O książkach, o Krakowie, o książkach w Krakowie i o Krakowie w książkach

wtorek, 25 listopada 2014

Ulubieńcy nieksiążkowi ostatnich miesięcy

Nie pamiętam, kiedy ostatnio był post o nieksiążkowych inspiracjach i ciekawostkach, co chyba wiele mówi o ich częstotliwości. Ja jednak jestem takim stworem, który potrafi przesiedzieć w jaskini kilka miesięcy, czytając książki, pijąc kawę, pracując i śpiąc, nie oglądając filmów, seriali, spektakli, słuchając w kółko tej samej muzyki i odwiedzając te same strony. Brzmi jak opis jakiejś poważnej choroby psychicznej, ale spokojnie, po prostu duża ilość pracy plus nauka plus kijowy transport zbiorowy zmuszają mnie czasem do ustalania priorytetów. Jednak przez te ostatnie kilka miesięcy coś tam jednak udało mi się zobaczyć, posłuchać i doświadczyć, i dziś będzie właśnie o tym.

Filmy
Poczułam ostatnio dosyć silną potrzebę zobaczenia filmu o księgarni (wow, wiem, wyszłam poza
sferę komfortu). Ponieważ moje ukochane „Masz wiadomość” znam na pamięć, a „Notting Hill” jakoś nigdy mnie nie zachwycało, zaczęłam googlować w celu znalezienia czegoś nowego. Odnalazłam sympatyczny film pod masakrycznie słabym tytułem „Ja cie kocham, a ty z nim”. Sam wątek księgarni był, jak się okazało, ubogi (jedna scena!), ale sam film nie rozczarował. Samotny ojciec, autor rubryki z poradami, w czasie rodzinnego zjazdu zakochuje się w kobiecie, która okazuje się być dziewczyną jego brata. Trochę mnie denerwowało, jak wszyscy wieszali się na głównym bohaterze, a potem i tak on musiał przepraszać, ale generalnie film i śmieszny, i smutny, i mądry zarazem, toteż mogę polecić.

Drugiego filmu jeszcze nie widziałam, bowiem do kin wchodzi dopiero 26 grudnia. Na razie zatem odtwarzam sobie jego zwiastun, i jaram się szyszka w ognisku. Mowa oczywiście o ostatnim „Hobbicie. Bitwa Pięciu Armii”, który zapowiada się na obłędne widowisko. O ile jedynka mnie znudziła, drugi film przypomniał mi za co kocham Tolkiena, i dlaczego Peter Jackson wielkim filmowcem jest. Na trójce chyba przypnę się pasami do fotela, żeby nie zlecieć. Oby tylko nie okazało się, że kilkuminutowy zwiastun to jednocześnie zbiór najlepszych scen, jak to kiedyś było w przypadku „Harrego Pottera i Zakonu Feniksa”.



Seriale
„Halt and catch fire” to dziesięcioodcinkowy amerykański serial z Lee Pace w roli głównej, który zabiera widza nie tak znowu daleko w przeszłość, bo w lata 80. XX wieku. Joe MacMillan opuszcza świetną pracę w IBM by przenieść się do niewielkiej firmy Cardiff Electrics. Tam korzystając ze swojego talentu oratorskiego przekonuje załamanego sobą geniusza, by ten pomógł mu stworzyć pierwszy laptop, a w wyniku zawirowań prawnych do ich zespołu dołącza 22-letnia specjalistka od oprogramowania. Cały serial to trzymająca w napięciu historia technologicznych odkryć, walki o władzę i pieniądze w dopiero rodzącej się branży IT oraz rywalizacji pomiędzy pracownikami korporacji. Ciekawe jest nie tylko obserwowanie świata tak niedawnego, a jednocześnie tak przeterminowanego, oraz fakt iż główni bohaterowie stale ze sobą antagonizują, i żaden nie może tak naprawdę zaufać drugiemu.

