Dobrze jest mieć takich pisarzy, do których wraca się
zawsze, gdy najdzie cię ochota na Prawdziwą Literaturę. Nie musi być w niej
kolorowo, nie musi być bogato, nie musi to być długa powieść, czasem wystarczy
tylko opowiastka. Dla mnie takim pisarzem jest John Steinbeck, z którego
twórczością zapoznałam się częściowo w zeszłym roku. Tortilla Flat była takim śmiechem przez łzy, powieścią ociekającą sarkazmem
i napisaną z przymrużeniem oka. Myszy i
ludzie to zupełnie inny kaliber.
Na tych około stu stronach Steinbeck opisał chyba najpiękniejszą
i najsmutniejszą historię przyjaźni w literaturze. Związek George’a i Lenniego
autor opisał z prostotą, która świadczy o prawdziwości tej relacji, gdyby
opowieść ta była bogatsza, byłaby też sztuczna. Dwóch naszych bohaterów podróżuje
razem po całej Kalifornii „za pracą” – na tym ranczu popracują chwilę, na innym
kilka tygodni, nigdzie nie zagrzewają miejsca. Bo Lennie, choć prostoduszny, po
prostu nie potrafi trzymać się z dala od kłopotów. George zaś, który mógłby
ułożyć sobie życie inaczej, pozostaje wciąż u boku swego druha, co zaskakuje
każdego, kto ich spotyka. Jednocześnie
obserwujemy smutny obraz Stanów Zjednoczonych doby Wielkiego Kryzysu, gdy
jedyne, na co można liczyć, to miska strawy i łóżko w baraku, podczas gdy
własny dom i kawałek ziemi na zawsze pozostaną w sferze marzeń.
To bardzo smutna książka, jedna z tych, które czytasz
wiedząc, że to się źle skończy, chociaż nie wiesz jak. Steinbeck to jednak
przewrotny pisarz – o biedocie i uzależnieniu w Tortilla Flat pisał jako o królewskim życiu, o przyjaźni zaś jak o
czymś, co czasem przynosi większy smutek niż daje radości.
Zdecydowanie nie przestanę po Steinbecka sięgać. Z każdą
kolejną książką zaskakuje mnie coraz bardziej. Na półce czekają Grona gniewu. Już niedługo.
Przesłanie na dziś: czytajcie Steinbecka!
Moja ocena: 6/6
John Steinbeck Myszy i
ludzie
Wyd. Prószyński i S-ka
Ebook opracował i przygotował Woblink
Steinbecka mam na oku już dłuższy czas i naprawdę nie mogę się doczekać, kiedy po niego sięgnę. Przed monumentami "Na wschód od Edenu" i "Grona gniewu" przeczytam właśnie "Myszy i ludzie". Najpierw widziałem film, ale to nie powinno stanowić przeszkody ;)
OdpowiedzUsuńTak samo, jak dobrze mieć pisarzy, do których się wraca, jest mieć takich, których jeszcze się nie zna, ale jednocześnie ma się pewność, że zagwarantują fantastyczną lekturę. I Steinbeck jest w mojej czołówce takich autorów na przyszłość ;-)
"Tortilla Flat" też bardzo polecam, genialna książka, a tez cieniutka.
UsuńJa ma teraz tylu takich pisarzy, do których muszę wrócić, że gdybym chciała czytać rocznie po jednej książce każdego, to nie miałabym czasu na żadnych nowych. A nowych tez lubię poznawać :).
Zapomniałem dodać, że zerknąłem na "Tortilla Flat" i rzeczywiście, zachowuje złoty środek jeśli chodzi o długość i za jakiś czas też się za nią rozejrzę. Wcześniej jakoś mi umknęła.
UsuńTo jest ta udręka i życiowy dylemat nałogowego czytacza ;) Poznawać od deski do deski ulubionych autorów, czy poszerzać horyzonty o nowych, by nie świecić oczami za ich nieznajomość, gdy się kiedyś tam wspomni o nich w towarzystwie... Taki już nasz los :)
Książka dostała od Ciebie bardzo wysoką ocenę. Myślę, że w przyszłości się za nią rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńJa znam tylko Grona gniewu, czytane milion lat temu i należące do tych grubaśnych książek, ale świetna książka, bardzo mi się podobała. Póki co odprężam się przy Śliwce, dwie książki w 3 dni:D i właśnie zabrałam się za kolejną.
OdpowiedzUsuńSecrus - o tak, to jest problem, zdałam sobie z tego sprawę przy okazji podsumowania rocznego. Przypomniałam sobie bowiem, ilu świetnych pisarzy poznałam w roku 2012 i przyrzekłam sobie, że w 2013 też po nich sięgnę i... nie wyszło. A ilu jest jeszcze takich, który wypadałoby chociaż liznąć, to nawet nie mówię.
OdpowiedzUsuńJustyna - takie książki w ogóle nie powinny się mieścić w skali, ale skoro już przejęłam ocenianie, to będę konsekwentna. Naprawdę polecam się za Steinbeckiem rozejrzeć :)
Magda - ja muszę wreszcie zapolować na kolejne Śliwki, raczej ich sobie nie kupię, więc będę się uśmiechać o pożyczki ;)
Myszy i ludzie to preludium smutku. Prawdziwy smutek to Grona gniewu.
OdpowiedzUsuńAle nic więcej, cicho i obiecuję uśmiech przez łzy w ostatniej scenie Gron gniewu. Dla takich scen chce się czytać...
Teraz z kolei ty jesteś książkoszczujem!
UsuńA z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCzytaj, bo warto! :)
UsuńSmutna?:) Dla mnie to jednaj z najbardziej optymistycznych książek o wartości przyjaźni! Napawająca optymizmem, bo przecież pokazująca moc przyjaźni, która trwa mimo przeciwności życiowych. Lektura obowiązkowa, o walorach terapeutycznych wręcz.
OdpowiedzUsuńDla mnie jednak to potwornie smutna książka, wziąwszy pod uwagę zakończenie, którego nie będę tu spoilerować. Steinbeck opisał przyjaźń, która jest tak mocna i ważna, że zamiast przynieść radość i szczęście, przynosi nieszczęście. Ale każdy widzi pewnie co innego w tej samej książce.
UsuńCo tu dużo gadać, Steinbeck jest znakomitym obserwatorem życia i wspaniale to życie pokazuje swoim czytelnikom.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jest to autor, do którego warto wracać ;)
OdpowiedzUsuń