Zwykle zanim decyduję się obejrzeć film czy serial na
podstawie książki, sięgam po jego literacki pierwowzór. Prawdopodobnie dlatego,
że czytanie powieści trwa dłużej niż oglądnięcie filmu, więc znając już daną
historię najwyżej ponudzę się tylko 2 godziny a nie dwa tygodnie ;) A tak na
serio – ekranizacja odbiera możliwość własnego wyobrażenia sobie bohaterów i
sytuacji. Zwykle też okazuje się, że książka była lepsza – nie wszystko zmieści
się w filmie, nie wszystkie sceny są właściwe dla serialu emitowanego w porze,
gdy mogą to zobaczyć różne grupy wiekowe. Tym razem złamane zostały obie reguły
– serial Szminka w wielkim mieście widziałam już kilka lat
temu w TV, na powieść zdecydowałam się dopiero teraz. I serial okazał się o
niebo lepszy.
Candace Bushnell znana jest przede wszystkim jako autorka
książki Seks w wielkim mieście, która
sama w sobie wzbudziła we mnie limitowany zachwyt, natomiast stała się podstawą
dla kultowego serialu i dwóch filmów kinowych, których i ja jestem fanką. Szminka w wielkim mieście oczywiście na
pierwszy rzut oka ma odnosić się do swego słynnego poprzednika (oryginalny
tytuł: Lipstick Jungle), jednak jest
o wiele bardziej konserwatywny i skupiony raczej na kwestii robienia kariery
niż na seksie. Opowiada o trzech przyjaciółkach: Nico O’Neilly – redaktorce
naczelnej poczytnego magazynu, Wendy Healy – prezesce wytwórni filmowej, oraz
Victory Ford – projektantce mody. Wszystkie trzy zamieszkują Nowy Jork i
wszystkie starają się zrobić karierę, nie tracąc przy tym z oczu miłości,
rodziny i przyjaźni.
Najpierw o książce. Sięgnęłam po nią, gdyż ostatnio miałam
ochotę na chick lita – niezobowiązującą, sympatyczną powieść o bogatych i
pięknych kobietach, najlepiej z moim ukochanym Nowym Jorkiem w tle. Dostałam
przeciętną, depresyjną opowieść o trzech kobietach, które mimo iż mają
wszystko, wciąż rozpamiętują swoje błędy i popełniają nowe, a godziny spędzone
w taksówkach i limuzynach poświęcają na egzystencjalne przemyślenia o „girl
power” i „przejmowaniu kontroli nad światem”. Serio, takie wyrażenia przewijają
się przez całą powieść. I choć książka jest napisana lekko, kończy się happy
endem i trzeba przyznać, że niektóre uwagi autorki na temat dzisiejszej roli
kobiet są bardzo trafne, to nie miałam przyjemności podczas czytania tej
powieści. Nie polubiłam żadnej z bohaterek, które, choć miały potencjał, nie
wzbudzają sympatii, a towarzyszący im mężczyźni są sportretowani płytko i
nijako – jako snoby, nieudacznicy lub idioci.
To, czego nie miała książka, oddał serial. Właściwie poza
bohaterami i niektórymi scenami scenariusz odszedł daleko od pierwowzoru, nadając
historii Bushnell zupełnie nową, wysoką jakość. Dzięki trzem pięknym aktorkom
Nico (Kim Raver), Wendy (Brooke Shields) i Victory (Lindsay Price) zyskały
charakter, styl, urok, którego nie miały w książce. Również postacie drugoplanowe
– mąż Wendy, kochanek Nico i partner Victory z przygłupów i zer wyrośli na
pełnokrwistych bohaterów, z wadami, zaletami, z tym czymś, co sprawia, że cała
opowieść o perypetiach tej szóstki jest interesująca i nietuzinkowa, chwilami
zabawna, chwilami wzruszająca. Nawet osoby zupełnie epizodyczne, jak asystent
Victory ( który moim zdaniem miał najlepsze teksty w całym serialu) czy córka
Wendy zostały zagrane z jajem, urokiem i przekonaniem. Mamy tu piękne stroje,
limuzyny, imprezy, blichtr i glamour, główne bohaterki nie są tak zakręcone na
punkcie seksu, jak to było z Carrie i jej kumpelami, i moim skromnym zdaniem,
miały też o wiele lepsze ciuchy. Dzięki temu wszystkiemu oglądając serial widz
może liczyć na świetną rozrywkę. Jedynie z końcem może być problem, gdyż Szminka została skasowana po drugim
sezonie, wprawdzie nie pozostawiła po sobie niedomkniętych scen (ach, ten
ulubiony chwyt filmowców – ktoś umiera i za rok dowiemy się czy umarł), ale też
większość wątków była rozwojowa, pozostawiła masę miejsca na domysły. Mimo to
jednak warto było obejrzeć te 20 odcinków.