„Gdzie pachną stokrotki” to znów serial z udziałem Lee Pace (tak,
moja nowa obsesja), ale w zupełnie innym stylu. Główny bohater, Ned, ma szczególny dar – potrafi jednym dotknięciem ożywić martwą istotę. Jednak każdy kij ma dwa końce, bowiem kolejne dotknięcie ożywionej osoby powoduje jej zgon na dobre, zaś ożywienie kogoś na więcej niż minutę prowadzi do zgonu kogoś innego. Ta szczególna umiejętność wystarcza jednak, by za pieniądze pomagać prywatnemu detektywowi w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych – cóż prostszego, obudzić ofiarę morderstwa, w ciągu minuty dowiedzieć się, kto go zabił, a potem zgarnąć nagrodę? Serial jest zrealizowany w cukierkowej, baaardzo sztucznej scenografii, a cały świat w nim wykreowany przywodzi na myśl „Alicję w krainie czarów” – jest zakręcony, nierealistyczny, momentami straszny. Jest jednak również mnóstwo humoru, ciepła i zaskakujących zwrotów akcji. Zdecydowanie polecam go jako polepszacz nastrojów na jesienne wieczory.


Muzyka
W tym temacie spektakularnych odkryć nie zanotowałam. Od jakiegoś czasu stale bujam się w autobusie w rytm piosenki Eda Sheerana „Don’t”, a niedawno zauroczyła mnie piosenka „Say you love me” Jessie Ware, i to twórczość tej artystki chciałabym w najbliższym czasie zgłębić.




Aktor
źródło:http://en.wikipedia.org/wiki/Lee_Pace#mediaviewer/File:Lee_Pace_-_Guardians_of_the_Galaxy_premiere_-_July_2014_(cropped).jpg



Lee Pace odgrywa rolę króla leśnych elfów, Thranduila, w trylogii Petera Jacksona na podstawie powieści „Hobbit, czyli tam i z powrotem”, i to właśnie dzięki tej roli miałam okazję zapoznać się z tym świetnym aktorem. Urodzony w Oklahomie, kształcił się w jednej z najbardziej prestiżowych szkół artystycznych – Julliard School w Nowym Jorku. Następnie zdobywał szlify na deskach Broadway’u, grał również w wielu filmach i serialach telewizyjnych. Kiedy dostał rolę Thranduila, miał już za sobą nominację do Złotego Globu za serial „Gdzie pachną stokrotki”.  Niedawno można go było podziwiać w kinach w filmie „Strażnicy Galaktyki”.

Inne

Jeśli obecnie ginę gdzieś w odmętach Internetu na długie godziny, to zapewne pływam na fali Pinterest. Trafiłam tam odrobinę przypadkiem i przepadłam – to istna skarbnica inspirujących, pomysłowych lub zwyczajnie pięknych zdjęć oraz linków do ciekawych artykułów. I co najlepsze – Pinterest się kiedyś kończy, raczej nie skroluje się do czasów Adama i Ewy, w pewnym momencie po prostu kończy się tablica, na której są przypięte oglądane zdjęcia. Dzięki temu jest jednak nadzieja na wyłowienie i spożytkowanie reszty dnia na czymś pożytecznym, do czego ta strona bardzo zachęca.

13 komentarzy:

  1. Ooo, bardzo lubię ten film (Ja cię kocham, a ty z nim). Po nim zaczęłam lubić Carella. Polecam Ci - odrobinę starszy - Gdzie serce twoje z Natalie Portman. Cudny. Mądry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za plecenie, bardzo lubię Natalie Portman :)

      Usuń
  2. Seriali oglądam całą masę... a filmy właściwie dosyć rzadko ;)
    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja cię kocham a ty z nim ... Całkiem fajny :) na razie do Pinterest podchodzę jak do jeża .. jakoś nie mogę się przekonać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można wsiąknąć, ale to i tak lepsze, niż siedzenie na demotywatorach prze długie godziny, jak to mi się zdarzało :)

      Usuń
  4. Na Hobbita ja również czekam z niecierpliwością. Ostatnia część niesamowicie mnie zainspirowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedynka mi się zupełnie nie podobała, ale dwójka była genialna. Trailer trójki już znam na pamięć :D

      Usuń
  5. Viv, czy mogę zaprosić Cię do zabawy?
    http://omuzyceslowemiobrazem.blogspot.com/2014/11/zaproszenie-do-zabawy.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Bardzo chętnie się przyłączę :) Dziękuję!

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę! :-) Dziękuję!

      Usuń