Wokół Dziwnych losów
Jane Eyre i Wichrowych Wzgórz chodzę już od dobrych kilku lat. Wreszcie
zmobilizowana wyzwaniem Sardegny postanowiłam zmierzyć się z tą pierwszą.
Przepadłam. Prawdopodobnie jedna z 10 najlepszych książek, jakie w życiu
czytałam. A teraz muszę się zmierzyć z
jej recenzją.
W czym problem? A w tym, że to powieść genialna, w dodatku
klasyk, o której prawdopodobnie napisano już wszystko i jeszcze trochę. W
dodatku trudno napisać coś chociażby przyzwoitego, kiedy stoi się oko w oko z
czymś tak doskonałym. Nie będzie to zatem typowa recenzja (jakby poprzednie
były typowe, hahaha), a raczej garść moich przemyśleń na temat pisarstwa
Charlotte Brontë.
Poznajemy główną bohaterką, Jane, kiedy jako dziecko
przebywa w domu swojej ciotki i jej trójki dzieci. Mała Jane jako sierota
trafiła wcześniej pod skrzydła swego rodzonego wuja, ten jednak wkrótce zmarł,
zobowiązując swoją małżonkę do opieki nad jego małą siostrzenicą. Jane jest
jednak traktowana po macoszemu, niezrozumiana, pozbawiona miłości czy
jakichkolwiek innych ciepłych uczuć. Ciotka postanawia zatem wysłać są w wielki
świat. Nie będę dalej pisać, gdzie ten wielki świat się znajdował i co w nim
Jane robiła, bo musiałabym opowiedzieć wam całą powieść. Z resztą sami
widzicie, jaki pusty jest to opis – fabuła wydaje się zwyczajna, nieciekawa,
przewałkowana już z setki razy. Pióro autorki ubiera ją jednak w niesamowite
barwy, odcienie, niuanse, które czynią powieść wciągającą, piękną i przejmującą
zarazem.
Pierwszym wrażeniem jakie odniosłam czytając Jane Eyre było, że jest to anty Jane
Austen. Fabuła i postaci u Brontë są mroczniejsze i niesympatyczne, ale za to
głębsze, zupełnie na odwrót niż u autorki Dumy
i uprzedzenia. Ta ostatnia pisała swoje powieści z humorem, nieraz sarkazmem,
konstruując postaci jako swego rodzaju archetypy znanym jej typów ludzi, wyśmiewając ich najgorsze wady. Charlotte Bronte pisze w sposób
wyważony, uwypukla w ludziach wady i zalety, ale nie ocenia, raczej raportuje.
Drugie, co zwróciło moją uwagę w czasie lektury, to dynamika
powieści. Chociaż autorka nie stroniła od opisów, czyniła to jednak z wielką gracją, przeplatając tymi opisami obfitującą
w wydarzenia fabułę. Efektem tego na jednej stronie powieści dzieje się więcej,
niż w niejednej przydługiej nowelce czy krótkiej powieści. Jednocześnie czytelnik
nie ma wrażenia pędu, który czasem rodzi się, gdy autorzy chcą wepchnąć za dużo
treści. Jest tu zatem umiar, spokój, możliwości wczucia się w atmosferę, a z
drugiej strony nie spędzamy tygodnia na opisie pobliskiego parku.
Trzecie spostrzeżenie dotyczyło postaci – każda, nawet
najdrobniejsza, epizodyczna postać jest naszkicowana z realizmem i znajomością
ludzkiej psyche, każda jest inna, jakby żywa, prezentująca nie raz ten typ
osoby, którą znamy z prawdziwego życia. Charlotte Brontë nie pozwala sobie na
uproszczenia, postaci występujące na kilku stronach powieści mają tak samo
bogata historię jak główna bohaterka. Nie są to też postaci pisane „na jedno
kopyto” – Jane Eyre spotyka na swojej drodze ludzi złych, złośliwych,
fanatyków, osoby zapatrzone w siebie i pozbawione szacunku dla innych, ale
dobre, chętne do pomocy, mające dobre słowo dla każdego, chętnych obdarować
uczuciem każdego, kto tego potrzebuje. Większość z postaci w powieści ma po
trochę tych wad i zalet, co czyni je jeszcze bardziej ludzkimi. A postawione
obok siebie tworzą niesamowity obraz stosunków społecznych panujących w
XIX-wiecznej Anglii. Jednocześnie zaś wchodząc w interakcje doprowadzają do
sytuacji, które możemy obserwować i dziś.