Podsumowując – książkę szczerze odradzam, chyba, że chcecie
się zdołować. Nie jest to ani klasyczny chick lit, ani powieść obyczajowa
pierwszej klasy, ani dosłowny romans, dlatego zostawię to fankom pisarki i jej
specyficznego stylu. Z całego serca natomiast zachęcam do serialu, jeśli macie
ochotę zanurzyć się w świecie, który znacie z Seksu w wielkim mieście i Diabeł
ubiera się u Prady, gdyż Szminka w
moim odczuciu może spokojnie stanąć w tym samym rzędzie.
Moja ocena książki: 3/6
Moja ocena serialu: 5/6
Candace Bushnell Szminka
w wielkim mieście
Tłum. Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Wyd. Znak
Kraków 2006
Szminka w wielkim
mieście (Serial TV 2008-2009)
Stacja: NBC; w Polsce: TVP 1
Kim Raver,
Brooke Shields, Lindsay Price
2 sezony,
20 odcinków
Ksiązki nie znam, ale serial bardzo lubię. Nawet podobał mi się bardziej niż "Seks w wielkim mieście". Fabuła jest ciekawsza i bardziej różnorodna :P
OdpowiedzUsuńTeż miałam takie odczucia, na pewno dużo do gadania ma fakt, że "Szminka" jest jednak nowsza, bardziej przystaje do dzisiejszych czasów. Co do książki, to wiele nie straciłaś :)
UsuńJa również jestem fanką "Seksu w wielkim mieście", ale głównie w wydaniu serialowym. Filmy nie za bardzo przypadły mi do gustu, a właściwie druga część, bo pierwszą jeszcze oglądałam z przyjemnością. Nie miałam natomiast przyjemności poznać książki (do nadrobienia na przyszłość). Jeśli zaś chodzi o "Szminkę w wielkim mieście" to niesamowicie zachęciłaś mnie do tego serialu :D
OdpowiedzUsuńCzuję, że mi się spodoba i przyda na odreagowanie sesji, bo już w desperacji zaczęłam oglądać od piątego sezonu, czyli tam gdzie kiedyś przerwałam - "One tree hill". Nie miałam pojęcia, że dobili aż do 9 sezonów! Przyda mi się jednak coś nowego i lekkiego, a jeśli w dodatku klimatem nawiązuje do mojego ukochanego "Seksu w wielkim mieście", to musi być strzał w dziesiątkę :)
Co do drugiego filmu to miałam podobne odczucia, ale rzutem na taśmę obejrzałam ze 3 razy ;) Książka natomiast to bardziej zbiór esejów, takich jak Carrie pisała do gazety, nie powieść, dlatego mnie osobiście czytało się to źle. Poza tym jednak książka miała swój debiut dobrą chwilę temu, to co 15 lat temu było odkrywcze i kontrowersyjne, dziś już nie jest niczym niezwykłym.
Usuń"Szminka" jest super, też ją teraz oglądałam w ramach przygotowania do sesji ;) Szkoda tylko, że przestali ją kręcić, bo to był naprawdę dobry serial.
Zbiór esejów powiadasz? Szkoda, bo liczyłam na jakąś dobrą powieść z konkretną fabułą. W takim razie spasuje. Nie mnie jednak zauważyłam dość częstą prawidłowość: gdy książka rozczarowuje - film/serial na jej podstawie, zachwyca i na odwrót. Chociaż nie powiem, bo zdarzają się wyjątki jak np. "Władca Pierścieni", gdzie zarówno książka jak i jej ekranizacja mnie zachwyciły :) Niemniej jednak nie mogę się doczekać spotkania z serialową "Szminką..." :D
UsuńJeśli chodzi o takie lekkie powieści, o Weisberger jest o wiele lepsza od Bushnell. Mogę też polecić np. książki Plum Sykes albo Lisy Jewell. Ale też czytałam kiedyś "Za wszelką cenę" Bushnell i ta mi się podobała, mogę spokojnie polecić. :)
UsuńObejrzałam wczoraj 2 odcinki - rewelacja! :) Już żałuję, że tak mało ich nakręcili... A podane przez Ciebie nazwiska na pewno sobie odnotuję i będę mieć na uwadze w razie chrapki na coś lekkiego i niezobowiązującego. Pozdrawiam! :)
UsuńCieszę się, że ci się podoba :) Szkoda, że tak mało nakręcili, ale za to trudno wskazać jeden słabszy odcinek, a to też zaleta :)
Usuń