Osobliwy dom pani
Peregrine to jedna z tych książek, które pojawiają się nagle i od razu
święcą triumfy na blogach i serwisach książkowych. Ponieważ peany na jej cześć
dochodziły do mnie z różnych kierunków, książka nie mogła długo grzać miejsca
na półce.
Na pierwszy rzut oka mamy tu do czynienia z typową powieścią
młodzieżową, łamane na kryminał, łamane na fantastykę. Poznajemy Jacoba,
nastolatka, syna bogatych rodziców, który jednak nie potrafi odnaleźć się w
otaczającej go rzeczywistości. Nie ma przyjaciół, dziewczyny ani żadnych
szczególnych talentów. Ma za to niezwykłego dziadka, który od dziecka karmił
wyobraźnię Jacoba opowieściami o osobliwych dzieciach i potworach, które na nie
czyhają, ilustrując te opowieści starymi zdjęciami. Z czasem, gdy Jacob dorósł,
fascynacja tymi historiami przemieniła się w nieufność i bajanie dziwaczejącego
staruszka. Kiedy jednak dziadek Abraham ginie w makabrycznych okolicznościach, coś,
co Jakob widział, coś, czego nie mógł
dostrzec nikt inny, wskazuje, że opowieści te mogły nie być tak zmyślone jak do
tej pory sądził. Bohater wyrusza zatem
na małą angielską wyspę, gdzie dziadek ukrywał się przez hitlerowcami w czasie
wojny, by poznać prawdziwą historię swego przodka i zrozumieć jego śmierć.
Okaże się jednak, że przybycie na wyspę to dopiero początek jego przygód.
Patrząc tak na powyższy opis trudno nie zauważyć, że autor
bazuje na dosyć tradycyjnym schemacie powieści dla młodzieży. Jest młody
chłopak, który czuje, że nie przystaje do swojego świata, jest przewodnik w
osobie dziadka, jest magia, która miesza się z rzeczywistością, i przygoda,
która czeka na głównego bohatera po przejściu przez „magiczne wrota”. Jednak
jest coś w tej powieści, co czyni ją wyjątkową na tle jej podobnych. Nie wiem,
czy to przepiękny język powieści, ani zbyt wydumany, ani prymitywny, czy
nietuzinkowe postaci, czy też może fakt, że świat stworzony przez Riggsa jest
przemyślany do najdrobniejszego szczegółu, przez co czytelnik nie tyle czyta o
wydarzeniach, ile bierze w nich udział. Może to sprawka niesamowitej atmosfery,
która niczym mgła unosi się znad kart książki, mroczna jak noc na cmentarzu, a
jednak fascynująca. Może to wszystko naraz sprawia, że Osobliwy dom jest powieścią, która zdarza się raz na kilka lat, i
koło której nie można przejść obojętnie.
Trzeba dodać parę słów na temat samej książki jako
przedmiotu, gdyż Osobliwy dom pani
Peregrine został wydany w przepiękny wręcz sposób. Przede wszystkim cała
historia narosła wokół osobliwych zdjęć, które Riggs zgromadził z kilku
prywatnych kolekcji. Fotografie te są chwilami przerażające, ale nieodmiennie
fascynują, jak to bywa ze zdjęciami z czasów, kiedy nie trzaskało się ich siedemdziesiąt
przy byle okazji. To, plus czcionka, plus drobiazgi takie jak ozdobniki przy numerach
stron powodują, że czytanie staje się bardzo sugestywnym aktem, a książka
idealnym pomysłem na prezent.
Nie wiem tylko, czy ja przegapiłam to w cudzych recenzjach,
czy coś jest ze mną nie tak, ale wydaje mi się, że książka nie ma zakończenia. Ergo, należy spodziewać się dalszej
części. Szkoda, że nie wiedziałam tego wcześniej, bo może nie siedziałabym do
trzeciej w nocy, czytając, czekając na rozwiązanie, którego nie będzie. Bo tak,
będziecie siedzieć nad tą książką do trzeciej w nocy, nie wypuścicie jej tak
łatwo z rąk.
Moja ocena: 5/6
Ransom Riggs Osobliwy
dom pani Peregrine
Tłum. Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Wyd. Media Rodzina
Poznań 2012
czy to nie jest tak, że zdjęcia kradną duszę? Czy zdjęcia nie wsysają również tego, kto je podziwia? Chciałabym przeczytać tę pozycję, ale zdjęć się boję...
OdpowiedzUsuńTak kiedyś wierzono... Gdyby to była prawda, to niektórzy właściciele kont na FB byliby już zombie ;) Zdjęcia są chwilami naprawdę sugestywne i mroczne, więc może najpierw przejrzyj książkę w dobrze oświetlonym Empiku, a potem zdecyduj :)
UsuńI właśnie na tę książkę teraz poluję!
OdpowiedzUsuńWarto, ja nawet planowałam ją kupić, ale kolega mi pożyczył swój egzemplarz.
UsuńChyba tylko ja nie czytałam jeszcze tej książki i aż mnie skręca na widok kolejnej pochlebnej recenzji!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ja tak mam z "Siostrzycą". Jak znam twój gust, "Osobliwy dom" ci się spodoba :)
Usuńnie tylko ty nie czytałaś. Ja również nie miałem jeszcze okazji :)
UsuńJeśli chcesz, to mogę zapytać Lutka, czy ci pożyczy, bo to jego egzemplarz (tylko nie wiem, czy nie ma do niego już kolejki).