Przede wszystkim zaś, czytając Jane Eyre, czułam, że jest to książka, którą powinnam była
przeczytać już dawno. I wam również polecam zapoznać się z tą częścią klasyki,
ja zamierzam przeczytać teraz po kolei wszystko, co wyszło spod pióra sióstr Brontë.
Moja ocena: 6/6
Charlotte Brontë Dziwne
losy Jane Eyre
Wyd. Prószyński i S-ka
Warszawa 2003
Świetna recenzja.
OdpowiedzUsuńCzytałam dwukrotnie.
książkę czy recenzję? ;)
UsuńJa też zamierzam jeszcze raz przeczytać tą powieść, czuję, że dużo jeszcze jest niuansów, których nie wyłapałam :)
Książkę , ale i recenzja warta jest drugiego czytania.)
Usuńhehe, tak myślałam :D
UsuńJa również przepadłam:) Za to nie mogę się przekonać do "Dumy i uprzedzenia", nie wiem kiedy się za to zabiorę:D
OdpowiedzUsuń"Duma i uprzedzenie" też jest wspaniała, tylko zupełnie inna. Jedna z moich ulubionych powieści, naprawdę :)
UsuńJest to autorka, do której i ja się od pewnego czasu zabieram. I nie miałam do tej pory okazji. Po przeczytaniu Twoich słów mam jeszcze większą ochotę by po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńChyba przypadkowo zdublowałaś jeden akapit, ten opisujący o czym jest książka.
Słuszna uwaga, dziękuję, już poprawiłam :)
UsuńTrzeba mieć wenę na taką powieść, ja kiedyś usiłowałam na siłę pokonać "Wichrowe wzgórza" i nic z tego nie było, a teraz czuję, że mi się spodoba.
"Wichrowe Wzgórza" uwielbiam - kiedy czytałam po raz pierwszy, miałam kilkanaście lat i płakałam przy zakończeniu xD Po kilku latach niewiele się zmieniło, nadal mnie książka wzruszała do łez - miło byłoby sobie znowu przypomnieć tamte wrażenia:)
OdpowiedzUsuńCo do "Dziwnych losów..." - wszystko przede mną. Napisałaś naprawdę dobrą recenzję - im bardziej nietypowa, tym lepiej, naprawdę!
Pozdrawiam serdecznie!
Dzięki, ja osobiście nie jestem z niej zadowolona, ale nigdy praktycznie nie jestem, więc to żadna nowość. Niektóre książki po prostu wymykają się standardowym formułom. :)
UsuńAleż entuzjazm! Zabrzmi banalnie, ale książka ciągle gdzieś siedzi u mnie w głowie na półce, muszę przeczytać. Chyba będę musiała wymyślić jeszcze jakąś Trójkę pod tę lekturę :)Dzięki za nadrobienie zaległości :)
OdpowiedzUsuńW sumie teraz czytamy zagraniczna klasykę, pasuje jak ulał :D
Usuń"Wichrowe wzgórza" pochłonęłam w zabójczym tempie, gdyż od książki nie mogłam się oderwać! Niesamowita! Teraz poluję na mój własny egzemplarz, aby móc powracać do tej cudownej historii kiedy będę miała na to ochotę.
OdpowiedzUsuńNatomiast na tę pozycję mam chętkę już od jakiegoś czasu i dodatkowo zachęcona Twoją recenzją, chyba skrócę oczekiwanie na jej lekturę ;)
Cieszę się. Ja raczej poprzestanę na egzemplarzach mojej siostry, bo już nie ma gdzie tego trzymać. :)
UsuńOd dłuższego czasu mam ochotę na zapoznanie się z twórczością sióstr Bronte jak i Austen :)
OdpowiedzUsuńMiałam fazę na Jane Austen kilka lat temu, przeczytałam wszystko, strasznie podobają mi się jej powieści. A teraz mam fazę na siostry Bronte :)
UsuńJa jej jeszcze nie czytałam. Chyba masz błąd w tytule zamiast która powinno być którą.
