Po zachęcającej recenzji Chomika nie musiałam się długo
zastanawiać, czy porwać tą książkę z półki w bibliotece, gdzie leżała sobie spokojnie. Było
to moje pierwsze spotkanie z autorką, i mogę śmiało powiedzieć, że udane, a
znajomość tą zamierzam kontynuować.
Nakarmić wilki to historia Kasi, doktorantki nauk leśnych,
która przybywa do niewielkiej miejscowości w Bieszczadach, by prowadzić tu
badania nad zwyczajami wilków. Zamieszkuje wraz z dwoma innymi naukowcami
chatkę w górach, pozbawioną wszelkich wygód i oddaloną od cywilizacji. Głównej
bohaterce, młodej i ambitnej kobiecie, przyjdzie się jednak zmierzyć nie tylko
z brakiem bieżącej wody i światła oraz początkową nieufnością kolegów, Olgierda
i Kluneja, ale również z niechęcią okolicznych mieszkańców do jej ukochanych
wilków. Oraz, oczywiście, z samymi wilkami. Obserwujemy jej starania oraz
bierzemy udział w pionierskich badaniach nad tym niesamowitym gatunkiem
zwierząt, których coraz mniej w naszym kraju.
Autorka w przepiękny, barwny sposób opisuje Bieszczady,
czytając powieść zapragnęłam, aby znów była biała zima, i abym mogła się udać
na spacer po lesie przykrytym pierzynką białego puchu. Równocześnie niezwykle
ciekawie opisuje zwyczaje wilków, co ciekawsze, zmieniając w tym momencie
sposób narracji, dzięki czemu czytelnik ma możliwość poznania Kasi niejako „od
środka”, sposobu jej myślenia i jej uczucia. Trochę wiedzy o wilkach udało mi
się już zaczerpnąć z programów przyrodniczych, ale wiele szczegółów było dla
mnie nowością – widać szczególnie po tych fragmentach powieści, że autorka
odrobiła pracę domową i zaserwowała czytelnikom rzetelnie zdobyte informacje o
zwierzętach, a nie wyssane z palca opowieści dziwnej treści.
W trakcie lektury miałam jednak chwilami wrażenie, że
książka jest za krótka na wszystko to, co autorka chciała w niej zawrzeć. W
związku z tym chwilami zamiast opowiadać, raportuje, nie pozwala czytelnikowi
samemu zorientować się w panujących emocjach, a zaczyna o nich bezpośrednio
pisać. Gdyby tą samą historię opowiedzieć na 400 stronach, byłaby bardziej
płynna i dawała więcej możliwości samodzielnego dopatrzenia się szczególików,
zamiast mieć je zaserwowane na srebrnej tacy. Nie jest to oczywiście jakaś
wielka wada, ponieważ autorka nie robi tego nagminnie, zwykle fabuła płynęła
sobie gładko i „samodzielnie”, jednak czasami się to zdarzało. Poza tym nie do
końca rozumiem tytuł powieści. Wprawdzie jest ona przede wszystkim o wilkach,
ale odnosząc się do treści książki, bardziej uprawnione byłoby „Badając wilki”,
„Poznając wilki” czy „Ratując wilki”, lub coś podobnego. O karmieniu nie ma
zbyt wiele, i głód wilków nie jest tu głównym tematem, dlatego nie wiem skąd
ten mylący tytuł. Ale to są drobiazgi, które nie zmieniają faktu, że Nakarmić wilki to naprawdę wartościowa i
piękna książka.
Moja ocena: 4,5/6
Maria Nurowska Nakarmić
wilki
Wyd. WAB
Warszawa 2010
Pożyczyłam kiedyś z biblioteki, i nie dałam rady przeczytać mimo szczerych chęci. Póżniej próbowałam Rosyjskiego kochanka i zasnęłam nad książką.
