O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

piątek, 17 sierpnia 2012

"O Nowej to Hucie piosenka..." czyli Zapiski z Krakowa cz. II

Rzut oka na Plac Centralny (im. Ronalda Reagana)

 
Chciałabym powrócić do chwalebnej tradycji bloga i opublikować kolejnego posta dotyczącego pięknego miasta Krakowa. Dziś zabieram was na krotki spacer po jednej w moich ulubionych ostatnio dzielnic mojego miasta – Nowej Huty.

Zanim opuścicie w popłochu Krakowskie Czytanie, zastanawiając się, co u licha ciekawego i ładnego może być w socjalistycznym mieście skupionym wokół czegoś tak mało romantycznego jak huta. I nie bylibyście w tych przemyśleniach dalecy od powszechnie przyjętego podejścia do tej, co by nie było, jednej z najnowszych części miasta. Z drugiej strony wycieczki zagranicznych turystów, na czele z historykami sztuki, walą drzwiami i oknami, by oglądnąć sobie to, co dla nas jest chlebem powszednim. Może więc warto spojrzeć na to miejsce pod innym kątem i przekonać się, że Nowa Huta da się lubić.

Te budynki były kiedyś... białe
W roku 1947 podjęto decyzje o wybudowaniu w okolicach Krakowa hutę, dwa lata później natomiast – dzielnicy mieszkaniowej dla tych, którzy w hucie mieli pracować. Powszechnym zdaniem miejsce budowy tego przedsięwzięcia wybrano, by upokorzyć konserwatywny Kraków, gdzie wciąż żywe były ruchy zarówno monarchistów jak i demokratystów – słowem – osób dążących do niepodległości od Związku Radzieckiego. Nie jest prawdą natomiast, iż ta okolica wolna była od przemysłu – już XIX wieku w Krakowie i okolicach powstawały większe i mniejsze fabryki i zakłady pracy, chociażby słynna Fabryka Emalii Oscara Schindlera, ale faktem jest, że akurat huta nie była najszczęśliwszym pomysłem na ta okolicę, gdyż materiały do produkcji stali trzeba było sprowadzać z pobliskiego Śląska, i tam właśnie huta miałaby rację bytu. A okolica, w której huta powstała, czyli miejsce starych, średniowiecznych nieraz wiosek, takich jak Mistrzejowice (pierwsza wzmianka z roku 1270 – za Wikipedią), Mogiła (gdzie w 1222 biskup Iwo Odrowąż ufundował dla cystersów pierwszy kościół) czy Krzesławice (tutaj podziwiać możemy dworek należący niegdyś do Jana Matejki), była najbardziej żyzną glebą, gdzie uprawiać można było prawie wszystko – niestety rekultywacja tego obszaru zajmie jeszcze długie lata i pewnie nigdy nie przywróci już dawnej świetności. Co nie znaczy, nie rośnie tam ładna kapusta – rośnie :D.


Przez pierwsze dwa lata powstały głównie zabudowania Huty im. Włodzimierza Lenina, następnie zaś zaczęto budować pierwsze osiedla, które wkrótce zasiedlić miało nowe, socjalistyczne społeczeństwo. Pierwsze budynki mieszkalne to właściwie baraki dla budowlańców, które ze względu na wieczorne wydarzenia zwane są do dziś… Meksykiem. W latach 50. natomiast powstaje to, co z Hutą kojarzy się najbardziej – Plac Centralny i otaczające je osiedla – Centrum A, Centrum B, Centrum C i Centrum D. Początkowo cała dzielnica dzieliła się na kwartały oznaczone literami i cyframi, ale ktoś zauważył, że chodzenie po Nowej Hucie przypomina grę w szachy – z B2 na D7, dlatego począwszy od lat 60. osiedlom nadawano nazwy. Dlatego dziś odwiedzać możemy osiedle Zgody, osiedle Urocze, osiedla Krakowiaków i Górali, Teatralne itp. Co do nazw w Nowej Hucie, to poświęcę im kiedyś oddzielnego posta, bo warto.

Zrobiony na wielkim zoomie budynek administracyjny huty, zwany Pałacem Dożów, obok niego usytuowany jest Meksyk, a prowadzi do niego Aleja Solidarności. Czujecie klimat?

Wbrew złej prasie w Nowej Hucie mieszka się w tej chwili najlepiej w całym mieście. Szerokie aleje, dużo parków, drzew, zero korków.


Mam nadzieję, że zainteresowałam was choć trochę tą mniej znaną dzielnicą Krakowa. Chciałabym zamieścić  kolejne posty na temat konkretnych miejsc czy zjawisk, kiedy zrobię więcej zdjęć  – dajcie proszę znać, czy was to interesuje!

