O tym, że Cejrowskiego można kochać albo nienawidzić, a
nawet odczuwać te dwie rzeczy jednocześnie, wie zapewne cała Polska. Bo są
tacy, do których ja się zaliczam, którzy uwielbiają jego książki podróżnicze i
program Boso przez świat, ale
jednocześnie mają odruch wymiotny przy spotkaniu z jego poglądami politycznymi
czy religijnymi. Są tacy, którzy książek nie trawią a poglądy jak najbardziej.
Są też zapewne tacy, którzy lubią i jedno i drugie.
Ja tu dziś piszę o książce, nie o autorze. Wyspa na prerii mnie do siebie
przyciągała od chwili, gdy na nią natrafiłam w księgarni (i tajemniczym zrządzeniem
losu trafiła mi w rączki parę dni później). Bo po pierwsze – Cejrowski, a jego
opowieści o Ameryce Południowej uwielbiam, a po drugie – USA, kraj, którzy
fascynuje mnie odkąd pamiętam. Więc połączenie jednego i drugiego zapowiadało
świetną lekturę.
I tak było. Cejrowski opowiada o swoim domku na prerii.
Gdzieś w Arizonie najpierw dostał, potem wygrał, a wreszcie kupił sobie domek.
Domek ów stał niezamieszkany przez dłuuugie lata, aż wreszcie właściciel postanowił
się tam na pół roku wprowadzić. Reszta to historia… przezabawna, czasem
straszna, klimatyczna, gorąca jak preria, a czasem złudna. Bo jakoś nie chce mi
się wierzyć w te opowieści o ojcu autora (kto czytał, ten wie, kto nie czytał,
niech przeczyta). Z kolei inne wątki o jakości życia w Stanach, mimo, że dla
Polaka nie do uwierzenia, mnie przekonały. Ameryka to wielki kraj, od początku
kapitalistyczny, przez pewien czas zamknięty na resztę świata – trudno, aby
obsługa klienta się nie rozwinęła na poziom, który w Europie jest niedostępny.
Bo jeśli klient jest niezadowolony ze sklepu, pójdzie jutro do innego, bo musi
być tanio, jeśli jesteśmy w Arizonie czy Montanie na wsi, a musi być drogo w
Beverlly Hills. Z niektórymi szczegółami już się wcześniej spotkałam, dlatego
nie były dla mnie tak nieprawdopodobne, jak mogą być dla innych. Bo Ameryka tak
jest skonstruowana, że każdemu się wszystko należy. Czy to dobrze? Dla
Amerykanów tak, ale reszty świata już niekoniecznie.
Ja bym na tej prerii Cejrowskiego nie zamieszkała. Nie przeżyłabym
wszędobylskiego kurzu i dzikich os, zamieszkujących mój samochód. Z drugiej
strony, będę czekać, aż wreszcie i u nas elektrownia sama z siebie za
symboliczną opłatą podprowadzi mi prąd na działkę, a zwrot lampek choinkowych nie
będzie walką, a zwykła procedurą. Jednak
mimo trudnych warunków chętnie się od czasu do czasu wybiorę na prerię na wycieczkę. Nie muszę kupować biletu,
wystarczy, że otworzę znów tą przezabawną
książkę, a dla realizmu usiądę w plamie słońca.
Moja ocena: 4,5/5
Wojciech Cejrowski Wyspa
na prerii
Wyd. Zysk i S-ka
Arizona 2014 (tak napisali, co ja mogę?!)
Ach, USA... Marze my się taki roadtrip po kilku stanach. Może się spełni do 30-stki :P
OdpowiedzUsuńA Cejrowskiego książki i programy baaardzo lubię. Podoba mi się jego filozofia podróżowania, choć i ja na jego prerię się nie nadaję ;)
To też i moje marzenie, ale raczej do 40stki niż do 30tki :)
UsuńNie wiem, ile masz do 30-stki, ale chyba mniej więcej tyle samo, co ja (a ja mam 26 lat), więc nie bądź taką pesymistką. Do 40-stki mam zamiar poskakać z kangurami w Australii ;)
UsuńJa jestem rok starsza :) Ale na razie takie marzenia odkładam na lata 30. a do tego czasu chciałabym ulokować swoje niewielki oszczędności w czymś bardziej miejscowym :)
UsuńDo Australii się nie wybieram, za dużo rzeczy chce mnie tam pożreć, ale taka porządna wycieczka po Anglii, to by też było to :) A na roadtrip się umówimy razem, będzie raźniej i bezpieczniej :D
Na pewno przeczytam. Podobno na 8nastkę mam dostać tę książkę, więc nastawiam się na czytanie ; )
OdpowiedzUsuńŚwietny prezent :)
UsuńCzytałem w lipcu. Świetna książka :) A co do Cejrowskiego to lubię go nie tylko za książki i programy podróżnicze, ale także poglądy polityczne i religijne.
OdpowiedzUsuńCejrowski jest tak specyficzny, że nie trudno zgadnąć iż ma tyle samo zwolenników co przeciwników, i to na różnych frontach :). Ja czytałam tą książkę w sierpniu na wakacjach i fajnie mi się to wpisywało w otoczenie, chociaż niestety, nie była w Arizonie :(
UsuńCejrowskiego uwielbiam za jego książki i filmy, jedynie co mi się w nim nie podoba to jego narzucanie swoich poglądów...
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę po ten tytuł.
No to mamy tak samo :)
UsuńCoś tam Cejrowskiego już czytałam i mi tam się podoba jego styl, programy podróżnicze również świetnie prowadzi i mi to wystarczy, bo w jego poglądy dla własnego spokoju ducha się nie zagłębiam :) Książkę na pewno prędzej czy później przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli podobało ci się Gringo to to też ci się spodoba :)
UsuńAle wierzysz mu czy nie? :)
OdpowiedzUsuńW ojca nie wierzę, ale w całą resztę tak, bo pokrywa się to z zeznaniami innych, co widzieli. :)
Usuń