Książek miało w tym roku nie przybywać, w związku z i tak już olbrzymimi stosami zalegającymi na każdej wolnej przestrzeni. Wygląda jednak na to, że tak się nie da, pocieszające jest chyba tylko to, że stosy ostatnimi czasy są jednak dużo mniejsze i zdecydowanie mniej na nich książek kupionych.
1. Henning Mankell Nim nadejdzie mróz - zupełnie nie planowany wydatek, ot, wchodzę do Empiku i wychodzę z kolejnym Mankellem, normalka. Jest to pierwszy tom cyklu, którego bohaterką jest tym razem córka Wallandera, znanego nam dobrze z najlepszych książek autora. Z oryginalnego cyklu o komisarzu Wallnaderze zostały mi tylko twa tomy nieprzeczytane, toteż należy już teraz budować zapasy.
2. Asne Seierstad Księgarz z Kabulu - na ten tytuł natykałam się co i rusz w Internecie, toteż kiedy wpadła mi w ręce przy okazji wizyty w bibliotece, musiałam ją wziąć.
3. Fannie Flagg Smażone zielone pomidory - czasem czuję, że jestem jedyną osobą we wszechświecie, która jej jeszcze nie czytała, tak często znajome blogerki o niej wspominają. Moje pierwsze spotkanie z autorką było cokolwiek letnie, ale wierzę, że tym razem będzie lepiej.
4. Marta Kisiel Nomen Omen - najbardziej oczekiwana książka roku, o której piszę tutaj.
5. Larry Winget Jesteś bez grosza na własne życzenie - czyli faza na poradnikowo-motywacyjną literaturę trwa nadal.
Tylko dwie kupione, dwie pożyczone z biblioteki i jedna od koleżanki - nieźle, nieźle, widać, efekty pracy nad sobą. Co jeszcze fajniejsze, to że jestem na dobrej drodze by przeczytać wszystko, co umieściłam w stosiku grudniowym, a to mi się jeszcze w historii tego bloga nie zdarzyło.
Tym razem nie zapytuję, jak wam idzie niekupowanie książek, bo coś mi mówi, że nie tylko ja zaliczyłam porażkę na tym polu. ;)
Tytuł tego żółtego poradnika fajnie komponuje się z tematyką tego posta ;)) Ale tylko 2 książki kupione to wynik naprawdę imponujący!
OdpowiedzUsuńAine ależ świetnie to ujęłaś ;)
UsuńSmażone zielone pomidory - to tytuł za którym rozglądam się od jakiegoś czasu.
Przyjemnej lektury!
Aine - zupełnie mi się to nie skojarzyło, ale masz absolutną rację! Podtytuł posta - hipokryzja :D
UsuńKasia - ja też się długo rozglądałam, więc kiedy już leżały na półce, to drapłam :D
Ja jeszcze nie czytałam chociaż ją mam, ale chyba dlatego, że dwukrotnie oglądałam film.
OdpowiedzUsuńKsięgarz z Kabulu to tytuł, który mnie zainteresował.
Ja ani filmu ani książki, więc dla mnie fabuła będzie zupełnym zaskoczeniem :)
UsuńFilm jest świetny, a teraz mogę mieć tylko nadzieję, że niezbyt rozmija się jego fabuła z fabułą książki, jak to często, a nawet coraz częściej bywa w przypadku kręcenia filmów na podstawie książek. Czasem tylko tytuł zostaje.
UsuńNie kupowanie idzie mi świetnie: w styczniu kupiłam tylko dwie książki i to za łączną kwotę 19,98zł. W lutym nie kupiłam jeszcze nic. Jedynie prenumeratę Czarej Serii zamówiłam, ale to transakcja korzystna i rozłożona na wiele miesięcy
OdpowiedzUsuńŁadny wynik. Ja na razie wygrywam ze sklepami z ebookami - wrzucam do koszyka a potem odchodzę :D
UsuńJa nie zamawiałam prenumeraty bo niektóre z tych pozycji już mam, albo mam przeczytane, toteż będę sobie wybiórczo dokupywać.
Ja mam tylko jedną książkę Nessera (i na półce i przeczytaną) stąd moja decyzja. A tą co mam to po prostu sprzedam
UsuńTo ja na razie jestem w dosyć dobrej kondycji, bo kupiłam tylko jedną książkę i to w styczniu :)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że będę tą ostatnią czytelniczką, która nie przeczytała "Smażonych zielonych pomidorów", bo na razie nawet nie mam ich ani na półce, ani w planach :)
Twardy zawodnik - tak dalej!
UsuńJak widzę moją malejącą w oczach pensję to coś czuję, że ja też już więcej w tym miesiącu nie kupię ;)
Ciekawy stosik. Jeśli chodzi o "Smażone..." to również ich nie czytałam, choć wiele słyszałam z każdej strony.
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio zamiast mniej, to coraz więcej książek wpada nowych. Ale całe szczęście postanowienia o niekupowaniu nie miałam ;)
To przynajmniej nie złamałaś przyrzeczenia ;)
UsuńCzytałem "Smażone...." !!! :D .
OdpowiedzUsuńJak pojawi się notka o "Wyborach" Ruty Sepetys to będzie też o nich, bo jakoś te tytuły mi się kojarzą.
Z grona bab tylko chłop przeczytał "Smażone" - świat się wali. ;)
Usuń"Pomidory" są cudne - i wcale nie jesteś ostatnia;) Ja przeczytałam dopiero w ubiegłym roku (i to tylko dzięki uprzejmości Tynulec), ale filmu dalej nie widziałam...
OdpowiedzUsuńZ tym kupowaniem to jest tak, że ja się ostro trzymałam i od lipca (zaszalałam na okoliczność imienin) nie kupiłam NIC. I liczyłam, że wytrwam do kolejnych wakacji, ale... No ale jak nie kupić nowej Kisiel???
Nie no, sorry, ja rozumiem postanowienia, ale nową Kisiel to obowiązkowo trzeba mieć. Ale przy niekupowaniu i praktycznie niepożyczaniu od lipca to chyba nawet większą przyjemność sprawi :)
UsuńHa! Ja też nie czytałam "Smażonych zielonych pomidorów", więc nie jest z tobą aż tak źle :D
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej, a wydawało mi się, że wszędzie recenzje czytałam...
UsuńZ Twoich łupów przeczytałam tylko "Pomidory", ale ta ostatnia książka wygląda na coś, co mogłabym czytać za każdym razem, kiedy wychodzę z księgarni albo przychodzi mi na myśl sprawdzanie ebookowych promocji!;)
OdpowiedzUsuńTak, ta pozycja z dołu to absolutny must have dla książkoholika wchodzącego do księgarni :)
UsuńSmażone zielone - cudna książka, do śmiechu i do płaczu:)
OdpowiedzUsuńMuszę ją przepchać zatem na szczyt stosika :)
Usuń,,Księgarz z Kabulu" oraz ,,Smażone zielone pomidory" zapowiadają się wspaniale.
OdpowiedzUsuńNapaliłam się na nie :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa też nie czytałam Pomidorów, oglądałam tylko film :))
OdpowiedzUsuńCudny stosik : ) I widzę Henninga Mankella <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>
Smażonych pomidorów też nie czytałam i póki co nieśpieszno mi. "Nomen Omen" dzisiaj przeczytałam i poczekam z recenzowaniem, jak przejdzie mi fatalny nastrój, bo w krytyce mogłabym być ociupinkę za ostra. ;)
OdpowiedzUsuń