brytanii, kiedy to obok siebie egzystuje wiele państw i państewek na różnym, powiedzmy, poziomie wtajemniczenia. Z jednej strony chrześcijaństwo już szerzy się wzdłuż i wszerz, z drugiej stara wiara w lokalnych bogów jeszcze nie zanikła. Biskupowie ścierają się z druidami, księża z kapłankami, Brytowie z Saksonami – generalnie wesoło nie jest. Ciekawe jest to, że autor nie przedstawił kolejnej sztampowej wersji legendy o Arturze, zamiast tego stworzył wielowymiarowe postacie i ciekawa fabułę, która nie przedstawia świata w czarno-białych barwach, a pokazuje, że w polityce nic nie można jednoznacznie określić jako dobre lub złe. Postaci, z tymi z legendy, mają jedynie wspólne imiona, a niektórych z nich, jak na przykład Ginewrę, trudno polubić. Mnie osobiście najbardziej podobał się Merlin z jego ironicznymi uwagami.

Podczas czytania nasuwało mi się ciągle porównanie z „Władcą pierścieni” Tolkiena. Może nie tyle pod względem stylu, ile raczej opisów osób i miejsc, cała historia ma podoba atmosferę co „Władca”. Jednak nie jest to bezczelne ściąganie – po prostu – komu podobał się Tolkien, temu Cornwell też przypadnie do gustu. Jest to dobrze napisana książka, autor zadbał o szczegóły, niekiedy okraszał fabułę humorem, choć generalnie jest to smutna opowieść. Musze wyznać, że mnie wciągnęła, a chociaż nie miałam teraz wiele czasu na czytanie. to już nie mogę się doczekać kiedy wpadną mi w ręce kolejne tomy tej powieści.

Dodatkowy plus za piękną okładkę!

Moja ocena: 5/6

Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik.

8 komentarzy:

  1. Coraz więcej głosów mnie dochodzi, że dobry ten Cornwell, nawet jest w bibliotece, więc może sięgnę. Kiedyś merlinowskie klimaty strasznie mnie kręciły, ale młoda bardzo wtedy byłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj, bo warto :)

      Usuń
    2. Potwierdzam:) Ja juz wszystkie trzy tomy mam za soba i...żałuję:)

      Usuń
    3. Tak to jest jak się skończy fajna książka, człowiek nie wie co z sobą zrobić :)

      Usuń
  2. Póki co zaczęłam Trylogię Świętego Graala, ale mam ambitne plany przeczytać wszystko, co Cornwell wydał:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie też zaczynam snuć takie plany :) dobrze się go czyta.

      Usuń
  3. Na półce od dłuższego czasu stoją dwie książki z trylogii i jeszcze nie miałam okazji do nich sięgnąć. Jesteś kolejną osobą która pozytywnie ocenia tą książkę, więc w końcu muszę się zebrać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też się przeleżała dobry rok, zanim sięgnęłam. A teraz drugie tyle pewnie poleży tom drugi, bo mam strasznie dużo książek, które najchętniej bym przeczytała naraz...

      Czekam na Twoją recenzję Cornwella :)

      Usuń