To nie jest książka na nasze warunki. Gdybym miała opisać
ten poradnik jednym zdaniem, byłoby to właśnie to pierwsze. Nie byłoby ono może
do końca uczciwe wobec treści, ale to przychodzi mi na myśl jako pierwsze.
Ostatnio wyszły na polskim rynku dwa książki Larrego
Wingeta, amerykańskiego mówcy motywacyjnego. Zarówno Ludzie to idioci jak i Zamknij
się, przestań narzekać i zacznij działać odsyłały czytelnika do jesteś bez grosza na własne życzenie. O
ile dwie pierwsze pozycje nie są typowymi poradnikami, o tyle Jesteś bez grosza jest już poradnikiem
bez dwóch zdań, choć przyznaję, że jak dotąd najlepszym, z jakim miałam do
czynienia.
Jako człowiek który w pewnym sensie zawodowo zajmuje się
długami muszę przyznać, że wiele pomysłów z książki jest bardzo ciekawych i
zastosowane właściwie, mogą faktycznie ulepszyć finansowo nasze życie. Cała część poświęcona zmniejszaniu wydatków
powinna być obowiązkową lekturą każdego obywatela. Autor daje konkretne
wskazówki, precyzyjnie określając wrogów ludzi z długami – wysoki abonament za
telefon, szybszy Internet służący jedynie do zabawy, karnet fitness, z którego
i tak nie korzystasz. Parę pułapek odnosiło się i do mojego życia, i ostatnio
zaczęłam skrupulatnie się ich pozbywać.
Jednak, jak już wspomniałam, nie jest to książka dla naszego
rynku. Autor sam pisze, że nie rozwiąże problemu biedy na świecie i zdaje sobie
sprawę, że nie każde państwo daje ludziom możliwość tak po prostu znalezienia
lepiej płatnej pracy. Umówmy się, rzucenie w Polsce pracy po to, by poszukać
lepszej, może się okazać karkołomne. Pikuś, jeśli masz oszczędności i żyjesz
samotnie, ale kiedy masz długi i rodzinę – nie polecam. Rada „znajdź lepszą
pracę” w czasach, gdy znalezienie jakiejkolwiek w której opłacą ci ZUS jest już
osiągnięciem, a połowa narodu pracuje na umowach cywilnych, jest trochę słaba.
Również stwierdzenie, że należy ograniczyć wydatki na jedzenie w restauracjach,
nie przystaje do naszych warunków (większość moich znajomych pichci co wieczór
obiad z produktów z Biedronki a restaurację widzi od wewnątrz od wielkiego
dzwonu). Kiedy tak czytam o problemach Amerykanów, widzę, że mimo kolorowych
banerów jesteśmy jeszcze daleko za nimi, ale z drugiej strony, rozumiem,
dlaczego tak wielu z nich ma poważne problemy finansowe. Polacy wciąż jeszcze
nie popadli w galopująca konsumpcję, chociaż oczywiście nie brakuje takich,
którzy zadłużają się nie patrząc na konsekwencje.
Podsumowując, jeśli obecnie borykasz się z poważnymi
problemami finansowymi i masz długi, a chcesz coś z tym zrobić – rozejrzyj się
za tą książką. Mimo mankamentów to wciąż jeden z najlepszych poradników,
oferujący konkretną pomoc. Nie zrażaj się niektórymi radami, pamiętaj dla kogo
je pisano, ale wyciągnij z tego jak najwięcej, a faktycznie możesz wyjść na
prostą.
Moja ocena: 4/6
Larry Winget Jesteś
bez grosza na własne życzenie
Wyd. IPS
Warszawa 2010
Nie powiem - intrygująca i to bardzo.
OdpowiedzUsuńW naszych warunkach finansowych niestety takie pozycje są interesujące z czysto ludzkiego punktu widzenia :(
UsuńTo prawda. W zasadzie każdego może spotkać nieprzewidziana sytuacja.
UsuńTaki poradnik by mi się przydał (wieczny problem z kasą), ale tekst o ograniczeniu restauracji...hmm, plus dla mnie, już to robię :D
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to na razie nie sięgam po żadne poradniki, bo właśnie: problem ze znalezieniem pracy, pracy w której PŁACĄ, pracy w której nie musisz płacić kar za nic (ostatnio firma inwentaryzacja z którą nie podpisałam umowy ciągle mnie straszy karami, że nie przychodzę na inwentaryzację, na które jestem zapisana w grafiku - nieważne, że bez umowy...) i w ogóle, jak mi jeszcze ktoś mówi o oszczędzaniu to mam ochotę go zastrzelić. Serio. Zagraniczne sposoby na oszczędzanie w Polsce jeszcze długo będą abstrakcją więc wydawanie ich to moim zdaniem strzał w kolano... Ale to tylko moje zdanie - bo przecież mówisz, że coś tam jednak się nadaje do użytku.
Jest parę zdroworozsądkowych pomysłów, na które jednak wielu ludzi nie wpada.
UsuńWydaje mi się, że stosunkowo łatwo jest napisać taki poradnik dla krajów wysoko rozwiniętych, gdzie klasa średnia zarabia powiedzmy godziwą kasę, żeby utrzymać się na jakim takim poziomie. Trudniej, gdy trzeba napisać coś takiego dla ludzi, który co miesiąc urządzają losowanie, które rachunki zapłacą w tym miesiącu, a gdzie już straszą sądem i odłączeniem. O ile z szybkiego internetu i domu w lepszej dzielnicy oraz jadania w restauracjach można zrezygnować, o tyle z wody, prądu czy jedzenia z Biedry już nie.
Hmm, chyba nie jest to książka dla mnie. W ogóle nie przepadam za poradnikami. Ale z drugiej strony może tą pozycję warto przeczytać, żeby zobaczyć jakie problemy finansowe mają Amerykanie.
OdpowiedzUsuńTego się raczej z tej książki nie dowiesz, tam co najwyżej między wierszami można wyczytać, na co Amerykanie wydają pieniądze. Bardziej uderza, że autor traktuje za oczywiste, że jego czytelnik łazi codziennie do restauracji i go za to ochrzania, a statystyczny Polak to czyta i myśli "WTF?"
Usuń