20 komentarzy:

  1. Kraków!!! Zazdroszczę! To piękne miasto, które cały czas ma w sobie magię przedwojenną. Nową Hutę widziałam tylko przejeżdżając, ale na pewno kiedyś tam się przejdę. Czy ja już pisałam, jak bardzo zazdroszczę Ci Krakowa? Bardzo chętnie poczytam więcej notek o tym mieście.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie już przygotowuję kolejne posty :)

      Usuń
  2. A mnie się akurat N.H. dobrze kojarzy - w dzieciństwie spędzałam tam najfajniejsze wakacje, bo siostra mojej babci mieszkała na Ogrodowym. I tak dzieci z N.H. wywożono na wieś, a my wieśniaki rwaliśmy się do cioci Frani;)

    I wędrówki do Mogiły pamiętam z tamtego okresu - zapamiętałam klasztor jako ogromną budowlę, wręcz nie do ogarnięcia dla kilkulatki. Trzy lata trafiłam tam po wieloletniej nieobecności i zupełnie nie rozpoznałam miejsca. Jakieś takie małe i biedne się zrobiło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja jako Krakus w pięciu pokoleniach wychowywana byłam, że Huta to zło. Teraz zupełnie inaczej patrzę na tą część miasta, a nawet marzy mi się mieszkanie przy Placu Centralnym... takie hipsterstwo w wersji krakowskiej :D

      Usuń
  3. Byłam ostatnio w Nowej Hucie i strasznie, strasznie mi się tam podobało!
    I jak najbardziej interesują mnie tego typu posty - co będzie następne i kiedy? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się jak najszybciej machnąć coś o pomniku Lenina i może ten post o nazwach :D

      Usuń
  4. Fantastyczny post i fantastyczna wyprawa:)
    Czekam na kolejne części. poza częścią Starego Miasta, w ogóle nie znam Krakowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Postaram się w przerwach od Nowej Huty opowiedzieć też wam trochę o innych częściach miasta. W ogóle muszę się sprężyć, bo ten cykl zaczął umierać śmiercią naturalną...

      Usuń
  5. Ja sie zaczarowalam i poprosze o wiecej :-).

    Kocham Krakow, a zawsze udawalo mi sie tam wpadac tylko na chwilke, wiec wlasciwie nie znam tego miasta i zaluje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest do nadrobienia! ;) A puki co, zadbam o waszą edukacje turystyczną ;)

      Usuń
  6. Kurczę, miło poczytać czasem coś innego niż recenzję książki xD
    Potrafisz zachęcić człowieka, naprawdę!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Właśnie - same książki na blogu, a przecież z założenia to miał być też blog o Krakowie. Ale się poprawię :)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. To widzę, że tu silna grupa potrzebuje dokształcenia w zakresie Krakowa ;) Bardzo się cieszę, mogę sadzić kolejne posty :D pozdrawiam

      Usuń
  8. skoro tylu chętnych na wiedzę o Krakowie to może podrzucę Ci pomysły jeszcze? Może o 1 bloku w NH, Łakach nowohuckich albo czołgu? :)
    pozdrawiam, też Krakuska :)
    czytelnicza-dusza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam siostrę w wierze :D

      Oczywiście, dla czołgu miejsce na pewno się znajdzie, na razie mam masę pomysłów na posty nowohuckie, brak mi tylko czasu, żeby pochodzić po mieście z aparatem, więc na pierwszy ogień pójdą miejsca uwiecznione na kwietniowych fotkach :)

      Ale oczywiście jestem otwarta na propozycje, szczególnie łąki nowohuckie to ciekawy temat :) Pozdrawiam!

      Usuń
    2. pomyślę jeszcze nad pomysłami
      jest taka zabawa jak geocaching.com i opencaching.pl - skrzynki nowohuckie też poddają wiele ciekawych pomysłów, opisują miejsca o których pojęcia się nie miało
      pozdrawiam i zapraszam do mnie
      czytelnicza-dusza.blogspot.com

      Usuń
    3. Dzięki! Pomysłów mi nie brak, tylko niestety czasu... Ale już niedługo nowy post!

      Usuń
  9. Fakt, Nowa Huta ma fatalną opinię, a tu proszę, niespodzianka! Świetne przybliżenie dzielnicy, która chyba naprawdę jest fajniejsza, niż jej sława... Byłam tam kiedyś dziecięciem będąc, ale jedyne, co kojarzę, to jakiś supernowoczesny, jak na tamte czasy, kościół;-)
    Też proszę o więcej:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie więcej. Cieszę się, że odzew jest spory, bo to naprawdę fajne, nietuzinkowe miejsce. :)

      Usuń