Było już o książkach, dziś natomiast mam parę inspiracji
filmowych, które może się Wam przydadzą, jeśli tak jak ja jesteście
rozczarowani programem TV (chociaż o ile wiem, niektóre poniższych filmów
będzie można zobaczyć w telewizji w te Święta). Są to moje ulubione filmy, a
nie wszystkie filmy o Świętach, jakie znam. Liczę, że znajdziecie wśród
poniższych tytułów coś dla siebie. A jakie są wasze ulubione świąteczne obrazy?
1.
To
właśnie miłość – do dziś uważam, że jest to najmądrzejszy film o miłości,
jaki kiedykolwiek powstał. Może dlatego, że miłość romantyczna jest tu tylko
jednym z epizodów, obok miłości pomiędzy przyjaciółmi, miłości do kogoś, kto
odszedł, miłości zakazanej, miłości rodzicielskiej, siostrzanej, miłości wbrew
okolicznościom, barierom językowym, kulturowym, społecznym. Typowy brytyjski
humor i genialnie zagrane postaci, w które wcielają się moi ulubieni aktorzy,
tacy jak Alan Rickman i Emma Thompson, a to wszystko z udekorowanym na Boże
Narodzenie Londynem jako wisienką na torcie. Nie można nie kochać tego filmu.
2.
Masz
wiadomość – to nie jest film typowo o Świętach, chociaż kilka scen, i to
chyba tych najbardziej poruszających, toczy się w bożonarodzeniowej scenerii.
Ale zawsze, w każde Święta, towarzyszy mi ten cudowny film. Chociaż komedie
romantyczne z lat 90. Są zwykle cukierkowe, ta ma w sobie mądrość i głębię,
liczne odwołania do literatury, Nowy Jork w tle… Bohaterowie skradli moje serce
lata temu, podobnie jak urocza księgarnia, wokół której toczy się akcja. Dla
mnie to obowiązkowy seans!
3.
Holiday
– trafiłam na ten obraz trochę przypadkiem, odnoszę wrażenie, że przeszedł bez
większego echa, a dla mnie jest to chyba najlepsza rola Cameron Diaz i Juda Law
(bo Kate Winslet wielką aktorką jest nie od dziś), a przy tym niezwykle ciepły
i zarazem zabawny film o miłości. Iris, Brytyjka, oraz Amanda, Amerykanka,
zamieniają się domami na Święta. Iris udaje się do słonecznej Kalifornii, gdzie
leczy serce po nieszczęśliwej miłości, Amanda zaś w małej, zimnej chatce
zaczyna doceniać to, co ma, oraz znajduje, obok romansu, również cel w życiu.
Naprawdę polecam!
4.
Kraina
lodu – nie pamiętam, kiedy ostatni raz jakikolwiek film Disneya tak mnie
oczarował. Odnoszę wrażenie, że po latach wytwórnia ta wraca do tworzenia
mądrych i zabawnych baśni, na których dorastały pokolenia dzisiejszych
dorosłych. Jest to luźna adaptacja baśni o Królowej Śniegu, która w piękny
sposób mówi o miłości między siostrami, i która jednocześnie była pierwszą od
lat opowieścią, która mnie totalnie zaskoczyła w trakcie oglądania. Mamy tu
również coś, z czym przez lata kojarzyły mi się disnejowskie bajki – piosenki,
które same się nucą przez kolejne miesiące, a nawet i lata. Do dziś z chęcią
słucham takich hitów jak „Can you feel the love tonight” czy „Colors of the
wind”, a teraz do tej grupy dołączyła piękna „Mam tę moc”.
5.
Listy do
M – to tak naprawdę „To właśnie miłość” w polskiej wersji, ale o dziwo,
bardzo udana. Podobnie jak w ww., i tutaj poznajemy kilka miłosnych historii,
które gdzieś się o siebie zazębiają, i odmalowują wszystkie barwy miłości,
jakie są znane ludzkości. Nie wszystko, moim zdaniem, odpowiada polskiej
rzeczywistości, ale na tym też chyba polega magia tego okresu w roku, że wierzymy
w niemożliwe. Mimo, iż o komedia, to jest to film mądry, ciepły, czasem smutny,
taki, po którym można poczuć się lepiej i stać się lepszym.