UsuńDzięki, ale zapomnij, ze swoich przeczytałem dopiero 4 książkę i zaczynam w związku z tym czuć fizyczny ból ;)
UsuńA ja już wynegocjowałam z właścicielem, że wepchniemy cię w kolejkę z racji iż towar jest na osiedlu ;)
UsuńNie, ja rowniez nie czytalam tej ksiazki i nawet jej nie posiadam. I ciagle sie waham, czy ja posiasc, czy tez nie;)
UsuńTo może, jeśli się wahasz, lepiej pożyczyć? :)
UsuńNie mam jak, polskich bibliotek nie mam w poblizu.
UsuńTo nie wiem co ci poradzić, bo autentycznie książka czeka na swój dalszy ciąg, o którymi ni widu, ni słychu w sieci... :/
UsuńJa właśnie tego się obawiam, że ta książka rozrośnie się do rozmiarów jakiejś niemożebnej sagi, której nie będzie mi się chciało śledzić... Podobała mi się, z wyjątkiem zbyt rozbuchanego finału, ale tęsknię za książkami, coraz rzadszymi niestety, które się kończą. I już.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, wolnostojącymi... też mi się marzą takie książki, ale niestety, w ramach fantastyki, młodzieżówki i kryminałów nie ma już mowy o raz a dobrze, musi być cykl. Mam tylko nadzieję, że druga część wyjdzie zanim zapomnę, co było w pierwszej :)
UsuńWłaśnie, w tym sęk;-) Ja cierpię na tych rozwlekłych cyklach, najbardziej chyba na Grzędowiczu i Pani Lodowego Ogrodu. Czekałam milion lat na czwarty tom, a kiedy się ukazał, nie chce mi się go czytać, bo czuję, że powinnam odświeżyć trzy poprzednie:-(
UsuńJa tak mam z Canavan, skończyłam czytać drugi tom i myślałam, że umrę jak nie dostane trzeciego, a teraz leży sobie od Świąt (że nie wspomnę, kiedy tam była premiera) i wygląda na to, że jeszcze poleży... Co nie znaczy, że nie przeczytałabym tej tutaj gdybym wiedziała, że to dopiero początek. Bardziej mnie zaskoczyło, że nikt o tym wcześniej nie napisał, więc spodziewałam się zakończenia.
UsuńMam tak jak Agnieszka z Panem lodowego, czwórki nawet nie kupiłem :)
UsuńJa z kolei robie tak, ze nie zaczynam sagi, jesli nie posiadam calosci lub przynajmniej wiekszosc zapowiadanych tomow. Czasami zbieram latami. Chore to. Wiem:)
UsuńZnam kilka osób, które tak robią - i to jest, kurcze, mądre podejście :) Ale z drugiej strony, co jeśli zdobędę 5 tomów, a po pierwszym się okaże, że mi się nie podoba? A czasami po prostu nie wiadomo, że to pierwszy tom...
UsuńZazwyczaj dobrze typuje;), ale jesli zdarzy sie pomylka, to sprzedaje, daje w prezencie...
UsuńBardziej mnie boli, gdy po przeczytaniu pierwszego tomu nie moge natychmiast siegnac po drugi lub czytac wtedy kiedy i jak chce.
Też czasem zbierałam, a potem hurtem sprzedawałam całośc na ebayu, bo się nie dało czytać...
UsuńWychodzi na to, że faktycznie można się spodziewać dalszego ciągu tej historii. Właściwie to jestem za - jeżeli tylko druga część będzie trzymać poziom. A sam "Osobliwy dom..." mnie osobiście ogromnie się podobał - treść na równi z wydaniem.
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę, że nic się na końcu nie wyjaśniło, to raczej na pewno należy się spodziewać dalszego ciągu. Pytanie tylko, kiedy?
UsuńNa blogu autora przeczytałam, że pracuje właśnie nad kolejną ksiąską (kontynuacją "Osobliwego domu pani Peregrine"), ale twierdzi, że jest to praca trudniejsza i najprawdopodobniej powieść ukaże się w 2013 roku, ale kiedy dokładnie to nie jest pewien. Zatem pozostaje czekać! 8)
UsuńDzięki za informacje! Nie udało mi się do nich samej dokopać - czyli jednak planuje kontynuację, pytanie tylko, ile tomów?
UsuńA ja chyba, pomimo pozytywnej recenzji, nie jestem zainteresowana:)
OdpowiedzUsuńMnie ta książka troszkę przeraziła, bo wszyscy określają ją właśnie jako "osobliwą". Jeszcze te tajemnicze zdjęcia, brak zakończenia. Wydawało mi się, że będę miała do czynienia z jakimś nieprawdopodobnym horrorem, a ja takich książek zawsze się lekam.
OdpowiedzUsuńA jednak Twoja recenzja rozwiała me wątpliwości. I pod koniec miesiąca sprawię sobie sama urodzinowy prezent w postaci "Osobliwego domu pani Peregrine" :)
Jest chwilami mrocznie i nastrojowo, ale nie jest to horror. Sama nie przepadam za takimi książkami. Tutaj straszności i makabra są utrzymane na umiarkowanym poziomie, właściwym dla książek dla młodzieży właśnie. Faktem tylko jest, że niektóre fotki, w połączeniu w fabułą i powiedzmy, nocą za oknem mogą powodować ciarki na plecach :)
UsuńPrzymierzałam się do tej książki, ale zniechęca mnie fakt, że będą dalsze części. Po Twojej recenzji może jednak spróbuję :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę bardzo szybko się czyta, więc zawsze warto spróbować, najwyżej nie podejdzie :) A jak pisze Bellatriks, za niedługo powinna wyjść druga część :)
UsuńBawiłem się pysznie z tą książką, faktycznie czyta się lekko i szybko, czekam na drugą część:)
OdpowiedzUsuń