OdpowiedzUsuńtrzecią próbę spotkania z p. Nurowską odpuszczę sobie na razie. Ale recenzja bardzo dobra.
Ja tak mam z Whartonem - po prostu nie mogę się zmusić, żeby czytać dalej. :)
UsuńO to to już odrębny rozdział.
UsuńCzyli warto, powiadasz? Trochę martwi mnie ta niedbałość czy też skrótowość, o której piszesz, ale w wolnej chwili być może się skuszę - kocham zwierzęta, a już wilkowate i psowate najbardziej:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jeśli kochasz wilki, to książka powinna ci się spodobać, właśnie przez ten dziennik z obserwacji głównej bohaterki - naprawdę fascynująca rzecz.
UsuńMoże w tytule chodzi o to, żeby był chwytliwy, nie ujmując nic samej treści. Ja sama kupiłam drugi tom (a potem się zorientowałam ze to tom drugi ;) ) zachęcona okładką i tytułem.
OdpowiedzUsuńJesteś kolejną osobą, która pozytywnie pisze o tej książce. Muszę ją w końcu przeczytać.
Tak, podejrzewam, że chodziło o coś w stylu "Uwolnić orkę", żeby brzmiało patetycznie, zupełnie niepotrzebnie.
UsuńJeszcze nie miałam przyjemności czytania prozy Pani Nurowskiej. Kusisz stwierdzeniem, że autorka ciekawie opisuje Bieszczady, które uwielbiam :) Myślę, że przy następnej wizycie w bibliotece będę szukać Nurowskiej na regale :)
OdpowiedzUsuńOpis życia w górach zdecydowanie udał się Nurowskiej, przynajmniej w tej książce :) Powiedziałabym, że to jej główna zaleta.
UsuńTo prawda - można było spokojnie rozwinąć temat na większą ilość stron. Zwłaszcza akcję po powrocie Kasi z Puszczy, ponieważ momentami rzeczywiście galopowała. Tytuł... A wiesz, że się nawet nad nim nie zastanowiłam? Rzeczywiście motywu głodu ani też karmienia w książce nie ma, ale jakoś tak mi to nie przeszkadzało w ogólnym odbiorze (czyt. drobny mankament). Cieszę się, że książka ogólnie przypadła Ci do gustu i że oświeciłaś mnie, co do istnienia jej kontynuacji :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTez by mnie wiedziała o kontynuacji, gdyby nie pani w bibliotece, na szczęście po kilku dniach druga część wciąż była na półce. Teraz leży u mnie, ale muszę rozważyć, czy będę czytać, zważywszy na zakończenie pierwszej :)
UsuńKiedyś sporo Nurowskiej czytałam, ale to była taka faza. Potem jakoś się nasyciłam i tym typem literatury i tematyką, teraz jakoś średnio mnie ciągnie. Niemcy, notabene, też ją bardzo lubią. To jednak z najchętniej wydawanych polskich pisarek w Gjermanji.
OdpowiedzUsuńA to ciekawe, nie wiedziałam, że Nurowska to jeden z naszych głównych produktów eksportowych :) Ja na razie przeczytałam jedną jej książkę, na pewno sięgnę po coś jeszcze, ale nie od razu, bo nie lubię pod rząd czytać jednego autora.
UsuńNie jestem wielką znawczynią książek Marii Nurowskiej, ale jakiś czasu, w przedblogowych czasach czytałam "Wiek samotności" (to rozwinięta saga "Panny i wdowy") i pamiętam, że ta książka podobała mi się ogromnie. Może więc warto sięgnąć i po tę książkę. Tym bardziej, że zarówno wilki jak i Bieszczady uwielbiam :))
OdpowiedzUsuń"panny i wdowy" ma w planach na przyszłość, skoro mówisz, że dobre, to rozglądnę się za nią wcześniej :)
UsuńInteresująca książka, jak się po Twojej recenzji zorientowałam, ale musi przyjść na nią czas.