6.
Emma – ten
czas, który przeżywamy, jest nie tylko wyjątkowo dobry na czytanie klasyki, ale
i na oglądanie jej ekranizacji, w szczególności zaś obrazujących powieści Jane Austen.
Z jakiegoś powodu najchętniej sięgam w te dni po „Emmę” z Kate Beckinsale w
tytułowej roli (może dlatego, że powieść czytałam po raz pierwszy właśnie w
okolicy Świąt). Eleganckie ubranie, porcelana, światełka – wszystko to tworzy
przyjemny nastrój dawnych czasów, a dzięki temu nie tyle oglądam film, ile
autentycznie czuję się jego częścią. Amerykańska wersja zupełnie tak na mnie
nie działa.
7.
Opowieści
z Narnii. Lew, czarownica i stara szafa – z podobnych powodów jak powyżej.
Twórcom udało się stworzyć dokładnie taką Narnię, jaką przez lata pielęgnowałam
we własnym umyśle. Trudno mi sobie czasem wyobrazić, jaka inna opowieść może
nauczyć młodego czytelnika odwagi, odpowiedzialności za swoje czyny, miłości i
wyobraźni. Pokazuje, jak smutna, chociaż piękna, byłaby zima, gdyby nie było Bożego Narodzenia,
i jaką nadzieję przynosi nadejście tego radosnego Święta. W tym mrocznym czasie
(wszak dopiero teraz dzień powoli zaczyna się wydłużać) potrzebujemy tego
uroczystego czasu, by odkryć w sobie to, co najlepsze, i z odwagą kroczyć dalej,
póki światło nie nadejdzie.
Co Wy lubicie oglądać w Święta? Jest taki film, który
obowiązkowo oglądacie całą rodziną, albo którego wasza rodzina już nie może
ścierpieć, ale Wy i tak puszczacie go co roku?
Mam nadzieję, że te Święta upływają Wam w radosnej i pełnej
nadziei i odpoczynku atmosferze.
Nie oglądałam tylko Krainy Lodu (tzn. zerkałam jednym okiem, gdy dzieci oglądały, a ja działałam w kuchni, trzeba będzie obejrzeć na spokojnie), pozostałe znam i bardzo lubię. Love Actually to ten najukochańszy, oglądany n razy. :))
OdpowiedzUsuńViv - wszystkiego najlepszego, radości, zdrowia i czasu na realizację marzeń. Pozdrawiam świątecznie!
Dziękuję za życzenia :)
UsuńKoniecznie oglądnij Krainę lodu wraz z dziećmi - naprawdę świetny film i dla dzieci i dla dorosłych :)
Uwielbiam film "Holiday" :) Polski film "Listy do M" mnie bardzo zaskoczył, bo jest rewelacyjny ;)
OdpowiedzUsuńMnie też niezwykle pozytywnie zaskoczył, nieprzesłodzony, ciepły, zabawny - takie powinny być świąteczne filmy!
UsuńOglądałam ,,Holiday", ,,To właśnie miłość" , ,,Listy do M." - uwielbiam te filmy :) Jeszcze ,,Cztery gwiazdki" widziałam w tym roku :D
OdpowiedzUsuńO, "Czterech gwiazdek" nie znam, ale zaraz wygoogluję :)
UsuńHoliday właśnie leci na TVP1 :)
OdpowiedzUsuńAno leci :) Ale ja mam na DVD, jakoś oduczyłam się oglądania telewizji...
UsuńWłaśnie zaryczane po "Listy do M." melduję, że niezmiennie wszystkie przez Ciebie wymienione filmy uwielbiam!
OdpowiedzUsuńNo! Ja myślę! Dobrze, że stwierdził to ktoś, kto ma bardziej wyczulony barometr wzruszeń ode mnie :)
UsuńDla mnie taki film to "Opowieść Wigilijna" - wersja z 1999 roku :) Ale masz rację - pierwsza część Narnii jest bardzo zimowa i świąteczna :) Ach i jeszcze "Kraina Lodu" :D
OdpowiedzUsuńNie ma dla mnie Świąt bez bajek :D Za kilka godzin idę do kina na ostatniego "Hobbita", możliwe, że stanie się on dla mnie kolejnym obowiązkowym filmem na Święta :)
Usuń