OdpowiedzUsuńDzięki, jestem dziś strasznie rozkojarzona, już drugi błąd... Ciągle połyka mi się ogonek od ą i ę. :)
UsuńMasz rację, to cudowna książka. Przeczytałam ją dobre dwadzieścia lat temu, ale pamiętam wciąż doskonale, wryła mi się w pamięć i w wyobraźnię.
OdpowiedzUsuńTak, niektóre książki mają taką tendencję. :)
UsuńMogłabym powiedzieć, iż trochę zazdroszczę wszystkim tym, którzy mają przed sobą lektury książek sióstr Brontë...
OdpowiedzUsuńJa miałam przyjemność przeczytać „Jane Eyre” oraz „Shirley” autorstwa Charlotte, "Wichrowe wzgórza" napisane przez Emily oraz „Lokatorkę z Wildefell Hall” i całkiem niedawno "Agnes Grey" -trzeciej siostry, czyli Anne.
Dodam, iż bardzo sobie cenię ich twórczość i pewnie jeszcze nie raz powrócę do ich powieści.
Wspomnę jeszcze, iż jesienią ukaże się niewydana dotąd w Polsce powieść Charlotte Brontë pod tytułem „Profesor”. To takie małe pocieszenie dla tych, którzy pozostałe lektury sióstr Brontë mają już za sobą 8)
OdpowiedzUsuńJa zamierzam zapoznać się z tymi wszystkimi powieściami, dzięki za info o "Profesorze", koleżanka się ostatnio zastanawiała, kiedy wyjdzie :)
UsuńMnie "Jane Eyre" również pochłonęła bez reszty. Ogromne emocje towarzyszyły mi podczas lektury tej książki. Emocje, których nie wywołała we mnie żadna powieść Jane Austen (no może poza "Dumą i Uprzedzeniem", ale to tylko zasługa Pana Darcy'ego :). Z kolei "Wichrowe wzgórza" ledwo co zmęczyłam i kompletnie mnie do siebie nie przekonały. Teraz na półce czeka "Lokatorka Wildfell Hall", zobaczymy, co z tego wyniknie :)
OdpowiedzUsuńmam wrażenie że Jane Austen jest taka bardziej "rozrywkowa", może właśnie ze względu na ten specyficzny sposób pisania, takie jakby wyśmiewanie konwenansów. "Jane Eyre" jest bardziej smutna, przez to wzruszeń jest więcej.
UsuńMusze przeczytac jeszcze raz po tak fajnej recenzji - bo czytalam wieki temu i pamietam, ze ogolnie mi sie podobala, ale bez szalenstw.
OdpowiedzUsuńAle za to "Wichrowe Wzgorza"... aaach :-))). Koniecznie przeczytaj i opisz wrazenia :-).
Wychodzi na to, że "Wzgórza" nawet lepsze niż "Jane Eyre" - koniecznie muszę przeczytać!
UsuńMuszę, muszę, muszę!
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
:) miłego czytania
UsuńJa wielbiam wszystkie siostry Bronte, a książka faktycznie rewelacyjna.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jestem dopiero na początku tej drogi, dużo mam jeszcze do przeczytania :)
Usuńczytałam i bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńA "Wichrowe wzgórza"? Polecasz?
UsuńDziękuję za recenzję, dzięki niej wypożyczyłam wczoraj tę książkę. Magiczny i zarazem ponury nastrój Anglii świetnie mi przypasował, może wina jesieni i nawału pracy i uzyskuje się dobry nastrój do czytania o sierocie. Też teraz jestem oczarowana, opisy przepiękne, mam stare wydanie, bardzo płynnie przetłumaczone. Ogólnie świetne wrażenia i bardzo wciąga.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że moja recenzja na coś się przydała :)
UsuńNie czytałam, a wiem że powinnam :P Niedługo nadrobię ;)
OdpowiedzUsuńHehe :D
UsuńKlasyk :D
OdpowiedzUsuńAle nie jeden z moich ulubionych, mimo wszystko chyba trzeba go znać :D
Pozdrawiam
Ma jeszcze sporo takich książek, które wprost trzeba poznać, dzięki pilnemu czytaniu lektur szkolnych mam opanowaną polską klasykę, a jednocześnie ogromne braki w zagranicznej.
Usuń