OdpowiedzUsuńJa swój romans z powieściami Pani Nurowskiej zaczęłam we wczesnej młodości od książki "Reszta świata". Tamta książka, która była kierowana do młodzieży zapadła mi w pamięć głęboko i spowodowała, że po latach stałam się fanką jej książek.
O tej powieści nie słyszałam, ale skoro polecasz, to na pewno kiedyś po nią sięgnę :) dzięki za polecenie.
UsuńNie znam autorki. Książka wydaje się przyjemna, ale na razie nie mam na to nastroju. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDo niedawna też byłam nieświadoma jej istnienia :)
UsuńDawno już temu po obejrzeniu serialu "Panny i wdowy" przeczytałam jego literacki pierwowzór autorstwa pani Nurowskiej i do dzisiaj zachowałam pozytywne wrażenia.
OdpowiedzUsuńCałkiem niedawno natomiast czytałam "Księżyc nad Zakopanem", coś w rodzaju autobiografii autorki pisanej przez pryzmat kolejnych domów w których zdarzyło się jej mieszkać - i też się podobało.
Ten tytuł wygląda również zachęcająco więc może i ta książka zagości na mojej półce? Chociaż z drugiej strony misiak w swojej recenzji publikowanej na B-NETce nie zostawił na tej książce, a także na jej autorce, suchej nitki...
I któremu z Was mam wierzyć???
Chyba w takich chwilach należy zawierzyć sobie i spróbować przeczytać :) Rozumiem zarzuty pod adresem tej książki, jakie były sformułowane w recenzjach na B-netce, tak jak piszę, chwilami autorka zamiast opowiedzieć jakąś historię i dać się czytelnikowi domyślić reszty, po prostu pisze "Kasia czuła się tak i tak", poza tym starała się wepchać do fabuły masę wydarzeń, które powinny mieć czas, by dojrzeć. gdyby książka miała więcej stron, byłaby na pewno lepsza.
UsuńAle też pytanie, po co czyta się takie książki? Jeśli ktoś przystąpi do lektury "Nakarmić wilki" z przeświadczeniem, iż jest to dzieło wybitne i klasyka, to się srodze zawiedzie. Dla mnie to raczej czytadło z lekką nutką dekadencji :D
Niezaprzeczalnym faktem jest, że dzięki Nurowskiej połaziłam sobie trochę w myślach po zimowym lesie, jeśli książka to potrafi, to zasługuje na uwagę :)
A ja nie lubię Nurowskiej. Tzn. lubiłam tylko jej wcześniejsze książki, "Resztę świata", o której wspomniała wcześniej Natanna, oraz "Po tamtej stronie śmierć". Znajomość z Nurowską zakończyłam na "Sprawie Niny S." - książce według mnie bardzo naiwnej i płytkiej.
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś szuka powieści z wątkiem wilków, może sięgnąć po "Samotność wilków" Marka Harnego :)
W takim razie koniecznie muszę spróbować coś z jej starszych pozycji. A i Harnego chętnie poczytam, bo po "Nakarmić wilki" mam chętkę na takie tematy :)
UsuńKoniecznie muszę poznać tę książkę. Robię podchody do pani Nurowskiej od jakiegoś czasu ale zawsze w ostatniej chwili zmieniam zdanie. Chyba już czas podejść do jej powieści na poważnie.
OdpowiedzUsuńDużo tego jest po księgarniach, bibliotekach, internecie, myślę, że warto samemu spróbować, bo recenzje są naprawdę różne - od pełnych entuzjazmu do wręcz morderczych :) U mnie zdecydowała pozytywna recenzja Chomika plus przypadek - książka akurat leżała na półce w bibliotece :)
UsuńWidziałam tę powieść jakiś czas temu w bibliotece i teraz żałuję, że jej nie wypożyczyłam :)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze leży? U mnie bez łaski znalazłam drugi tom po tygodniu leżenia :)
Usuń