O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

niedziela, 7 września 2014

A mnie ta Ameryka Cejrowskiego zachwyciła

O tym, że Cejrowskiego można kochać albo nienawidzić, a nawet odczuwać te dwie rzeczy jednocześnie, wie zapewne cała Polska. Bo są tacy, do których ja się zaliczam, którzy uwielbiają jego książki podróżnicze i program Boso przez świat, ale jednocześnie mają odruch wymiotny przy spotkaniu z jego poglądami politycznymi czy religijnymi. Są tacy, którzy książek nie trawią a poglądy jak najbardziej. Są też zapewne tacy, którzy lubią i jedno i drugie.

Ja tu dziś piszę o książce, nie o autorze. Wyspa na prerii mnie do siebie przyciągała od chwili, gdy na nią natrafiłam w księgarni (i tajemniczym zrządzeniem losu trafiła mi w rączki parę dni później). Bo po pierwsze – Cejrowski, a jego opowieści o Ameryce Południowej uwielbiam, a po drugie – USA, kraj, którzy fascynuje mnie odkąd pamiętam. Więc połączenie jednego i drugiego zapowiadało świetną lekturę.

I tak było. Cejrowski opowiada o swoim domku na prerii. Gdzieś w Arizonie najpierw dostał, potem wygrał, a wreszcie kupił sobie domek. Domek ów stał niezamieszkany przez dłuuugie lata, aż wreszcie właściciel postanowił się tam na pół roku wprowadzić. Reszta to historia… przezabawna, czasem straszna, klimatyczna, gorąca jak preria, a czasem złudna. Bo jakoś nie chce mi się wierzyć w te opowieści o ojcu autora (kto czytał, ten wie, kto nie czytał, niech przeczyta). Z kolei inne wątki o jakości życia w Stanach, mimo, że dla Polaka nie do uwierzenia, mnie przekonały. Ameryka to wielki kraj, od początku kapitalistyczny, przez pewien czas zamknięty na resztę świata – trudno, aby obsługa klienta się nie rozwinęła na poziom, który w Europie jest niedostępny. Bo jeśli klient jest niezadowolony ze sklepu, pójdzie jutro do innego, bo musi być tanio, jeśli jesteśmy w Arizonie czy Montanie na wsi, a musi być drogo w Beverlly Hills. Z niektórymi szczegółami już się wcześniej spotkałam, dlatego nie były dla mnie tak nieprawdopodobne, jak mogą być dla innych. Bo Ameryka tak jest skonstruowana, że każdemu się wszystko należy. Czy to dobrze? Dla Amerykanów tak, ale reszty świata już niekoniecznie.

Ja bym na tej prerii Cejrowskiego nie zamieszkała. Nie przeżyłabym wszędobylskiego kurzu i dzikich os, zamieszkujących mój samochód. Z drugiej strony, będę czekać, aż wreszcie i u nas elektrownia sama z siebie za symboliczną opłatą podprowadzi mi prąd na działkę, a zwrot lampek choinkowych nie będzie walką, a zwykła procedurą.  Jednak mimo trudnych warunków chętnie się od czasu do czasu wybiorę na prerię  na wycieczkę. Nie muszę kupować biletu, wystarczy, że otworzę znów  tą przezabawną książkę, a dla realizmu usiądę w plamie słońca.

Moja ocena: 4,5/5

Wojciech Cejrowski Wyspa na prerii
Wyd. Zysk i S-ka

Arizona 2014 (tak napisali, co ja mogę?!)

14 komentarzy:

  1. Ach, USA... Marze my się taki roadtrip po kilku stanach. Może się spełni do 30-stki :P

    A Cejrowskiego książki i programy baaardzo lubię. Podoba mi się jego filozofia podróżowania, choć i ja na jego prerię się nie nadaję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też i moje marzenie, ale raczej do 40stki niż do 30tki :)

      Usuń
    2. Nie wiem, ile masz do 30-stki, ale chyba mniej więcej tyle samo, co ja (a ja mam 26 lat), więc nie bądź taką pesymistką. Do 40-stki mam zamiar poskakać z kangurami w Australii ;)

      Usuń
    3. Ja jestem rok starsza :) Ale na razie takie marzenia odkładam na lata 30. a do tego czasu chciałabym ulokować swoje niewielki oszczędności w czymś bardziej miejscowym :)
      Do Australii się nie wybieram, za dużo rzeczy chce mnie tam pożreć, ale taka porządna wycieczka po Anglii, to by też było to :) A na roadtrip się umówimy razem, będzie raźniej i bezpieczniej :D

      Usuń
  2. Na pewno przeczytam. Podobno na 8nastkę mam dostać tę książkę, więc nastawiam się na czytanie ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałem w lipcu. Świetna książka :) A co do Cejrowskiego to lubię go nie tylko za książki i programy podróżnicze, ale także poglądy polityczne i religijne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cejrowski jest tak specyficzny, że nie trudno zgadnąć iż ma tyle samo zwolenników co przeciwników, i to na różnych frontach :). Ja czytałam tą książkę w sierpniu na wakacjach i fajnie mi się to wpisywało w otoczenie, chociaż niestety, nie była w Arizonie :(

      Usuń
  4. Cejrowskiego uwielbiam za jego książki i filmy, jedynie co mi się w nim nie podoba to jego narzucanie swoich poglądów...

    Chętnie sięgnę po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś tam Cejrowskiego już czytałam i mi tam się podoba jego styl, programy podróżnicze również świetnie prowadzi i mi to wystarczy, bo w jego poglądy dla własnego spokoju ducha się nie zagłębiam :) Książkę na pewno prędzej czy później przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli podobało ci się Gringo to to też ci się spodoba :)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. W ojca nie wierzę, ale w całą resztę tak, bo pokrywa się to z zeznaniami innych, co widzieli. :)

      Usuń